Etymologia NAJDZIWNIEJSZYCH TYTUŁÓW gier wideo – część 1
Dzisiaj każdy z nas przyzwyczaił się, że zdecydowana większość gier ma tytuł obcojęzyczny. Takie gry jak Battlefield czy The Last of Us nie wymagają wielkiej znajomości języka angielskiego, by zrozumieć, co przekazują. Są jednak takie nazwy, nad którymi twórcy zastanawiali się długie godziny, sprawdzając słowniki łacińskie czy wgłębiając się w tajniki… fizyki.
Prześledźmy więc historię paru głośnych, jak mniej znanych, tytułów gier wideo i co one dokładnie oznaczają. Oprócz moich propozycji, we wpisie znajdziecie też wtrącenia Przemka Bednarskiego – jego fragmenty będą oznaczone kursywą w kolorze granatowym.
Pac-Man
Prawdziwy klasyk z roku 1980. Pac-Man przeszedł długą drogę przez wszelakie media – poczynając od gier elektronicznych, skończywszy na serialach czy komiksach. Krótszą, ale równie pokręconą historię ma sama nazwa gry. W Japonii w oryginale brzmiała Puck-Man – „Puck” bierze się od słowa paku (パク
ぱく), czyli „ugryźć, ciamkać” po japońsku. Powód zmiany tytułu jest, nazwijmy to… niecodzienny. Twórcy obawiali się dowcipnisiów, którzy zaczną przekręcać nazwę gry i zamieniać literkę P na F… Tak, dopowiecie sobie sami całą resztę. Wydanie przeznaczone na Stany Zjednoczone miało już doskonale znaną nam nazwę Pac-Man.
Więcej ciekawostek o początkach żółtego bohatera znajdziecie w 108. odcinku Retromaniaka.
Half-Life
Wielki hit Valve i być może najważniejsza pecetowa gra w historii od początku dziwiła nazwą. „Pół-życie”? Ekipa Gabe’a Newella długo rozmyślała nad tytułem, po drodze rezygnując z m.in. Half-Dead, stawiając ostatecznie na Half-Life. Profesjonalne wytłumaczenie, co oznacza ten termin, wymaga zatrudnienia naukowca równie genialnego co Gordon Freeman, więc muszę temat streścić. Jest to gra słów opisująca rozpad radioaktywny. Okres połowicznego rozpadu pierwiastków jest oznaczany doskonale znanej fanom serii literą greckiego alfabetu – lambdą (λ). Wszystko więc się łączy w spójną całość, a gra zyskała „naukowego” sznytu nawet w swoim tytule.
Singularity
Pewną naukowością charakteryzuje się również inny shooter, tym razem całkiem odmiennego studia i młodszy o ponad dziesięć lat od wspomnianego przed chwilą przykładu – mowa tu strzelance FPP z 2010 roku od Raven Software, twórców takich gier jak sandboksowy Wolfenstein czy kultowy Soldier of Fortune. Singularity w naukach ścisłych i technicznych, jak matematyka czy informatyka, ma parę znaczeń, jednak hasło „OSOBLIWOŚĆ” – bo tak po polsku brzmi to słowo – najbardziej kojarzy się z fizyką i astronomią, jako określenie na punkt w czarnej dziurze, już za tzw. horyzontem zdarzeń, w którym przestrzeń, grawitacja i gęstość są nieskończone. I choć w grze nie mamy do czynienia z podróżami międzygwiezdnymi ani tym bardziej czarnymi dziurami, to jednak eksperymenty Sowietów nad (fikcyjnym) pierwiastkiem E-99 w końcu otwierają drogę do podróżowania w czasie, których doświadcza także główny bohater. A czarne dziury – wraz ze swoimi osobliwościami właśnie, gdzie „załamują się” znane nam prawa fizyki – wg niektórych teoretyków mogą służyć za mosty Einsteina—Rosena, czyli mówiąc prościej: tunele czasoprzestrzenne. Hipotetyczne naturalne struktury w kosmosie umożliwiające „swobodną” podróż nie tylko w trzech wymiarach przestrzennych, ale i czwartym, tj. czasowym.
Canis Canem Edit
O nazwie tej gry mogliście nawet nigdy nie słyszeć, jako że dziś raczej jej nie spotkacie. Prędzej powie wam coś Bully: Scholarship Edition (lub po prostu Bully). „Łobuz” miał być oficjalnym tytułem jeszcze przed premierą. Kontrowersja była składową tego, co stało się przy okazji afery wokół Hot coffee w GTA San Andreas. Rockstar był wtedy w ogniu krytyki i najmniejsza oznaka kolejnej „niemoralnej czynności” otwierała krytykom pole do popisu. Tym razem do użycia „Bully” na okładkach gier nie zgodził się… brytyjski parlament. Co więcej, jeden ze sprzedawców odmówił dystrybuowania gry ze względu na jej tytuł. Całe to zamieszanie poszło o „problem dokuczania w szkołach”, a także o to, że gra Rockstara miałaby tylko ten fakt zaognić.
Ostatecznie twórcy zostali zmuszeni zmienić tytuł na Canis Canem Edit, czyli łacińskie wyrażenie „Pies je psa” – motto szkoły, do której uczęszcza główny bohater. W taki sposób zaczęto sprzedawać nowy hit Rockstara – a przynajmniej w Europie, bo w Ameryce Północnej (NTSC) nadal to był „Łobuz”. Gdy tylko w roku 2008 wydawano Scholarship Edition, czyli coś w rodzaju aktualizacji/remastera, nazwę gry przywrócono do Bully na całym świecie.
Postal
Gra o Kolesiu (w oryginale Postal Dude) bynajmniej nie traktuje o listonoszu czy innym pracowniku poczty. Going postal to wyrażenie w angielszczyźnie, głównie amerykańskiej, służące do opisu uciążliwego stresu w pracy prowadzącego nie tylko do uszczerbku psychicznego i fizycznego chorego, co równie często nakłaniającego taką osobę do zachowań destrukcyjnych w kierunku innych ludzi, wliczając w to morderstwa i gwałty. Zlepek słów, często skracany do po prostu POSTAL, po raz pierwszy pojawił się w prasie w roku 1993 po niedawnych masowych morderstwach dokonanych przez amerykańskich pocztowców, choć sam problem (auto)destrukcyjnego wpływu miejsca zatrudnienia i zawodu na pracowników w USA dostrzega się przynajmniej od lat siedemdziesiątych XX wieku. Oryginalna gra – w przeciwieństwie do sequeli, które podążyły drogą kloacznego i politycznie niepoprawnego humoru – poprzez swój psychodeliczny styl w jakiś sposób oddaje umysł człowieka, który już nie ma nic do stracenia i jedyne, czego pragnie, to pokazanie wszystkim, że inni się mylą i są winni całego zła tego świata. A że przy okazji podpala, wysadza i strzela do niewinnych, w tym kobiet i dzieci? Cóż, Running With Scissors wiedzieli co uczynić, by o ich grze było głośno, wydając na świat jeden z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku 1997, obok pierwszego GTA i Carmageddona.
Deus Ex
Zostańmy jeszcze przez chwilę przy łacinie. Ten wymarły już język jest idealnym nośnikiem głębszego przekazu. Deus Ex jest skróconą nazwą od deus ex machina – tj. „Boga z maszyny”, tłumacząc dosłownie. Patrząc na cyberpunkowy świat gry, nawiązanie jest oczywiste, jednak warto pochylić się nad oryginalnym znaczeniem. Termin bierze się jeszcze z antycznej Grecji, dokładniej mówiąc z teatru. „Maszyna” była czymś w rodzaju dźwigu, przez który był wznoszony aktor grający w danej sztuce Boga. Jego celem zawsze było szybkie rozwiązanie sytuacji, aby spektakl nie trwał tyle czasu. To ten sam motyw, co ratunek Froda i Sama przez orły Gandalfa. Polecam dla bonusu obejrzeć przygotowany przez twórców filmik, w którym dowiedzie się, dlaczego właśnie tak nazwano grę oraz jak powinno się Deux Ex wymawiać (zdecydowanie nie tak, jak widzicie to na miniaturce poniższego filmiku…). 😉
P.B.: Od siebie jeszcze dodam przykład tytułu Project: Snowblind – gry, która początkowo powstawała jako pełnoprawny sequel obu Deus Eksów, a ostatecznie skończyła jako półkanoniczny spin-off serii. Niemniej produkt firmy Crystal Dynamics (twórców Tomb Raiderów od dwóch dekad), wydany w I kwartale 2005, fabularnie jest umiejscowiony między oryginalną odsłoną a Invisible War, konkretniej w roku 2065, i opowiada historię Nathana Frosta, z którego – niczym u Aleksa Murphy’ego w RoboCopie – niewiele zostaje po wypadku w pracy, jednak przełożeni nie chcą szybko rezygnować ze swojego żołnierza i dzięki cudom nanotechnologii przywracają go do życia jako istną maszynę do zabijania. Tytułowy Project: Snowblind to nie tylko kryptonim szalonego planu terrorystów, by dzięki licznym bombom elektromagnetycznym przywrócić świat do ciemnych wieków, ale i efekt ślepoty śnieżnej (dosł. snowblind) u gracza, który dostał granatem EMP lub doznał innych tego typu obrażeń. Cóż, oczy naszego bohatera również zostały poddane modyfikacji. 😉
Mortyr
O „polskim Wolfensteinie” można by naprawdę długo opowiadać. Wspomnę tylko, że fabuła pierwszej odsłony, choć w samej grze szczątkowa, na papierze była naprawdę zawiła i niejednego wprawiała w zakłopotanie, rodząc pytania o faktyczny scenariusz (instrukcja do gry, reklamy w prasie, a nawet prerenderowane intro nie były do końca ze sobą zbieżne). Zagwozdkę stanowił również tytuł produkcji. Mortyr to nie tylko nazwisko protagonisty (a także bohaterów kolejnych odsłon serii), co również oryginalne połączenie dwóch angielskich słów: moździerza (mortar) i męczennika (martyr) – co według twórców podobno miało oznaczać widowiskową i nieskrępowaną niczym akcję w brutalnym, postapokaliptycznym świecie pełnym katastrof wywołanych eksperymentami z czasem przez nazistów.
Mass Effect
Zacznijmy od tego, że Mass Effect nie miał być oryginalnym tytułem tej legendarnej space opery. Pierwotna nazwa to SFX – Science Fiction X, choć był to tylko placeholder. Co do „efektu masy” – to pojęcie wymyślone przez scenarzystę gry. Jest zjawiskiem, które pozwala na podróżowanie przez wszechświat. Technologia ta była używana przez prastarą cywilizację, a jej artefakty zostały odnalezione na Marsie przez ludzi. W intrze pierwszej odsłony znajdziecie o tym wzmiankę, a więcej informacji powie wam wewnątrzgrowy Codex.
Anno
Tutaj krótko, bo prawdopodobnie wiecie, czym jest ta seria i dlaczego taką nazwę wybrano. Anno to skrócone Anno Domini (A.D.), „Rok Pański” na polski. Tak więc Anno 1800 od razu wskazuje, że mamy do czynienia z rewolucją przemysłową, Anno 1402 to renesansowe odkrywanie Nowego Świata i tak dalej, i tak dalej.
Post Mortem (2002) oraz Still Life
Najpierw parę słów o tej serii niezłych przygodówek. Post Mortem powstała krótko po sukcesie pierwszej Syberii w 2002 roku. Jest to tytuł z mocno niepokojącą i mroczną atmosferą – wszakże przyjdzie nam tu odkryć tajemnicę rytualnego morderstwa. Sam fakt, z jaką historią i otoczką mamy do czynienia, widnieje już w nazwie gry. Łacińskie post mortem oznacza bowiem… sekcję zwłok (dosłownie: „po śmierci”).
Kolejne części delikatnie „wyluzowały”, bardziej idąc w filmy w stylu Se7en Finchera. Still Life to już prosta zagadka – tytuł odnosi się do stylu w sztuce, pewnie znanej wam martwej natury. Jest to nawiązanie do motywu przewijającego się w grze (obrazy olejne na płótnie są nie tylko elementem wizualnym, ale i gameplayowym!).
Penumbra
Ten tryptyk survival horrorów to istny majstersztyk w gatunku i solidna pozycja w portfolio Frictional Games, która pozwoliła Szwedom na stworzenie kolejnych, jeszcze większe hitów. Właśnie, kolejnych – o ile tytuły ich późniejszych gier, a więc Amnesia (utrata pamięci) i SOMA (neurocyt, z greki dosł. ciało) są raczej wiadome i łatwo się domyślić nawiązania do fabuły, o tyle Penumbra już może stwarzać problemy. Wyraz ten ma co najmniej dwa znaczenia: jedno to określenie na półcień, stosowane głównie w astronomii (np. przy zaćmieniu Księżyca – aluzję tę zdradza samo logo części pierwszej, Przebudzenia, gdzie na tle napisu PENUMBRA dostrzec można wyłaniającą się tarczę ciała niebieskiego); drugim natomiast jest termin medyczny służący do opisu obszaru ciała stanowiącego stan pośredni, pomost pomiędzy zdrową, żywą tkanką a obumarłymi już komórkami (takie fragmenty ciała, jeżeli tylko szybko się podejmie odpowiednie działania, można jeszcze odratować przywracając do stanu świetności).
Zarówno pierwszy, jak i drugi kontekst znajdują swoje odzwierciedlenie w całej serii gier. Po pierwsze, gameplay Penumbry opiera się tak naprawdę nie na walce ani nawet ucieczce, lecz na chowaniu się w cieniu przed potworami (tak, ciemność jest tu naszym sprzymierzeńcem). Po drugie, sequel o podtytule Czarna Plaga zdradza nam, co tak naprawdę stało się z pracownikami tajnego kompleksu na Grenlandii – a była to tajemnicza infekcja prowadząca do nieprzyjemnych mutacji, nie tylko skóry i mięśni zresztą (tylko tyle mogę zdradzić, bo wszystkie trzy gry naprawdę warto samemu odkrywać).
Leisure Suit Larry
Dla wielu kultowa przygodówka z wyjątkowo sprośnym humorem dla dorosłych. Choć tytuł nie jest niczym odkrywczym, to postanowiłem go dodać dla historycznej ciekawostki. Larry to oczywiście imię głównego bohatera, jednak enigmatyczne może być, czym jest to całe leisure suit. Był to bowiem szyk mody głównie lat 70. i początku 80., szczególnie amerykańskiej – ot, strój składający się z marynarki i spodni (nie bez powodu w Polsce gry z tej serii czasem tłumaczono na Larry BAJER GARNIAK). Wystarczy porównać Larry’ego do Johna Travolty z Gorączki Sobotniej Nocy czy Kiryu z Yakuzy 0, by szybko zrozumieć, w jakich czasach rozgrywa się akcja gry.
P.B.: Oryginalna seria gier, włącznie z kultową siódemką, rozgrywa się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, jednak jak sam przyznaje Al Lowe, jedną z inspiracji do stworzenia tytułu był wspomniany już przez Rembusa film Saturday Night Fever z Travoltą. Cały cykl z Larrym, a szczególnie pierwsza część, naśmiewa się m.in. z amerykańskiej mody lat 70. i innych zjawisk w USA w tamtym czasie.
Déraciné oraz Gris
Osobny akapit chciałem przeznaczyć na nazwy obce niebędące ani łaciną, ani angielszczyzną. Tych jest oczywiście całe zatrzęsienie, więc wybrałem dwa tytuły, o których mogliście kiedyś usłyszeć.
Zaskoczę was, że Déraciné stworzone zostało przez… FromSoftware, i to nie aż tak dawno, bo w 2018 roku. Fani tworzą teorie spiskowe, że jest to epilog Bloodborne’a, jednak w rzeczywistości Miyazaki chciał stworzyć coś nowego, unikatowego. Jest to próba odtworzenia przygodówki w VR-ze. Francuskie déraciné oznacza „wykorzenienie”, usunięcie z naturalnego środowiska, co nawiązuje do postaci z gry.
Gris, również z 2018 roku, to bardzo ciepło przyjęta artystyczna przygodówka. Gris ma tutaj mocno metaforyczne znaczenie. Po pierwsze, tak nazywa się główna bohaterka. Po drugie, po hiszpańsku jest to kolor szary. Gdy połączymy oba fakty, dostajemy wskazówkę, jak czuje się bohaterka, pomimo że cała gra jest szalenie kolorowa. Po więcej szczegółów odsyłam do wywiadu z twórcami, w którym tłumaczą, co mieli dokładnie na myśli tworząc ten tytuł.
Gier z ciekawymi tytułami jest oczywiście znacznie więcej. Jeżeli macie swoje propozycje, nad którymi warto przysiąść wraz ze słownikami, dajcie znać na naszej grupie facebookowej lub w komentarzach na dole pod tym wpisem.
Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. „Pececiarz” od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.