ArtykułNowośćTemat dnia

RETROMANIAK #135: Super Mario 64

Super Mario 64 to prawdziwy klasyk wśród platformówek 3D. Gra osiągnęła status kultowej i po dziś dzień wspominana jest jako jedna z najlepszych gier wydanych na Nintendo 64. Czym więc zaskarbiła sobie serca graczy i czy naprawdę jest aż tak dobra?

Dzisiaj na warsztat bierzemy legendę legend – Super Mario 64. Jest to pierwsza trójwymiarowa odsłona z wąsatym hydraulikiem. Gra, która rozeszła się w nakładzie 11 milionów egzemplarzy, nie może być dziełem przypadku – to musiał być prawdziwy majstersztyk! Mario został najlepiej sprzedającym się tytułem na wszystkie konsole piątej generacji! Co więc stało za tak gigantycznym sukcesem? Wór genialnych pomysłów i rozwiązań!

super mario 64

Niniejszy wpis nie będzie recenzją – uważam, że takowa nie miałaby sensu. Gry z piątej generacji ogólnie nie wyglądają dzisiaj zbyt urodziwie, a Super Mario 64 pod tym względem wypada nawet poniżej średniej. Tytuł zestarzał się dosyć brutalnie i o ile dawnym fanom stosunkowo łatwo przyjdzie wrócić do niego, o tyle gracze niemający wcześniej z nim styczności raczej szybko się od niego odbiją. Pierwszy trójwymiarowy Mario jest odpychający. Recenzja z pewnością nie zachęciłaby nikogo do zapoznania się z tym klasykiem, a naprawdę warto to zrobić. Dlaczego więc każdy się nim tak zachwycał?

Taki konkurencyjny Spyro The Dragon łoi Marianowi skórę pod każdym względem: ładniejsza grafika, precyzyjniejsze sterowanie, piękna muzyka, solidniejszy gameplay – wymieniać można by jeszcze długo… Jest tylko jeden szkopuł: to gra z 1998 roku – a Mario jest dwa lata starszy! W obrębie całej piątej generacji (a ta de facto ciągnęła się aż do około 2004 roku) znajdziemy tuziny platformówek lepszych od trójwymiarowego Mariana, ale wszystkie są od niego zauważalnie młodsze. Super Mario 64 jest w pewnym sensie ojcem tych wszystkich produkcji – częstokroć nazywany jest pierwszą, prawdziwą platformówką 3D. Wąsaty hydraulik może i nie wypada najlepiej na tle młodszej konkurencji, ale za to zrobił bardzo dużo dla całej branży gier!

Kulisy i początki trzech wymiarów

Tak naprawdę idea platformówki w trzech wymiarach powstała jeszcze na długo przed Super Mario 64. Już w 1990 roku mieliśmy chociażby Alpha Waves, ale to jeszcze nie było TO – bliżej temu do gry Starwing / StarFox na SNES-a aniżeli do tego, z czym kojarzą nam się sztandarowe platformery 3D.

W 1995 roku otrzymaliśmy grę Bug!, a na początku kolejnego [roku] Floating Runner: Quest for the 7 Crystals. Obie świetnie pokazują, gdzie cała branża była w przeddzień powstania Super Mario 64. Gdzie dokładniej? W powijakach! Z dzisiejszej perspektywy nijak mają się do trójwymiarowych gier, które ukazywały się w następnych latach. Dlaczego tak mizerne produkcje pojawiały się na sprzęcie mogącym znacznie więcej?! Wszystko przez brak odpowiedniej wiedzy i umiejętności w projektowaniu gier trójwymiarowych – w tamtym czasie programiści dopiero uczyli się tworzenia gier w środowisku 3D (o czym przekonacie się już niedługo). Nintendo musiało być pionierem i stworzyć coś kompletnie od podstaw.

Jedyną sensowną konkurencją dla Hydraulika zdaje się być Crash Bandicoot, który również ukazał się w 1996 roku, ale bądźmy szczerzy – zestawianie obydwu produkcji nie jest w porządku. Jamraj może i wygląda odrobinę lepiej, ale wynika to z charakterystycznej budowy poziomów – te są w miarę prostymi korytarzami, które, niczym po sznurku, prowadzą z punktu A do punktu B. Praca kamery jest bardzo ograniczona i na dobrą sprawę nie możemy zobaczyć, co kryje się poza jej polem widzenia. Co więcej, nic tam nie ma! Gra nie renderuje całego otoczenia, a jedynie ten fragment, który aktualnie widać! Super Mario 64 na tym polu ma znacznie więcej do zaoferowania: niemal wszystko możemy obejrzeć z każdej dostępnej nam perspektywy, a poziomy cechuje duża otwartość. Większość z nich ma co najmniej kilka osobnych zadań do wykonania, za które zbieramy gwiazdki. Mario pod tym względem ma dużo większy i bardziej kompleksowy świat do swobodnego zwiedzania.

To nie były zbyt łaskawe czasy dla platformówek 3D – spośród gier ówcześnie konkurujących z trójwymiarowym Marianem, należałoby wskazać chociażby Bubsy 3D. Tak, Super Mario 64 miało takie gry za „konkurencję”… Nie kojarzycie tej marki? Z pewnością dlatego, że Bubsy 3D ją zabiło. W całej przeogromnej bibliotece gier na pierwsze PlayStation nie brakuje tytułów kiepskich, niedopracowanych, czy po prostu złych… ale ta gra bierze sobie za punkt honoru udowodnienie, że to już zupełnie inna liga spartolenia! Jest koszmarnie skopana, wygląda i brzmi odrażająco – bardziej przypomina lichy projekt studentów niegodny zaliczenia niż produkt gotowy do sprzedaży. Ten kawałek wirtualnego śmiecia ustanowił nieprzekraczalną barierę, której nie dosięgają nawet najgorsze buble, warte co najwyżej spuszczenia w kiblu! Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien podchodzić do tego tytułu… Jak widać, wcale nie tak łatwo stworzyć niezłego platformera 3D. Na szczęście Nintendo przetarło tu i ówdzie szlaki, pokazując innym, jak zrobić w miarę ładną, spójną i przede wszystkim przyjemną grę.

Szaleństwo

Patrząc na działania Japończyków, trudno nie odnieść wrażenia, że to nie Super Mario 64 było projektowane z myślą o nowej konsoli, lecz odwrotnie! Nintendo 64 powstało dla tej gry właśnie! Trójwymiarowy Mario było tytułem startowym dla konsoli. Jednym z dwóch do wyboru, gdyż jedyną alternatywą wówczas było Pilotwings 64. (No dobra, w Japonii dostępna była jeszcze wirtualna platformówka o nazwie Saikyō Habu Shōgi – i, nawiasem mówiąc, pospolity gniot). Nintendo wystartowało ze swoim sprzętem później niż konkurenci: PlayStation SONY i Saturn od SEGI ukazały się aż dwa lata wcześniej! Tylko szaleniec mógłby uwierzyć, że tamte dwie-trzy gry (i zaledwie garstka do końca roku 1996) dźwigną i napędzą sprzedaż konsoli wydanej z takim opóźnieniem… I wierzcie mi, Nintendo było pewne swego!

Japończycy doskonale wiedzieli, co robią – trójwymiarowy Mario powstawał w ścisłej współpracy z inżynierami projektującymi N64. Widać to przede wszystkim na padzie. Ten koszmarny trójząb, znienawidzony przez większość graczy, powstał właśnie po to, aby przyjemnie grało się w Super Mario 64. Zanim Nintendo wprowadziło swój nowatorski gamepad, cała branża uważała, że do trójwymiarowych gier wystarczy krzyżak! Dzisiaj to kompletnie nie do pomyślenia, aby grać w ten sposób! W latach dziewięćdziesiątych to był przełom: nie dość, że kierowanie postacią stało się o wiele bardziej intuicyjne, to jeszcze w zależności od kąta nachylenia gałki nasza postać mogła poruszać się powoli bądź biec. Do tej pory odpowiadał za to osobny przycisk, który często z urzędu cały czas trzymaliśmy wciśnięty – a to bardzo mocno ograniczało nasze możliwości sterowania wirtualną postacią.

super mario 64

Sześć funkcyjnych przycisków z prawej strony można podzielić na dwie sekcje: dwa z nich odpowiadają za nasze akcje, a cztery pozostałe za pracę kamery. Proste rozwiązanie, które w razie potrzeby dawało sporo możliwości w innych grach. Dlaczego nie dodano drugiej gałki analogowej? Prawdopodobnie dlatego, że Super Mario 64 miało specyficzne rozwiązanie co do pracy kamery – ta nie obracała się w pełni dowolnie, ale ustawiała w określony sposób względem naszej postaci. Poza tym patrzymy na trójząb z perspektywy dzisiejszych gamepadów. Obecny standard, czyli dwie gałki, utrwalił się za sprawą DualShocka – a aż dwie [gałki] nie były nikomu potrzebne w roku 1996. Ba! W czasach piątej generacji nie było zbyt wielu gier, które robiły dobry użytek z drugiego analoga.

W pewnym sensie omawiana dziś gra Wielkiego N była również takim małym demkiem technologicznym, prezentującym możliwości Nintendo 64. Tuż za ekranem tytułowym witała nas trójwymiarowa głowa głównego protagonisty, z którą to mogliśmy wejść w interakcję poprzez np. ciągnięcie za nos itd. Twarz hydraulika płynnie dostosowuje się do aktualnego położenia, kierunku ruchu i kąta nachylenia gałki analogowej – w roku 1996 robiło to niemałe, wręcz ogromne wrażenie!

super mario 64


Super Mario 64 bez cienia wątpliwości położyło solidne podwaliny pod cały gatunek trójwymiarowych platformówek. Kiedy wiele studiów nie wiedziało jeszcze, jak ugryźć trzeci wymiar, Nintendo stworzyło grę, która wyprzedzała swoje czasy! Cała branża podpatrywała pomysły i rozwiązania zastosowane właśnie w SM64. Do końca 1997 roku wszystkie godne uwagi platformówki 3D mogliśmy zliczyć na palcach jednej ręki! Dopiero w 1998 roku zaczęły pojawiać się mniej lub bardziej rozpoznawalne platformery 3D, jak GEX, Spyro, Banjo-Kazooie, A Bug’s Life czy Sonic Adventure. Świat dopiero doganiał niedoścignione Nintendo! To tylko potwierdza, jak bardzo przełomowe było Super Mario 64.


A Wy graliście w pierwszego trójwymiarowego hydraulika z wąsem? Jak wrażenia? Podzielcie się opinią tu pod wpisem oraz na łamach naszej oficjalnej fejsbukowej grupy!

Mario wiecznie żywy – za co kochamy nowe wcielenia gier retro


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *