RETROMANIAK #136: Resident Evil HD Remaster – recenzja [PS4]

Dzisiaj zabiorę was na krótkie oprowadzenie po koszmarnej rezydencji w górach Arklay, gdzie widmo pożarcia żywcem czeka na każdym kroku… Strzeżcie się!

W noworocznym RETROMANIAKU omówimy sobie jeden z najlepszych horrorów w historii gier wideo. Mowa oczywiście o nieśmiertelnym Resident Evil! Nie przedłużając – zapraszam do recenzji pierwszej części gry, a konkretniej jej remake’u w wersji na PlayStation 4.

ŚWIAT

Gra rozpoczyna się klimatyczną wstawką filmową, z której dowiadujemy się o zagadkowym śledztwie w sprawie nietypowych morderstw. Całą sprawę prowadzi elitarna jednostka specjalna o nazwie S.T.A.R.S., składająca się z dwóch zespołów: „Alpha” i „Bravo”. W okolice gór Arklay zostaje wysłana drużyna „Bravo”, ale w wyniku awarii śmigłowca ekipa ląduje w lesie i traci łączność z centralą. Niedługo potem na miejsce dociera drugi zespół, ale zostaje zaatakowany przez krwiożercze psy, a niedobitki S.T.A.R.S. uciekają do pobliskiej rezydencji…

resident evil hd remaster recenzja
Chris Redfield zawsze gotowy do akcji!

Fabuła pierwszego Resident Evil może i nie jest niczym odkrywczym, ale nie można odmówić jej pionierskiego wkładu w gatunek survival horrorów, jak i nawet całą branżę gier komputerowych. Do rozegrania mamy dwa scenariusze: w pierwszym gramy jako Jill Valentine, a w drugim – jako Chris Redfield. Spora część scenariusza jest jednakowa dla obojga, ale jego przebieg [w gameplayu] już nie.

W oryginale z 1996 roku mieliśmy do czynienia z obskurną produkcją, przypominającą filmy klasy B i dorobek artystyczny George’a Romero. W 2002 roku na konsoli Nintendo GameCube ukazał się pełnoprawny remake, przed którym stało nie lada wyzwanie: wiernie odwzorować oryginalną fabułę, odsiewając przy tym wszystko to, co odrzucało swoim pokracznym klimatem i kiczowatością. Zespół CAPCOMu to zadanie wykonał bezbłędnie! Omawiany dzisiaj Resident Evil HD, który ukazał się później na konsolach siódmej i ósmej generacji, jest w rzeczy samej remasterem produkcji sprzed 23 lat.

ROZGRYWKA

Rozgrywka w Resident Evil HD Remaster w głównej mierze polega na spacerowaniu po upiornej rezydencji w poszukiwaniu kolejnych zagadek i ich rozwiązań. To wszystko przeplata się z nieustającą walką o przetrwanie i rozwikłaniem intrygi dziejącej się gdzieś za kulisami – typowy survival horror rodem z lat dziewięćdziesiątych.

Osobiście bardzo podoba mi się, że twórcy dosyć dużo zmienili względem oryginału. Dla graczy, którzy na wskroś poznali wydanie z 1996 roku, była to miła odmiana. Niektóre lokacje zmieniły swój kształt albo zostały przeniesione w inne miejsce; pojawiło się też kilka nowych, jak np. cmentarz za głównym holem. Warto nadmienić kilka nowych mechanik, które w znacznym stopniu zmieniają sposób, w jaki gramy. Od teraz mieliśmy na przykład: możliwość wybronienia się z uścisku zombie. Musimy przy tym mieć w ekwipunku odpowiedni przedmiot, m.in. nóż bądź granat. W razie potrzeby możemy owy przedmiot zużyć, ogłuszając lub nawet zabijając przeciwnika. W ten sposób unikamy bolesnego ugryzienia, a tym samym utraty życia.

Kolejną nowością jest możliwość palenia zwłok zabitych zombie. Po co? Jeżeli zastrzelony przez nas zombiak nie straci głowy, to po kilku minutach zmieni się w Crimson Heada – o wiele zwinniejszą i piekielnie niebezpieczną wersję nieumarłych! Niezły pstryczek w nos od CAPCOMu! Zapobiec przemianie możemy paląc jego truchło – do tego jednak potrzebujemy zapalniczki oraz paliwa, a tego drugiego jest oczywiście jak na lekarstwo. Z tego względu gra wymusza na nas rozważne i wybiórcze zabijanie: jeżeli zabraknie nam materiałów do podpalenia truposza w jakimś pomieszczeniu, to pewnie przy następnej wizycie będzie tu czekał Crimson Head. Pozostawienie rozwalonego zombie w często uczęszczanym korytarzu może zmienić spokojną (!) lokację w śmiertelną pułapkę!

resident evil hd remaster recenzja
Jill Valentine i jeden z jej wielu adoratorów…

Ciekawym dodatkiem, który mocno miesza w nowej rozgrywce, jest ukryty tryb o nazwie „One Dangerous Zombie” (odblokowujemy go, kończąc oba scenariusze). Podczas pierwszej połowy gry w opuszczonej rezydencji prześladować nas będzie jeden z naszych niedawnych towarzyszy: Forest Speyer, który został przemieniony w agresywnego zombie. Kłopot w tym, że ów nieszczęśnik obwieszony jest granatami niczym świąteczna choinka, a próba zastrzelenia go kończy się wysadzeniem w powietrze całej rezydencji! W takim razie jak z nim walczyć? Wcale! Pod żadnym pozorem nie wolno nam wchodzić z nim w dyskusję – nie możemy nawet używać noża do samoobrony! Przyparci do muru musimy pozwolić mu się ugryźć, a ten wyjątkowo boleśnie szarpie nam tętnicę! Naszym zadaniem jest unikanie go za wszelką cenę, a to nie jest wcale takie łatwe – Forest porusza się równie szybko co Crimson Head; ponadto prawie zawsze pojawia się blisko gracza, który niemal odruchowo pociąga za spust! Żeby tego było mało, lubi ukrywać się w dziwnych miejscach, np. za szafą w jadalni na drugim piętrze! Jeżeli akurat nie ma go w polu naszego widzenia, to jego obecność zdradza nam charakterystyczny dźwięk obijających się o siebie granatów.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Wydanie na Nintendo GameCube wyglądało świetnie, więc wersja na PS4 nie powinna nas rozczarować. Omawiany tutaj tytuł ma poprawione oświetlenie i nową paletę kolorów, a także panoramiczną rozdzielczość (z możliwością przełączenia obrazu do klasycznego formatu 4:3). Pod względem oprawy graficznej Resident Evil z 2002 roku był prawdziwym arcydziełem… przy czym jego konwersja pozostawia jednak pewne poczucie niedosytu. Zremasterowany tytuł działa w natywnym 1080p, ale tylko i wyłącznie w 30 klatkach na sekundę, ponadto wygląda niemal identycznie co wydanie na PlayStation 3 (720p / 30 fps). Tekstury co prawda są wysokiej jakości, ale nie ma tam nic wyciskającego siódme poty z PS4 – ot, sztywno ustawione kadry, znikoma liczba przeciwników, a między pomieszczeniami mamy kultowy już ekran ładowania w formie otwieranych drzwi.

Układ graficzny w konsoli praktycznie nie ma co renderować w czasie rzeczywistym – brak płynnych 60 klatek jest tu po prostu zwykłym lenistwem CAPCOMu! Ale mimo wszystko gra wygląda dobrze i nie można odmówić jej przyzwoitego wykonania – każda lokacja ma niesamowity i swój unikalny klimat, a całość została pieczołowicie przygotowana. Chociaż miejscami zdarza się, że tekstury odstają od reszty…

resident evil hd remaster recenzja
Ach, gdyby dało się wyjrzeć za ten róg…

Co do oprawy dźwiękowej, mam nieco bardziej mieszane uczucia: z jednej strony, wszelakiej maści dźwięki i odgłosy są świetnie zrealizowane. Wystarczy chwila, abyśmy błyskawicznie rozpoznali, z czym zmierzymy się w danym pomieszczeniu i ile tego będzie. Dźwięki, jakie wydaje z siebie nasz oręż, również wypadają przyjemnie dla ucha. Ale dialogi? One co prawda nie są już tak sztywne jak w pierwowzorze, ale Barry dalej potrafi zaskoczyć swoim pociesznym poczuciem humoru.

Wielkim problemem jest dla mnie jednak sama muzyka… Ścieżka dźwiękowa w Resident Evil HD Remaster jest przyzwoita, ale nie zapada tak w pamięć co ta z oryginalnego RE (warto tutaj wspomnieć, że na szaraku wydanie ze wsparciem dla DualShocka miało zupełnie inny soundtrack niż wersja standardowa!). Tak naprawdę poza ekranem zapisu ciężko mi z pamięci przypisać muzykę do określonej lokacji – a wierzcie mi, dla CAPCOMu to obelga.

JAKOŚĆ

Już sam remake sprzed ponad 20 lat ogólnie zrealizowano bardzo dobrze, a co dopiero next-genowy remaster! Jedną z najważniejszych nowości wprowadzonych na PS3/PS4 jest możliwość zmiany schematu sterowania z klasycznego kierowania postacią niczym czołgiem na coś bardziej „dzisiejszego”. I tu właśnie niestety i tak budzą się moje zastrzeżenia… Teoretycznie nasz(a) bohater(ka) porusza się zgodnie z kierunkiem wychylenia gałki analogowej, a w sytuacji, gdy wychodzimy poza kadr i następuje zmiana kamery, to ten/ta kontynuuje bieg przed siebie. W teorii znacznie prościej jest nam omijać zombiaki w ciasnych korytarzach, ale problem w tym, że wystarczy delikatne poruszenie kciuka, aby nasz protagonista znów pobiegł w kierunku wychylenia gałki… często prosto w szpony i kły głodnego truposza! Nie zliczę ile razy, choćby na chwilę, zboczyłem z kursu tylko dlatego, że palec mi się omsknął albo zwyczajnie zadrżał! Wygląda na to, że nowe sterowanie wymaga od nas o wiele więcej treningu niż można by przypuszczać.

resident evil hd remaster recenzja
Zło zawsze czai się za zamkniętymi drzwiami…

OCENA

Resident Evil HD Remaster to prawdziwy must-have i must-play dla każdego fana survival horrorów – zwłaszcza, że już nie trzeba męczyć się z tym starym, topornym sterowaniem rodem z lat dziewięćdziesiątych. Tytuł zarazem jest idealnym wprowadzeniem do uniwersum stworzonego przez CAPCOM, jak również świetnym przypomnieniem, co tak naprawdę zbudowało tę szalenie popularną markę!

RETROMANIAK #79: RESIDENT EVIL – Code: Veronica X. Recenzja [PS3]

Resident Evil (2002) / Resident Evil HD Remaster
8.8/10
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 10/10
  • Grafika: 9/10
  • Dźwięk: 7/10
  • Jakość: 9/10
Recenzowana dzisiaj gra to stary, dobry, sprawdzony Resident Evil w odświeżonej oprawie graficznej i dźwiękowej – dla fanów klasycznego formatu rozgrywki jest to pozycja nie do ominięcia!

Platforma testowa PS4

  • +Świetny klimat!
  • +Ciekawe zmiany w niektórych mechanikach
  • +Wierność oryginałowi
  • +Sterowanie
  • Odświeżona muzyka nie powala
  • Miejscami tekstury wypadają źle
  • 30 klatek na sekundę?!
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *