TOMB RAIDER IV-VI Remastered – recenzja [PC]
Po dość ciepłym przyjęciu Tomb Raider I-III Remastered niemal pewne było to, że Aspyr zajmie się odświeżeniem kolejnych odsłon serii. Ale czy nowa paczka gier jest równie dobra?
Tomb Raider I-III Remastered okazało się strzałem w dziesiątkę, bez dwóch zdań. Nikogo nie powinno więc dziwić, dlaczego Aspyr ochoczo wzięło się do pracy nad kolejnym remasterem. Podobnie jak w przypadku poprzedniej kolekcji tutaj również otrzymujemy pakiet trzech gier z serii przygód Lary Croft. Tym razem są to: The Last Revelation, Chronicles oraz Angel of Darkness. Tytuł dostępny jest na Pecety (recenzja powstała na podstawie wersji na Steam), ale znajdziecie go również na PlayStation, Xboksie oraz Switchu.
Dziękujemy Aspyr Media za dostarczenie klucza do gry.
ŚWIAT
Tomb Raider: The Last Revelation
Tomb Raider: The Last Revelation jest bez wątpienia najsolidniejszą grą z kolekcji i to prawdopodobnie dla niej większość osób kupi ten pakiet. Czwórka robi zdecydowany krok w kierunku korzeni serii – tytuł znacznie bardziej przypomina oryginalnego Tomb Raidera niż dwie poprzednie odsłony. Fabuła niemal w całości osadzona jest w Egipcie (wyjątkiem jest prolog rozgrywany w Kambodży), ale nie oznacza to, że jesteśmy skazani na monotonię – zwiedzimy Kair, bibliotekę Aleksandryjską czy piramidę w Gizie. Same wnętrza świątyń czy katakumby są wdzięcznym materiałem na miejsce akcji – pełno w nich sekretów, jak i niebezpiecznych pułapek! Twórcy postawili na mniejsze lokacje z licznymi łamigłówkami i elementami zręcznościowymi. Jest kameralnie, miejscami ciasno, a akcja częstokroć schodzi na drugi plan, ustępując miejsca eksploracji.
Na początku gry poznajemy nastoletnią Larę i jej ówczesnego mentora – Wernera von Croya. Prolog pełni tutaj dwie role – uczy nas podstawowych mechanik gry, jak również objaśnia nam kulisy relacji panny Croft z niesympatycznym jegomościem, który zresztą będzie co jakiś czas przewijać się jako nasz rywal. Głównym zadaniem Lary w The Last Revelation jest powstrzymanie zła, które przypadkiem obudziła, zabierając amulet Horusa z grobowca Seta.
Gdyby w tym miejscu zakończyła się cała seria przygód Lary Croft (a były takie plany), to śmiało można powiedzieć, że byłoby to naprawdę godne pożegnanie z panią archeolog. Tak się jednak nie stało… Tomb Raider: The Last Revelation jest pierwszą grą, w której nie zwiedzimy sobie legendarnej rezydencji Lary Croft. Wielka szkoda!

Tomb Raider: Chronicles
Tomb Raider: Chronicles jest bardzo dziwnym tworem – w pierwotnym zamyśle twórców panna Croft ginie w epilogu czwartej części, a cała historia w piątce jest w rzeczy samej tylko wspomnieniami osób z najbliższego otoczenia Lary. Zamiast kontynuacji przygód otrzymujemy więc cztery krótkie epizody z przeszłości. Zabieg może i jest oryginalny (jak na Tomb Raidera), ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia – trudno oprzeć się wrażeniu, że tytuł jest zwykłym skokiem na kasę. Gra sama w sobie jest tylko zlepkiem niepowiązanych ze sobą poziomów, które na dodatek nie wnoszą nic szczególnego do uniwersum. Niby przewija się tam gdzieś Werner Von Croy czy ponownie otrzymujemy możliwość zagrania nastoletnią Larą, ale to tylko luźne retrospekcje bez większego znaczenia dla fabuły! A przecież Tomb Raider: Chronicles mogło rzucić zupełnie nowe światło na znane nam wcześniej fakty z życia bohaterki. Moim zdaniem zmarnowana okazja…
Kolejnym problemem Tomb Raider: Chronicles jest fakt, że gra składa się z raptem 13 poziomów (dla porównania The Last Revelation oferowało nam ich aż 35!), a jej ukończenie średnio zajmuje o połowę mniej czasu niż w pozostałych częściach, co jest po prostu kpiną i zdzierstwem! Przecież w czasie premiery za ten tytuł musieliśmy zapłacić tyle samo, co za inne odsłony Tomb Raidera! Niemniej Chronicles jest interesującym rozszerzeniem serii, które z dzisiejszej perspektywy spokojnie mogłoby zostać ciepło przyjęte jako pokaźne DLC dla najwierniejszych fanów.
Tomb Raider: The Angel of Darkness
Na koniec zostaje nam wisienka na torcie, czyli Tomb Raider: Angel of Darkness…
Od ukazania się w 1996 roku pierwszej odsłony twórcy rok w rok raczyli nas kontynuacją – po piątym Tomb Raiderze trudno już było zaskoczyć czymś graczy, bo silnik gry został przeorany wzdłuż i wszerz. Jako że w 2000 roku ukazało się PlayStation 2, był to właściwy moment, aby przenieść Larę na nową (ówcześnie) generację i odesłać do lamusa przestarzałą już technologię. I tak oto w 2003 roku, po trzyletniej przerwie od Chronicles, gracze otrzymali w końcu nowego Tomb Raidera. Ten jednak borykał się z wieloma bolączkami. W ciągu wspomnianych trzech lat twórcy wypruwali sobie żyły i rwali włosy z głowy, starając się złożyć do kupy nowy silnik gry – jak widać, nie do końca się to udało. Nie pomagał również fakt, że Eidos bardzo naciskało na wydanie gry przed premierą filmu Lara Croft Tomb Raider: Kolebka Życia. Z tego względu z finalnego produktu wycięto część zawartości, a wiele elementów zostało ostatecznie uproszczonych – wszystko z powodu braku czasu.
Co więc dostaliśmy w Tomb Raider: The Angel of Darkness? Nieco poważniejszą niż dotychczas opowieść, w której Lara staje się podejrzaną o morderstwo swojego dawnego mentora – Wernera von Croya. Nasza bohaterka jest oczywiście niewinna, a w sprawę uwikłany jest również niejaki Pieter van Eckhardt – przywódca sekty Cabal. Historia nie jest szczególnie ujmująca, ale mimo wszystko jest ambitniejsza niż w poprzednich odsłonach. Problemem jest jednak jej realizacja – gra jest niemiłosiernie spartolona! Mechaniki nie trzymają się kupy, lokacje są puste i nieciekawe, co rusz napotykamy błędy czy nie możemy iść dalej, bo twórcy postawili przed nami sztuczne przeszkody! Bo jak inaczej wyjaśnić to, że Lara nie ma odpowiednio dużo siły, aby otworzyć jakieś drzwi, ale wystarczy kilka minut gry, aby odnalazła w sobie tę moc?!
Tomb Raider: The Angel of Darkness było po prostu dziadostwem, które pociągnęło serię na same dno. Po dotkliwej porażce marka przeszła w ręce Crystal Dynamics i niemal natychmiast rozpoczęły się prace nad całkowitym rebootem serii – widać, jaki to był cios dla CORE Design!

ROZGRYWKA
Muszę przyznać, że Tomb Raider IV-VI Remastered zaciekawiło mnie w dużej mierze z powodu decyzji o zremasterowaniu piątki i szóstki – dwóch najbardziej krytykowanych odsłon w historii serii! Aspyr podjęło się tego zadania, a wierzcie mi – nie każde studio ma jaja, żeby zabrać się za odświeżenie czegoś, o czym najlepiej byłoby zapomnieć. O ile Tomb Raider: Chronicles krytykowano głównie za brak nowości, krótki czas gry i zwyczajne odcinanie kuponów, o tyle The Angel of Darkness oberwało za całą masę głupich decyzji, błędów, nielogicznych rozwiązań, potknięć, niedopracowanych mechanik, słowem – za całokształt… Długo zachodziłem w głowę, zastanawiając się, czy Aspyr spróbuje naprawić te gry, czy może odda nam je w całej ich „okazałości”. Ostatecznie gry są wierne swoim pierwowzorom, niestety…
Powiedzieliśmy już sobie, czym są omawiane trzy części Tomb Raidera, teraz pora przejść do samej kolekcji oraz tego, co ona właściwie oferuje. Poza podstawowymi grami w pakiecie znajduje się również dodatek do The Last Revelation, czyli The Times. Piątka i szóstka dodatków nigdy nie otrzymały, ale warto wiedzieć, że The Angel of Darkness zostało wzbogacone o zawartość, która pierwotnie została z gry wycięta – jest to więc wydanie, powiedzmy że… rozszerzone. Pod względem zawartości Tomb Raider IV-VI Remastered daje nam wszystko, co moglibyśmy dostać. Jak dla mnie – spory plus.
Prawdę mówiąc, omawiany dzisiaj Tomb Raider IV-VI Remastered działa niemal identycznie co poprzednia kolekcja – nikt zresztą nie oczekiwał, że Aspyr na nowo wynajdzie koło. Skoro coś działa, to nie należy tego psuć. Ponownie otrzymaliśmy nową szatę graficzną z możliwością przełączenia na oryginalną, zaktualizowane sterowanie, tryb fotograficzny, zapis gry w dowolnym momencie oraz kilka pomniejszych poprawek. Trzeba zaznaczyć, że pojawiły się jednak drobne zmiany w stosunku do Tomb Raider I-III Remastered, np. w kwestii płynności animacji. Tym razem w ustawieniach znajdziemy możliwość wyłączenia ograniczenia klatek w starej oprawie graficznej. W poprzedniej kolekcji byliśmy skazani na sztywne 30 fpsów – tutaj możemy zdecydować się na zdjęcie tego ograniczenia i zabawę w płynnych 60 klatkach na sekundę. Drobiazg, ale cieszy. Wiem, że nie po to decydujemy się na Remaster, żeby teraz zachwycać się starą oprawą, ale z pewnością znajdą się tacy, których wspomniana opcja ucieszy. Możemy również wyłączyć znaczniki interakcji z otoczeniem, przez co gra bardziej będzie przypominała swój pierwowzór.
GRAFIKA I DŹWIĘK
Co do jakości odświeżenia oprawy graficznej w przypadku The Last Revelation czy Chronicles nie mam absolutnie zastrzeżeń – Aspyr zrobiło z tymi grami dokładnie to samo, co w przypadku trzech pierwszych odsłon w Tomb Raider I-III Remastered: nowe modele, cienie, gra świateł, tekstury w wysokiej rozdzielczości itd. Gry wyglądają wyśmienicie i z pewnością o wiele przyjemniej się na nie patrzy! Tutaj nie ma żadnego rozczarowania… Z Tomb Raider: The Angel of Darkness to już jednak zupełnie inna sprawa… Porównując nową grafikę ze starą, zauważyłem, jak niewielką uwagę przyłożono do odświeżenia szaty graficznej tego tytułu. Miejscami naprawdę trudno zauważyć tą zremasterowaną jakość! Wiem, że mając obok do porównania oryginalne wydanie na PS2, można by w nieskończoność wymieniać, co poprawiono, ale powiedzmy sobie szczerze – tyle to potrafi pierwszy lepszy emulator! Spodziewałem się porządnego liftingu, a gra tak naprawdę została potraktowana po macoszemu.

Ostatecznie trzeba jednak oddać twórcom pokłon – gry zawarte w niniejszej kompilacji wyglądają dobrze i z pewnością nie odpychają nas od ekranu komputera. W końcu dokładnie o to nam chodziło, sięgając po remaster.
Niestety dalej nie doczekaliśmy się pełnej lokalizacji – spolszczone są tylko napisy i na dodatek zawierają błędy. Oprawa dźwiękowa jest praktycznie taka sama jak w oryginale, więc nie ma czego się czepiać. Znalazłem jednak jedno drobne niedociągnięcie – pierwszy poziom w Tomb Raider: Chronicles zawiera krótkie wiadomości głosowe objaśniające nam poszczególne ruchy Lary. Problem w tym, że nie uwzględniają one nowego schematu sterowania, więc np. wyjście z basenu wymaga od nas wciśnięcia innego klawisza, niż podpowiada nam samouczek.
JAKOŚĆ
Spolszczenie zawiera liczne błędy, które wręcz odrzucają! Rozumiem, że gdzieś może wkraść się mała literówka, której większość graczy pewnie i tak by nie zauważyła, ale to…?! Znaki diakrytyczne są dziwnie przesunięte wobec liter, miejscami ich nie ma w ogóle, a same litery nierzadko są poucinane. Nawet w ekwipunku na samym środku ekranu straszy nas komenda „użyl” przedmiot?! Przecież oczy bolą od patrzenia! Po kilkunastu minutach gry nie wytrzymałem i zmieniłem język na angielski…
Co do jakości odświeżenia Tomb Raider: The Angel of Darkness pisałem już wcześniej, więc przejdę do sedna: nie bez powodu ta gra się tutaj pojawiła, to był jak najbardziej celowy zabieg. Dlaczego? Prawda jest taka, że trzy gry to więcej niż dwie, a co za tym idzie – to kolejny powód, aby cena wyjściowa kolekcji była wyższa; przyzwoitość nakazywałaby, aby pakiet dwóch gier był tańszy od trzech! Problem w tym, że The Angel of Darkness raczej nie jest grą, za którą szaleliśmy – wątpliwe, żeby jej obecność (lub też brak) zaważyła o decyzji zakupu. Szkoda tylko, że Aspyr nie dołożyło starań, aby naprawić tę grę, tylko oddało nam bubel odwzorowany niemal 1:1…

OCENA
Czy warto kupić Tomb Raider IV-VI Remastered? Raczej tak, ale już z pewnością nie z takim entuzjazmem co w przypadku poprzedniej kolekcji: tam mieliśmy trzy świetne tytuły, tutaj jeden genialny i dwa wyjątkowo mierne. Kolekcja kierowana jest do zatwardziałych fanów oraz do osób, które chciałyby zrozumieć fenomen Tomb Raidera – w końcu w latach dziewięćdziesiątych seria była otoczona istnym kultem, kompletnie niezrozumiałym dziś z perspektywy młodszych graczy. Prawdziwych weteranów serii i tak nie muszę namawiać.
TOMB RAIDER I-III Remastered – nostalgia rodem z lat dziewięćdziesiątych [recenzja PC]
- Świat: 5/10
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 6/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-3230M 2.60 GHz
- Grafika: Intel HD Graphics 4000
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10
- +Trzy kolejne gry z serii!
- +Grafika stoi na przyzwoitym poziomie
- +60 klatek w trybie retro
- –Błędy w tłumaczeniu!
- –Grafika w The Angel of Darkness
- –Szkoda, że nie naprawiono błędów w grach…
- .
- .
- .
- .
Strona główna › Forum › TOMB RAIDER IV-VI Remastered – recenzja [PC]