Body of Evidence – zawodowy czyściciel miejsc zbrodni [zapowiedź]
Jedną z cech charakterystycznych sceny gier niezależnych jest fakt, że jej twórcy mogą pozwolić sobie na eksperymenty związane z konwencją. Dzieje się to oczywiście ze względu na stosunkowo niewielki wkład finansowy w produkcję oraz ambicje twórców wykraczające poza chęć zarobku.
Jak to zwykle bywa, jest i druga strona medalu – brak doświadczenia w branży oraz (no właśnie) dużego nakładu finansowego sprawia, że często poszczególne elementy tytułu nie wypadają tak dobrze jak powinny, co przekłada się na jego odbiór. W takim położeniu znajduje się gra studia Empyrean, która, jak na ten moment, zawiera mnóstwo niedociągnięć, zarówno na płaszczyźnie koncepcji, jak i poprawnego działania mechanik.
Kopię gry otrzymaliśmy dzięki uprzejmości jej twórców.
„Ta zniewaga krwi wymaga”, czyli co robić po krwawej jatce?
Body of Evidence pozwala graczowi na wcielenie się w rolę Marka Konrada (jedna osoba: Mark Konrad) – zawodowego sprzątacza miejsc zbrodni. Do jego obowiązków należy ukrycie ciał ofiar, zmycie krwawych plam oraz poustawianie poprzewracanych mebli w taki sposób, jakby nigdy nic się nie stało.
Pomysł dobry i bardzo ambitny, jednak uwagę przykuwa jego pozostawiające wiele do życzenia wykonanie. Każdy poziom polega praktycznie na tym samym, a jeśli dodać do tego niewielki rozmiar plansz, okazuje się, że etap z 10-minutowym ograniczeniem czasowym bardzo łatwo przejść w 3-4 minuty, traktując sprzątanie bardziej jako przykry obowiązek, a nie rozrywkę (a przecież o to w tej grze chodzi). Na szczęście twórcy robią co mogą, aby wyjść z monotonii, m.in. dając graczowi dowolność co do miejsc, w których można ukryć zwłoki. Dodatkowo możliwości gracza są sukcesywnie rozszerzane raz na kilka poziomów, co budzi nadzieję na stosowne uatrakcyjnienie rozgrywki w przyszłości.
Niektóre poziomy oprócz samego gameplayu zawierają również warstwę narracyjną (obszerniejszą niż krótka zapowiedź przed każdym etapem), często nawiązującą do popkultury. Podczas gdy pojedyncze wymiany zdań nie pozostawiają sobie nic do zarzucenia, to reżyseria większych, bardziej skomplikowanych scenek fabularnych wychodzi sztywno i tak, że nie do końca wiadomo o co chodzi.
Warto zwrócić uwagę na system detekcji, który ma za zadanie wykryć ślady przestępstwa, których gracz nie zdołał zatuszować. Prezentuje się on w formie kamery przemierzającej poziom, jednak jej praca jest bardzo sztywna i niedokładna. Dodatkowo wykrywa tylko to, co rzeczywiście widzi – co w połączeniu z niedokładnością sprawia, że nawet duże niedociągnięcia sprzątacza mogą zostać po prostu przeoczone.
Już to gdzieś kiedyś widziałem…
…i nie chodzi mi o grę Serial Cleaner, która oparta jest o podobne założenia. Przedstawienie poziomów, „binarny” sposób usuwania plam krwi z otoczenia, banalna fizyka, prosta oprawa graficzna, niedopracowane dźwięki oraz „skromność” zawartości przywodzą na myśl skojarzenia z grami przeglądarkowymi! Cierpi szczególnie scena audio, bowiem zarówno dźwięki otoczenia (kroki gracza), jak i głos narratora zawierają wybijające się, nienaturalne echo. Dubbing brzmi tak, jakby został nagrany na klatce schodowej! Mimo to, na tle oprawy audialnej wyróżnia się łagodna gra światła, która pięknie wkomponowuje się w wygląd pozostałych elementów i obiektów.
Na szczęście Body of Evidence jest jeszcze w fazie wczesnej BETY, a wszystkie niedopracowania i niedoróbki mają duże szanse na korektę. Celowo w artykule nie zawarto informacji o błędach i glitchach, bowiem gra została udostępniona tylko wybranym osobom i nie istnieje we wczesnym dostępie. Cały produkt ma bardzo duże szanse na zaistnienie i przedstawienie bardzo rzetelnie wykonanego contentu, jednak na chwilę obecną pozostaje produkcją-ciekawostką, którą zakupiliby nieliczni.
Weteran gier wideo, mający styczność z każdym gatunkiem. RPG’owy ekspert, scenariuszowy wyjadacz, growy znawca. Wszędzie dostrzega alegorie, nawiązania do ogólnopojętej kultury i głebokie przesłania egzystencjalne. Twórca wideo, zarówno tego dotyczącego gier, jak i tego bardziej ambitnego!