NowośćRecenzjaTemat dnia

Masters of Anima na Nintendo Switch [recenzja]

Niewiele jest gier strategicznych na Nintendo Switch. Jeszcze mniej jest dobrych gier tego typu.

Czy Masters of Anima dołączy do tego wąskiego grona?

Świat

Fabuła jest prosta jak metr sznurka w kieszeni. Oto nasz dzielny bohater spędza ostatnie chwile przed ślubem wraz z ukochaną (dodajmy, że przepiękną, ale co do tego nikt chyba nie miał żadnych wątpliwości). Przed tą wiekopomną chwilą w jego życiu, jaką jest noc poślubna, a wcześniej wypowiedzenie słów, które przerażają większość mężczyzn („i że cię nie opuszczę aż do śmierci”), musi tylko zrobić jedną rzecz. Zostać tutejszą odmianą czarodzieja. Musicie wiedzieć, że dawno, dawno temu pewna zła istota została zapieczętowana pod wielką górą i tym samym zło zostało pokonane. Teraz wielki, zły i groźny czarodziej przeszkadza nam w teście i zmusza do ratowania świata. Na szczęście gra jest bardzo zabawna, a dialogi lekko ratują scenariusz, który przerabialiśmy już tysiące razy.

Rozgrywka

Masters of Anima to gra strategiczna oparta na zarządzaniu małym, ale złożonym z niesamowicie pojętnych istotek, które sami przywołujemy na pole bitwy. Początkowo nasz czarodziej umie sprowadzić sobie do pomocy tylko zwykłych wojowników, by z czasem dołączyć do swojej grupy łuczników, kapłanów i wielu tym podobnych, stereotypowych członków drużyn w klasycznych RPG. To, co nie pozwala nam gniewać się za to na autorów zbyt długo, jest niesamowicie intuicyjny system zarządzania wspólnikami. Uczymy się go stopniowo, więc gdy dochodzimy do etapu, w którym pod nasze rozkazy może trafić nawet kilka oddziałów, jesteśmy na to przygotowani.

Cała rozgrywka opiera się na chodzeniu po niewielkich planszach, rozwiązywaniu prostych zagadek i wygrywaniu walk z dużo większymi od nas przeciwnikami. Zagadki są prostackie i większość graczy rozwiąże je w ciągu kilku sekund. Niewiele lepsze są też projekty plansz, bo zwyczajnie nie zostały zrobione zbyt interesująco. Są tunelowe, z pozornie kilkoma ścieżkami do wyboru. Czasem możemy znaleźć na nich przedmioty pozwalające dodatkowo rozwinąć postać lub naszych pomocników. Nie zmienia to dużo w rozgrywce, ale stanowi jej przyjemne urozmaicenie. Jednak i tak wszystko sprowadza się do rozgrywania kilkudziesięciu potyczek.

Masters of Anima recenzja

Poziom tychże jest co najmniej sporny. Z jednej strony są niesamowicie przyjemne, a pokonywanie kolejnych przeciwników daje nam sporo satysfakcji – a mimo to, od czasu do czasu, trafiamy na niezwykle irytujący pojedynek, który kończymy grając na czas. Dodatkowo warto pamiętać, że nasz bohater nie może mieć więcej niż kilkudziesięciu pomocników jednocześnie, a ci nie należą do zbyt wytrzymałych (choć da się ich nieznacznie wzmocnić poprzez rozsądne wykorzystywanie ich umiejętności).

Grafika

Złego słowa nie mogę powiedzieć o oprawie graficznej. Owszem, są drobne błędy techniczne (o nich później), ale jest prosta, przejrzysta i szybko pozwala się zorientować się, ilu pomocników mamy na planszy i gdzie są wrogowie – a to najważniejsza rzecz w tego typu grze. Nie można zapomnieć również o ręcznie rysowanych przerywnikach filmowych. Są po prostu śliczne.

Masters of Anima recenzja

Dźwięk

Niestety dobrej grafice nie towarzyszy świetna muzyka. Trochę szkoda, bo większość gier, które cierpią na średnią grafikę i fabułę, mogą nadrobić świetną oprawą dźwiękową (do dziś wielu słucham regularnie). Proste melodie, żywcem zabrane z filmów fantasy, po prostu nie przeszkadzają. Są okej. W większości przypadków nawet nie zauważycie, że w tle gra jakaś instrumentalna melodia.

JakośćDawno nie grałem w grę, która tak długo by się ładowała. Owszem, nie trwa to wieki, ale w przypadku, gdy traficie na znacznie trudniejszą walkę niż zwykle, to prawdopodobnie skończy się to kilkoma wczytaniami gry pod rząd, a to może doprowadzić nawet świętego do szału. Nie brakuje też kilku błędów graficznych, ale występują na tyle rzadko, by nie sprawiać większego kłopotu. Poza tymi dwoma problemami nie dostrzegłem innych błędów technicznych, co jak na tak małą grę powinno być standardem.

Ocena

Masters of Anima to gra, jakiej brakuje na Nintendo Switch. Możliwość zarządzania małym oddziałem wojowników jest niezwykle przyjemna i gdyby nie dość krótka kampania oraz problemy z ładowaniem, to poleciłbym niniejszy tytuł każdemu fanowi strategii.

Za klucz do recenzji dziękujemy firmie Focus Home Interactive.

Masters of Anima
7.2/10
  • Świat: 7/10
  • Rozgrywka: 8/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 6/10
  • Jakość: 7/10
Masters of Anima to gra, jakiej brakuje na konsoli Wielkiego N – dobrej strategii o zarządzaniu oddziałem przywołanych wojowników.

Platforma testowa NS

  • +Humor
  • +Bardzo grywalna
  • Czasy ładowania poziomów

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *