Wielka awantura o Mass Effect, czyli jak wywołać burzę w szklance wody
Przyznaję, że przez noc przegapiłam całkiem spory fragment awantury, która przewinęła się w fandomie. Ponieważ Mass Effect: Andromeda znajduje się w ogniu krzyżowym oskarżeń o biedne, niedopracowane sekwencje animacji, nic dziwnego, że poszukiwano przyczyn takiego stanu rzeczy. Znaleziono więc pierwszego kozła ofiarnego, młodą cosplayerkę, Allie Rose-Marie Leost, która miała pecha pochwalić się swoim udziałem w projekcie.
A Cosplayer With No Video Game Experience was the Lead Facial Animator for #MassEffectAndromedahttps://t.co/dZpf9sb95q pic.twitter.com/oIfjiywHBz
— Ethan Ralph (@TheRalphRetort) March 18, 2017
Ponieważ nie miała szczególnego doświadczenia, w internecie momentalnie zawrzało. Pojawiły się pierwsze oskarżenia o nepotyzm, kupczenie ciałem i inne tego typu sympatyczne praktyki. Dziewczyna stała się głównym winnym każdego niedopracowanego detalu – i choć faktycznie podjęcie decyzji o zatrudnieniu kogoś bez większego doświadczenia brzmi jak, eufemistycznie mówiąc, odważna decyzja ze strony BioWare, to jednak ciężko twierdzić, że rzeczona panna jest winna wszystkiego, o co się ją oskarża. Ponieważ jednak łatwo było zrzucić na nią winę, tak właśnie się to skończyło.
Odpowiedź od firmy przyszła szybko
Rzecz jasna, Bioware nie pozwoliło na podobne ataki i w krótkim oświadczeniu na Twitterze oznajmiło, że jakkolwiek krytykę gry przyjmują, to jednak ataki na byłych pracowników firmy są niedopuszczalne, a przerzucanie odpowiedzialności na jedną osobę jest zwyczajnie niewłaściwe.
— BioWare (@bioware) March 18, 2017
Byłoby się może na tym skończyło, gdyby nie fakt, że osoba, która wyciągnęła całą awanturę na światło dzienne, czyli bloger Ethan Ralph, postanowił podjąć rękawicę i oskarżył Bioware o kłamstwo. Mało tego: postanowił on urządzić na Twitterze nie lada awanturę, w którą wciągnął całą masę ludzi. Zaczęło się robić politycznie – prawica kontra lewica, Social Justice Warriors, obrzucanie się obelgami.
Kłamstwo, które zarzuca firmie Ralph, ma dotyczyć samej cosplayerki. Chociaż Bioware twierdzi, że nie pracuje już ona w firmie, to jednak zauważył on, że ciągle na niektórych profilach społecznościowych ma ona pracę w tej firmie jako obecnie podjętą, oraz, że w dalszym ciągu wrzuca ona newsy o Mass Effect: Andromeda. To nie pasowało mu do narracji o „byłym” pracowniku. W związku z tym skonkludował, że wcale nie chodzi tutaj o obronę kobiety, ale o obronę Manveera Heira.
Rasiści w Bioware również się zdarzali
Dla tych, którzy nie wiedzą – Manveer Heir był pracownikiem Bioware i partycypował przy kilku tytułach. Swoją wątpliwą sławę zyskał dzięki temu, że na Twitterze pozwalał sobie na bardzo ostre docinki pod adresem białych ludzi.
Od miesiąca jednak już tam nie pracuje, a Ralph zwraca uwagę na to, że wcale nie został zwolniony za poglądy, tylko sam odszedł… uprzednio zostawiając w rękach fanów i firmy grę kiepską. I właśnie to miało mieć na myśli Bioware.
Może i chociaż w tym momencie kończy się ta historia? Mogło tak być. Ale właśnie wtedy pojawiły się artykuły od Polygonu i Kotaku. Ethan Ralph nie zostawił na nich suchej nitki, oni zaś odwdzięczyli mu się ostrą krytyką. Rzućmy okiem na oba teksty.
Polygon stara się bronić atakowaną kobietę, chociaż z jakiegoś powodu zrzuca całą winę na Gamergate. Ponieważ jednak jedno z drugim nie ma nic wspólnego, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ciągle chodzi tu o obronę rasisty Heira. Zapewne nieświadomą. Ale nadal.
Kotaku z kolei skupia się bardziej na aspekcie ataków na cosplayerkę. W rzeczy samej, ataki Ethana Ralpha noszą znamiona okrutnych, a jego komentujący wcale nie byli pod tym względem dużo lepsi. Wskazuje na to, że Bioware wyraźnie zaprzeczyło, jakoby była ona jedynym czy najważniejszym modelem do gry. Oczywiście, na sam koniec autor pozwala sobie na zrzucenie całej winy na elektorat Donalda Trumpa. Tak, bo seksistowskie ataki pojawiły się dopiero wtedy, kiedy nowy prezydent zamieszkał w Białym Domu.
Cała sprawa cuchnie z dwóch stron: z jednej strony Ethan Ralph nie pokusił się o żaden research, w dodatku też zrobił sobie z cosplayerki kozła ofiarnego, którego można okładać kijem na wszelkie sposoby. Nie tylko dopuścił się istnego polowania na czarownice, ale również pozwolił tym samym na różne złośliwe komentarze, uwagi i całkiem spory zalew hejtu. Ani to ładne, ani grzeczne…
Z drugiej strony jednak Polygon nie tylko popłynął, o sprawę oskarżając Gamergate, ale również nie wspominając słowem o przypadku Manveera Heira.
Głos z Polski
Sprawa przykra i paskudna, odniósł się już do niej Wojtek Bieroński, dziennikarz i psycholog, kwitując to następującymi słowami:
Najzabawniejsze jest to, że Polygon publikuje tekst, w którym próbuje bronić kobietę przed kulturową dominacją mężczyzn, tymczasem tak naprawdę broni… faceta-rasistę. Jak na „portal dla renesansowych graczy”, doprawdy Polygonie, achievement unlocked.
I właśnie w ten sposób nakręcają się w sieci historie oparte o bullshit. Swoją drogą jednak, dojeżdżanie indywidualnych developerów jest jak rasizm z piłce. Wstydem całej branży.
A wy co sądzicie?
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.