RETROMANIAK #64: Operation Flashpoint: Cold War Crisis – recenzja [PC]
W ostatnim Retromaniaku pisałem o Sudden Strike – grze mojego dzieciństwa. Ale wskazałem na jeszcze jeden tytuł, który towarzyszył mi przez tamten czas. Pamiętam, jak Operation Flashpoint: Cold War Crisis pojawiło się po raz pierwszy w moich rękach. Co prawda nie rozumiałem połowy poleceń i zasad, ale wciągnąłem się porządnie.
Czas na Retromaniaka na temat Operation Flashpoint: Cold War Crisis (lub też ArmA: Cold War Assault, bo tak nazywa się odświeżona wersja gry, dostępna na Steam z powodów licencyjnych).
ŚWIAT
Operation Flashpoint: Cold War Crisis przenosi nas w lata 80. XX wieku – przy czym akcja dodatku Resistance osadzona jest w 1982 roku, natomiast podstawowej wersji oraz dodatku Red Hammer w roku 1985. Czemu wspominam o add-onach i podstawce, wskazując przy tym lata? Ponieważ tworzą ciągłość fabularną, opartą o postać generała Aleksieja Guby, w 1982 roku jeszcze w stopniu pułkownika. Czując, że ZSRR pod rządami Gorbaczowa idzie w nieodpowiednim kierunku, postanawia on samowolnie wywołać wojnę z siłami NATO stacjonującymi na wyspie Malden. Atakuje więc sąsiednią wyspę, Everon, na którą później udają się Amerykanie.
Podczas kampanii wejdziemy w buty (i mundur) żołnierza oddziałów specjalnych, szeregowca, który powoli pnie się w rangach, czołgisty oraz pilota. Te wszystkie elementy są ważne, i to bardzo ważne, bo są wprowadzeniem do rozgrywki i opisaniem specyfiki poszczególnych mechanik oraz taktyk. Dodatek Resistance opisuje walkę partyzancką, a rdzeń kampanii NATO to wprowadzenie do nauk poruszania się i dowodzenia jednostkami, nawet w ramach operacji na wysoką skalę. Natomiast kampania Red Hammer to sprawdzian ze znajomości obu kampanii.
ROZGRYWKA
Operation Flashpoint: Cold War Crisis to właściwie symulacja pola walki. Oznacza to, że nie mamy jednej określonej przypisanej roli i w razie możliwości scenariusza (i naszego talentu) możemy z żołnierza piechoty stać się dowódcą jednostki pancernej, albo zostać kierowcą zarekwirowanego pojazdu cywilnego. Uzbrojenie nie jest przypisane sztywno, tak samo nie ma specjalnego rozróżnienia piechoty. Zwykły żołnierz może stać się grenadierem albo strzelcem KM, jeżeli tylko znajdzie uzbrojenie tego typu i odpowiednią skrzynkę z amunicją.
Z powodu bycia symulacją pola walki, gra toczy się w o wiele wolniejszym tempem. To nie rurki z kremem albo Call of Duty, gdzie akcja, pociski i wybuchy to 99% rozgrywki. Tutaj czasami czołgamy się dobre 30 minut słuchając meldunków o wojskach poruszających się niedaleko od nas, tylko po to, by nie zaliczyć kulki. Tak, jeden pocisk (czasami jedna seria, jeżeli ktoś lubi wydawanie amunicji) w korpus i koniec zabawy. Oczywiście, nie oznacza to, że można tylko umierać albo zabijać. Zdarzają się sytuacje, gdzie dostaniemy w nogę albo ramię. Wtedy albo nasze celowanie jest trudne, ponieważ ręka lata jak szalona, albo musimy się czołgać po ziemi, ponieważ mamy uszkodzoną nogę. Możemy się wtedy podleczyć u sanitariusza albo w specjalnym namiocie pierwszej pomocy.
Jeżeli nie kręci nas bycie pod butem dowódcy, a sami chcemy nim zostać, mamy dwie opcje. Możemy albo po zdradziecku zastrzelić dowódcę (droga niepolecana, może się skończyć rozstrzelaniem), albo wejść w edytor i zrobić własną misję. I teraz przechodzimy do najlepszego elementu gry. Edytor pozwala nam na zabawę na dowolnej mapie w dowolny sposób. Mamy dwa tryby edytora – prosty (stawianie jednostek i grup, grupowanie i ustawianie punktów nawigacji, ustawienia kierunku, stopnia i grywalności) albo zaawansowany, który pozwala na dodatkowe zabawy z paskami amunicji, zdrowia i pancerza, programowaniem inteligencji i ekwipunku postaci. Do wyboru mamy wszystkie jednostki w grze, puste warianty pojazdów oraz inne bibeloty do budowania baz czy innych dekoracji.
System dowodzenia i informowania w Operation Flashpoint: Cold War Crisis opiera się o proste rozkazy pogrupowane w pomniejszych obszarach. Możemy również kazać określonej jednostce wykonać specjalną akcję, przykładowo podnieść broń i amunicję albo podłożyć ładunek. Możemy maksymalnie posiadać jedenastu podkomendnych. Jednostki określonego typu mogą nosić broń innej klasy, ale zachowują swoje umiejętności. Przykładowo oddziały specjalne mogą ukrywać zwłoki, a sanitariusze zawsze mogą leczyć osoby potrzebujące.
Oczywiście, walka nie opiera się tylko o piechotę. Powalczymy na lądzie (jednostkami pancernymi), wodzie (tylko okrętami, człowiek umiera przy dłuższym kontakcie z wodą) i w powietrzu. Możemy walczyć odrzutowcami albo śmigłowcami wspierającymi piechotę zmechanizowaną, możemy dołączyć jako dowódca kolumny czołgów nacierającej na umocniony punkt wroga i unikając ognia, niszczyć kolejne pojazdy.
Swoją drogą – ciekawostka. Operation Flashpoint: Cold War Crisis był tak dobrym produktem w czasie, kiedy wyszedł, że po premierze powstała specjalna wersja gry używana do dziś w ramach symulacji dla żołnierzy wielu państw. Nieco więcej na temat gier w służbie wojsku opiszę w jednym z późniejszych materiałów.
GRAFIKA
Zaraz po premierze, grafika wydawała się piękna, ale zawsze śmieszył mnie wygląd zniszczonych obiektów i pojazdów – modele rozciągają się śmiesznie. Za to wnętrza pojazdów odtworzono z jak najlepszym odwzorowaniem. Uzbrojenie wygląda poprawnie jak na możliwości silnika. Fajnym dodatkiem jest możliwość tworzenia własnego żołnierza, jego twarzy i głosu. Niektóre widoki nadal są imponujące, przykładowo masowe bitwy z lotnictwem w powietrzu w okolicach trzeciej nad ranem. Animacje chodzenia jednostek, zwłaszcza nieuzbrojonych, są sztywne i śmieszne.
DŹWIĘK
Głosy jednostek są naprawdę fajne. Są wyraźne i dodają różnorodności, kiedy każdy żołnierz ma swój własny głos. Co prawda baza głosów jest ograniczona, ale nie przeszkadza to tak mocno. Soundtrack to również solidny element gry. Muzyka towarzysząca śmierci to jest majstersztyk po prostu.
JAKOŚĆ
No tutaj jest ciekawie. Sztuczna inteligencja postaci zawsze pozostawiała wiele do życzenia. Jednostki pancerne potrafią z jakiegoś powodu nagle zwolnić do tempa żółwia, żeby po sekundzie ruszyć jak tornado. Odrzutowce kochają się ze sobą zderzać, a piechota kocha walkę w otwartych przestrzeniach, unikając budynków. Cywile sami się proszą o to, by dokonać na nich zbrodni wojennej, często pchając się pod celownik albo wbijając się autami w inne pojazdy. Walka w mieście to trudny kawałek chleba i gra przypadkowo dobrze to pokazuje. Pamiętać należy również o tym, że gra ma ponad 15 lat, więc trzeba jej to wybaczyć, że ma problemy z Windowsem 10 i niektóre ustawienia graficzne kończą się wizytą na pulpicie.
OCENA
Operation Flashpoint: Cold War Crisis to bardzo porządna gra, która wiele osób wciągnęła w zamiłowanie symulatorami wojennymi. Mimo swoich uproszczeń i błędów, dzisiaj ten tytuł jest bardzo grywalny i nawet mając młodszych spadkobierców w postaci kolejnych gier z serii ArmA, dalej wolę nastawić pobieranie Cold War Assault (powody licencyjne spowodowały, że oryginalny Operation Flashpoint stał się ArmĄ) i pobawić się edytorem, choć wiem, jak wiele dają następcy. Każdy, kto nazywa się fanem poważnego strzelania, choć raz musi zagrać w klasycznego OFP. To jest jak zabawa żołnierzykami, ale komputerowo i lepiej, i milej.
A wy co sądzicie o takich grach? Lubicie symulatory wojaka, czy wolicie coś mniej wymagającego i szybszego? Dajcie znać w komentarzach i jak zawsze, zapraszam was na naszą grupę na Facebooku oraz kanał na YouTube’ie.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 9/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i3-2120
- Monitor: 19 cali BenQ G925HDA
- Grafika: Sapphire Radeon HD7850
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Pro
- Myszka: Wymagana
- Klawiatura: Wymagana
- +Klimaty wojenne
- +Cudowny wachlarz uzbrojenia
- +Rozbudowany edytor misji
- +To jak żołnierzyki, ale na komputerze
- –Poziom trudności nie dla początkujących graczy
- –Drobne problemy z kompatybilnością
Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.
Pingback: RETROMANIAK #100: Z nostalgią i sentymentem – gry, wspomnienia i nie tylko - TesterGier.pl