ArtykułNowość

Rozumiem Andrzeja Sapkowskiego, czyli trochę o grach, a trochę o książkach

Andrzej Sapkowski nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Świętej pamięci Maciek „lucek” Sabat przestrzegał mnie przed spotkaniem z tym pisarzem, ja byłam jednak zdania, że literat, który stworzył Wiedźmina, nie może być aż tak niemiły, jak ludzie opowiadają. Pisałam podówczas pracę magisterską na temat polskiej fantastyki, święcie przekonana o tym, że sobie poradzę. Lucek miał jednak rację – nic się nie dowiedziałam, zostałam tylko ofuknięta od góry do dołu. Jak potem przyszło mi zrozumieć – głównie dlatego, że Andrzej Sapkowski nigdy nikomu nie tłumaczy, skąd te jego opryskliwe reakcje.

Ważny wywiad dla Eurogamera

Internet żyje teraz wywiadem Andrzeja z Robertem Purchese, w którym autor opowiada o swoich zastrzeżeniach, odczuciach i ogólnym podejściu do sukcesu gier. Pamiętamy niesławną wypowiedź pisarza, który zażartował sobie z fanów komputerowej adaptacji, wywodząc, że są mało inteligentni. Jak sam twierdził, gra narobiła mu „smrodu i gówna”, nie docenił także tego, że na Zachodzie pojawiła się naprawdę spora rzesza fanów jego prozy, którzy wymieniają się odczuciami i spostrzeżeniami na temat kanonu. Naprawdę są ludzie, którzy wiedzą, kim były Szczury, Bonhart czy Vilgefortz.

Żeby zrozumieć jego reakcję, musimy cofnąć się do czasów, kiedy niemalże noszono go na rękach. Przypomnijmy sobie, że stworzył on fantastyczny, kompleksowy świat Wiedźmina, który poruszył serca fanów tak mocno, że Wiedźmin wszedł do kanonu naszej kultury jako lektura o wyjątkowym znaczeniu. Był to kawał solidnej, świetnej opowieści, którą czytało się z zapartym tchem. Sapkowskiego zapraszano na konwenty, wychwalano pod niebiosa za kunszt prozatorski, a na boku sarkano na jego nieraz niezbyt przyjemne zachowanie. Legend krążyło o tym wystarczająco dużo, a w legendach, jak we wszystkim, jest ziarno prawdy.

Wdzięczny materiał do adaptacji

Z Wiedźmina próbowano uczynić wiele. Wychodziły gry planszowe, systemy RPG, a nawet serial, na który spuśćmy żałosną zasłonę milczenia, gdyż jak pisał Radek Teklak, działo się tam co niemiara. Koroną stworzenia miała być gra komputerowa Wiedźmin, która Sapkowskiemu wcale nie była aż tak w smak, nie wierzył bowiem w jej sukces. Jak przyznał się Purchese, do tego stopnia nawet, że nie chciał procentowego udziału w zyskach, a zwyczajnie poprosił o pieniądze na stół. Jak się okaże w przyszłości, nie była to dobra decyzja i Sapkowski mocno jej żałuje. Trzeba jednak pamiętać, że ekranizacja była koszmarna i wszyscy jeszcze trochę żyli jej traumą.

sapkowski gra

Pierwszy Wiedźmin był grą dobrą i Andrzejowi Sapkowskiemu podobał się dlatego, że był najbliżej jego własnej prozy. Prawda – linie dialogowe momentami były niemal zupełnie wycięte z książek. Gra ta miała specyficzny, dość mroczny klimat, ale banku nie rozbiła. Dopiero część druga – Zabójcy Królów – sprawiła, że fani oszaleli. Byliśmy z tej gry do tego stopnia dumni, że Barack Obama otrzymał ją w prezencie. Powiem więcej: pokazaliśmy, że potrafimy zrobić nie tylko dobry tytuł, ale również pochylić się nad własnymi błędami – stąd Enhanced Edition. Była to polityka zupełnie odmienna od tej, którą prowadziło Bioware, każące sobie płacić za każdy drobiazg. To plus pozytywna recepcja z Zachodu doprowadziło do tego, że kiedy na horyzoncie pojawiła się część trzecia – Dziki Gon – ludzie byli zachwyceni. W istocie – było czym.

Komedia pomyłek

Wróćmy jednak do Andrzeja Sapkowskiego. Pozytywne opinie tyczyły się gry, nie jego książek i myślę, że co do tego sam pisarz nie ma pretensji. Co najbardziej jednak boli Sapkowskiego, to myśl o tym, że w przyszłości świat nie zapamięta jego książek, ale gry komputerowe, które powstały na ich bazie. Chodzi też o to, że literatura pisana do światów gry jest też nie bez powodu traktowana jako tanie wypociny. Kiedy Andrzej Sapkowski słyszy pytanie, dlaczego zaczął pisać książkę do gry… to musi być przykre. Przykre dlatego, że to on dał życie Geraltowi, Yennefer, Ciri, Triss, Eredinowi, Avallac’howi, Dijkstrze i reszcie. Owszem, gra odwzorowała ich w fantastyczny sposób, spełniając marzenia fanów literatury Sapkowskiego, którzy potraktowali ją jako część kanonu, mimo, że sam pisarz tego nie zrobił. Wreszcie: kiedy na okładce książek pojawił się Vernon Roche, niewystępujący przecież w sadze, było to spore przestrzelenie ze strony wydawcy. Na to Sapkowski zżymał się szczególnie – i miał sporo racji.

To można było zrobić lepiej

Gdzie Andrzej Sapkowski popełnił błąd? Nie docenił siły, jaką jest przemysł gier komputerowych. Powinien był już od Zabójców Królów stać ramię w ramię z REDem, wspierać ich i chwalić ich pracę. Powinien był posłać w świat wyraźną informację: jam jest twórca Geralta i świata, w którym się poruszacie. To z całą pewnością sprawiłoby, że byłby on rozpoznany jako autor. Stanie z boku nie przysporzyło mu popularności, wręcz przeciwnie, utrwaliło krążący o nim stereotyp. Zbyt skąpo rozdawał pochwały, zbyt mocno podkreślał swoją autonomię – to go nieco zgubiło. George R. R. Martin wygrał wiele tym, że wszedł w romans z HBO, broniąc nieraz wizji Benioffa i Weissa. Książka książką, serial serialem.

Pamiętajmy o jeszcze jednej rzeczy – Dziki Gon to wspaniałe dzieło, które jednak powstało z miłości fanów do prozy Andrzeja Sapkowskiego. Chociaż rozumiem jego irytację – nikt nie chce, żeby jego dzieło było rozpoznawane jako produkt uboczny gry komputerowej – to jednak w Polsce ze świecą szukać osoby, która zdziwiona powie „hej, ale Sapkowski pisał do gry”. Nie powinien był on dzielić fanów, którzy zagrali przecież właśnie dlatego, że bardzo lubili jego dzieła.

Nic straconego w przyszłości

Podsumowując: o ile można zrozumieć piętrową irytację Andrzeja Sapkowskiego, to jednak strach przed tym, że za trzydzieści czy czterdzieści lat nikt nie będzie o nim pamiętał, jest nieuzasadniony. W Polsce na pewno nikt nie zapomni, zaś Zachód rządzi się własnymi prawami. Toczenie boju o pietruszkę jeszcze dla nikogo nie skończyło się dobrze, pozytywną wiadomością natomiast jest to, że twórca Wiedźmina planuje następną opowieść. Miejmy nadzieję, że będzie lepsza niż Sezon burz – chociaż zobaczymy, czy spodoba się fanom. Jeśli Sapkowski zdecyduje się na kontynuację Pani Jeziora, wejdzie na niebezpieczny grunt. Jak to się wszystko skończy? Czas pokaże.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

Jeden komentarz do “Rozumiem Andrzeja Sapkowskiego, czyli trochę o grach, a trochę o książkach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *