Wszystko co wiemy o Planescape: Torment Enhanced Version…
Beamdog postanowił zakasać rękawy i spróbować odświeżyć legendę, która niegdyś przykuła do monitorów fanów na długie godziny. Mowa tu, rzecz jasna, o odnowieniu jednego z najlepszych tytułów w branży cRPG – Planescape: Torment. Próbowali to utrzymać w sekrecie, więc, rzecz jasna, wszyscy dowiedzieli się o tym bardzo szybko, a niedawno mieliśmy potwierdzenie rozpoczęcia prac nad nową odsłoną tejże gry.
Torment będzie miał teraz kilka udogodnień. Pojawi się na ekrany 4K, poprawi się też grafika, będziemy mogli przybliżać i oddalać ekran do woli. Będziemy mogli także podświetlać przedmioty, w lepszy sposób zbierać je z przeciwników, poprawi się także muzyka oraz dostaniemy serię osiągnięć do Steama. Pojawi się całe mnóstwo różnych mniejszych i większych poprawek, które usprawnią rozgrywkę i uczynią ją przyjemniejszą mechanicznie. Będzie również dobrze współpracował z takimi systemami jak Linux, iOS czy Android. Nie zmieni się jednak nic w oryginalnej narracji – i bardzo dobrze. Próby ulepszenia czegoś, co samo w sobie jest świetne, mogłoby skończyć się gigantyczną katastrofą. Zauważmy, że recepcja poprawionej wersji Baldur’s Gate 2 nie była wcale taka ciepła, a to właśnie dlatego, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Pytania i odpowiedzi
Serwis PcInvasion postanowił przeprowadzić wywiad z jednym z twórców nowej odsłony – Alexem Tomovicem. Interesowało ich wiele rzeczy, zadawali mnóstwo pytań, a odpowiedzi rzucają nowe światło na sam koncept. Przede wszystkim, rzecz znamienna – Tomovic nie grał w Torment: Tides of Numenera, chociaż bardzo tego żałował. Przypadek, czy może chęć odcięcia się od uniwersum Monte Cooka? Trudno powiedzieć.
Przede wszystkim, twórca ten wyraził się bardzo ciepło o firmie Wizards of the Coast, wydawcach legendarnego systemu Dungeons and Dragons oraz wielu dodatków do nich. Służyli oni za zasadnicze wsparcie wszystkim, którzy chcieli tworzyć gry w oparciu o Zapomniane Krainy czy w ogóle o setting DnD. Dodał przy tym, że Planescape: Torment jest tytułem ponadczasowym, z którym pracuje się bardzo wdzięcznie. Jak sam przyznał, kiedy tylko dowiedział się o pomyśle na edycję rozszerzoną Tormenta, od razu zasugerował kontakt z Chrisem Avellone – człowiekiem-legendą, jeśli o gry cRPG chodzi. Plan się powiódł.
Nie mieli żadnego problemu z prawami autorskimi (a to w USA dość dużo znaczy, jako, że procesy potrafią tam ciągnąć się latami o najdrobniejsze rzeczy z tym związane), rzecz jasna dzięki wsparciu Wizardsów. Od razu mogli płynnie przystąpić do przetwarzania gry tak, by mogło odebrać ją szersze grono widzów.
Zapytany, co sprawiło im największą trudność, odpowiedział, że nowe animacje czarów. Stara wersja łączyła się mocno z przerywnikami filmowymi w samej grze, toteż dostosowanie jednego do drugiego było dla nich nie lada wyzwaniem. Jak sam jednak przyznał, wszystko poszło ostatecznie gładko i cała ekipa jest bardzo zadowolona z rezultatów.
Nie wszystko ulega zmianie
Czego nie udało im się poprawić? Nie mieli dostępu do starych portretów ani filmików, toteż nie mogli nic z nimi zrobić, jak jednak sam stwierdził, rzeczom tym przydałoby się sporo odświeżenia. To prawda – nawet na screenach widać, jak bardzo odstają od reszty wizualnie.
Wypowiedział się również o tym, dlaczego nie planowali zmian w narracji Tormenta. Jak sam stwierdził, próby ingerowania w to zburzyłyby klimat oryginału. Chris Avellone chciał, na przykład, jedynie zredagować i poprawić ewentualne błędy w oryginalnym tekście, nie myśleli jednak o tym, by cokolwiek większego w tym zmieniać. Jak przyznał Tomovic, cała magia Tormenta broni się doskonale sama, toteż wcale nie trzeba jej w tym celu próbować pomagać.
Jeśli o towarzyszy chodzi, Tomovic przyznał, że dla niego najważniejszym wyborem był zawsze Dak’kon. Nie tylko przez to, jak bogatą i fantastyczną historię sobą prezentował, ale także dlatego, że połączenie maga i wojownika świetnie sprawdzało się w ewentualnych potyczkach.
Zapytany, czy zmieniłby jeszcze cokolwiek w jakichś grach przyznał, że z radością odświeżyłby Gothica. No cóż, Świtowi Bogów na pewno przydałby się ktoś, kto by nad nim usiadł i spróbował w jakiś sposób poprawić to mnóstwo znajdujących się w nich błędów.
Nadzieje są spore
Czy Planescape: Torment będzie grą lepszą po odświeżeniu graficznym? Na pewno. Ostatnio zapanował istny szał na ponowne wydawanie starych gier, co w niektórych przypadkach wygląda jak wyduszanie pieniędzy ze zjedzonego przez mole portfela. Odwoływanie się do graczowskiego sentymentu poprzez ponownąa adaptację danej gry na nową platformę nie jest jednak pomysłem złym (w przypadku Baldur’s Gate szał był przecież ogromny), jednocześnie, jeśli cena będzie bardzo duża, wszystko okaże się jasne. Z drugiej strony, do łask poworacają RPG o rzucie izometrycznym, posiadające bogatą grafikę, ale ciągle będące prawie tym samym, co niegdyś.
Beamdog może wywiązać się z zadania naprawdę nieźle, wystarczy dać im szansę. Fakt, że nie pokusili się o jakieś zmiany w fabule sprawia, że gracze na pewno z nieco większą ufnością podejdą do ich zakusów na ten stary tytuł. No i umówmy się – możliwość grania w Planescape: Torment na ekranie dotykowym? To jest to! Jeśli Sigil będzie wyglądało jeszcze lepiej, Beamdog ma moje pełne zaufanie.
Cena też
Z drugiej strony: gra kosztować będzie dwadzieścia dolarów, czyli więcej niż osiemdziesiąt złotych. Czy nieco poprawiona grafika jest tego warta? Trudno powiedzieć od razu. Z całą pewnością jest to jednak coś, czemu trzeba przyjrzeć się uważniej. Gra dostępna będzie do zakupu już 11 kwietnia.
A wy, co sądzicie? Kupicie odświeżoną wersję, czy nie ufacie tej firmie? Lubiliście grać w Tormenta?
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.
Best story ever written.