RETROMANIAK#5: HISTORIA SERII FIFA (CZ.4/4)
Dzisiaj mecz jest nasz ostatni, piłkarski kończy się trud. Niemniej, zapraszam na ostatnią cześć przygody na boiskach EA Sports. Dzisiaj zajmiemy się innymi grami z serii FIFA. Zapraszam do lektury.
FIFA 64
To, że seria FIFA znajduje się na wszystkich, znaczących platformach nie zawsze było tak oczywiste, taka FIFA 95 wyszła tylko na Sega Dreamcast. W związku z tym, że Nintendo od zawsze było liczącym się graczem w branży, to sami Elektronicy nie mogli przegapić okazji, by na tym zarobić. W 1997 wydali wiec swoisty port na platformę Nintendo 64 (stąd nazwa FIFA 64), który był o wiele bardziej ubogi od samej oryginalnej FIFA 1997, przez co sam podbój kraju samurajów nie powiódł się. Konami wypuszczało już wtedy grę, która zwana była Winning Eleven (którą my, Europejczycy bardziej znamy jako Pro Evolution Soccer), gdzie w odróżnieniu od dzieła EA Sports, otrzymywali dostęp do swojej ligi; – J-League, która w naszej serii pojawiła się dopiero w 2017 roku. Średnia próba, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
SERIE FIFA: WORLD CUP
Historia gier FIFA to historia Mistrzostw Świata, tak jak pisałem w pierwszym tekście, gra powstała w 1994 roku, czyli wtedy, gdy w USA rozgrywał się mundial. Electronic Arts było wierne tej tradycji i wydawało gry, które polegały na rozgrywaniu turnieju Mistrzostw Świata. Pierwszym takim przypadkiem było World Cup 1998, gdzie do swojej dyspozycji dostawaliśmy 40 drużyn – 32 turniejowe i 8, które brały udział w barażach. Prosty interface, proste sterowanie, silnik graficzny FIFA 1998. Co śmieszne, w samej FIFA 98 też mogliśmy rozgrywać licencjonowany mundial, ale zawsze jest fajnie sprzedać ten sam produkt dwa razy i dwa razy zarobić na tym samym. Niemniej, w tej wersji mieliśmy licencjonowane składy zgłoszone na mistrzostwa, oficjalne stadiony, a do grona komentatorów dołączyły dwie legendy angielskiej piłki, były piłkarz Tottenhamu, oraz FC Barcelony – Gary Lineker, oraz jego kolega z kadry, piłkarz Olimpique Marsylia – Chris Waddle. Na sam początek całkiem nieźle.
Kolejnym podejściem twórców był Mundial roku 2002. Zrezygnowano z drużyn barażowych, wrzucając te, które zdaniem twórców powinny awansować do turnieju, a z jakichś przyczyn tego nie zrobiły. Mieliśmy wiec Szkocję, Holandię, Norwegię, Czechy, Australię, Austrię, Grecję, Izrael, Szwajcarię, Finlandię… Gra cieszyła się też dużym powodzeniem w Polsce, spowodowanym szałem po awansie reprezentacji piłkarskiej do finałów mistrzostw Świata. W Polsce powstała wtedy nawet niechlubna kopia FIFY, o której innym razem. Niemniej, gra była bardzo kolorowa, oferowała autentycznie odwzorowany terminarz, kadry, oraz niezłą grafikę.
Kolejną odsłoną cyklu była FIFA World Cup 2006 i moim zdaniem to najlepsza z części. Oferowała reprezentacje z każdego miejsca świata- chciałeś przejść eliminacje Pakistanem i doprowadzić go do mistrzostwa świata? Bardzo proszę. Ta gra była już globalna i totalna. Idealnie odwzorowane terminarze meczów eliminacji, kadry zespołów zrobione od początku drogi turniejowej (2004 rok) zróżnicowane drużyny, oraz stadiony. W przypadku awansu na turniej stawaliśmy się też selekcjonerem i ustalaliśmy własny skład reprezentacji. Nie było wiec mowy o tym, że nie wzięli Dudka i Frankowskiego na mundial. Ponadto, po wygraniu meczu z inną drużyną, z której do tej pory nie graliśmy, zyskiwaliśmy pieczątkę do wirtualnego paszportu, a kusiło, żeby zbierać te naklejki. Wymagało to rozegrania i wygrania meczu z każdą reprezentacją w grze.
Sama gra miała też bardzo ciekawe ekrany ładowania, które informowały o naszym przeciwniku w formie ciekawostek z dziedziny geografii, kultury, popkultury… bardzo ciekawa wiedza, a stworzenie tego musiało wymagać bardzo dużej ilości czasu i pracy. Bardzo szanuje tę grę i uważam, że nigdy już więcej EA nie stworzyło lepszej adaptacji najsłynniejszych, piłkarskich zmagań.
Cztery lata później, Elektronicy zaczęli przeżywać kryzys. Słabe FIFA 09 oraz FIFA 10 sprawiały, że nad developerami stanęło poważne zadanie zrobienia dobrej gry piłkarskiej. Co zabawne, to się udało, co jeszcze raz zaczęło windować serie gier. Zaczęło się od tego, że była to część, która nie ukazała się na PC i wzbudziło to duże kontrowersje i mieszane uczucia.
W 2010 roku w Polsce mało kto był posiadaczem konsol i stanowczo u nas największą popularnością cieszyły się komputery osobiste oraz laptopy. Zresztą, faktem jest, że ta część mundialowych zmagań była całkowicie niepopularna w naszym kraju. Raz, że Polska nie zakwalifikowała się na mistrzostwa w RPA, dwa, że EA Sports zdecydowało się nie polonizować gry, przeczuwając, że się nie sprzeda w oczekiwanym nakładzie. Przeczucia były słuszne, co jest wielką szkodą, bo był to naprawdę udany tytuł. Schematy czerpał ze swojej poprzedniczki z 2006 roku, rozwijając je, unowocześniając, dodając bardzo dobre sterowanie, oraz naprawdę piękną oprawę wizualną. Niektórzy, dzisiejsi fani FIFY narzekają, że fani na trybunach wyglądają kropka w kropkę tak samo. Tutaj było zupełnie inaczej. Na duży plus zasługuje rewelacyjna jak na 2010 rok grafika, która zmyła wrażenia wizualnego koszmaru, jakim była FIFA 2010.
W 2014 powstała też grywalna wersja Mundialu w Brazylii, ale tutaj bez szaleństw. Powielone schematy z poprzedniczek zrobiły swoje i zyskaliśmy przyzwoitą grę na enginie FIFY 14.
FIFA – SERIA MISTRZOSTWA EUROPY
Wydawałoby się, że skoro FIFA, to tylko turniej międzynarodowy prawda? Nic bardziej mylnego. Amerykanie zobaczyli, że Europejczycy bardzo chętnie kupują ich grę, więc wystarali się od Europejskiej Federacji Piłkarskiej (w skrócie UEFA) o licencje na turnieje mistrzostw Europy.
A zaczęło się to od naprawdę mocnego uderzenia. W 2000 roku EA wydało bardzo dobrą FIFA 2000, ale z powodu zbliżających się mistrzostw w Belgii i Holandii, stwierdzili, że wycisną ze swojego silnika graficznego tyle, ile się tylko da. Efekt był piorunujący, udało się stworzyć swoistą imitację grafiki PS1 w warunkach komputerowych. Ponadto mieliśmy dostępne wszystkie drużyny europejskie, którymi mogliśmy sterować względem autentycznych eliminacji na turnieju. Same drużyny też, miały zaimplementowane oficjalne składy, ale też styl gry, taktykę, oraz indywidualne statystyki dla piłkarzy. Wielki krok dla rozwoju serii oraz pierwsze dobre wrażenie, które wykorzystano w 100%.
Na mistrzostwa w Portugalii, EA też starało się zaskoczyć i zrobiło bardzo fajny tytuł, na nowym silniku graficznym. 3D, które było cztery lata wcześniej w fazie raczkowania, teraz stało się już utartym schematem. Gra wyróżniała się swoją stroną wizualne – charakteryzowano ją na transmisję telewizyjną, bardzo dobrym sterowaniem, świetnym systemem przejęcia piłek, jak też wprowadziło dosyć kontrowersyjne rozwiązanie, które nazywało się morale zawodnika. Otóż w momencie, w którym drużyna wygrywała, albo piłkarzowi udało się zaliczyć asystę/strzelić bramkę, to jego morale rosło, co przekładało się na formę w kolejnych meczach.
Gdy emocje turnieju w Portugalii już opadły, przenieśliśmy się w bardziej intymne i kameralne boiska Szwajcarii i Austrii. EURO 2008 mogłoby zostać nazwane portem FIFA 08, ze względu na bardzo podobną grafikę, rozwiązania w sterowaniu i ogólny wygląd piłkarzy. Ta część jednak zaprezentowała na tryb, który obecny był w każdych kolejnych turniejowych wydawnictwach: otóż mogliśmy stworzyć własnego piłkarza i z perspektywy gry w reprezentacji samemu nieść krzyż bytu i nie bytu naszej drużyny na mistrzostwach. Podobna sprawa była w samej FIFA 08, ale tutaj stanowczo ją poprawiono.
Ostatnią grą w tym zestawieniu jest ta, której akcja działa się w Polsce i na Ukrainie. Po tej, niestety, bądź stety w zależności od podejścia EA przestało kupować licencje UEFA, przez co mistrzostwa 2016 roku dostępne były tylko u starego wroga – Konami. Niemniej, wracając, była to najsłabsza gra z przedstawionych. Sama jej dystrybucja w postaci dodatku do FIFA 12 nie była najgorsza, ale brak licencji i dopracowania stawia tę grę daleko za poprzedniczkami. Do plusów na pewno mogę zaliczyć polskie i ukraińskie obiekty, które zrealizowano bardzo dobrze. Ponadto, gra nie ma do zaproponowania za dużo, a szkoda, bo jest oparta o jedną z najlepszych gier FIFA w serii.
SERIE FIFA: MANAGER
Od lat 90. wielką popularnością cieszyły się managery piłkarskie. Gry, które wyglądają jak arkusze Excela, albo innego programu do rachunków, potrafią być bardzo grywalne, wciągające, oraz budzące emocje. Wystarczy pomnieć tylko taki tytuł jak Football Manager, który jest nawet stosowany na studiach w zakresie bycia trenerem. Skoro piłka może toczyć się jako wysiłek umysłowy, a nie tylko w klikaniu klawiszy, to czemu na niej nie zarobić? Ten dylemat pojawił się w głowach twórców FIFA już w 1997, którzy zdecydowali dać szanse footballowi od innej strony i wydali nawet niezły tytuł FIFA Soccer Manager. Gra była prosta, ustalaliśmy taktykę, dbaliśmy o morale drużyny, ściągaliśmy młode talenty, rozbudowywaliśmy stadion – klasyka banału jak na gry tego pokroju. Widząc swój sukces, gra postanowiła zwolnić trochę, by pozwolić sobie na eksperymentowanie i dzięki temu uzyskaliśmy FA Premier League Manager, który ciągnął się od 1999 roku, do 2002 roku. Jego akcja toczyła się wyłącznie w Anglii. Potem dostaliśmy Total Club Manager, który już oscylował względem klubów z wielu lig. Total Club Manager miał wiele wzlotów i upadków – był czas, że był naprawdę godnym konkurentem dla Championship Manager i Football Manager, rozwijał się godnie, dając możliwość uczestnictwa w meczu 3D, dawał możliwość stworzenia własnego klubu od podstaw i kierowanie do sukcesów… nie były to złe gry.
Problem zaczął się od przebranżowienia gry w FIFA Manager, chociaż pomysły tam umieszczone były bardzo dobre. Duża liczba lig do wyboru, która nie była nawet dostępna w kopanej wersji tego tytułu. Jeśli chcieliśmy brać drużynę z 2. ligi argentyńskiej i uczynić z niej światową potęgę – nie było sprawy. Dużym problemem za to okazały się idiotyzmy poukrywane w grze. W pewnym momencie projektanci zapomnieli, że robią grę piłkarską, przez co w jednej części gry mogliśmy mieć żonę i dziecko, uczyć się języków obcych… no niby fajnie, ale to nie symulator życia, a gry w piłkę. Wsteczne pomysły, głupie rozwiązania i brak pomysłu na grę sprawił, że EA przestało rozwijać cykl w 2014 roku, żegnając się jedną z gorszych gier w swoim piłkarskim dorobku. Szkoda zmarnowanej tradycji i potencjału, ale nie można mieć wszystkiego
SERIE FIFA: FIFA STREET
Przykład bardzo udanych gier, które nie mają dużej widowni. Seria FIFA Street, zapoczątkowana w 2005 roku, zabierała nas tam, gdzie poprzednio FIFA 97 – na hale, ale też na ulice. Po prostu nie graliśmy już na boisku, a w zupełnie innych, bardziej ludzkich wymiarach. Gra oferowała bardzo dużo, wspaniałych trybów gry, oraz odmian ulicznych gry w piłkę nożną. W samym tytule pojawiali się znani i lubiani piłkarze, którzy próbowali swoich sił w piłce od innej strony.
Dla każdego fana podejścia ulicznego do gry – pozycje obowiązkowe. Nie dość, że były to świetne gry sportowe, to też bardzo dobre zręcznościówki, które umiały porządnie wygiąć palce na padzie. Otóż często gra wymagała od nas robienia piłkarskich tricków, a im bardziej skomplikowany trick, tym bardziej punktowane były nasze zmagania. Miejsca naszych zmagań też były zróżnicowane – poprzez fawele w Brazylii i Argentynie, po profesjonalne hale i orliki. Te gry, są tak fajne, że aż… kompletnie nie do sprzedania. Otóż uliczna piłka nożna, nie cieszy się dużym poklaskiem wśród fanów kopanej, a sama liczba drużyn i reprezentacji w grze była bardzo skromna. Pomimo to, jest to naprawdę rewolucyjne spojrzenie na sprawę tego sportu. Ostatnia gra z cyklu pojawiła się w 2012 i była oparta o rewelacyjny silnik FIFA 2012, co jednak nie przełożyło się na sprzedaż bardzo udanego tytułu. Od tego czasu gry z tej serii nie pojawiają się, co jest naprawdę wielką i nieodżałowaną szkodą. Ja chętnie kupowałbym tę grę co rok, ale jak dobrze rozumiem świat, underground zawsze będzie przygnieciony przez mainstream…
SERIE FIFA: GRY MOBILNE
Tak, jak w przypadku konsol i komputerów, w pewnym momencie medium elektronicznej rozrywki stały się telefony komórkowe. W dawnych czasach z tyłu gazet mieściła się strona reklamowa, która informowała nas, że za jedyne 10,99 zł brutto, możemy sobie ściągnąć grę na telefon. Dzisiaj już nigdzie nie ma takich ogłoszeń, wtedy jednak była to codzienność. Braliśmy wiec Sony Ericssona K300i lub równie nowoczesny telefon i ściągaliśmy tytuł, który był bardzo skrojonym odpowiednikiem FIFY na telefon. Tryb managerski nie istniał – mogliśmy rozgrywać sezony albo mecze towarzyskie, sterować przyciskami – bardzo proste, bardzo przyjemne. Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy pojawiły się telefony z Androidem i IOSem- tak zwane smartfony. Okazało się wtedy, że grę można przenieść na warunki 3D, a uzyskać nawet grafikę jak na komputerze.
Włodarze EA nie musieli się długo zastanawiać – wydali tytuł FIFA Mobile, który jest teoretycznie darmowy i jest do pobrania w Sklepie Google, jak też AppStorze. Pozorność gratisowej gry polega na tym, że system rozgrywek jest oparty o karty zawodników, które znamy z ostatnich wcieleń FIFA, dochodzą wiec mikrotransakcje. Przecież fajniej mieć team, w którym gra taki Pique niż Dariusz Sołdecki z Arki, prawda? Niemniej, gra ma swoich fanów, graficznie nie odstaje zbytnio od FIFA 2011, co jest niezłym osiągnięciem na możliwości telefonu, wiec jak ktoś chce się przekonać, jak to jest grac na telefonie, to zapraszam.
PODSUMOWANIE
Pisząc ten tekst, przebyłem długą, 23-letnią historię. Gry FIFA, które pomimo powszechnej opinii nie zmieniają się, przeszły długą i krętą drogę, żeby dostarczyć nam symulator piłki nożnej na poziomie. Nie zawsze się udawało, czasem trzeba było zrobić kilka kroków do tyłu, żeby zrobić duży krok do przodu. Konami cały czas stara się podgryzać naszej serii, ale póki co nie zapowiada się na detronizacje. Jak też widać, samo EA wprowadzało różne myśli, pomysły, które sprawiły, że z roku na rok, patrząc w ekran, mówimy WOOOWWW, już prawie jak na żywo w telewizji i można nie lubić gier sportowych, ale trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie – od prawie ćwierćwiecza gra się sprzedaje i zbiera nowe grono fanów. Gra, najprawdopodobniej skończy się wtedy, kiedy zniknie globalne zainteresowanie piłką nożną, a wydaje się to perspektywa tak daleka, jak wynalezienie maszyny czasu, bądź śmierć Janusza Korwin-Mikke, więc bardzo prawdopodobne jest, że kiedy będę umierał, gra nadal będzie wychodzić.
I to Tyle moi drodzy, ze studia w Warszawie żegnają was Dariusz Szpakowski, Włodzimierz Szaranowicz, oraz ja. Zapraszam do komentowania. Która FIFA była waszą ulubioną? Do zobaczenia w kolejnym Retromaniaku, w którym będę z gościem specjalnym. Do zobaczenia!
Historia serii FIFA:
Część 1 – lata 1994 – 2000
Część 2 – lata 2001 – 2010
Część 3 – lata 2011 – 2017
Część 4 – inne gry z serii
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Gratuluję dokończenia serii, tekst na propsie! 🙂
Troche to trwało, ale jednak upór i konsekwencja zrobiły swoje 😀