Cyberpunk 2077 – recenzja [PC] – wszczepy ze złomu czy wyższa półka?
Przygotowania były bardzo drogie, a misja niebezpieczna. Potrzebowałem nowego neuroprzekaźnika oraz sensora optycznego. By dorobić, postanowiłem wykonać kilka zleceń. Pierwszym było zabicie brutala, który porywał kobiety. Drugim było powstrzymanie gangu produkującego lewe części. Po przelaniu masy krwi i wylizaniu własnych ran było mnie stać na wszystko. Wybuliłem bagatela 40k na części, by przystąpić do kolejnej samobójczej misji.
Dziękujemy platformie GOG.com za dostarczenie klucza do gry.
Świat
Surowy świat żelaza i pieniądza
Zacznijmy od początkowej historii bohatera (lub bohaterki), a do wyboru mamy jedną z trzech dostępnych postaci. Są nimi:
- Nomada – należysz do nomadów pustkowi i jesteś osobnikiem, który rozstał się ze swoją społecznością. Nie jest wyjaśnione, dlaczego poruszasz się samotnie, bez rodziny (przynajmniej na początku).
- Punk – jesteś członkiem jednego z gangów.
- Corpo – zaczynasz od niskiej pozycji w korporacyjnym świecie Night City.
W każdym razie początek fabuły opiera się zawsze na tym samym – na zdobyciu szacunku i pozycji w tym wspaniałym mieście.
Niezależnie od tego, jaką stworzymy postać i jaką wybierzemy płeć, zawsze będzie ona nazywać się V. Ale za to generator postaci jest potężnym narzędziem. Natknąłem się w Internecie na odwzorowanie Shreka, Handsome Skalmara, Elona Muska czy… zresztą, sami poszukajcie.
Klimat zależny jest od każdej dzielnicy. Mamy tu surowe slumsy, bajeczne Chinatown czy dzielnicę handlową ze wspaniałymi wieżowcami. Mimo wszystko wszędzie czujemy zagrożenie, bo w każdej uliczce możemy natknąć się na gangsterów. Trzeba także uważać, by przypadkiem nie potrącić kogoś na drodze samochodem, ponieważ niczym w grach z serii GTA czy Saint’s Row, obowiązuje tu system poszukiwania. Jeśli popełnimy jakieś przestępstwo, wnet rozpocznie się za nami pościg policyjny.
Ogrom możliwości
Mapa w Cyberpunku jest… ogromna. Samo miasto, wg obliczeń fanów, jest około 2 razy większe niż teren działań znany z GTA 5, co nie pozostawia złudzeń, że Redzi się postarali. Jednakowoż można ponarzekać na małą ilość możliwych interakcji z elementami miasta. Tu i ówdzie, ale nie za często, znajdziemy jakieś drzwi, które potrzebują dobrze rozwiniętego któregoś ze skilli. Z jednej strony niby dobrze, bo nie można powiedzieć, że gracze są przytłoczeni nadmiarem możliwości. Z drugiej strony zaś czuję lekkie rozczarowanie, że można wejść w interakcję z tak małą liczbą obiektów. Sumarycznie patrząc na wszystko, mapa GTA 5 jednak wciąż pozostaje większa – około 130 km2 kontra 110 km2 w Cyberpunku. Poza miastem mamy 86 km2 rubieży, co daje nam wiele terenu do zwiedzania i znaczników do odnalezienia.
ROzgrywka
Sandbox jak się patrzy
Cyberpunka można nazwać RPG-iem z ogromem możliwości. Każda misja pozwala nam przejść ją na różne sposoby. Można próbować skradankowego podejścia lub z pełnym magazynkiem strzelać we wszystko dookoła. Przy podejściu skradankowym mogą nam pomóc wszczepy, o których było głośno już przy pierwszych większych informacjach o tytule. Modyfikowanie rąk może dać dostęp do broni typu Smart z automatycznie naprowadzanymi pociskami. Jednak najważniejsze przy hakowaniu jest wyposażenie się w dobry system operacyjny. Zapewnia on pamięć użytkową, którą można odpowiednio wykorzystać. A przy silniejszych przeciwnikach np. na doprowadzenie do zwarcia potrzebujemy około 7 slotów pamięci, przy czym nasz początkowy system zapewnia ich tylko 4.
Przy podejściu à la Leroy Jenikns potrzebujemy zarówno zbroi (tutaj przedstawionej najczęściej jako najzwyklejsze ubrania), jak i broni. W tym pomagają nam dwie rzeczy – pełno sklepików w mieście i system craftingu. Możemy własnoręcznie wytwarzać bronie, o ile posiadamy odpowiednie komponenty. Te natomiast możemy zdobyć poprzez demontaż starych militariów lub zakupy w sklepie. Bronie, zbroje oraz części posiadają oczywiście swój poziom rzadkości – im rzadsza broń, tym trudniej ją zdobyć, jest droższa oraz oczywiście lepsza.
Mechaniki
Panel menu głównego bardzo przypomina mi menu z Wiedźmina 3, ale może to tylko moje odczucia. Mamy tam przycisk odpoczynku służący do przewijania czasu, dostęp do craftingu, dziennik zadań, dostęp do zebranych drzazg (chipów, które są tutejszymi odpowiednikami notatek), przycisk ekwipunku, dostęp do drzewka rozwoju postaci itd. Ci, co grali w Wiedźmina, będą w sumie czuli się jak u siebie w domu. I tu przejdźmy do drzewka rozwoju postaci.
Punkty Atutów zdobywamy wraz z poziomem. Przy ich pomocy możemy m.in. zwiększyć obrażenia z naszych broni lub możliwości hakowania czy zmniejszyć ilość surowców użytych podczas craftingu. Każdy gracz może wybrać własną ścieżkę rozwoju. Każda zdolność kosztuje jeden punkt Atutu, przy czym niektóre Atuty mają kilka poziomów.
Atrybuty to segmenty na głównym ekranie rozwoju postaci. Zwiększanie ich poziomu pozwala odblokować więcej Atutów danej kategorii. Kiedy w Cyberpunku 2077 wykonujesz jakąś czynność z danej kategorii, twoja postać automatycznie szkoli się w niej coraz bardziej. Przykładowo: cicha eliminacja wrogów poprawia umiejętność o nazwie Skradanie się. Można powiedzieć, że trochę to przypomina system rozwoju z serii gier The Elder Scrolls.
Jeśli chodzi o hakowanie, to oprócz zastosowania bojowego, możemy też wykorzystać je do wzbogacania się. Do niektórych maszyn można wpiąć się przy pomocy neurozłącza i rozpocząć hakowanie, polegające na prostej minigrze. Mamy tablicę znaków, a obok ciąg par symboli. Musimy po prostu wprowadzić którykolwiek z ciągów ukazanych po prawej. Jedynym ograniczeniem jest to, że możemy poruszać się tylko wg schematu, na zmianę w poziomie lub pionie.
Rozgrywka to nie tylko mechaniki, jak hakowanie, strzelanie czy skradanie, lecz także opowieść. Historia przedstawiona w Cyberpunku 2077 wgniata w fotel i prezentuje bardzo mroczną wizję przyszłości, choć w Night City nie brakuje neonów czy kolorowych ubrań. Miasto i jego problemy są spełnieniem wielu współczesnych obaw dotyczących postępu technologii i cyfryzacji. Stale jest mrocznie, niebezpiecznie i bardzo poważnie. Dialogi postaci brzmią wiarygodnie i trafnie obrazują skalę problemów mieszkańców Night City. CD Projekt Red to w moich oczach mistrz przekazywania emocji.
Podczas naszych przygód znajdziemy masę nawiązań do popkultury, które rewelacyjnie pasują do historii i są swoistym pomnikiem naszych czasów. Ich odkrycie za każdym razem powodowało u mnie zdziwienie, zachwyt oraz dumę ze zrozumienia tematu.
Natalia
Grafika/Dźwięk
Graficznie jest jak zwykle ślicznie. Paralaksa przy uchylaniu drzwi czy kolory nocnego miasta zachwycają. Jednak trzeba trochę ponarzekać. Modele postaci mają kłopoty z wczytywaniem się, tak samo modele broni. Jednak gdy już wszystko się załaduje, świat wygląda wspaniale.
Co do muzyki też jest klimatycznie. Futurystyczne dźwięki fantastycznie pasują do klimatu nigdy nieśpiącego miasta przyszłości. W autach liczba stacji radiowych zadziwia, a muzyka też jest ciekawa. Ba, w grze usłyszymy 20 utworów autorstwa polskich producentów muzyki elektronicznej. Odnajdziemy także informację o tym, że Taco i Quebo podkładają głosy postaciom.
Broń jest udźwiękowiona całkiem nieźle, ale mogłoby być lepiej. Chociaż jeśli wziąć pod uwagę to, że to pierwsza gra CDP-ów z bronią palną, to można trochę przymknąć na to oko. Jeśli chodzi o głosy, to nie podejrzewałbym, że dubbing Johnny’ego Silverhanda w wykonaniu Michała Żebrowskiego może przebić Keanu Reevesa. Majstersztyk, aż miło się słucha jego docinek. Polski dubbing znów błyszczy, ale to nie nowość jeśli chodzi o CD Projekt Red.
Jednocześnie kocham i wściekam się na grafikę. Night City jest absolutnie przepiękne, wiarygodnie skonstruowane, ma wielopoziomowe ulice, po których jazda motocyklem to przyjemność. Widząc te zapierające dech w piersiach widoki nie mogłam oprzeć się pokusie uwieczenienia ich przy pomocy trybu fotograficznego. Z drugiej strony, przykro że przepiękną panoramę psują modele pojazdów w 2D czy reklamy i znaki drogowe w niskiej rozdzielczości, nawet przy wysokich ustawieniach graficznych. Nienajlepiej wyglądają też modele włosów, cienie na twarzy i dziwnie zachowują się czasem ubrania postaci, choć twarze większości są bardzo szczegółowe. Ale i tak jest przepięknie, a wraz z kolejnymi poprawkami (aktualna wersja gry to 1.06) będzie tylko lepiej.
Natalia
Jakość
Ech, wszystko pięknie by było, gdyby nie bugi. Postaram się wymienić jak najwięcej na jednym wdechu:
- nieładujące się modele postaci,
- bugujące się ciała,
- bugowanie się AI NPCów,
- nieładujące się tekstury samochodów,
- nieładujące się tekstury broni (przez kilka chwil biegałem z niewidzialnym pistoletem),
- bugujące się animacje,
- źle aktywujące się animacje postaci (jak Boga kocham, nigdy nie widziałem martwego zwijającego się z bólu lub kolesia bez głowy wstającego z ziemi po to, by oprzeć się o ścianę)…
…i mi tchu zabrakło. W skrócie – do naprawy jest masa rzeczy. Słyszałem dość ciekawą teorię, że w tworzeniu gry brały udział krety, podkopujące grę w trakcie produkcji. Może prawda, może nie. Nie mam pojęcia, można tylko gdybać. Ale gdyby nie to, to byłoby nudno.
Ocena
Biorąc to wszystko pod uwagę, choćbym bardzo chciał, Cyberpunk 2077 nie może dostać ode mnie 10/10. Grafika jest piękna, muzyka klimatyczna, ale wszystko to wali się przez błędy. Błagam was, CD Projekt Red, naprawcie to jak najszybciej! Gdy kupujecie grę na GOG.com, cały dochód ze sprzedaży trafia do CD Projekt Red.
Dziękuję także Natalii za dorzucenie od siebie kilku groszy 😉
- Świat: 9/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 5/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-9400F 2.90GHz
- Monitor: 24 cale Samsung CF396
- Grafika: AMD RX580
- Pamięć: 16 GB RAM
- System: Windows 10 Pro
- Myszka: Tracer Torn
- Klawiatura: Mechaniczna Tracer
-
- +Piękna grafika
- +Świetna ścieżka dźwiękowa
- +Klimat futurystycznego miasta
- +Interesująca fabuła i zadania poboczne
- –Bugi
- .
- .
- .
- .
Student Informatyki, fan gier RPG, klasyków i Survivali. Marzy o tym, by było go stać na serwer Minecrafta z modami. Wierzy w powodzenie remake’u Gothica