Hundred Days: Winemaking Simulator – recenzja [PC]
Jesteś szarym pracownikiem korporacji na warszawskim Mordorze czy innej Domaniewskiej, praca idzie opornie, a Ty masz dość klikających klawiatur oraz dzwoniących telefonów.
Ale pewnego dnia otrzymujesz list od niejakiego Bepe, który przekazuje Ci swoją niewielką winnicę. Tak zaczyna się Hundred Days – Winemaking Simulator.
Świat
Naszej winiarskiej przygody doświadczać będziemy głównie na urokliwej wsi. Głównym bohaterem jest Emma, jednakże płeć bohaterki nie ma znaczenia podczas rozgrywki. Do dyspozycji otrzymujemy magazyn, szopę z maszynami rolniczymi, jeden obszary uprawy winogron oraz budynek odpowiedzialny za cały proces wytwarzania wina. W story mode odwiedzimy również naszą nową sąsiadkę, restaurację oraz kilka innych miejsc, w których przez 6 godzin doświadczymy interesującej historii. Poznamy również kilka postaci, pełniących rolę instruktorów wprowadzających nas płynnie w świat win i wielu ważnych procesów jego wytwarzania. Dialogi są zabawne i chwilami próbują przebijać czwartą ścianę.
Rozgrywka
Nie mam doświadczenia w tematyce win, ale podświadomie czuję, że powiedzieć „Gra jest bardzo rozbudowana” to jak nic nie powiedzieć. Na szczęście na samym początku rozgrywki nie trzeba rozumieć i używać wszystkich dostępnych w grze mechanik. Zaczynamy z ograniczoną ich liczbą, dzięki czemu rozpoczęcie produkcji jest bardzo łatwe i przyjemne. Podczas rozgrywki dbamy o uprawę różnych rodzajów winogron na różnych typach gleby: sprawdzamy, czy roślina jest zdrowa, aplikujemy środki ochronne lub leczące, przycinamy krzewy, by zebrać dojrzałe owoce. Cały proces przedstawiany jest w formie kart, możliwych do zagrania o określonych porach roku. Karta zamieniana jest na tetrisowy klocek, który należy umieścić na planszy. Czynności trwają różną liczbę kolejek, dlatego należy rozmieścić je tak, by w następnych turach móc zagrywać kolejne karty/klocki. Dobrze obrazuje to fakt, że człowiek nie może się rozdwoić, a jego czas jest ograniczony.
Na różnych etapach, zamiast kontynuować produkcję win, możemy sprzedać owoc naszej pracy, inkasując kilka tysięcy euro, by szybciej zainwestować w rozwój winnicy. Jeśli jednak nie przerwiemy procesu, będziemy dbać o proces fermentacji drożdżami i bakteriami, leżakowanie i butelkowanie. Możemy również zaprojektować etykietę trunku, wybrać butelkę, jej kolor oraz korek. Po pracy należy posprzątać, więc regularnie musimy sprawdzać czystość i sprawność maszyn, beczek i innych narzędzi. Zbliżamy się do końca roku kalendarzowego, więc pozostały nam już degustacja, powitanie pierwszych klientów i uruchomienie sprzedaży trunku. A w kolejnym roku praca zaczyna się od nowa, o ile dopisze pogoda.
Drzewka rozwoju
To nadal nie wszystko, co zawiera Hundred Days – Winemaking Simulator. Szopa, magazyn i wytwórnia mają swoje poziomy. Dzięki ich zwiększaniu, co oczywiście kosztuje, powiększamy rozmiar budynku oraz odblokowujemy możliwość zakupu technologii z drzewka rozwoju danego budynku. Dzienny koszt utrzymania większego budynku również rośnie, więc nie trudno dostrzec, że zarobione lub pożyczone z banku pieniądze będą mieć duże znaczenie podczas rozgrywki.
Gra oferuje cztery drzewka rozwoju. Dzięki nim kupujemy (znów za pieniądze) dodatkowy obszar gry lub technologie. Dopiero po nabyciu technologii możemy kupić (skąd na to wszystko brać to euro?!) maszyny do wytwórni, beczki, traktor, możemy otworzyć sklep lub zatrudnić pracowników, którzy będą dbać o jedno pole uprawne. Chcesz kolejne pole? Musisz je kupić. Tak więc możliwości rozwoju winnicy jest tak wiele, że w story mode nie sposób sprawdzić wszystkich elementów na drugim poziomie technologii, nie mówiąc już o maksymalnym, czyli piątym poziomie. O rozgrywce można by pisać jeszcze długo, ponieważ Hundred Days – Winemaking Simulator oferuje więcej, niż można by się spodziewać. Pasjonaci i znawcy procesu produkcji win zapewne znajdą nieścisłości, uproszczenia lub braki, jednakże dla laika tytuł ten oferuje wystarczająco wiele mechanik.
Grafika i dźwięk
Od strony audiowizualnej produkcja wzbudza w graczu uczucie relaksu i wiejskiej sielanki. Animacje są wystarczająco szczegółowe, a obiekty zarówno pełne detali, jak i czytelne. Butelki przesuwają się w maszynie do butelkowania, wózek widłowy jeździ w magazynie, a w tle od czasu do czasu przejedzie traktor lub płynąca chmurka rzuci cień na ziemię. Dopracowanie grafiki, animacji oraz muzyki sprawia, że gracz nie czuje pośpiechu. Może być to chwilami mylące, gdyż poza story mode i endless mode, gra oferuje również tryb wyzwań, w których musimy na przykład wyprodukować trzy rodzaje win określonej jakości w maksymalnie 250 tur. Animacjom wtóruje wiele subtelnych dźwięków, takich jak brzęczące butelki, odgłos nalewania wina czy szelest liści. Najbardziej jednak brakuje dubbingu w trybie historii, który pełni rolę samouczka, dlatego czytania jest więcej niż „trochę”. Warto więc robić podczas rozgrywki regularne przerwy, by nie zniechęcić się sporą ilością tekstu po angielsku, ponieważ gra nie została przetłumaczona na język polski.
Jakość
O ile produkcja oferuje wiele mechanik, o tyle kuleje, czołga się leży pod względem designu i gameplayu. Jakiekolwiek ulepszenie winnicy kosztuje bardzo dużo pieniędzy, a te zarabia się powoli, przez co nie czuć dokonywanych postępów. Otworzenie sklepu zdejmuje z gracza obowiązek sprzedawania butelek samodzielnie co turę, ale nie pozwala na ustawienie ceny granicznej. Sklep automatycznie sprzedaje za nas wino od oferty z najmniejszym rabatem do tej z największym i może okazać się, że sprzeda on trunek taniej, niż chciałby tego gracz. Kolejnym problemem jest niezrozumiały system oceny win. Każdy typ wina ma swoje idealne parametry słodkości, kwasowości, taniny oraz ciała/struktury. W grze Broken Arms Games można wytworzyć wino nieodpowiadające idealnym wartościom tych parametrów, a mimo to uzyska wysoką ocenę, co zupełnie nie ma sensu. Nie można także zmienić poziomu trudności, ponieważ takowe nie istnieją, dlatego zawsze będziemy zarabiać powoli, ceny butelek zostaną ustalone „bo tak”, a kolejny kawałek pola kupimy za 5 lat.
Karty na stół
Aspekt tetrisowy produkcji na początku wydaje się interesujący, ale z czasem zaczyna nużyć, gdyż ciągle układamy te same klocki w taki sam sposób, nim uzbieramy niezbędną kwotę na powiększenie obszaru gry, zwiększenie poziomu budynku, zakup technologii, a dopiero na końcu zakup maszyny. Moim zdaniem wszystkie elementy drzewek odpowiedzialne za zakup technologii nadają się do kosza, jeśli dopiero po ich nabyciu możemy kupić urządzenie, maszynę lub przedmiot. Nie jesteśmy koncernem kupującym prawa do wykorzystania patentu i wytwarzania urządzeń, tylko małą winnicą i nie rozumiem, dlaczego muszę zapłacić za technologię danego typu beczki, by móc następnie je kupować. Kolejne mankamenty to bardzo małe możliwości automatyzacji produkcji; w challange mode gra nie wyświetla licznika tur, jedne elementy gry są prosto i dobrze opisane, a inne zupełnie niejasno lub w ogóle; zaś story mode zawiera literówki. Brakuje także ostrzeżenia przed przejściem do następnej tury, jeśli nie sprzedamy żadnego wina lub nie zagramy żadnej karty.
Karty leczenia krzewów, czyszczenia i naprawy sprzętu nie pojawiają się automatycznie na ręce, przez co musimy co kilka tur zaglądać do budynków i pobierać te karty ręcznie, a jeśli nie wykorzystamy ich w określonym czasie – wtedy znikają one z ręki gracza i należy pobrać je ponownie. Przyciski nie zawsze działają poprawie, często wykrywają kliknięcie dopiero za kolejnym razem. Czasami przycisk w ogóle nie działa, a gra nie informuje gracza dlaczego. Owszem, można się domyślić, że chcemy pobrać kartę czyszczenia maszyny, która właśnie jest czyszczona, ale skromny komunikat lub wyłączenie danego przycisku w interfejsie byłoby bardzo pomocne. Jako ostatni mankament wymienię zupełny brak osiągnięć gry, które byłyby dodatkową motywacją do podjęcia wyzwań przygotowanych w challange mode.
Ocena
Hundred Days – Winemaking Simulator to nie symulator, a strategia ekonomiczna. Twórcy wykorzystali mechanikę klocków Tetrisa do przedstawienia sposobu zarządzania zadaniami, ale ta z czasem niestety zaczyna irytować. Mnogość mechanik nie zrekompensuje słabej realizacji automatyzacji procesu produkcji oraz niezrozumiałego sposobu oceny win. Nawet kotek nie uratuje odczuć z gameplayu. Zamiast tego można zaprojektować etykietę lub wybrać kształt butelki.
- Świat: 7/10
- Rozgrywka: 5/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 5/10
Platforma testowa PC
-
- Procesor: Intel Core i5-8600 3.10 GHz
- Grafika: MSI GeForce GTX 1060 Gaming X 6 GB
- Pamięć: DDR4 G.SKILL 16 GB 3000 MHz Aegis CL16
- Dysk: SSD Samsung 250 GB 970 EVO Plus M.2 2280 NVMe
- Płyta główna: ASUS PRIME Z370-P
- System: Windows 10 Pro
- Monitor: 22 cale BenQ GW2270HM
- Klawiatura: Dell KB216
- Mysz: Razer Deathadder Left-Hand Edition
-
- +Ciekawa historia pełni rolę samouczka
- +Bardzo ładna grafika i animacje
- +Relaksująca muzyka
- –Zawiera kilka niezrozumiałych mechanik
- –Brak osiągnięć do zdobycia
- –Błędy techniczne
- –Brak automatyzacji produkcji
- Cena: 89,99 zł
- .
- .
- .
- .