Star Renegades – recenzja [PS4] — Międzywymiarowy ruch oporu
Słyszeliście o teorii nieskończenie wielu wszechświatów? Według tejże teorii, wszystko, co mogło się wydarzyć, wydarzyło się w tej czy innej rzeczywistości.
Czy więc teorię tę można wykorzystać do pokonania intergalaktycznych najeźdźców? Według Star Renegades – tak!
Dziękujemy Massive Damage, Raw Fury oraz PR Hound za dostarczenie klucza do gry.
Nie jest to jednak tak proste, jak mogłoby się zdawać. Sam potrzebowałem naprawdę wielu podejść/równoległych wszechświatów, aby móc pokonać choćby pierwszego większego bossa. Czy bawiłem się przy tym dobrze? O tym dowiecie się w poniższej recenzji.
Świat
Galaktykę trawi wojna! Wrogo nastawione Imperium (kontr)atakuje wszystko na swej drodze, a międzyplanetarna rebelia pogrąża się w coraz większym chaosie. Gdy wydaje się, iż wszelka nadzieja pogrzebana została pod ruinami zniszczonych miast, jeden naukowiec ostatkami sił wysyła robota niosącego ostrzeżenie i rady do innego wymiaru. J5T-1N, gdyż tak zwał się międzywymiarowy robot, dociera do celu swej podróży i informuje Rebelię o zbliżającym się zagrożeniu.
Dzięki takowemu ostrzeżeniu Rebelia jest w stanie przygotować się do walki i wysłać najlepszy oddział, aby osłabił siły przeciwnika przed głównym natarciem. Jak możecie się domyślić, to właśnie nam przyjdzie pokierować tym oddziałem. Ku chwale Rebelii!
Rozgrywka
Co by nie mówić, historia dość sztampowa, ale ma być ona tylko tłem do tego, co ofiarować miał tytuł wszystkim fanom taktycznych RPG. Jedynym w miarę ciekawym elementem tej historii jest dla mnie motyw podróży między wszechświatami. Niestety motyw ten nie został według mnie wykorzystany w pełni. W grze jest on jedynie wytłumaczeniem mechaniki roguelike, a mógł być czymś znacznie więcej. Skoro każda rzeczywistość czymś się różni, to czemu by nie wykorzystać tego motywu do wprowadzania losowych wzmocnień i osłabień? – które zależne byłyby od tego, w jakiej rzeczywistości jesteśmy? Niestety takiego motywu w grze nie uświadczymy; a szkoda.
Jak sami mogliście też przeczytać wcześniej, gra ta jest reprezentantem gatunku roguelike i zapożycza bardzo dużo elementów z taktycznych erpegów. Co za tym idzie, w trakcie rozgrywki nie powinniśmy przyzwyczajać się do skonstruowanej przez nas drużyny, gdyż śmierć może nadejść szybko i boleśnie. Na szczęście nie jest ona w pełni permanentna. Wraz z J5T-1N’em przenosimy także wszelkie odblokowane postaci czy dwa rodzaje waluty, dzięki której jesteśmy w stanie kupić parę gadżetów ułatwiających nam dalsze podejścia.
Teoretycznie po porażce zostaje z nami tylko tyle. Jednak w praktyce bohaterowie, którymi kierujemy, nie różnią się zupełnie niczym w różnych wszechświatach. Pani w dużej zbroi z równie dużym mieczem zawsze pozostanie panią w dużej zbroi. Taki jak tania podróbka Indiany Jonesa, zostanie tanią podróbką Indiany Jonesa. Chyba łapiecie, o co chodzi. Szkoda, że temat międzywymiarowych podróży potraktowany został tak po macoszemu i nie wnosi do rozgrywki zupełnie nic.
To się w Star Renegades udało
Skończmy jednakże narzekać i spójrzmy na coś, co w grze udało się całkiem dobrze – walka. Każde starcie w Star Renegades jest wymagające, a odpowiednie rozplanowanie swoich ruchów sprawia niemało przyjemności. Wszystkie potyczki toczą się na osi czasu znanej choćby z serii XCOM. Każda jednostka potrzebuje określoną ilość czasu na wykonanie konkretnej czynności. Bardzo ważnym jest więc, aby swoje ruchy wykonać przed przeciwnikiem, dzięki czemu zadamy mu dodatkowe obrażenia. A zrobić to możemy na dwa sposoby; po pierwsze, wybierając ruch z krótszym czasem przygotowania, bądź stosując natychmiastowe ataki, które nie zadają dużych obrażeń, ale wytrącają wroga z równowagi – przez co jego atak wyprowadzony zostanie później bądź nawet i w następnej turze. System walki bardzo przypadł mi do gustu, nawet mimo tego, że niektóre starcia były ekstremalnie trudne.
Nieco mniej do gustu przypadł mi interfejs starć. Gracz od samego początku zalewany jest masą informacji i cyferkami, które łącznie wyglądają jak wycinek arkusza z Excela. Wszelakie odporności, cechy, efekty, obrażenia krytyczne i dziesiątki symboli oznaczających poszczególne akcje zalewa momentami ekran do takiego stopnia, iż przykrywany jest pasek zdrowia naszego przeciwnika. Niestety trzeba tutaj zaznaczyć, że jest to zło konieczne, gdyż wszystkie te informacje są potrzebne do pokonania co trudniejszych przeciwników. Oczywiście dało się to zrobić lepiej i estetyczniej. Lepiej jednak jest te informacje mieć pod ręką, niż nie mieć ich wcale.
Zróbmy sobie dzieci w Star Renegades!
Na plus zaliczyć trzeba również system relacji między bohaterami. W trakcie podróży po losowo generowanych mapach nasi podopieczni co wieczór rozbijają obóz, gdzie mogą ze sobą porozmawiać, zaoferować konkretne przedmioty czy karty rozwoju. Wszystkie takie czynności podnoszą pasek relacji między konkretnymi bohaterami. Z czasem doprowadzić może to nawet do romansu i spłodzenia potomka. Potomek ten łączyć będzie cechy swoich rodziców. Bardzo podoba mi się taki motyw i liczę, że pojawi się on w przyszłości w innych tytułach niż Star Renegades czy The Sims.
A skoro jesteśmy już przy temacie map i ich losowej generacji – koniecznie trzeba wspomnieć o tym, jak odbywa się ich eksploracja. Każda mapa składa się z widocznie oddzielonych od siebie sektorów. Znajdują się na nich przeciwnicy, skrzynie ze sprzętem, miejsca do podleczenia ran, bądź wszystko na raz. Mapy te w większości ograniczone są czasowo, gdyż nasz zespół musi dotrzeć w konkretne miejsce, aby zmierzyć się z przeciwnikiem, który tam się po upływie czasu pojawi. Sprawia to, iż na samym starcie trzeba podjąć decyzję o tym, co chcemy odwiedzić. Sam osobiście nienawidzę w grach misji na czas. Tutaj jednak zostało to zrobione dobrze – nie odczuwałem aż tak bardzo tykającego za plecami zegara.
Pozostając w temacie map…
Grafika i Dźwięk
Grafika w Star Renegades wygląda prześlicznie. Jest to zdecydowania największa zaleta tego tytułu. Stylowe i klimatyczne tła potyczek wyglądają świetnie pod każdym względem. Zastosowana paleta ciepłych barw bardzo dobrze kontrastuje z mocno zimnymi kolorami przeciwników czy naszych herosów. Modele postaci oczywiście też nie odstają swoimi projektami. W większości, jak wspomniałem, składają się one z zimnych barw, jednakże kolorowe wstawki ocieplają ich wizerunek. Natomiast u przeciwników sugerują potencjalne słabe punkty, które i tak są jedynie elementem estetycznym.
Muzyka i dźwięki również stoją na dobrym poziomie. Odgłosy walki budują bardzo dobry klimat, dzięki czemu każde starcie jest ekscytujące. Boli jednakże nieco brak jakiegokolwiek dubbingu, gdyż wszelkie kwestie dostępne są jedynie w formie niewielkiego tekstu na ekranie. Muzyka, jak już było wspominane, jest bardzo dobra, jednakże jej powtarzalność może nieco nudzić.
Jakość
W Star Renegades nie uświadczyłem żadnego błędu technicznego. Pojawiły się natomiast błędy czysto rozgrywkowe. Bez bicia przyznam, że poziom trudności momentami zdawał się bardzo śrubować, tylko po to, by po chwili ponownie wrócić do normy. Nie mam tu na myśli oczywiście starć z bossami, gdyż te z założenia muszą być trudne. Chodzi mi bardziej o z założenia przypadkowe starcia. Niejednokrotnie zdawało mi się, że przeciwnicy bili znacznie mocniej, niż powinni. Problemem jest również interfejs, jednakże ten temat wspominany był już wcześniej.
Ocena
Star Renegades to zdecydowanie ciekawy tytuł, na który warto poświęcić parę wieczorów. Zwłaszcza jeżeli jest się fanem taktycznych erpegów i roguelike’ów. Sam spędziłem z grą wiele przyjemnych chwil i parę nieco mniej przyjemnych, jednakże jakoś przebrnąłem. Sam zakupu bym nie żałował, choć oczywiście gra nie jest idealna.
Dodatkowo, grę zakupić możecie także w formie fizycznej na Strictly Limited.
Przy okazji, jeżeli jeszcze nie widzieliście naszej niedawnej recenzji Fallouta 76, to koniecznie przeczytajcie ją tutaj!
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 9/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 7/10
Platforma testowa PS4
-
- +Śliczna grafika
- +Motyw potomstwa
- +Satysfakcjonująca walka
- –Nierówny poziom trudności
- –Niewykorzystany potencjał przeskakiwania wszechświatów
- –Powtarzalna
- Cena: 104 zł
- .
- .
- .
- .
Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!