Jak GeForce Now zmienił moje podejście do gier? O usługach streamingowych słów parę
Rok 2020 uświadomił mi, że czas płyt CD/DVD, mozolnych instalacji oraz wolnego internetu jest echem przeszłości. I także to, że mój sprzęt musi przejść na emeryturę.
Jak prawdziwy Polak, bardzo długo zastanawiałem się, jak i na czym zaoszczędzić, aby dotrzeć do tych stabilnych klatek na sekundę w nowszych grach. Niestety nastały czasy pandemii, a wraz z nią ogromne zmiany na sprzętowym rynku, a więc pieniądze warto było zostawić w spokoju. W tych niespokojnych czasach przyszła jednak rewolucja – usługi streamingowe.
Ten typ usług śledziłem praktycznie od jej początków. Nie zliczę, ile przyjemności sprawiało mi testowanie dem (ach, te czasy…) i oglądanie gameplayów innych użytkowników w OnLive w 2011/2012. Jeżeli nie słyszeliście o niej, warto przejrzeć archiwa, bo bez OnLive nie byłoby dziś m.in. Stadii czy naszego gościa programu – GeForce Now.
W erę cyfryzacji!
Miejmy to za sobą – GFNow to usługa, dzięki której możecie zagrywać się w swoje własne tytuły z różnych pecetowych platform, jednak nie grając na swoim komputerze. Wystarczy więc stworzyć konto GeForce (najlepiej w specjalnej aplikacji, ale możecie grać także w przeglądarce), wybrać daną grę, zalogować się na Steam czy innego Epica i… tyle. Gry odpalane są na komputerach firmy, często we Francji, Wielkiej Brytanii czy w Szwecji, zależnie od najbliższego hostingu. Mamy nad nimi ograniczoną kontrolę, choć – tu ciekawostka, nie polecam tego praktykować – hakerzy co chwilę znajdują sposoby np. na zdalne przenoszenie plików. Usługa, oprócz pecetów, dostępna jest również na urządzenia mobilne, ale wtedy najlepiej zaopatrzyć się w gamepada.
Cena? Za darmo dostępna jest sesja jednogodzinna, za większe profity musimy zapłacić. Warto wspomnieć, że to nie jest tak naprawdę demo/trial – darmową sesję możemy włączać, ile tylko chcemy, a zapisy automatycznie zapisują się w chmurze. Musicie więc odpowiedzieć sobie sami, czy jedna godzina + utrudnienia w postaci kolejki (gęstość zależna od pory dnia) są dla was dobrą opcją – wtedy Cyberpunk 2077 w 60 fps stoi przed wami otworem bez konieczności kupowania nowych kart graficznych i abonamentu. Konto premium, oprócz większego limitu sesji i szybszego znajdowania serwera, ma również opcję włączenia w grach ray tracingu. Wracamy w tym czasie do historii.
Chmury nad chmurami
Usługa zainteresowała mnie przede wszystkim możliwością odpalania własnych, zakupionych gier (lub przygarniętych za darmo…). Kupowanie gier na OnLive czy Stadii było/jest dość ryzykowne, tym bardziej, gdy usługi te dopiero raczkują. Zapewne słyszeliście już o problemach Stadii – choć będzie cały czas wspierana przez Google, to nie widzę w niej przyszłości (takiej, jaką przewidywał Google). Testowałem również i ją, jednak, porównując do GFNow, Stadia ma ogromne problemy z lagami oraz kosztem samych gier. Usługa GeForce’a działa zazwyczaj bez zarzutów, a duże studia (m.in. Ubisoft) sporo inwestują w swoje serwery.
Mówiąc szczerze – GFNow nie jest wygodne w użyciu. Aplikacja działa dość leniwie, kolejki do zagrania przerażają, a ekrany logowania męczą. Wiele osób narzeka również na „małą” ilość gier w usłudze – wg mojej biblioteki (automatycznie stworzonej przy podpięciu konta Steam do GFNow) gier jest tyle, że zawsze mam problem, w co zagrać – w tym pozytywnym świetle. Jednak oczywiste warto wpierw przejrzeć listę dostępnych tytułów, zanim zdecydujecie się na kupno konta premium. Co chyba najważniejsze – znajdziecie tu mnóstwo naprawdę wymagających gier, więc nie musicie obawiać się spalenia swojego komputera.
W imię płonących komputerów
Taką sytuację mogłem wywołać, jeśli zagrałbym w Metro Exodus. Przestraszony filmikiem „Metro Exodus spalił mi komputer” musiałem odstawić tytuł na później. W tym momencie jednak wchodzi gwiazda tego wpisu. Odpaliłem dla próby – przeszedłem całą grę. GFNow uratował mnie od wyjącego kompa, kosztów zakupu nowego sprzętu i od zapomnienia o grze, w którą naprawdę chciałem zagrać. Jakie wrażenia z streamingu? Co prawda grafika nie była zbyt ostra, ale nie odczułem żadnych mocno wpływających na grę niepożądanych elementów. W przyszłości na pewno nie raz i nie dwa program może wspomóc nas w budżetowych problemach.
Inną rzeczą, jaką usługa mnie zachwyciła, to brak instalacji i mozolnego szykowania gry do uruchomienia. Do każdej gry możemy po prostu wejść, pograć i wyłączyć. Dzięki GFNow nie mam potrzeby męczenia, grindowania i wymuszonego kończenia gier. Najlepszym przykładem jest tu seria Assassin’s Creed. Choć Origins i Syndicate już ograłem, chciałem wrócić do nich po latach. Mogłem oczywiście zainstalować grę, ale czy ją skończę? Jeśli nie, mam ją zostawić na dysku, aby ginęła wśród innych tytułów, by wrócić po miesiącu lub nigdy? Obie gry nieco mnie jednak znudziły, ale do nich wrócę – kiedy tylko chcę, bez żmudnego oczekiwania na pobranie.
Wolność i swoboda
Streaming to też okazja testować gry, które są dostępne tylko okresowo. Darmowe weekendy zyskują drugie życie dzięki tej usłudze – ile razy wyczytałem opinie „90 GB? Nie zdąży mi się pobrać!”, „Chciałbym zagrać, ale mam za wolny internet” itp. GFNow świetnie się również nada do gier, których nie da się skończyć – rogueliki, symulatory, gry multiplayer czy wyścigowe. Do tych tytułów często wracamy co jakiś czas, więc gdy przyjdzie nam ochota – nie ma problemu, zagramy nawet poza domem.
No właśnie: ostatnią zaletą GeForce Now jest dostępność. Wszędzie tam, gdzie znajdziecie stabilny Internet, możecie zagrywać się w swoje ulubione tytuły. Skończyły się czasy kafejek i przenoszenia wielkich puszek – wystarczy telefon lub laptop (nawet niezbyt dobry) i internet. Świetnie się to sprawdza np. na wyjazdach, ale też, gdy chcemy pokazać komuś jakąś grę lub wspólnie zagrać – partyjka w pracy lub w szkole w Overcooked!? Proszę bardzo. Pozbieranie znajdziek w Assassin’s Creed podczas nudnych wykładów – czemu nie.
Przyszłość czy teraźniejszość?
Czas grania na zdalnych komputerach i konsolach dopiero na dobre się zaczyna. Jeżeli są wśród was xboksowcy, sprawdźcie usługę Xbox Game Cloud. Posiadacie PlayStation? Przetestujcie PlayStation Now. Te konsolowe usługi są szczególnie ciekawe, a to z powodu możliwości grania na PC. Ba, nawet Netflix ma w planach podbić rynek gier. Czy wkrótce na jednym urządzeniu będziemy mogli zagrać w absolutnie wszystko? Usługi streamingowe w przyszłości mogą nas jeszcze zaskoczyć…
Stadia umarła. Jakie mamy alternatywy? Najlepsze usługi do grania w chmurze
Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. „Pececiarz” od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.