Stray – recenzja [PS4]
Krótkie przygodówki oferujące odmienne pomysły na bohatera to dzisiaj rzadkość w branży. Cieszy więc, że niektórzy twórcy potrafią sięgnąć po takie rozwiązanie i dać nam produkcję, w której gramy kotem.
Stray jest trzecioosobową grą przygodową. Za jej stworzenie odpowiada francuska firma BlueTwelve Studio. Gra oferuje wyłącznie kampanię dla jednego gracza.
Świat
W recenzowanej grze wcielamy się w kota, który w wyniku nieudanego skoku trafia do podziemnego, mrocznego miasta ukrytego gdzieś poniżej świata zewnętrznego. Nasz słodki futrzak stawia sobie za cel opuszczenie cybernetycznej metropolii. W trakcie historii bohater poznaje drona B-12, który pomaga mu w jego wędrówce na zewnątrz. Fabuła jest nieskomplikowana i banalna w swych założeniach. Nie doświadczymy tu niczego zaskakującego. Twórcy w tej krótkiej historii ukazują proste motywy, jak przyjaźń, zdrada czy poświęcenie. W normalnym wydaniu nie robi to na nikim wrażenia. Jednakże naszym protagonistą jest kot, a to nadaje tej historii inny wymiar.
Fabuła jest liniowa. Poruszamy się po korytarzowych lokacjach, przechodząc od etapu do etapu. Są tylko dwa miejsca w grze, które mają charakter otwartego świata i w nich poruszamy się przez krótki moment dość swobodnie, oddając się eksploracji. Dla fanów odkrywania zakamarków nie ma wiele, poza ładnymi widokami i uzupełnianiem ukrytych wspomnień przeszłości drona B-12.
Większość gry spędzamy w podziemnym, cybernetycznym mieście, od którego bije mrok i niepokój. Upadła metropolia charakteryzuje się dużą ilością kolorowych neonów. Dominuje paleta barw ciemnych, by niekiedy bliżej gniazd zurków, czyli małych, potwornych bakterii przejść w odcienie czerwieni. W Stray poruszamy się głównie po neonowym mieście, slumsach, kanałach czy dachach. Na niektórych obszarach miasta mieszkają humanoidalne roboty, z którymi nasz kotek rozmawia i wykonuje dla nich zadania, aby zbliżyć się do swego celu. On sam nie rozumie, co oni mówią, jednakże przy pomocy robota B-12 wszystko dla niego staje się jasne.
Stray oferuje nam również przerywniki filmowe, aby wprowadzić drobną pauzę w rozgrywce. Nie robią one jednak żadnego wrażenia – ot, proste animacje ubogacające rozgrywkę.
rozgrywka
Pod względem gameplayowym gra nie oferuje nic ciekawego. Przez cały czas mamy do czynienia z banalną wspinaczką, która polega na wciskaniu jednego przycisku. Ponadto natkniemy się na masę prostych zagadek środowiskowych, takich jak szukanie kodów do drzwi, przesuwanie przedmiotów, czy wciskanie dźwigni. Czasami natrafimy na sytuację, w której musimy zdobyć przedmiot X, ale dostaniemy go dopiero, jak komuś innemu pomożemy w zadaniu i przyniesiemy przedmioty. Nic skomplikowanego. Stray oferuje nam sekwencje ucieczkowe, w których musimy uważać na groźne zurki. Nasz słodki futrzak oczywiście potrafi miauczeć, a jest to przydatne w odciąganiu wrogów. W niektórych etapach zwabiamy wrogów w pułapkę lub unikniemy przeszkód. W drugiej połowie gry natrafimy też na elementy skradankowe.
Mimo tego, że główne mechaniki gry nie stanowią żadnej frajdy w ich stosowaniu, to proste czynności wykonywane przez naszego kotka to zupełnie inna sprawa. Nasz kot może drapać, łasić się do humanoidalnych robotów, pić wodę z kałuży, zrzucać przedmioty i wiele więcej. Te drobne elementy powodują, że granie słodkim futrzakiem jest przyjemne. Nasz bohater jednak nie musi być oazą grzeczności i miłości. Możemy wskakiwać kotkiem na różne obiekty i psuć innym ludziom ich aktywności. Dla naszego protagonisty cały ten nowy świat jest obcy i nieznany, więc oglądanie go w nowych, niespotykanych dla niego sytuacjach daje graczowi radość. Myślę, że posiadaczom kotów sprawi to jeszcze więcej przyjemności. Nasz kotek reaguje na bezczynność gracza i kiedy nic nie robimy, to on przeciąga się, liże łapki albo łapie owada.
grafika i dźwięk
Podziemne, cybernetyczne miasto pod względem graficznym prezentuje się bardzo dobrze. Modele otoczenia zostały wykonane bardzo starannie i z bliska wyglądają wiarygodnie. Oprawa wpisuje się w kanon gier wysokobudżetowych. Twórcy odpowiednio zadbali o fizykę drobnych elementów, z którymi nasz kociak wchodzi w interakcję. Nawet kłapanie kocimi łapkami po kałuży wygląda realistycznie. Model naszego kota, jak i innych postaci zostały wykonane dobrze – choć miałem takie wrażenie, że bez plecaka, który nosi nasz bohater, jego grzbiet nie jest idealny, jakby futro w tym miejscu zachowywało się inaczej niż w przypadku reszty ciała.
Przez całą przygodę towarzyszy nam muzyka, która zmienia się w zależności od akcji. Potrafi być spokojna, nastrojowa, kiedy oddajemy się eksploracji – by nagle przyśpieszyć i spowodować mocniejsze bicie serca w momentach ucieczki. Ponadto twórcy zadbali o to, aby dźwięki otoczenia dodawały klimatu w odbiorze całości gry. Przedmioty, które znamy z codziennego użytku, bardzo sprawnie oddają swoje dźwięki, kiedy nasz bohater wchodzi z nimi w interakcję. Szczególnie ciekawie wypada to w kontakcie z radiem lub przekazywaniem melodii ulicznemu grajkowi, aby zagrał nam jakąś piosenkę. Również robotyczne dźwięki odpowiednio nastrajają rozgrywkę. Mimo swego uroku, domyślna intensywność nastrojowych melodii jest zbyt mocna i w pewnym stopniu przytłacza inne elementy rozgrywki.
Jakość
W grze opisywanej w niniejszej recenzji nie uświadczyłem spadków klatek na sekundę. Jednakże gra nie obyła się bez błędów jakościowych. W wersji na PS4 zdarzało mi się uświadczyć drobnych ścinek, szczególnie przy autosave’ach. Ponadto w jednej z sytuacji zablokowała mi się kamera w taki sposób, że nasz bohater był gdzieś pod teksturą. W jednym z końcowych etapów inna postać fabularna się zacięła, nie chciała przejść dalej i musiałem wczytywać zapis.
Gra, niezależnie od platformy, oferuje polskie napisy.
Ocena
Pomysł na stworzenie gry, w którym nasz bohater jest kotem, oceniam bardzo pozytywnie. Każda innowacja w branży gier wideo ma uznanie w moim sercu. Najlepszym aspektem Stray jest właśnie fakt, że gramy kotem i wykonujemy nim proste czynności. To sprawia dużo przyjemności, ale biorąc pod uwagę całość gry, to nie jest już aż tak super. Pod względem mechanicznym i fabularnym jest średnio, ale na szczęście oprawa audiowizualna to ratuje. W pewnym momencie o grze było bardzo głośno i marketing napędził, że to będzie taka ekstra produkcja; a jest co najwyżej nieźle. Rozgrywka wystarcza na 5 godzin, a grając nie miałem takiego poczucia, że nie mogę odejść od ekranu, bo immersja wskoczyła na taki poziom, że nie mogę się oderwać.
Generalnie grę polecam – żeby sprawdzić, poharcować kotem i odłożyć na półkę. Nie widzę szans, aby ta gra była umieszczana w topce produktów za rok 2022.
-
- Świat: 7/10
-
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 9/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 8/10
Platforma testowa PS4
- PlayStation 4 Pro
- Monitor: 24 cali MSI Optix MAG 241CR
- +Kocia eksploracja
- +Odwzorowanie zachowań kota
- +Wygląd miasta
- +Oprawa audiowizualna
- –Banalna fabuła
- –Proste mechaniki
- –Drobne błędy jakościowe
- –Za krótka
- .
- .
- .
Pasjonat gier wideo od najmłodszych lat. Lubi wszystkie gatunki gier, ale serię Resident Evil wielbi ponad inne. Poza graniem uwielbia koszykówkę i gry planszowe.