NowośćRecenzjaTemat dnia

INDIKA – recenzja [PC]. Gdzie diabeł nie może…

Chwilę temu premierę miała gra, w której zakonnica tłucze fortepianem o ścianę i słucha sucharów opowiadanych przez samego Diabła. Co jest mocnym elementem tej produkcji, a czym Indika nie grzeszy? Oto nasza recenzja.

Na początek jedna istotna informacja: Indika to gra rosyjskiego studia Odd Meter. No właśnie… rosyjskiego. Oczywiście deweloper zaznaczył jasno, że potępia atak na Ukrainę. Sęk w tym, że stało się to dopiero pod koniec 2023 (a przynajmniej dopiero wtedy przeczytaliśmy o tym w mediach). To trochę późno, zważywszy na fakt, że wojna za naszą wschodnią granicą trwa od początku 2022 – no, ale w sumie lepiej późno niż wcale.

Z drugiej strony, produkcja Odd Meter – choć osadzona w nieco innych realiach niż obecne – jest swego rodzaju krytyką rodzimego systemu: głównie religijnego. Powszechnie wiadomo, że w tym konkretnym przypadku krytyka czegokolwiek wymaga sporej odwagi, dlatego fakt ten wydaje mi się wart podkreślenia.

Dziękujemy wydawcy 11 bit studios za dostarczenie klucza do gry.

ŚWIAT

Tytuł zabiera nas do XIX-wiecznej Rosji. Wcielamy się w tytułową Indikę – młodą, prawosławną zakonnicę, której żywot nie jest bynajmniej usłany różami. Siostra trochę się tu (w zakonie) nudzi, a poza tym musi znosić upokorzenia ze strony starszych członkiń zgromadzenia. To było utrapienie z zewnątrz – a że cierpień duszy po prostu nie mogło tu zabraknąć, myśli naszej bohaterki nawiedza diabeł. To śliski typ, który nierzadko wypowiada za Indikę to, czego sama nie odważyłaby się powiedzieć na głos.

Bohaterka wyrusza w podróż celem dostarczenia korespondencji. Po drodze napotyka wykolejony pociąg z więźniami. Jeden z więźniów broni Indikę przed gwałtem, a następnie porywa ją.

Indika recenzja

Produkcja Odd Meter serwuje oryginalną i groteskową opowieść z dużą ilością czarnego (i w dużej mierze niegrzecznego) humoru. Twórcy dość mocno nawiązują do klasyków literatury rosyjskiej, gdzie obłęd, absurd i wszelkiego rodzaju przemoc stoją na porządku dziennym. To świat, w którym mroźną naturę ludzką okrywa płaszczyk religijności.

ROZGRYWKA

Gameplay w Indice opiera się w dużej mierze na chodzeniu z miejsca na miejsce i rozwiązywaniu zagadek środowiskowych. Te ostatnie zdają się całkiem konkretnie korespondować z problemami monotonni i absurdu eksplorowanymi w grze. Chyba chodzi o to, byśmy poczuli na własnej skórze to, z czym zmaga się Indika. Za odklejone od rzeczywistości zadania, które czasem zadziwiają, a czasem z lekka frustrują (bo i mają to robić), leci ode mnie plusik.

Drugim, równie istotnym „odnóżem” gameplayu w produkcji rosyjskiego studia są zręcznościowe minigry w stylu retro. Jeśli coś znajduje się w danym tytule, to zazwyczaj (choć nie zawsze) znajduje się tam po coś. Myślę, że obecność minigier retro w Indice stanowi swego rodzaju – że tak to niezgrabnie ujmę – samoodniesienie. Zakonnica odbywa podróż, która staje się zarazem podróżą w zakamarki jej duszy i w jej przeszłość. A te minigierki to również podróż growego medium, w głąb samego siebie i w swoją własną historię. To, trzeba przyznać, pomysł całkiem niegłupi.

GRAFIKA i DŹWIĘK

Dość mocno widać, że Indika to produkcja o niewielkim budżecie. Na pierwszy rzut oka nic tu nie straszy – zarówno główna postać, jak i elementy otoczenia prezentują się całkiem przyzwoicie. Jednak diabeł tkwi w szczegółach: roślinność lub mimika twarzy bohaterów lekko odpychają, a i animacje działają tu z lekka drętwo.

Ciekawy pomysł twórcy mieli z zastosowaniem kontrastu kolorów. Świat współczesny Indice jest jakiś taki bezbarwny i monotonny. Natomiast minigry opowiadające o wczesnych latach grywalnej postaci mają żywe i jasne kolory. To także mówi wiele o rzeczywistości, w jakiej główna bohaterka musi funkcjonować.

Indika recenzja

Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową, tutaj nie mam się do czego przyczepić. Można wybrać dubbing angielski lub rosyjski. Grałam z rosyjskimi głosami – w końcu akcja rozgrywa się w Rosji – i przyznam, że aktorzy dobrze wykonali swoją robotę. Natomiast muzyka w Indice przywodzi na myśl klasyki gier wideo: czyli także i w tym przypadku mamy wspomnianą „autoreferencję”. To wszystko jest dziwnie spójne i wbrew pozorom ma sens.

JAKOŚĆ

Wspomniałam już trochę o wadach w warstwie wizualnej, ale to nie wyczerpuje tematu niedociągnięć technicznych gry. Na przykład podczas wykonywania sekwencji z przesuwaniem obiektów zdarza się, że siostra gdzieś się blokuje i trudno ją wydostać z potrzasku. Albo stoi sobie na podwyższeniu z jedną nogą „uczepioną” w powietrzu. No i kamera potrafi czasem płatać figle (pewnie ją również coś opętało).

Poza tym nie wiem, czy to ma tak być, ale po ustawieniu tłumaczenia tekstu na polski, w rodzimym języku wyświetla się jedynie menu główne i część dialogów – a na przykład tekst rozmów w cut-scenkach, który stanowi tu chyba najistotniejszy element lokalizacji, pokazuje się po angielsku.

I skoro już jesteśmy w temacie jakości, to nie sposób nie wspomnieć o krótkim czasie trwania rozgrywki. Dobrnięcie do napisów końcowych w produkcji Odd Meter może zająć nam około czterech godzin, a to jednak trochę za mało jak na dzisiejsze standardy. W sumie: co nagle, to po diable.

Indika recenzja

Przy okazji wspomnę o działaniu gry na Steam Decku, bo tę wersję produktu też miałam okazję chwilę przetestować. Z tego co wiem, twórcy wciąż pracują nad stosowną aktualizacją. I choć obecnie tytuł ma status „niezweryfikowany”, to jednak już teraz jest w pełni grywalny na pececie od Valve. Oczywiście nie spodziewajcie się wizualnych fajerwerków czy oszałamiającej płynności, niemniej te plus minus 30 klatek da się spokojnie wyciągnąć.

OCENA

INDIKA oferuje intrygującą historię z pozbawionymi sensu zadaniami, a to wszystko twórcy zasypali masą dobrych i złych żarcików. Jednak recenzowany tytuł niedomaga pod względem technicznym, a i długość rozgrywki pozostawia trochę do życzenia.

Moim zdaniem warto sprawdzić tę produkcję, ale jeszcze nie teraz. Radziłabym poczekać, aż deweloperzy to wszystko załatają (oczywiście w miejscach, w których jeszcze mogą to zrobić) – i zaczaić się na jakąś niezłą promocję. A później już tylko „hulaj, duszo…”. 😉

INDYK NA PARZE #1: A Juggler’s Tale, czyli magia na handheldzie

INDIKA
7.0/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 8/10
  • Grafika: 6/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 5/10
Indika ma wyraźny pomysł na siebie: drugiej gry z tak bezsensownymi zadaniami i osobliwym humorem ze świecą szukać. Niestety długość rozgrywki i stan techniczny tytułu nie pozwalają, by ocenić go wyżej.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-4460 3.20 GHz
  • Monitor: 22 cali BenQ G2220HDL
  • Grafika: NVIDIA GeForce RTX 3060
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • System: Windows 11
  • Myszka: szara
    • +Dziwna fabuła
    • +Wszechobecny bezsens i absurd
    • +Humor
    • +Voice-acting, zwłaszcza oryginalny (rosyjski)
    • +Muzyka
    • +Grafika: operowanie kolorami
    • Grafika: animacje i roślinność
    • Długość gry
    • Różne błędy techniczne
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Lady Muppeth

Absolwentka i pasjonatka dziennikarstwa i filologii angielskiej. Fanka strategii i pomysłowych indyków - czyli tytułów, w których bardziej niż refleks liczy się logiczne myślenie. Oprócz grania, uwielbia czytać książki i słuchać muzyki rockowej i alternatywnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *