Ocarina of Time w kwadrans, czyli na czym polega speedrunning
Kiedy samo ukończenie gry przestaje być wyzwaniem niektórzy gracze spędzają setki godzin, aby opanować wszystkie etapy do perfekcji i przejść dany tytuł szybciej od innych. Najlepsi z nich nagrywają i udostępniają swoje poczynania w sieci, gdzie od kilkunastu lat trwa nieustanny wyścig i rywalizacja. Jest to pierwszy artykuł z serii, w której dowiecie się na czym polega speedrunning.
O co biega? Na czym polega speedrunning?
W największym skrócie speedrun to ukończenie gry w najszybszy z możliwych sposobów, bardzo często zupełnie inny niż zakładali twórcy. Speedrunnerzy, przechodząc gry po kilkaset razy poza szlifowaniem umiejętności, wyszukują coraz to nowe glitche lub strategie, które pozwalają im pobić swój rekord chociaż o kilka sekund. Uzyskują w ten sposób wyniki, które dla zwykłego, niedzielnego gracza wydają się zwyczajnie niemożliwe. Weźmy na przykład The Legend of Zelda Ocarina of Time. Według serwisu howlongtobeat.com średni czas ukończenia głównego wątku w tej grze to 27 godzin. Ile potrzebował rekordzista świata? Połowę tego czasu? 10 godzin? 5? 2? Otóż nie. Norweski gracz o nicku Torje ukończył tę grę w 17 minut i 9 sekund.
Jak to w ogóle możliwe?
Tak, to nie błąd. Torje przeszedł grę pełną zagadek, walk z bossami itd. w 17 minut! Oczywiście niemożliwym jest, aby w nieco ponad kwadrans, rozwiązać wszystkie łamigłówki. Speedrun z Ocarina of Time poza początkową cutscenką diametralnie różni się od standardowego sposobu ukończenia tej gry. Dzięki niesamowicie skomplikowanym strategiom speedrunnerzy pomijają ogromną część gry i przenoszą się wprost do ostatniego etapu – walki z Ganonem (w środowisku nazywa się to Sequence Breaking). Nie ujmuje to jednak w żaden sposób trudności i widowiskowości takiego speedrunu. Mnogość akcji wykonywanych jednocześnie przez graczy wprawia w osłupienie. Ciężko w ogóle uwierzyć, że człowiek jest zdolny do takiej precyzji i dokładności, bo o powodzeniu jakiejś sztuczki często decyduje jedna klatka lub jeden piksel.
Tylko Zelda? W co grają speedrunerzy?
Oczywiście, że nie, chociaż wśród najczęściej speedrunowanych gier wyraźnie królują te od Nintendo. Są to przede wszystkim Super Mario 64, wspomniane już The Legend of Zelda Ocarina of Time, Super Metroid, czy klasyczne Super Mario Bros (4 minuty 56 sekund!). Za nimi plasują się m.in. Portal czy Super Meat Boy, które też cieszą się dużą popularnością. Te gry rozłożone zostały na części pierwsze już kilka czy kilkanaście lat temu, ale gracze nadal znajdują, nawet minimalne możliwości polepszenia wyniku. Upór, determinacja i chęć rywalizacji nie pozwalają im przestać, a miejsca na podium zmieniają się z dnia na dzień. Nie znaczy to jednak, że nie ma w Internecie speedrunów z mniej popularnych gier – niszowe produkcje też znajdują swoich amatorów.
Trochę historii speedrunu
Zjawisko speedrunningu istnieje właściwie tak długo, jak istnieją gry, które da się przejść. Przed upowszechnieniem się Internetu można było co najwyżej zostać królem osiedla i opowiadać kolegom o swoich niesamowitych wyczynach na Atari czy Amidze. Wszystko zmieniło się kiedy sieć stała się na tyle dostępna i popularna, że zagościła w domach milionów użytkowników. Wtedy przepływ informacji stał się nieporównywalnie szybszy, a co za tym idzie też znacznie lepszy w ogóle, co umożliwiło graczom z całego świata łączenie się w społeczności i dzielenie się swoimi osiągnięciami.
Początek speedrunningu, jako nagrywania swoich rekordów datuje się mniej więcej na rok 1993, kiedy to premierę miał Doom od studia id Software. Gra ta posiadała funkcję rejestrowania i zapisywania powtórek, które fani tej produkcji zaczęli umieszczać w Internecie. Podobną funkcję posiadał wydany 3 lata później pierwszy Quake, dzięki któremu powstała witryna speeddemosarchive.com, która do dzisiaj skupia speedrunnerów z najróżniejszych gier.
Wraz z rozwojem technologii coraz więcej osób próbowało swoich sił w przechodzeniu gier na wyścigi. Dużą rolę odegrały platformy pozwalające na streamowanie rozgrywki typu twitch.tv, dzięki którym widzowie mogli oglądać nie tylko najlepsze podejścia, ale również żmudne przygotowania, treningi i „męczenie” gier po kilkaset czy nawet kilka tysięcy razy.
Dowodem popularności speedrunningu są charytatywne maratony Games Done Quick organizowane dwa razy do roku, przez wspomniane już Speed Demos Archive. W ich trakcie gracze (często światowi rekordziści) prezentują swoje umiejętności w najróżniejszych grach. Na żywo oglądają to wydarzenie setki fanów, a internetowe transmisje biją rekordy popularności i przyciągają przed ekrany widzów, których dotacje przeznaczane są na fundusz fundacji Prevent Cancer Fundation i Doctors Without Borders. W tym roku udało się zebrać ponad dwa miliony dwieście tysięcy dolarów.
Gotta go fast!
Speedrunning to z pewnością bardzo ciekawe zjawisko. Chociaż przechodzenie wciąż i wciąż tej samej gry może wydawać się nudne i monotonne, to jeśli wierzyć samym zainteresowanym, nic nie daje większej satysfakcji, niż pobijanie własnych rekordów, zwłaszcza jeżeli są rangi światowej. Społeczność, a może nawet subkultura, stworzona wokół speedrunningu cały czas rośnie i nie zanosi się na to żeby miała stracić na popularności. A co wy sądzicie o speedrunningu? Strata czasu, czy ciekawe urozmaicenie sceny gier? A może sami „ścigacie się” w jakiejś grze?
Student, perkusista, fan muzyki wszelakiej. W gry gram od drugiego roku życia. Uwielbiam retro i produkcje Nintendo.