NowośćPolecaneRecenzjaTemat dnia

A Hat in Time – recenzja

Zawsze byłem fanem gierek platformowych – dawały radość swoją złożonością i niskim progiem wejścia. Platformówki 3D w czasach swojej świetności (czasy Nintendo 64 oraz pierwszego PlayStation) były czymś, co zawsze mnie cieszyło swoimi kolorami i pogodnością. W ostatnim czasie gatunek ten lekko zagubiony próbował uratować tytuł studia Gears for Breakfast: A Hat in Time, który został wydany kilka dni temu. Czy produkcja, której fundusze na Kickstarterze wyniosły ponad 1000% oryginalnego planowanego budżetu, ma szansę na przywrócenie tego gatunku do dawnej chwały? Przekonacie się czytając artykuł.

A Hat in Time

Nieco o grze

A Hat in Time to gra, która powstała dzięki funduszom z Kickstartera (i niech ktoś powie, że tam tylko 100% scam offers można znaleźć). Oparta jest o silnik Unreal Engine 3 i to widać, bo kolory są piękne, mapy mają swój urok oraz gra działa bardzo płynnie nawet na słabszym sprzęcie. Co prawda fakt użycia UE3 powoduje czasami także drobne błędy, głównie w dziedzinie wykrywania kontrolerów (DualShock 4 miał czasami tendencję do zrywania połączenia albo bycia wykrywanym za każdym inputem, co psuło grę i powodowało, że mieliśmy klatkowanie w 60fps), ale nie wpływają one na najważniejsze, odbiór gry.

W grze wcielamy się w bezimienną dziewczynę (czasami nazywaną po prostu „Hat Girl”), wyglądającą jak mała czarownica, która próbuje dostać się do swojego domu. W wyniku awarii na okoliczne planety spadają pojemniki z paliwem, które mają również kilka dodatkowych funkcji. Sytuacja zmusza nas do porzucenia ślizgawek oraz oglądania bajek o piesku na rzecz wielkiej, kolorowej wycieczki. Podczas naszej przygody mamy okazję zostać prawdziwą gwiazdą kina, pogromczynią Mafii oraz swego rodzaju łowcą duchów. Centralnym punktem produkcji są czapki, które dają nam różne zdolności, ale do tego przejdziemy później.

Radosny styl i fajna zabawa

Gra została stworzona w stylu od razu przypominającym Super Mario 64 oraz Banjo-Kazooie. Sterowanie jest bardzo proste, wręcz intuicyjne. Po kilku chwilach klikania klawiszy na moim kontrolerze już śmigałem po okolicy poprzez łączenie ślizgów i dwuskoku. Pierwsza plansza Miasta Mafii wprowadza nas w aspekty kierowania postacią oraz dzięki miłym słowom opowiada nam o kolejnych ważnych informacjach.
„Czy Mafia wiedział, że niskie postacie mogą skakać podwójnie?”. Jednocześnie wiemy, że jest to tytuł z kategorii „Wróć, gdy nabierzesz więcej doświadczenia”, co widać po tym, że często znajdujemy ukryte miejsca, do których dostęp mamy tylko dzięki odpowiednim czapkom i elementom. Wiele etapów jest dla nas niedostępnych z powodu braku narzędzi, które zdobyć możemy w innym miejscu. Zmusza nas to do przechodzenia kilku epizodów naraz.

W działaniach wspierają nas nie tylko czapki, ale również odpowiednie naszywki dla naszych nakryć głowy. Możemy dzięki nim wspinać się na odległe miejsca, robić zdjęcia albo zamienić sprint w jazdę skuterkiem. Jedna z naszywek dodaje nam nawet specjalną „umiejętność” – możemy umrzeć od jednego uderzenia. Emblematy zbieramy dzięki eksploracji, ale najciekawsze perki możemy kupić za walutę świata gry – Ponsy. Połączenie kreskówkowego, kolorowego świata gry z pomysłem czapek spowodował, że produkcja ta jest moim ulubionym tytułem z gatunku 3D Platformerów.

https://www.youtube.com/watch?v=_OapHc1b3f4

Nie tylko mechanika i grafika czynią grę dobrą. Ważny jest dźwięk oraz miejsce do zabawy. Twórcy wykonali swoją robotę na medal również na tych polach. Utwory, które towarzyszą nam przy każdej mapie są bardzo fajnie dostosowane – przykładowo soundtrack poziomu dla Wielkiej Parady (moja ulubiona plansza) jest idealnie skomponowany do tego, jaką idyllą i coraz większym problemem jest ten poziom. Cały czas mam go w głowie i ostatnio złapałem się na nuceniu sobie oraz podrygiwaniu do niego, kiedy szedłem do sklepu. Przekonajcie się sami.

Miejsce do zabawy? Pełno go mamy. Jak wspominałem, zaczynamy w Mieście Mafii, dalej idziemy w jeszcze ciekawsze rzeczy. Bierzemy udział w śledztwie podobnym do tego z Morderstwa w Orient Expressie, czy w pięknej, radosnej i kolorowej paradzie dla ptaków. Bawimy się również z duchami w towarzystwie radosnej muzyki oraz miłych odgłosów naszej bohaterki. Tak jak w Super Mario 64, możemy bawić się w zbieranie pełnej ilości klepsydr. Dodatkowo również mamy możliwość zebrać kolejne skórki dla naszych czapek oraz remiksy utworów. Po drodze rozsiane są również Relikwie, będące elementem poznawania świata przez naszą młodą bohaterkę.

Rok 2017 to rok powrotu gier platformowych w 3D

Ten gatunek powraca. I robi to bardzo dobrze. W tym roku zaplanowanych jest około 15 premier gier z tej kategorii. Wiele z nich to wariacje na temat starych konsol, ale żadna z nich w mojej opinii nie była takim listem miłosnym do złotej epoki jak A Hat in Time. Ten tytuł przypomniał mi, dlaczego kochałem ten gatunek i przywrócił mi wiarę w jego pełny powrót. Co prawda nie będzie to dominacja rynkowa, ale godne ponowne wejście na salony komputerów i konsol graczy. A Hat in Time to gra, która przypomniała mi dlaczego Super Mario 64, Croc oraz Kangurek Kao są ważne w moim życiu. Piękna, kreskówkowa grafika, cudowne sterowanie, wciągające i zróżnicowane lokacje, główna bohaterka, która swoim zachowaniem wywołuje uśmiech na twarzy. Czy Pierwszy Marian epoki 3D doczekał się swojego doskonałego następcy?

TAK! Polecam „kapelusze” każdemu, komu brakowało doskonałych gier z gatunku 3D Platformerów. A Hat in Time jest powodem, dla którego porzuciłem PS4 na cały weekend oraz jakiekolwiek inne produkcje. Ta gałąź rynku gier komputerowych zaczyna wracać do świetności i robi to w wielkim stylu.

Grę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości GoG.com. Jeżeli chcecie zapoznać się z tytułem samodzielnie, skorzystajcie ze strony dystrybutora, gdzie ta oraz wiele innych gier (seria Wiedźmin przykładowo) jest w naprawdę kuszących cenach. A Hat in Time niebawem zagości również na konsolkach. Gra jest w przyzwoitej cenie jak na zawartość (twórcy obiecali dodatkowe i co ważne, darmowe 2 DLC z lokacjami) i wiem, że jest to absolutny must-play dla każdego fana platformówek w trzech wymiarach.

Dodatkowo, zachęcam do zapoznania się z naszym kanałem na YouTube oraz tekstami na stronie. Zalajkujcie nasz fanpage oraz dołączajcie do naszej grupy na Facebooku. Ja się z Wami żegnam, cześć.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Adrian Kozicz

Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *