Pokemony śliczne, Pokemony straszne
Pokemon Red i cała reszta gier na Nintendo dotycząca łapania sympatycznych, walczących ze sobą stworków została stworzona dla dzieci i młodzieży. To, co nie przeraża nas aż tak za młodszych lat, jest nieco straszniejsze teraz, kiedy na nowo poznajemy historię Pokemonów, czytając ich opisy. Japońska estetyka jest pod tym względem naprawdę szczególna. I naprawdę momentami mrozi krew w żyłach. Po tym wszystkim, Lavender Town nie będzie się już wydawało aż tak okropne.
Same Pokemony bywają, momentami, straszniejsze.
Kadabra
Kadabra jest Pokemonem, który zgodnie ze swoim opisem w Pokedexie był kiedyś ludzkim dzieckiem o zdolnościach parapsychicznych. Pewnego dnia dziecko położyło się spać, a kiedy wstało, okazało się, że zamieniło się w Kadabrę.
Czyli… ma walczyć z innymi stworkami na polecenie ludzi? Robić innym kaszę z mózgu? Czy to oznacza, że każdy Abra jest zdeformowanym przedstawicielem ludzkiej rasy, pogrążonym w głębokim śnie?
Drogie dzieci, nie zostawajcie mistrzami zen.
Yamask
Yamask nosi ze sobą maskę, która niegdyś była jego twarzą. Niegdyś, to znaczy wtedy, kiedy był człowiekiem. Od czasu do czasu Yamask patrzy na swoje dawne oblicze i zanosi się łzami. Wspomina czasy, kiedy był człowiekiem.
Świetnie! W tej grze (dla dzieci) ludzie stają się albo pożywieniem dla Pokemonów, albo też sami stają się Pokemonami, by musieć potem walczyć na arenach. Owszem, wobec trenerów jest to coś w rodzaju sprawiedliwości dziejowej, ale co z innymi? Co ma taki Kadabra powiedzieć (poza „Kadabra”)?
To jest straszne.
Straszniejsze jest w sumie tylko to, że Yamask ewoluuje w Cofagrigusa, który zamienia się w sarkofag. Sarkofag ten porywa i wciąga do środka każdego, kto zbliży się za bardzo, zamieniając go w mumię.
Banette
Banette to Pokemon, który niegdyś był zabawką, porzuconą przez dziecko. Zdążył wytworzyć w sobie całe mnóstwo nienawiści wobec poprzedniego posiadacza. To destrukcyjne uczucie pozwala mu żyć oraz tworzyć kolejne, coraz to straszniejsze ataki, ponieważ Banette, by czuć się gorzej, co jakiś czas nakłuwa się igłami. W dodatku zamiast ust ma zamek błyskawiczny. Zaczyna polować na swojego niewiernego twórcę, nie ustępując aż do chwili, w której go nie dorwie.
Co ma Banette do powiedzenia? Jaka idea sprzyja odrzuceniu tego Pokemona? Dlaczego zamienił się w ducha?
Drogie dzieci, zabawkę po wyrzuceniu… spalcie? Potraktujcie bombardowaniem orbitalnym?
Lampent
Mały, słodki Pokemon przypominający sympatyczną lampkę. Ewoluuje z Litwicka, Pokemona-świecy, który, by płonąć, używa ludzkiej energii życiowej – o czym za chwilę. Lampent idzie o krok dalej – do tego, by istnieć, używa ludzkich dusz, które kradnie od umierających.
To tłumaczy brak szpitali i cmentarzy w grze, prawda?
Drogie dzieci… nie umierajcie?
Litwick
Kolejny przyjemniaczek. Litwick to nic innego jak błędny ognik, którego znajdujesz w ciemnym, zimnym lesie. Ten sympatyczny Pokemon prowadzi cię wprost w objęcia śmierci, ponieważ w trakcie wędrówki Litwick wysysa z ciebie życie. I umierasz.
Chcę mieć takiego w domu.
Cubone
Ok, to jest akurat smutne. Cubone to Samotny Pokemon, który stracił matkę w wyniku ataku Zespołu R, dlatego też Lavender Town jest przeklęte. Nigdy nie widzimy twarzy tego smutnego Pokemona, ponieważ skryta jest ona pod maską, wykonaną z czaszki…
… jego matki.
Co? Jak można zrobić coś takiego? Dziecko nosi na głowie właściwy symbol śmierci swojego rodzica? To ma mu w czymś pomóc? Kiedy ewoluuje w Marowaka, to ok – przechodzi nad tym do porządku dziennego, odrzuca żałobę… ale czaszkę trzyma nadal.
To jakaś freudowska wariacja na temat żałoby, czy jak?
Yveltal
Ten legendarny Pokemon rozkłada na łopatki wszystkie inne. Pierwotnie chyba miał być czymś w rodzaju feniksa powstającego z popiołów, ale coś poszło bardzo nie tak. Kiedy Yveltal umiera, wysysa życie z całej okolicy, zabijając wszystkich wokół, sam zaś przemienia się w kokon. Team Flare chciał go nawet po to znaleźć. Wygląda więc na to, że nie da się z nim w żaden sposób wygrać – pokonany zabije ciebie i przy okazji całą resztę.
Legendarne Pokemony ssą, idź złapać piętnastego Pigleta.
Shedinja
Kiedy twój Nincada ewoluuje w Ninjaska, to, jeśli posiadasz zapasowy Pokeball, pojawi się dodatkowy Pokemon – Shedinja. Jest to pozostałość po kokonie Nincady… bardzo specyficzna. Ledwie się porusza, nie oddycha, a na plecach ma wielki otwór. Wierzy się, że Shedinja porwie twoją duszę, jeśli będziesz za długo wpatrywał się w tę dziurę.
Nieżywy Pokemon-zombie. Zjadacz dusz. Z 1 HP. W dodatku, podczas walki jest odwrócony do ciebie plecami.
Chyba już wolę trzeciego Beedrilla.
Parasect
Paras to sympatyczny stworek, który nosi na plecach dwa grzybki. Kiedy jednak ewoluuje w Parasecta, zamienia się w bezmózgiego zombie, opanowanego przez rosnącego pasożyta. Umysł i ciało Parasecta są całkowicie poddane woli wielkiego grzyba, którego nosi ze sobą. Ślicznie.
Po prostu ślicznie.
Driftloon
Jak już wcześniej dowiedliśmy, Pokemony lubią dzieci. Porywać, smażyć, wszystko jedno. Lubią się żywić ich duszami et cetera. Sympatyczne stworki występujące w grach DLA DZIECI i w serialu DLA DZIECI prezentują nam swojego kolejnego kompana – Driftloona.
Drifloon to milutki Pokemon, który bardzo lubi dzieci. Jeśli nasz milusiński złapie za sznurki przymocowane do tego Pokemona, zabierze on go na miłą wycieczkę do świata umarłych.
DO. ŚWIATA. UMARŁYCH.
Tak, Driftloon zabiera dzieciaka, żeby go zwyczajnie zabić. Świetnie!
Gourgeist
Pokemon-Halloween. Uśmiecha się wesoło, kiedy trzyma ofiarę w swoich objęciach, jednocześnie torturując ją. Nawet zaczyna wtedy śpiewać.
Co jest do cholery nie tak z tą grą? Ja rozumiem, dzieci są odporne, japońska kultura różni się od europejskiej, ale to? Pokemon-psychopata? Nie pomyliły się komuś settingi? To nie Warhammer!
Gorebyss
Kolejny przyjemniaczek. Słodki, różowy Pokemon dryfuje sobie radośnie w powietrzu, przynajmniej do czasu, aż nie dojrzy ofiary. Kiedy już się do takiej zbliży, wysysa przez usta wszystkie jej soki życiowe. Cholerny super-komar.
Co więcej, najpierw atakuje ciebie – to właśnie dlatego musisz wysłać swojego Pokemona – ten musi cię bronić. Co mają powiedzieć osoby, które nie są trenerami? Kończą jako Happy Meal?
Phantump
Jeśli sama nazwa i wizerunek tego Pokemona nie są straszne, to podejdźmy do tematu inaczej. Widzicie, Phantump powstaje, kiedy dziecko umiera w lesie (pewnie zjedzone przez innego Pokemona, bo taka to przyjemna kraina). Wściekły dzieciak postanawia opętać najbliższy pniak i w ten sposób zostaje Pokemonem.
The Grudge. Tylko w wersji familijnej. GRA DLA DZIECI, paniał?
Pedagodzy będą zachwyceni
Rzecz jasna, takich miłych potworków jest więcej. Drowzee pożera sny dzieci, Haunter gazuje ofiarę na śmierć językiem, Honedge zabija cię samym sobą (będąc mieczem) i wypija twoją energię życiową. Gra dla dzieci.
Nie wiem, jak. To znaczy, wiem jak, ale nie umiem tego wypowiedzieć. Rozumiem, że świat Pokemonów to nie tylko słodziutki Pikachu i reszta tej ferajny, ale umówmy się.
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.
Imho brakuje mi tu Mimikyu 😀 https://uploads.disquscdn.com/images/d4394a52a3940b3918cc80c18315bfaf466236e483bd5fb4f1a10ab913476807.png
Co to jest… 😀
Phantumpy wydają odgłosy małego dziecka, które ściągają podróżników, żeby się zgubili. Ułaskawione zostały przez podrzucanie im słodyczy. :>
Awwww…
Brakuje klasyka – Hypno. Niemniej, dobry tekst 😀
Dzięki 😀 Hypno w sumie też był trochę przerażający
Nie on sam, a jego wpis w pokedexie 😉
No nie wiem, z facjaty też był taki lekko niepokojący 😀