NowośćRecenzjaTemat dnia

RETROMANIAK#3: Medal of Honor: Allied Assault

II Wojna Światowa to jedno z ważniejszych, o ile nie najważniejsze i najbardziej traumatyczne wydarzenie w historii. Zmieniło ono raz a dobrze postrzeganie ludzi na świat, życie, jak też po dziś dzień nie jesteśmy w stanie przejść obok tego bezmiaru okrucieństwa beznamiętnie. Nic dziwnego, że lata 1939-1945 gościły w książkach, filmach, ale też w grach. Dzisiaj przedstawię wam tytuł, który był prekursorem serii Call Of Duty, jak też poniekąd zdefiniowała wygląd II Wojny Światowej w grach komputerowych.Przed wami Medal of Honor: Allied Assault. Zapraszam.

GDY EMOCJE JUŻ OPADNĄ, JAK PO WIELKIEJ BITWIE KURZ

W Tym biurze wszystko się zaczęło. Wojna się zaczęła, walka się zaczęła i żołnierstwo się zaczęło

Autorem wydanego w 2002 roku Medal Of Honor był nie kto inny jak Electronic Arts, który po dziś dzień jest bardzo obecny na rynku fps-ów, które unikały do tej pory tematyki II Wojny Światowej. Chyba że weźmiemy pod uwagę Wolfensteina, ale przygody Blazkowicza to raczej science fiction, które z tematyką ma wspólnych tylko nazistów. Założeniem gry było opowiedzenie historii żołnierzy amerykańskich w trakcie walk w Europie i Północnej Afryce. W momencie, w którym powstawała gra, temat był bardzo nośny, gdyż rekordy popularności bił wtedy film Szeregowiec Ryan, toteż branża gier video zainteresowała się podczepieniem pod ówczesny trend. W wersji podstawowej gry braliśmy wiec udział w operacjach w Algierii, Niemczech, Norwegii, jak też Francji. Gra od razu wzbudziła ciepłe recenzje i była wzorem do naśladowania. Nie była bowiem typową strzelanką pokroju Quake’a, czy wspomnianego Wolfensteina, ale wymagała od gracza większego zagłębienia się w realia konfliktu. Mieliśmy wiec akcje sabotażowe, infiltracyjne, starcia z oddziałem żołnierzy, a wszystko to w genialnym i szybkim tempie. Gra starała się zachowywać realia, pomimo tego, że w rzeczywistości i tak byliśmy jednoosobową armią, od której zależał przebieg powodzenia misji. Za heroiczne występy w walkach, dostawaliśmy autentyczne odznaczenia, mieliśmy do czynienia z prawdziwym arsenałem używanym w tych latach, jak też umundurowanie żołnierzy różniło się w zależności od miejsca kampanii, jak też stopnia wojskowego i ja wiem, że teraz nie robi to absolutnie żadnego wrażenia, ale w 2002 to była nowość.

Raz, dwa, trzy, SS-Man patrzy!

Do wszystkiego dochodziła genialna muzyka: od pompatycznych hymnów zachęcających do walki, po bardziej dramatyczne, budujące napięcie ścieżki muzyczne. Grafika, która dzisiaj szpeci, wtedy była szczytem szczytów i istną ekstraklasą graficznego rozpasania. Zróżnicowane lokacje, bronie, odmienne scenerie misji i to niesamowite tempo rozgrywki, sprawiały, że 30 misji (trochę inaczej niż w dzisiejszych czasach, kiedy kampania w fps-ach to rozgrywka na około 8 godzin) nie stawały się nudne. A już szczególnie jedna, która zapisała się w historii gier komputerowych…

SMELLS LIKE NORMANDIA SPIRIT

Lądowanie w Normandii, rzecz dla amerykańskiej historii całkowicie kultowa, oraz symbol zwycięstw aliantów nad Niemcami. Jak dramatyczny był D-Day, wystarczy sonie tylko wyobrazić… wielka plaża Omaha, na której naziści budowali swoje umocnienia, okopy oraz stanowiska dla broni maszynowej. Wielki znój żołnierzy, którzy zdobywali skrawek po skrawku umocnienia został dosyć dobitnie i dobrze przedstawiony we wspomnianym, Szeregowcu Ryanie”… z którego twórcy ściągnęli całą sekwencję. Oglądając film i grając w grę, przeżywamy tak naprawdę to samo, Lecz jak mówi znana myśl „plagiat to najdoskonalsza forma uznania”, a ten, chociaż bardzo widoczny, został zrealizowany bezbłędnie. Jako jeden z szeregowych żołnierzy płynęliśmy barką przez wodę, a zza horyzontu wyłaniały się wieżę wartowniczce Niemców, próba sztormu z kolegami z oddziału zamienia się w walkę o przeżycie. Szybko wirujące pociski z karabinów maszynowych, mnóstwo Amerykanów, którzy ginęli szukając schronienia, albo szarżując obok nas, krzyki, jęki i wielkie, ale to wielkie tempo akcji… tak, z całą pewnością te dantejskie sceny zostały przedstawione z wielkim rozmachem. Sama misja, przez gęstą obecność wojsk niemieckich została przedstawiona z największym szacunkiem i rzeczywistym odwzorowaniem tej katorgi. Sami gracze po dziś dzień pamiętają ją i doceniają, a dowodów na to nie trzeba szukać. Bardzo znany i poważany portal IGN, przyznał tej sekwencji „najlepiej zrealizowane lądowanie w Normandii w historii gier komputerowych”, polskie CD-Action umieściło sekwencje, jako jedną z ważniejszych w historii elektronicznej rozrywki, więc jeśli ktoś waha się czy zagrać, to dla samej tej misji warto.

 

Realizm tych scen po dziś dzień budzi szacunek

PODSUMOWANIE

Gra jednak nie wyzbyła się kilku błędów. W grze czołgi Tygrys, jak też Model Tygrys Królewski mają te same lufy, co nie jest zgodne z historią artylerii. W wyborze misji mapa Polski jest… w dzisiejszych granicach. Prócz tego, trochę baboli popełniono w grafice… praktycznie każdy żołnierz wygląda jak brat bliźniak tego drugiego, ale nie jest to kwestia, która wtedy budziła kontrowersje, a była powszechną taktyką. Nie jest wiec to przytyk do ówczesnych twórców Medal of Honor, ale z perspektywy dzisiejszej to niestety razi. Jednak przy samej ilości pozytywów, te minusy są całkowicie niezauważalne. Grając dzisiaj, widzimy rozmach twórców, a samo tempo nic a nic nie zwolniło. Gra w swoich czasach, była autentycznym przełomem myślenia o grach wojennych, jak też inspiracją dla każdej gry, która chciała rozgrywać się w tamtym okresie. Samo Activision, czyli twórcy serii Call Of Duty inspirowali się do tego stopnia, że kopiowali całe etapy z gry, nie ma co się jednak temu dziwić- zatrudnili dużą część załogi, która dołożyła swoją cegłę do produkcji tego niezapomnianego dzieła, by w końcu prześcignąć dziecko Electronic Arts i stworzyć najlepszą grę o II WŚ, czyli Call of Duty: World At War. Jednak nie zapominajmy, od czego się to wszystko zaczęło, a jest to o tyle istotne, że twórcy nowego Call of Duty zapowiedzieli powrót do realiów konfliktu z lat 1939-1945 Czy oznacza to powrót tej legendarnej, ale zapomnianej już marki? Czas pokaże.

A Wy? Graliście w pierwsze Medal Of Honor? Jeśli tak, to bardzo proszę o skomentowanie tekstu. Jeśli nie, zapraszam do zapoznania się z produkcją, jak też z moimi tekstami i innych redaktorów, zapraszam też do like’owania, udostepniania oraz komentowania tekstu, jak też całego portalu. Zapraszam też na nowego Retromaniaka, który pojawi się już niebawem.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Mateusz "Don Mateo" Wysokiński

A imię moje 40 i 4.... witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak".Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.

2 komentarze do “RETROMANIAK#3: Medal of Honor: Allied Assault

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *