Doczekamy się DLC do Mass Effect: Andromeda?
Najnowsze dziecko BioWare nie okazało się takim sukcesem, na jakie liczyło to studio. Po tym, jak gracze zostali brutalnie potraktowani przez firmę poprzednim razem, przy zakończeniu Mass Effect 3, do Andromedy podchodzili nieufnie, można byłoby to określić nawet pewnym mściwym cynizmem. Rozszerzenie do finału przygód komandora Sheparda było swoistą próbą załatania błędów, ale i tak dla tych, którzy chcieli splunąć w twarz Żniwiarzom, BioWare oddało siarczysty policzek. W ten czy inny sposób gracze oczekiwali Andromedy, głównie po to, by zmieszać ją z błotem.
Uwaga: W dalszej części tekstu znajdują się spoilery.
Bękarci syn BioWare
Jak już jakiś czas temu udało się ustalić, za Andromedę odpowiedzialne było studio Bioware Montreal, które do tej pory pełniło rolę wspierającą. Tym razem dostało ono na swoje barki poważne i odpowiedzialne zadanie, ale obawiam się, że czegokolwiek by się nie podjęli, gracze prędko odpowiedzieli agresją. Nie ma się im, po prawdzie, co dziwić. Możliwość odegrania się na studiu, które poprzednim razem potraktowało ich w najlepszym razie jak kołaczących pod drzwiami dziadów proszalnych, była zbyt kusząca. Andromedzie dostało się za wszystko – niedoróbki techniczne, co słabsze linie dialogowe, mniej lub bardziej płytkie potraktowanie pewnych wątków. Powiedzmy sobie szczerze – sama byłam w gronie osób złorzeczących na Mass Effect: Andromeda, gdy tylko po paru godzinach wyłączyłam grę.
Z czasem jednak tytuł obronił się w moich oczach, a gdyby przedstawiona historia była pierwszą z serii, gracze zapialiby z zachwytu. Niestety, widmo paskudnego finału wojny ze Żniwiarzami, a także, co tu dużo mówić, wcześniejszy sukces sprawiło, że od Andromedy oczekiwano zbyt wiele. Bioware Montreal nie mogło tego udźwignąć, a tytuł załamał się pod ciężarem krytyki. Poleciały głowy.
Nie, to nie!
Bioware nie rzuca słów na wiatr i wszystko wskazywało na to, że nasza historia z serią Mass Effect dobiegła końca. Tymczasem, jak się okazuje, na horyzoncie pojawia się przebłysk światła. Najnowsza misja APEX wskazuje bowiem pośrednio na zbliżający się do nas wielkimi krokami motyw arki quarian. Jak dobrze pamiętamy, gra zakończyła się na tym, iż dowiadujemy się między innymi o zaginionej arce quarian. Najnowsza przygoda w trybie wieloosobowym – „W głąb podziemi” nosi w opisie następujący fragment:
…próbuję wzmocnić sygnał. Nie wiadomo, czy… technologia wydaje się pomagać nawet, jeśli nie znamy… z powrotem do Keelah Si’yah… w naszym domu.
Jak to będzie w efekcie wyglądało? Nie dowiemy się aż do momentu, w którym Bioware nie postanowi jednak uraczyć nas jakimś dodatkiem. Być może będą chcieli zmazać kolejne plamy ze swojego życiorysu… a być może już się poddali i próbują w ten sposób załatać stare błędy.
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.