Fifa 17 – ESPORTS ready?
W obecnej edycji swojej flagowej gry piłkarskiej, EA Sports postawiło bardzo odważny krok. Krok w kierunku esportu. Gra miała premierę 7 miesięcy temu, więc czas na pierwsze podsumowania jej „cyklu życia”. Postaramy się przyjrzeć jak ten krok wpłynął na samą grę, na społeczność, co EA zrobiło dobrze, a co wymaga poprawy.
Już przed premierą, Elektronicy z Kanady ogłosili największą zmianę – Fut Champions. Cykl imprez offline prowadzących do wyłonienia najlepszego gracza Fifa Ultimate Team, bo to własnie wokół tego trybu, skupia się współzawodnictwo w Fifie od kilku edycji. Tak się składa, że to również ten tryb generuje największe zarobki. Dlatego wybór własnie Ultimate Team jest wyborem zrozumiałym. Imprezy podzielone były na dwa cykle, tak zwanych „Regionals” – regionowe eliminacje offline, z podziałem na Europę, Ameryki i Resztę Świata. Każdy region posiadał dwa eventy, i tak na przykład Europejczycy rywalizowali najpierw w Paryżu 4 lutego, a drugi sezon eliminacji regionalnych miał miejsce w Madrycie, 6 maja. Turnieje te wyłoniły zwycięzców rozgrywek dla obydwu konsol oraz ostatecznego zwycięzce całego turnieju eliminacyjnego, który w dwumeczu najlepszych graczy na danej konsoli, pokonać musiał rywala grając raz na konsoli Xbox One , a raz na PS4.
Jednak co to ma wspólnego z przeciętnym graczem FIFY ? Zaskakująco dużo.
Fut Champions wprowadziło nowy tryb gry wewnątrz Ultimate Team – tak zwaną Ligę Weekendową. Od piątkowego poranku do wczesnych godzin poniedziałku każdy gracz, który uzyskał kwalifikacje do Ligi, miał do rozegrania 40 spotkań (25 w przypadku PC). O kwalifikacje nie jest trudno – wystarczy wygrać turniej online lub awansować do 1. Ligi w trybie Sezony Online.
I to właśnie Liga Weekendowa była czynnikiem determinującym kto pojedzie na turnieje regionalne. Określone miesiące były miesiącami kwalifikacyjnymi, i na przykład top 8 osób z danego regionu z danego miesiąca uzyskiwało kwalifikacje na turniej offline. Każdy miał szanse. W Lidze Weekendowej brali udział zarówno gracze profesjonalni jak i totalni amatorzy. Spowodowało to znaczny rozwój sceny gry. Ludzie chętniej szukali porad na Youtube, a Twitch.tv na kanale Fify 17 w weekend przeżywał oblężenie. Ludzie byli ciekawi jakie zagrania są skuteczne, w jaki sposób profesjonaliści oszukują swoich przeciwników. Scena Fify rozkwitła w tej edycji.
I tak właśnie w weekend 19-20 maj poznaliśmy zwycięzcę całego cyklu Fut Champions – Francuza, o pseudonimie Rocky. I tak jak w jego klasę i umiejętności absolutnie nie wątpię, a nawet dodam od siebie że uważam go za jak najbardziej zasłużonego czempiona, to jednak w tym miejscu pora na kilka gorzkich słów pod adresem twórców.
Największą ironią, pokazującą problemy kanadyjskiego studia w próbie stworzenia gry „współzawodniczej” z Fify, były ogromne problemy z realizacją relacji z finałów w Berlinie. W pewnym momencie stream po prostu padł. Rozgrywki nadal trwały a jedyną opcją aby to śledzić, była marnej jakości relacja na twitterze za pomocą Periscope. I to wszystko w momencie finałów na danych konsolach. Na szczęście, organizatorom udało się wznowić transmisję na wielki finał, jednak niesmak pozostał.
A skoro już jesteśmy w finale, to ten był fantastyczny i emocjonujący. Jednak pewna rzecz rzuciła się w oczy ludziom, którzy na Fifie 17 zjedli zęby. Rocky strzelił zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry w meczu rewanżowym – niczym w historiach o najpiękniejszych comebackach. Jednak na zapisach wideo wyraźnie widać, że tuż przed odbiorem piłki, po którym od razu oddaje on strzał na wagę wygrania 160 tysięcy dolarów, jego przeciwnik xShellzz wyraźnie rozkazuje swoim zawodnikom wyekspediować piłkę przed siebie – byle dalej. Przy nazwiskach jego graczy pojawia się pasek, symbolizujący siłę wybicia. Jego obrońca jednak postanawia z piłką biec dalej, po czym od razu ją traci, co kończy się ze skutkiem opisanym wcześniej. Poniżej zapis wideo całego meczu, a zdarzenie, które opisuje, widoczne jest około 1:16:10
https://youtu.be/vIdIINFdfwk
Pech, chciałoby się powiedzieć. Niestety, takie rzeczy mają bardzo często miejsce w tej grze. Nie wykonywanie poleceń gracza, automatyczne wystawianie nogi przez naszych obrońców, które miało w założeniu przeciąć tor lotu piłki a w rzeczywistości tylko blokuje naszego gracza na pół sekundy, bo wymachuje on nogą w kierunku zupełnie przeciwnym do tego, w którym porusza się piłka, czy niezrozumiałe decyzje AI są tu niemalże co mecz. Poniżej dwa przykłady z Regionalsów. Wyobrażacie sobie odpadać z turnieju, w którym gra toczy się o grube dolary, przez takie błędy gry ?
https://clips.twitch.tv/EsteemedAuspiciousBeefAMPEnergy
Do tego dochodzą takie rzeczy jak chociażby tzw. Chemgate – czy zgranie rzeczywiście wpływa na cokolwiek u danego zawodnika. Według producenta, osiągnięcie poziomu 6 zgrania u danego zawodnika gwarantuje mu jego bazowe umiejętności. Zgranie o mniejszej wartości – będzie mu je obniżać, a o wyższej – zwiększać. Zgranie uzyskiwane jest przez połączenia między graczami w danym składzie. Punkty zgrania zdobywa się, gdy sąsiadujący piłkarz jest na przykład tej samej narodowości, bądź występuje w tej samej lidze. Łączenie tych cech, zwiększa efekt punktowy zgrania, więc na przykład dwóch graczy tej samej narodowości z tego samego klubu ma tak zwany HyperLink – najmocniejsze połączenie.
Brzmi skomplikowanie? Bo de facto tak jest. Prowadzi to do kuriozum związanego z tworzeniem zespołu w danej konfiguracji i w danym ustawieniu aby uzyskać największe zgranie, tylko po to aby na przykład od razu po rozpoczęciu meczu zatrzymać grę w celu zmiany formacji i dokonania jednej czy dwóch zmian personalnych – bardziej opłaca się wpuścić gracza z ławki, który będzie miał 6 zgrania, niż zaczynać z nim od pierwszych minut ale o mniejszym zgraniu. Ponadto zamyka to drogę do ciekawego łączenia lig czy narodowości i doprowadza do oglądania w kółko tych samych drużyn zlepionych z Premier League czy Serie A, a jeśli ktoś buduje hybrydę, to zazwyczaj jest to tercet Bayernu Monachium Boateng, Alaba, Vidal, albo z Realu: Ramos, Marcelo, Modrić. Zabija to kreatywność i drogę do składu dla dobrych kart, nie będących w mocnych ligach czy nie pochodzących z popularnych piłkarsko krajów.
Inną sprawą jest wałkowany od lat temat handicapu – jeśli nasz przeciwnik ma wyraźnie słabszy zespół, gra rzekomo będzie dyskretnie wspierała jego – przypadkowe odbitki, błedy AI na jego korzyść etc. Nie ma ku temu żadnych dowodów w kodzie gry, jednak zjawisko to jest szczególnie zauważalne w okolicach Bożego Narodzenia – to wtedy do środowiska gry wchodzi najwięcej nowych graczy i aby ich nie zrażać w starciach z silniejszymi zespołami, a zachęcić do dalszej gry, handicap miałby go wspierać. Znów widoczne jest to także na najwyższym poziomie, poprzez tzw. bronze benching. Na ławce sadza się najniżej ocenionych w grze graczy, celem obniżenia oceny ogólnej zespołu, aby uniknąć wpływu handicapu.
Do tego są niejasne zasady działania pewnych mechanizmów oceniania – karty legend, dostępne na Xboxie, często są niżej ocenione od innych kart, jednak w grze są odczuwalnie lepsze – szybsze, zwrotniejsze, celniej podające czy strzelające.
No i pośrednio powiązany temat – paczki. Otwierając paczkę mamy szansę trafienia dobrych graczy. Jaką szansę ? Tego nie wie nikt. Kolejna niejasność, związana z Ultimate Team. Nie jest to bezpośrednio sprawa związana z gameplayem, jednak UT kręci się wokół kart piłkarzy, oraz w okół ciągłego ulepszania składu.
Elektronicy wykonali pierwszy krok. Rozbudzili emocje, pokazali jak to może wyglądać. Gra jednak potrzebuje wielu szlifów. Odświeżenie systemu zgrania, chociażby poprzez umożliwienie kapitanowi posiadanie ze wszystkimi graczami, niezależnie od narodowości i ligi, mocnego połączenia, znacznie polepszy możliwość budowania ciekawych składów. Klaryfikacja statystyk takich jak „Opanowanie” czy te związane z motoryką gracza (szybkość, przyspieszenie). Wyjaśnienie raz na zawsze sprawy handicapu czy ostatecznie – naprawa samowolki AI i jej głupich błędów. Być może już na zbliżającym się EA Play dowiemy się pewnych szczegółów i zobaczymy grę w akcji po raz pierwszy. Ja trzymam za to kciuki, bo żadna edycja Fify nie wciągnęła mnie tak, jak zrobiła to „siedemnastka”.
Absolwent Politechniki Gdańskiej. Elektryk z zawodu. Gracz z powołania. Współzawodnictwo, gry sportowe, multiplayer – to mój żywioł. Nie pogardzę dobrym erpegiem ani grą akcji TPP. Ponadto kinomaniak i gdy czas pozwoli, to siądę z dobrą książką.