Portal Knights – lekko nieudany Minecraft na sterydach
Rycerze? Teleportacja? Swoboda? To wszystko w jednym? Brzmi jak gra-marzenie dla wielu z nas. Keen Games pomyślało podobnie i zabrało się do roboty. Czy wyszło dobrze? Cóż, gdybym w to zagrał 9 lat temu, byłbym zachwycony.
Portal Knights można opisać słowami „Minecraft na sterydach”. Tak jak w hicie Mojangu, dostajemy świat z klocków oraz możemy budować co dusza zapragnie. Różnicą tutaj jest oprawa graficzna oraz dodanie elementów, których w Minecrafcie nie ma.
Miłe zawodu początki
Gra oddaje nam do dyspozycji całkiem rozbudowany kreator postaci. Zabawę zaczynamy również od określenia płci naszego „protagonisty”, tytułowego Rycerza Portalu oraz wyboru klasy. Tych są trzy – wojownik, łucznik oraz mag – a każda z nich ma swoje plusy i minusy. Korzystają również, co oczywiste, z różnych typów uzbrojeń i opancerzenia.
Deweloperzy od początku wyciągają do nas pomocną dłoń – na start dostajemy broń i trochę materiału budowlanego w razie, gdybyśmy nie mogli się gdzieś dostać. Nieopodal stoi domek, gdzie znajdziemy kolejne materiały. Słowem, początek zabawy jest ułatwiony do granic możliwości.
Krwiożercze kwiaty
W grze obecni są oczywiście przeciwnicy, którzy mają różnorodne postacie. Od znanych wszem i wobec slime’ów, przez papugi, po ogropodobne stwory i płonących rycerzy. Walka jest czysto zręcznościowa i zrealizowana jak w Zeldzie – nasza kamera (w tym celownik) skupia się na przeciwniku, a nasze działania ograniczają się do unikania ciosów i rzucania zaklęć, wcześniej wytworzonych w ramach zaimplementowanego systemu craftingu. Z pokonanych wrogów wypada doświadczenie, monety i często odłamki kamieni portalowych, które potem można przekuć, aby uzupełnić portale i posunąć zabawę do przodu.
Gra rozgrywa się na latających wyspach, gdzie każda z nich wygląda inaczej. Szybko zauważamy jednak, że biomy zaczynają się powtarzać i znów wędrujemy po pustyni. Czasem odnosiłem wrażenie, że ten sam biom widziałem 4 wyspy temu, ale teraz ma po prostu inną paletę kolorów.
Skoro przy craftingu jesteśmy – jak ma się on w opisywanym tytule? Śmiem twierdzić, że całkiem dobrze. Jest rozbudowany oraz prosty. Kolejne rzeczy odblokowują się wraz z ulepszaniem stołów do wytwarzania oraz – w przypadku maga, którym grałem – ołtarza. Sam rozwój postaci również jest zaskakująco rozbudowany, jak na tego typu grę.
W grze, na każdej wyspie, obecne są również wszelakie „atrakcje”. Uniwersalnym są podziemia, gdzie roi się od potworów, ale na końcu czeka na nas skrzynia pełna skarbów, a czasem jakiś dodatek – na przykład zwierzątko, które będzie za nami podążać. Codziennie obecne są również eventy, które urozmaicają zabawę. Napotkać można także NPC, które zlecą nam różnorakie zadanie za wynagrodzenie – niestety rzadko które są naprawdę wciągające i raczej sprowadzają się do „zabij x złowieszczych kwiatków”.
Czy ktoś może cofnąć mnie w czasie?
Dlaczego na początku wspomniałem, że jeszcze 9 lat temu byłbym zachwycony? Powód jest bardzo prosty: Portal Knights jest grą na dłuższą metę nużącą. Nie czujemy żadnej potrzeby ulepszania ekwipunku poza osobistym widzimisię, ponieważ ze wszystkimi napotkanymi zagrożeniami, przez dłuższy czas, jesteśmy w stanie dać sobie bez problemu radę. Niebezpieczniej robi się dopiero w nocy oraz przy starciach z bossami (których jest kilka na całą grę, czyli 44 światy), ale nadal nie jest to zadowalający poziom. Niestety, nie ma możliwości wyboru poziomu trudności.
Od strony technicznej nie mam nic do zarzucenia. Oprawa graficzna jest prosta, ale przyjemna dla oka, a ścieżka dźwiękowa jest delikatna i przyjemna w odbiorze. Gra nie obciąża bardzo naszych sprzętów, działa płynnie, a ekrany ładowania – przynajmniej na PC – są naprawdę krótkie.
Portal Knights jest grą zdecydowanie skierowaną do młodszych odbiorców. Gra oferuje też tryb kooperacji, z którego jednak nie dane mi było skorzystać. Może przy takim trybie zabawa byłaby przyjemniejsza?
Student Computer Games Programming na DMU, zakochany w Ameryce, fan FPSów, RTSów, RPGów i MOBA. W wolnych chwilach uwielbia podróżować, gotować i uprawiać sport, ale przede wszystkim – grać ze znajomymi!