Historia wielkich kontrowersji w świecie gier: GamerGate
Chociaż od rozpoczęcia #GamerGate upłyną wkrótce trzy lata, to jednak skutki tej afery były tak wielkie, że odbiły się szerokim echem w społeczności graczy. Cała hucpa trwała bowiem aż do września zeszłego roku, a jej pokłosie – dobre i złe – będziemy zbierać jeszcze bardzo długo. Ze świecą szukać jednak w polskim Internecie kompleksowego opisania całej tej historii, toteż rozsiądźcie się wygodnie, bowiem dowiecie się z tego artykułu, kto, dlaczego i z kim.
Wszystko zaczyna się od złamanego serca
Nasza historia rozpoczyna się od zerwania. Eron Gjoni na swoim blogu publikuje dość obszerny wpis o Zoe Quinn, swojej podówczas już byłej dziewczynie. Zoe jest w tym czasie niezależną twórczynią gier, która boryka się z pewnymi problemami – recenzje tytułów, przy których pracowała, nie są za dobre, chociaż paru krytyków ciepło się o nich wypowiada, Gjoni tymczasem twierdzi, że Quinn zdradzała go na prawo i lewo. Padają konkretne nazwiska: między innymi Nathana Graysona z serwisu Kotaku, który był podobnież nadspodziewanie łaskaw dla pracy tej twórczyni. W Internecie zagotowało się w kilka chwil. Post Gjoniego dostał się na 4chana… a stamtąd już ruszyła lawina.
Co prawda Grayson pisał miło o grach Quinn zanim się jeszcze poznali, ale w tamtym momencie nie przeszkadzało to nikomu. Zoe Quinn została przez internautów osądzona i uznana za winną – nie tylko wielokrotnej zdrady, ale również czerpania korzyści za pomocą łóżka. Rozpoczęła się akcja pod hasztagiem #GamerGate, która na dobre podzieliła graczy – i to na długie lata. Lista wzajemnych obelg, oskarżeń i zarzutów zelektryzowała społeczeństwo graczy.
You got trolled!
Jak to z 4chanem bywa, od razu zebrała się swoista armia internautów, która jęła atakować Zoe Quinn. Kobieta ta zaczęła dostawać szereg gróźb (w tym karalnych), z czasem była też zmuszona do zmiany miejsca zamieszkania. Stało się to po tym, kiedy do sieci wypłynął jej adres. Jak to przy takich oskarżeniach bywa – część ludzi doszła do wniosku (na bazie tych czy innych przesłanek), że Zoe zwyczajnie oszukuje, preparując screeny i tworząc sobie niejako przybudówkę do obrony. Dało się w to łatwo uwierzyć – wszakże wcześniej też oszukiwała Erona Gjoniego, tworząc fałszywe konta, by nie dowiedział się o jej zdradzie.
Jak było? Nie wiemy. Wiemy natomiast, co działo się w tak zwanym międzyczasie…
Eron Gjoni nie odpuścił Zoe tak łatwo, wbrew temu co się pisze. To prawda, że przy ogromie zniszczeń sam zaczął jej bronić. Tym niemniej, wcześniej zadbał najpierw o to, by o jej zdradzie dowiedziało się jak najwięcej osób, a później? Później nikt go nie słuchał – na dobre i na złe.
Poproszę frytki do tego
Pierwszy poważniejszy spęd mający na celu uprzykrzyć życie Zoe Quinn miał miejsce na kanale ircowym #BurgersAndFries. Tam też padło hasło o tym, żeby zrujnować jej karierę tak, jak to tylko możliwe. Powstała też kampania, która miała zatruć jej życie – The Quinnspiracy. Powstało nieliczne zamieszanie, z 4chana przenoszono się na 8chana, tworzono kolejne fronty tej wojenki, a także, stworzono szeroko zakrojoną akcję wymierzoną w samą Zoe. Zaczęły pojawiać się nachalne telefony, później zaś pogróżki i inne nieprzyjemne próby nękania.
Osoby, takie jak Phil Fish z Polytron starały się załagodzić spór, wzywając głównego winowajcę – Johna „TotalBiscuit” Baina do zaprzestania ataków. Jak można się było tego spodziewać, próba ta wypaliła mu w twarz. Został zaatakowany przez grupę #GamerGate i sam musiał przez dłuższy czas radzić sobie z pogróżkami, a także próbami przejęcia Polytron przez hakerów. Na dodatek, Eron Gjoni udostępnił loginy i hasła Zoe Quinn w Internecie. Sprawa już była poważna, a teraz zrobiło się jeszcze gorzej.
Ruda graczka
4chan postanowił jednak, że na tym nie poprzestanie. Jego użytkownicy zaczęli masowo wpłacać pieniądze na akcję przeprowadzoną przez The Fine Young Capitalists. Założenie było jasne – stworzyć stereotypową, memiczną postać graczki – Vivian James. Rudowłosa, ubrana w nieco wyciągnięty sweter lolitka niosła za sobą jeden, jasny przekaz: nie każda kobieta grająca w gry to feministka, nie każda kobieta grająca w gry prowadzi świętą wojnę przeciwko mężczyznom.
Vivian James, rzecz jasna, postać fikcyjna, ubrana była w kolory mocno przypominające jeden z 4chanowych memów na temat homoseksualnego gwałtu, o czym trzeba było przekonać się dużo później. Póki co, stała ona w opozycji do Zoe Quinn oraz osób, które ją wspierały. Imię postaci miało odnosić się do „Vidya Games”.
Nie jestem twoją tarczą
Jakby tego było mało, wkrótce potem powstała akcja #NotYourShield. Twórcy #GamerGate wyszli bowiem z założenia, że współczesne dziennikarstwo używa kobiet, osób o odmiennej orientacji oraz kolorze skóry jako tarczy, by bronić się przed krytyką. Na Twitterze powstał więc wyżej wymieniony hasztag. Wtedy też Zoe Quinn ogłosiła, że już od dawna przygląda się #GamerGate od środka, że bywała na 4chanie, na kanale #BurgersAndFries, udostępniła logi oraz zaczęła dowodzić, że cała ta akcja miała na celu wyłącznie atak na nią samą. To, rzecz jasna, poskutkowało eksplozją. #NotYourShield zostało oskarżone o bycie próbą odwrócenia uwagi od ataków na konkretne osoby.
Anita Sarkeesian
Anita Sarkeesian to kolejna barwna postać, o której zrobiło się głośno przy sprawie #GamerGate. Kobieta ta prowadzi – całkiem aktywnie – vloga, na którym dowodzi, w których momentach kobiety w grach były marginalizowane lub przedstawiane w dyskryminujący sposób. Twórcy akcji postanowili więc przeprowadzić swoisty atak i na nią, zaczęła więc ona dostawać regularnie pogróżki i wyzwiska. Kiedy próbowała wygłosić wykład na jednym z uniwersytetów w Utah, otrzymała groźbę, że dojdzie tam do strzelaniny. Ponieważ prawo stanowe jest skomplikowane i nie można tak po prostu przeszukiwać wchodzących ludzi, całe spotkanie nie doszło do skutku.
Jakiś czas później ona i Zoe Quinn wystąpiły przed Organizacją Narodów Zjednoczonych. Jak się łatwo domyślić, mówiła ona przede wszystkim o tym, że nękanie w Internecie w trakcie grania w gry komputerowe powinno być zakazane. Nie zostało to dobrze odebrane, głównie dlatego, że przywoływała ona również sytuacje, w której zarzucano jej kłamstwo. Oprócz tego, pojawiały się też takie zarzuty jak to, że feminizm jej i Quinn to wrzask nad czymś, co problemem nie jest, podczas gdy prawdziwe problemy są bez wątpienia na fali.
Smutne końca początki
Jak można się łatwo domyślić, #GamerGate podzieliło graczy na dobre. Nie tylko sprawiło, że część ludzi okopała się na swoich pozycjach, a Zoe Quinn musiała się przeprowadzić, bo jej prywatny adres ujrzał światło dzienne. Grupy zradykalizowały się i przestały nawet próbować rozmawiać.
Moralna ocena całej akcji nie jest możliwa, bo nie można wziąć żadnej strony. Z jednej strony Anita Sarkeesian jest osobą, która podnosiła larum, że Ciri jest zaprojektowana gorzej niż Geralt, bo wrogowie odnoszą się do jej płci. Z drugiej strony liczba karalnych gróźb, jaka padła w trakcie całej akcji wystarczy z okładem, żeby zmrozić krew w żyłach. Jedno jest pewne – potrzeba będzie wiele czasu, by ludzie pogodzili się ze sobą.
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.