Gothic: dobra gra czy zwykły sentyment?
Gothic jest grą legendarną na polskim podwórku gamingowym. Grał w niego niemalże każdy gracz. Był jedną z pierwszych gier z dużym, otwartym światem pełnym tajemnic i zadań do wykonania. Pamiętam czasy dzieciństwa, w których z kolegami w szkole i na podwórku z przejęciem dyskutowaliśmy o ciele staro-obozowego Cienia w jaskini niedaleko zamku. O próbach przedarcia się przez barierę i o tym, jak podróżowało się przez dolinę w celu odkrycia kolejnych tajemnic. Osobiście mało wtedy wiedziałem o ograniczeniach silnika i na przykład szukałem tych słynnych karawan Starego Obozu, na które podobno napadał Nowy. Nie znajdowałem ich, jednakże tłumaczyłem to sobie inaczej niż niedbalstwem twórców.
Na dziecko łatwo wpłynąć. Niezbyt trudno jest je oczarować, szczególnie grą umiejscowioną w fikcyjnym świecie pełnym krwiożerczych orków czy czających się w lasach bestii. Pierwsza walka ze ścierwojadem… Pamiętam, jaki byłem przerażony. I zachwycony jednocześnie. Pisząc to wszystko, zalewają mnie wspomnienia. Są to wspomnienia zniekształcone i wyidealizowane. Czy Gothic jest naprawdę tak dobrą grą, czy może po prostu wszyscy jesteśmy owładnięci jednym odczuciem: sentymentem?
Gothic, a grafika
Jak na rok 2001, pierwsza część serii Gothic prezentuje się nader przyzwoicie. Tylko pytanie, czy jest gra z tamtych czasów, z którą mógłby się równać. Otóż jest. Jedną z równie popularnych serii gier w tamtym okresie jest Hitman. Jego pierwsza część została wydana w 2000 roku, a kolejna dwa lata później, gdzie Gothic graficznie stoi na poziomie Hitmana 2. Co do pierwszej części… no cóż, cytując wielkiego wieszcza polskiego Internetu, Klocucha,: „łysina Hitmana jest kwadratem, a potem nie”.
Co jeszcze ciekawego zostało wydanego w tamtym czasie? Na przykład FIFA, jednak nie wiem, czy jest sens ją porównywać; z tego powodu, że na stadionie znajduje się mniej obiektów niż w Gothicu. No i jest to zupełnie inny typ rozgrywki. EA nie musiało się aż tak skupiać na detalach piłkarzy. Zatem porównując – RPG od „piranii” wygrywa. Reasumując, jest to moim zdaniem jedna z najlepszych gier pod względem grafiki w roku 2001. Brawo!
Klimat w pierwszej grze z serii o Bezimiennym
Wielu mówi o mrocznym klimacie Kolonii Karnej. O tym, że w grze Gothic każdy pragnie Twojej śmierci bądź Cię wykorzystać. Rzekome niebezpieczeństwo czyhające na Ciebie na każdym kroku. Czy tak jest naprawdę? Moim zdaniem nie. Szczerze mówiąc, gra ma swój klimat, jednakże nie nazwałbym go ani trochę mrocznym. Pomimo, iż w teorii jesteśmy otoczeni recydywistami, bandytami, przestępcami i innymi bezwzględnymi ludźmi, to jest dość sielankowo. Wyjątkiem jest intro, które jest faktycznie mroczne. Widzimy króla zmartwionego chmarą orków zalewających kraj. Widzimy nieudane zaklęcie magiczne, które więzi niewinne osoby wraz z recydywistami. Widzimy więźniów, którzy rzucają się z kilofami na strażników i obalają porządek. Wreszcie możemy spojrzeć na Bezimiennego jako aroganckiego dupka z zawadiackim uśmiechem. Lądując po drugiej stronie Bariery, od razu dostajemy po ryju od jakichś losowych ludzi. I tutaj mrok się kończy. Od razu dostajemy pomoc i wskazówki. Po minucie w niewoli zyskujemy dobrego kumpla, który dość często nam pomaga i zapoznaje nas ze swoimi przyjaciółmi. Nikt nas nie chce zabić. Nikt nas nie zaczepia, a za kilka bryłek rudy możemy sobie kupić ochronę od kolesia, którego imienia niestety nie pomnę.
Za to dużym plusem jest to, że jak na rok 2001 całość tętni życiem. Ludzie sobie leniuchują obok ognisk. Ktoś gotuje zupę. Inny narzeka, że mu wszyscy przechodzą przez dom. Ktoś wydobywa rudę. Strażnicy zajmują się tym, co umieją najlepiej – stoją. W zamku ludzie trenują walkę. Na polach ryżowych dokonywane są zbiory. Akolici w obozie na bagnie zbierają bagienne ziele i przerabiają je na swoje mistyczno-hedonistyczne potrzeby. Gdzie nie pójdziesz, to coś się dzieje. Do tego wiele osób ma Ci coś ciekawego do powiedzenia; jest też bardzo dużo zadań, które możemy wykonać.
Gothic faktycznie ma swój klimat i nie jest to niczyim wymysłem. Nie nazwiemy go jednakże klimatem mrocznym, gdyż taki jest na przykład w Arcanum czy Planescape: Torment. Z nich ciemność aż się wylewa. Z Gothica nie.
Styl walki Bezimiennego
Nie będzie mi nikt wmawiał, że Gothic ma dobry system walki. Jest toporny. Chodzenie wokół przeciwnika jest bardzo sztuczne, a ataki polegające na dziwnej kombinacji myszki i WSADu nie są żadną innowacją, a raczej herezją. Wszystko jest nieintuicyjne. Nie można parować ataków potworów. Zrozumiałbym to, ale system uników był beznadziejny. Sam również system jego levelowania był dość słaby. Za punkty nauki moglibyśmy zwiększać statystyki i nasz poziom walki, dzięki czemu rozwijaliśmy coś, co można nazwać… combosem. Tak naprawdę ciosy w bok przy użyciu A i D były bezużyteczne, gdyż atak przy pomocy W był zawsze szybszy i miał minimalnie dalszy zasięg.
Do czego by tu to jednak porównać? Na ten przykład Morrowind miał podobny system walki. Mniej atrakcyjny i widowiskowy, za to bardziej intuicyjny, jednakże patrząc prawdzie w oczy – również słaby. Trudno mi jednakże przyrównać Gothica z czymkolwiek, gdyż dobry system walki raczej wtedy nie istniał. No, może poza Devil May Cry.
Główny bohater
Kim jest nasz protagonista? Jest to bezimienny bohater, któremu absolutnie nikt nie pozwala się przedstawić, gdyż cytując Diego, „nie obchodzi mnie, jak się nazywasz”. Jest on człowiekiem zabawnym, prostodusznym i dosyć odważnym. Czy można go nazwać inteligentnym? Nie powiedziałbym. Wielu się z nim utożsamia i łatwo się nim gra z tego względu, iż nie jest to postać wybitna, aczkolwiek trudno go nie lubić. Potrafi być chamski i oschły, jednakże cytując Kazika: „to dobry chłopak był i mało pił!”. Nie usłyszmy od niego jakichś większych przemyśleń na temat stosunków społeczno-ekonomicznych w Kolonii. Nie będzie zastanawiał się nad tym, co może zmienić naturę człowieka. Gdyby nie list do Arcymistrza Magów Ognia, to raczej byłby zwykłym mieszkańcem Kolonii.
Podsumowując – według mnie Gothic nie jest grą wybitną. Nie zrewolucjonizował on gatunku gier RPG na świecie. Jego popularność dotyczyła głównie Niemiec i Polski. Prawdopodobnie za jego kultowość odpowiada CD Projekt, który był wydawcą gry na naszym podwórku i stworzył świetny dubbing. Gdyby Gothic miał tylko napisy, to prawdopodobnie nie byłby aż tak popularny w naszym kraju. Grali w niego głównie ludzie młodzi (gdyż średnia wieku była wtedy o wiele niższa), którzy (niezależnie od pokolenia) zawsze śmieją i się cieszą, gdy ktoś powie „dupa”, „morda” czy „cholera”.
Gothic jest grą dobrą, jednakże nie jest wyjątkowy i działa na nas tak naprawdę głównie ten sentyment, bo graliśmy w niego będąc młodymi. A gust młodego człowieka jest mniej wysublimowany i mniej wymagający.
PS Mam nadzieję, że mnie nikt nie zabije za ten artykuł. (Ale korektor już tak! 😛 ~Korektor)
Absolwent Bezpieczeństwa Wewnętrznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalizujący się w sprawach terroryzmu oraz konfliktów międzynarodowych i społecznych. Wychowany na strategiach fan RPG-ów. Od lat „złoty” gracz Ligi Legend. Zakochany w „małym trójmieście kaszubskim” i wiecznie tęskniący ku stolicy pierników.
Pingback: Sentymentalny powrót do ukochanych klimatów – recenzja Kroniki Myrtany: Archolos - TesterGier.pl