Don’t Escape: 4 Days in a Wasteland – zapowiedź
Można śmiało powiedzieć, że postapokaliptyczny świat na stałe zagościł w grach od czasu ich pierwszego przedstawiciela, czyli Wasteland. Potem przez lata twórcy czerpali inspiracje z wizji przyszłości, która niespecjalnie napawała optymizmem. Przeszukiwaliśmy pustynie, smażyliśmy laserami mutanty i ratowaliśmy niewinnych. A teraz, na horyzoncie majaczy się kolejny ciekawy tytuł. Co nowego przyniesie nam Don’t Escape: 4 Days in a Wasteland?
Nie uciekaj! I tak nie masz dokąd…
Globalna katastrofa sprawiła, że świat, który znałeś, umarł. Myślałeś, że jesteś już przygotowany na wszystko, co może Ci zgotować nowa i nieprzyjazna rzeczywistość. Jednak pewnej nocy koszmar wyrywa Cię ze snu. Co jeśli jednak to nie był tylko zły sen? Zdajesz sobie sprawę, że nie masz dokąd uciec. Każda minuta jest na wagę złota, każda decyzja ma znaczenie. Kiedy nadejdzie dzień sądu, wtedy okaże się, czy Twoje działania były słuszne. Może się jednak okazać, że zostaniesz kolejnym szkieletem na pustyni, uśmiechającym się upiornie do wschodzącego słońca.
Kolejny raz i kolejny, kolejny
Don’t Escape to klasyczny point-and-click z masą zagadek logicznych i jak już wyżej wspomniałem: umiejscowiony w świecie po apokalipsie. Jest to dość nietypowe połączenie, ale na pewno ciekawe i dające powiew świeżości dla gatunku. Wszystko to okraszone grafiką w stylu pixel-art. Jeśli chodzi o samą grę, twórca postawił na system wyborów, które mają wpływ na dalszą rozgrywkę. Warto też pochylić się nad mechaniką zarządzania czasem, która na pewno wpłynie na nasze wybory. Lepiej naprawić most? Odwiedzić odległą lokację? Mamy tylko tytułowe 4 dni, nie damy rady zrobić wszystkiego. Jednak to, co najbardziej wzbudziło moje zainteresowanie, to to że ta produkcja na pewno nie jest na jeden raz! Losowe scenariusze i masa możliwości sprawiają, że ten tytuł będzie można przejść kilka, jak nie kilkanaście razy. Jak dla mnie to wystarczający powód, by wyczekiwać premiery, która będzie miała miejsce w 2018 roku na PC i Makach.