Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi 2017 – dzień drugi
W dniach od 15 do 17 września na łódzkiej Atlas Arenie odbywał się Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi, a ja osobiście miałem przyjemność spędzić tam dzień drugi. Jeśli nie czytaliście jeszcze relacji z dnia pierwszego, to odsyłam Was do tekstu Mateo, gdzie opisuje on dokładnie jak wyglądały targi nie tylko w godzinach szczytu, lecz także przed nadejściem tłumów. Ja natomiast chciałbym wam opowiedzieć o organizacji konkursów, stanowisk oraz całokształtu atmosfery.
Im dalej w las, tym więcej drzew
Kiedy wysiadłem z autobusu, moim oczom po raz pierwszy ukazała się Atlas Arena oraz Stadion Miejski. Ogrom obu budynków bardzo mnie zachwycił i od samego początku wiedziałem, że oba pomieszczą ogromne ilości ludzi – nie myliłem się, co do możliwości, ale nie spodziewałem się jednak, aż takich tłumów. Tuż przed głównym wejściem zderzyłem się z kolejką na jakieś 50 metrów, lecz na szczęście wejście dla prasy było oddzielone, więc szybko czmychnąłem do środka.
W tym momencie rzeczywistość uderzyła mnie w twarz, a moim oczom ukazało się jeszcze więcej ludzi. Na początku myślałem, że zwyczajnie tyle osób właśnie weszło i dalej się rozluźni – bardzo się myliłem. Przejścia wokół Areny, a także sama centralna część wypełniona była po brzegi widzami, a przeciskanie się często sprawiało duże trudności, lecz i tak udało mi się na chwilę zatrzymać i pokupować to i owo na stoiskach ;).
Cosplay to trudna sztuka? Może…
Bardzo zaciekawił mnie właśnie konkurs cosplay, a ja jako zagorzały fan dobrego wykonania nie mogłem sobie tego odpuścić, więc zająłem dobre miejsce i czekałem na początek. W spokoju przeglądałem zdjęcia z poprzedniej edycji, gdzie zauważyłem kilka prawdziwych perełek. Wokół mnie zacząłem zauważać co raz więcej osób w pięknie przygotowanych kreacjach, ale niestety nie wszystkie startowały – a szkoda, gdyż jestem pewien, że kilka osób zasłużyłoby na gromkie brawa.
W trakcie rozmowy z innymi dowiedziałem się, że na występ składa się także pewna rodzaju prezentacja odgrywanej postaci przy pomocy różnych środków – od skeczu na układzie tanecznym kończąc. Pomysł świetny i wykonanie także wyśmienicie się zapowiadało. Wszystkie cosplayerki, bo niestety nie zgłosił się nikt płci męskiej, przygotowały się z dużą starannością, a konkurs potraktowały naprawdę na poważnie. Osobiście moje serce urzekła etiuda dziewczyny wykreowanej na Sindragosę oraz skecz Cerys. Niestety, mimo cudownego wykonania ze strony uczestników, to organizacja bardzo leżała i wołała o pomstę do nieba.
Osobiście nienawidzę, gdy do prowadzenia różnego rodzaju eventów zatrudniany jest ktoś, kto ma gadane, lecz nie zna się kompletnie na omawianym temacie. Tak właśnie było podczas konkursu – prowadząca z wielką łatwością przyznawała się do tego, że nie wie kim są te postacie oraz co to za uniwersa, z których pochodzą. Moje poddenerwowanie sięgnęło zenitu, gdy po kilku przekręconych nazwach miejsc, światów, postaci oraz samych cosplayerek (przez co nie udało mi się zapisać ani jednego pseudonimu dziewcząt poprawnie) usłyszałem, że Cerys An Craite nazywa się Crazy an Craite, co skutecznie zostało powtórzone z 5 razy.
Poza nieprzygotowaną prowadzącą uderzyło mnie bardzo fakt, iż tak mało miejsca mieli dla siebie wykonawcy, a scena znajdowała się tuż za głównym miejscem, w którym rozgrywały się rozgrywki Counter Strike i League of Legends, przez co nagłośnienie często nie było wystarczające, aby skupić się tylko na występie. Widziałem kilka miejsc, gdzie mogło to być przygotowane na większej powierzchni, lecz domyślam się, że konkurs ten został potraktowany trochę po macoszemu – a szkoda, bo występujący byli świetni!
Gaming is life? Maybe…
Na hali głównej poza wielkimi rozgrywkami na ekranie, które swoją drogą nie ekscytowały mnie szczególnie, można było samemu posiedzieć, pograć z innymi na wielu stanowiskach, a także uczestniczyć w amatorskich turniejach! Całość była ciekawie zaprojektowana, gdyż miejsca ostatecznie było dużo, a drużyny profesjonalne miały wydzielone dla siebie miejsce, dzięki czemu nie było problemów ze znalezieniem odpowiedniego stanowiska.
Osobiście usiadłem sobie popykać w Tekkena i przegrałem dobre kilka razy, gdyż wszyscy, którzy pogrywali sobie na wolnych stanowiskach, przygotowywali się do małego turnieju, a więc nie miałem z nimi żadnych szans… Ale wciąż – miałem chwilę, żeby na spokojnie porozmawiać i pograć w dobrym towarzystwie
Poza dobrze zorganizowanymi stoiskami do grania, miałem także przyjemność usiąść i na spokojnie wykorzystać w pełni tablety graficzne na jednym z mniejszych stoisk. Jako osoba, która całą swoją pracę kiedyś tworzyła jedynie na papierze, przeżyłem coś bardzo niesamowitego, gdyż rysowanie przy pomocy tabletów było niezwykle intuicyjne oraz przyjemne. Proszę więcej takich stoisk! Nie tylko miałem przyjemność skorzystać z takich cudów, ale także przyjrzeć się jak pracują na nich prawdziwi graficy, a to co miałem okazję zobaczyć przekroczyło moje oczekiwania. Serdecznie dziękuję WACOM, która wraz z Potęgą Obrazu zorganizowała całe stanowisko i zapewniła wiele szczęścia zainteresowanym.
Podsumowanie
Patrząc na cały mój pobyt na festiwalu, to mogę z ręką na sercu powiedzieć, iż było niezwykle przyjemnie. Ilość atrakcji, które przyciągnęły moją uwagę do tego stopnia, że nie skupiałem się kompletnie na dokumentowaniu tego co się na nich dzieje była zatrważająco duża. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o potknięciach w związku z organizacją, ale poza nią wszystko było dobrze zorganizowane, a więc Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi mogę uznać jako udany.
Stoiska miały duży asortyment, uczestnicy byli w dobrych humorach – tak samo jak my, a wszechogarniająca obecność komiksów i gier to nic innego, jak niebo dla takich ludzi jak ja. Jedynie żałuję, że nie załapałem się na żadną z konferencji na Stadionie Miejskim, ale z pewnością na następnej edycji to nadrobimy. Oby za rok było tylko lepiej!
Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi 2017 – dzień pierwszy