FILMOGRANIE #4: ATARI: GAME OVER
Pustynie Nowego Meksyku nie jedno widziały w swojej historii. Pojedynki rewolwerowców na Dzikim Zachodzie, testy nuklearne w trakcie projektu Manhattan, jak też miejsce jednej z większych miejskich legend w historii gier komputerowych, to tutaj w 1983, Atari – ówczesny lider i posiadacz 80% rynku gier komputerowych, miał ukryć niesprzedane egzemplarze E.T. – gry, która w obszarze popkultury urosła do miana „najgorszej gry wszech-czasów”. Czy rzeczywiście tak było? Jakie fakty demaskuje ten dokument? Zapraszam do kolejnego już odcinka Filmogrania.
PODSTAWY
Czym było Atari u progu swojej świetności? Czymś o wiele większym, niż Microsoft ze swoim Xboksem, czy Sony z PlayStation. Był to gracz wielki i globalny, gry od niego były na każdym zakątku świata w formie automatów, a sam dosyć drastycznie miażdżył konkurencje na rynku. Wspomagany przez wielkie pieniądze majętnego potentata medialnego – Warner Communications wręcz skazany był na sukces. To oni zaczęli wielką rewolucję, jaka trwa do dziś i zaczęli tworzyć konsole domowe, dzięki którym przyjemność z elektronicznej rozgrywki stała się czymś o obszarze bardziej globalnym i namacalnym.
Projektanci gier stworzyli w tamtym okresie wiele dzieł, które stały się kultowymi i były inspiracją dla całych pokoleń developerów i twórców. Mowa tu o Pong, Asteroids czy Yar’s Revange. Z ostatnim tytułem związane jest nazwisko Howarda Scotta Warshawa, który był jednym z bardziej wybitnych pracowników Atari, a jego gry rozchodziły się, w tamtym pionierskim okresie, w liczbie ponad 4 milionów egzemplarzy, co nawet patrząc na dzisiejsze warunki rynku, jest liczbą bardzo dobrą. Ten sam człowiek odpowiadał też za grę E.T. – która miała być prawdziwym hitem na gwiazdkę roku 1983, lecz poprzez słabą politykę samego Atari i złe decyzje wewnątrz tego projektu (takich jak na przykład fakt, że dano Warshawowi tylko 5 tygodni na zrobienie gry) przesądziło o pogrzebie i załamaniu branży, czego największym i najbardziej obrazowym przykładem jest zakopanie na pustyni całych magazynów niesprzedających się gier producenta. Coś, co było przez lata miejską legendą pokroju „Czarnej Wołgi”, w 2014 roku stało się faktem i my, jako widz dokumentu, jesteśmy świadkiem tego odkrycia.
OD GRY DO FILMU
Autorem Atari: Game Over jest dziełem Zakka Penna, autora scenariuszy do wielu franczyz Marvela z początku XXI wieku, pokoju X-Men, Hulka, Fantastycznej Czwórki, czy Elektry, jak też „egranizacji” tych tytułów, bądź jak też mówi o tamtych tworach „ shitty games”. Sam, wraz z pomocą zapalonego, lokalnego archeologa-amatora Joe Lewandowskiego chcą odkryć sekret, zakopanych kartridży z grą E.T. Jak duże mają szanse na powodzenie? Dosyć małe, sam Lewandowski mówi ekipie filmowej, że „jest się w stanie założyć o samochód, że gry tam są, ale o dom już nie”. Jako archeolog jednak, przez 3 lata szukał miejsca i na podstawie wyliczeń matematycznych ustalił ewentualne miejsce składowania. Przedstawiciele miasta Alamogordo mieli nie lada zagwozdkę. Z jednej strony byli chętni na przyjęcie ekipy wydobywczej, licząc się, z tym że poprawi to PR i rozsławi małą miejscowość, ale z drugiej strony boją się zaufać wiarygodności opowieści. Ostatecznie, przedstawiciele stanu Nowy Meksyk, pozwalają na prace. Tutaj też historia rozmywa nam się na dwa wątki, które łączą się pod koniec filmu.
Pierwsza część opowieści to pokazanie działań ekipy badaczy na pustyni. Z tego elementu filmu możemy całkiem sporo dowiedzieć się o procedurze przy poszukiwaniach, co spełnia swoją rolę dydaktyczną. Sam dowiedziałem się całkiem sporo. Szkoda tylko, że w tym elemencie zabrakło wypowiedzi samych członków zespołu: Co czuli? Czy wierzyli w to, co robią? Tego się niestety nie dowiemy.
O wiele ciekawszy dla nas, graczy wydaje się drugi wątek – historii gier w jej pionierskich czasach. Starsi już Panowie, którzy kiedyś byli baronami przemysłu i brali udział przy tworzeniu historii, wspominają, jak wyglądała praca w samym Atari. O ile dzisiaj takie Electronic Arts, czy inne Activision kojarzone jest z dużą korporacją i wykwalifikowaną kadrą pracowników po wieloletnich studiach, o tyle to było zupełnie inne. Sam Warshaw przyznaje, że jedyne co wiedział na temat projektowania gier, wziął z podręcznika, a i to nie przeszkadzało jego produkcjom osiągać dobrych wyników sprzedażowych. Oprócz tego popularne wtedy na korytarzach firmy było palenie trawy, przebierane imprezy, czy picie alkoholu. Słowem, największe klasyki powstawały w klimacie nerdowskiego melanżu. Tutaj też więcej dowiadujemy się o niesłynnym E.T. Atari, miało wielkie parcie na sukces, tworząc ponad 4 miliony egzemplarzy kopii na same Stany Zjednoczone. To, plus fakt, że Warshawowi dano ledwo ponad miesiąc, na wypuszczenie gry, sprawia że powstało to, co powstało. Pomimo dobrych wyników sprzedaży, spowodowanych potężną kampanią reklamową, w którą zaangażowano samego Stevena Spielberga (filmowego twórcę przygód sympatycznego kosmity), jak też faktu, że gra ukazała się na Święta Bożego Narodzenia. Problemem okazały się reklamacje i żądania zwrotów pieniędzy przez konsumentów. Firma nie wyrobiła finansowo takiego ciosu, a zły PR produkcji odbił się na całym gamingowym świecie. Jako kozła ofiarnego wybrano oczywiście Warshawa; wyrzucono go z pracy i on sam przyznał, że dopiero na 30 lat po tamtych wydarzeniach był sobie w stanie ułożyć życie.
PODSUMOWANIE
Do większych pozytywów produkcji, zaliczyłbym stanowczo piękne zdjęcia. W jakości HD film robi dobre wrażenie i przyjemnie się ogląda. Miło też posłuchać wypowiedzi starych wyjadaczy z branży, którzy kiedyś stworzyli to, co jest podstawą dzisiejszych gier. Warstwa wizualna też czaruje i takie drobiazgi jak animacje między ujęciami, tylko dodają wartości estetycznych. Minusem i to wielkim, jest długość filmu – trwa nieco ponad godzinę. Przedstawienie problemu, jakim wtedy była polityka Atari też wymagałoby lepszego ugryzienia tematu. Tutaj mamy jednak jednostronną narrację, w której to pracownicy byli super, a firma zła. Nie jest to obiektywne i na tym dokument traci. Niemniej, zapraszam do obejrzenia. Dla fanów retro jest to must-watch, który opowiada o starych czasach, początkach branży, no i rozwiewa kilka mitów wokół „najgorszej gry wszech-czasów”. Sam z resztą widziałem jeden egzemplarz z tego wykopaliska – jest dumnym eksponatem berlińskiego Muzeum Gier Komputerowych. Film jest dostępny powszechnie, widziałem go na platformie Netflix.
Ode mnie na dzisiaj to tyle, zapraszam do przeczytania innych odcinków Filmogrania, na nasz fanpage, YouTube i do zobaczenia.
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Pingback: RETROMANIAK #98: PONG po pięćdziesiątce! - TesterGier.pl