Szkoda, że nie czuję odrazy – test South Park: The Fractured But Whole (+KONKURS!)
Gdybym miał wybrać mój najulubieńszy, spośród najbardziej kontrowersyjnych seriali telewizyjnych, to bez wahania postawiłbym na dzieło Treya Parkera i Matta Stone’a, jakim jest South Park. To potężne dzieło popkultury, nie raz i nie dwa burzyło tabu i przekraczało granice smaku w ogólnie pojętych mediach, zmuszając niekiedy do dyskusji nad wolnością słowa i poprawnością polityczną. Nic dziwnego, że twór zyskał sobie fanów na całym świecie i jak każda marka, szukał swojej ekspresji także w rozrywce elektronicznej. Pomijając nieudany debiut marki w grach w 1998, to w 2014 South Park: Kijek Prawdy zgarnął zasłużone uznanie wśród recenzentów i fanów, stając się jedną z głośniejszych gier roku. Czy jego następca, The Fractured But Whole poradził sobie równie dobrze? Zapraszam do przeczytania mojego testu.
Świat
Prawie jak w South Park. Prawie.
Fabuła rozpoczyna się tam, gdzie skończył się Kijek Prawdy – w królestwie Kupa Keep, gdzie stworzony przez nas bohater stoczył wielką bitwę o losy wszechświata i o ocalenie tytułowego Kijka Prawdy. W królestwie zapanowała rebelia, którą nasz bohater w pierwszych scenach gry tłumi, tylko po to, żeby się dowiedzieć, że …zabawa się skończyła i znudziła. Teraz Cartman i chłopaki wynaleźli sobie nową, równie wciągającą rozrywkę – bycie superbohaterem i znalezienie kota, co w rezultacie miałoby rozpocząć franczyzę i zarabianie na superbohaterstwie. Za wydawałoby się nieistotnym ogłoszeniem znalezienia kota, nasi bohaterowie odkrywają kryminalną intrygę, w której nie brak: prostytutek, mafii i polityki. Nasz bohater, startując swoją karierę od zera, znów będzie stawał się wielkim herosem, który ocali nie tylko zwierzaki, ale i cale miasteczko South Park.
O ile fabuła w swoim zarysie brzmi abstrakcyjnie, o tyle dla fanów serialu jest rzeczą całkowicie zrozumiałą i wręcz za prostą. Tutaj docieramy wiec do jednej i zasadniczej wady produktu: jest za grzeczny. W warstwie światowej przejawia się to o wiele bardziej statycznymi miejscówkami. O ile w poprzedniku, cześć misji działa się w całkowicie nonsensownych lokacjach pokroju statku kosmicznego, odbytu Wielkiego Geja Ala, czy Kanady (zmienionej zresztą na modłę gry z Atari), o tyle tutaj produkcja jest o wiele bardziej stateczna. Niby pozwala to na lepszą eksplorację miasteczka, ale przez to nie jest tak zwariowane. Ubisoftowi trzeba oddać jednak jedno- oddali całe miasteczko w wielkiej skali; możemy wejść do każdego domu, zwiedzić praktycznie wszystkie miejsca na mapie, gdzie starsi fani serialu znajdą wiele nawiązań i ester eggów, niemniej brak większej fantazji sprawia, że czujemy duży niedosyt.
Rozgrywka
A miało być niegrzecznie…
South Park: Fractured But Whole jest typowym, turowym RPG… no może jednak parodią RPG. To, za co kochaliśmy poprzedniczkę, czyli nietypowe style walki i zadziwiające ataki specjalne nadal podgrzewają atmosferę. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość sterowania każdym z bohaterów, jak też przesuwania się w obrębie kwadratowego pola, co pozwala na bardziej taktyczne rozegranie potyczki. Na wyższych poziomach trudności, każda walka jest dosyć dużym wyzwaniem, w trakcie którego nie raz będziemy musieli ratować się wspomagaczami w postaci uzdrawiania drużyny, wzywania Weteranów z wojny wietnamskiej, czy Mojżesza.
Stanowczo, względem Kijka prawdy, poprawił się system tworzenia własnej postaci. Możemy wybrać kolor tak naprawdę wszystkiego w naszym ekwipunku, a okazji do zmiany wizerunku bohatera jest dosyć sporo. W poprzedniej części mieliśmy do wyboru tylko jedną klasę postaci, tutaj Ubi postawiło na dwie, co sprawia, że cały czas możemy modyfikować swój styl walki, strój, jak też mieć więcej chęci na eksperymenty. Podoba mi się także system znajdziek zaimplementowany w produkcji; za niektóre, jak chociażby za realizacje zadania w postaci kolekcjonowania yaoi (jeśli nie wiecie co to, to wygooglajcie sobie, ale na własną odpowiedzialność) jesteśmy premiowani gotówką, albo dodatkowymi gadżetami w postaci dodatkowych strojów, czy makijaży. Do plusów zaliczyłbym także nowość w serii, czyli opcje craftowania własnych artefaktów, które podnoszą punkty ataku, czy też wspomagaczy, które będą ratować nasze zdrowie. Opcja pozyskiwania przedmiotów przyda się także w trakcie niektórych misji fabularnych. I tutaj powinniśmy się poważnie i dosadnie zatrzymać z tą karuzelą zachwytu.
…niestety nie było
Przedefiniujmy sobie jeszcze raz, czym tak właściwie South Park przez lata był; niepoprawną politycznie parodią społeczeństwa, nie raz i nie dwa, zmuszającą do głębokiej refleksji. Pomimo swojej nieukrywanej, wulgarnej formy, nadal potrzebujemy użyć trochę swoich szarek komórek, żeby zrozumieć przekaz poszczególnych odcinków. Tutaj UbiSoft leciutko pokpił sprawę i postawił na… żarty o kupie i pierdzeniu. Poprzednia część zupełnie różniła się od tego typu uprawiania narracji: mieliśmy dyskusje na temat moralności aborcji, walki z faszystowskimi płodami w klinice aborcyjnej, kpienie z mitów pokroju UFO, czy przedstawienie Jezusa, jako upadłej gwiazdy popkultury – słowem, działo się. Tutaj, mamy przeterminowany o kilka lat żart o księżach pedofilach, leciutką parodię poprawności politycznej, czy zmianę orientacji seksualnej, ale w tak okrojony sposób, żeby nikogo zbytnio nie urazić, co takiej marce, jak South Park robi po prostu ŹLE. Dominują fekalia i żebyście nie zrozumieli mnie źle, sam nic nie mam do takiego typu uprawiania komedii, mi też czasem przypada do gustu, ale po 30 żarcie dotyczącym wywiewów analnych można poczuć drobne zażenowanie i znudzenie tematem.
Możliwe, że developerzy bali się szumu, jaki był przy okazji Kijka Prawdy, gdzie kilkukrotnie musieli cenzurować niektóre misje w pewnych częściach świata (na szczęście zdarzyłem załapać się na czystą, niezmienianą wersje), czy też wręcz usuwać z półek sklepowych. Niemniej, w starym moim tekście wspominałem pierwszą część South Park jako ewenement i niepokorne dziecko. Sam kilkukrotnie wracałem do bardziej pikantnych fragmentów gry, żeby czerpać pełnie smaczków i humoru. Z Fractured But Whole niestety nie będę miał takiej przyjemności. Szkoda.
Grafika
Comedy Central na Twoim monitorze
Po wylaniu zimnego kubła wody, czas na bardziej optymistyczny akcent. To nadal wygląda jak pełnoprawny i pełnowartościowy South Park. Grając, nadal czujemy się jakbyśmy byli w ekranie telewizyjnym i podziwiali kolejne dzieło geniuszu Stone’a i Parkera. Jest kolorowo, plastycznie i jakby zostało wyjęte prosto z Comedy Central. Tutaj nie ma co szukać błędów, jest bardzo dobrze.
Na dodatkowego plusa zasługuje dobra optymalizacja gry. Nie uważam mojego komputera za growe dzieło świata (można powiedzieć, że jest idealnym komputerem dla Retromaniaka), a gra ruszyła i to na pełnych detalach. Jeśli więc nie macie jakiegoś super bohatera i boicie się, że wam produkcja nie pójdzie, to nie macie się zbytnio czym martwić.
Dźwięk
Nienachalnie i z klasą
Warstwa audiowizualna rzeczywiście trzyma poziom. Oprócz dobrej grafiki, mamy całkiem niezłą i nienarzucającą się ścieżkę dźwiękową, która częściowo pokrywa się z odgłosami i melodiami z samego serialu. Nie brakuje jednak utrzymanych w klimacie, bardzo energetycznych i przerysowanych pieśni chwalebnych o superbohaterach w klimacie filmów Marvela czy DC. Wielką zaletą jest też brak polskiego dubbingu, oryginalni aktorzy to jest to, co zawsze było mocną stroną marki.
Jakość
Zawsze się trochę nie działa
Gra przez większość czasu jest dosyć stabilna i chodzi płynnie. Niemniej i jej zdarzają się kaprysy. Przy pierwszym uruchomieniu, przez bardzo długi czas wyświetlał mi się czarny ekran, wpadłem w panikę i myślałem, że nie ma szans, żeby mój staruszek pociągnął tytuł. Jednak, zanim zapaliłem znicz i zalałem się łzami, wpisałem ten problem w Google i z forów wynikało, że jest to błąd optymalizacji, który pojawił się w bardzo dużej ilości kopii gry na całym świecie. Po zminimalizowaniu programu problem na szczęście ustał. Kolejną sprawą, jest kontynuacja gry; bohater czasami nie chciał mi się poruszać, co jednak po odczekaniu dosyć dłuższej chwili ustawało. Możliwe, że jest to kwestią mojego sprzętu i nie chciałbym tutaj obwiniać producenta. Kilkukrotnie zdarzyło mi się też, że linie dialogowe bohaterów nie pokrywały się z ruchem ich ust, jak też gra się zwieszała. Jednak nie ma tego złego, myślę, że gdybym dysponował lepszym sprzętem, nie byłoby takich problemów. Jeśli grę udało mi się skończyć bez większych glitchy, jak też działała przez cały czas płynnie, to nie mogę mieć większych zażaleń.
Ocena
PODSUMOWANIE
Gdy przebywałem kilka pierwszych godzin z grą, myślałem o tej recenzji i tym posumowaniu, Rodziły się we mnie pomysłu typu: „Toż to gra roku 2017!” , „W końcu, tak długo czekałem i będę mógł wychwalać wniebogłosy”. Tak jednak nie jest. Fractured But Whole, kilkukrotnie mnie zawiodło w swojej potencjalnie najmocniejszej stronie – humorze. Ja jestem w stanie serii wybaczyć wszystko, ale banie się o opinie PR w przypadku takiej ikony popkultury to zwykły akt hipokryzji. Może gdybym nie miał większych oczekiwań i potraktował dzieło Ubi jako ciekawostkę, albo też zaczynał swoją przygodę z marką od tego, to bawiłbym się lepiej. Traktując produkt jako coś bardzo wyczekiwanego, czy też myśląc o powtórce z Kijka Prawdy, możemy się zawieść. Od strony graficznej, czy eksploracyjnej miasteczka, nadal jest sympatycznie, ale mam duży i nieposkromiony głód abstrakcyjnego humoru, którego gra jednak nie zaspokoiła. Produkcje polecam oczywiście starym fanom, którzy znajdą pomiędzy poziomami trochę nawiązań do starych żartów i epizodów, ale jeśli czytając ten tekst, po raz pierwszy stykacie się z nazwą South Park, to o wiele lepiej będzie, jak włączycie sobie serial.
Ocena Testera: 35/50 |
Platforma testowa: |
|
|
I to prawie na tyle na dzisiaj, trzymajcie sie ciepło, ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube i do zobaczenia!
KONKURS!!!!!
Z okazji testu gry South Park: Fractured But Whole, wraz z redakcją TesterGier.pl przygotowaliśmy dla was specjalną niespodziankę: do wygrania mamy jeden klucz do elektronicznej dystrybucji South Park: Kijek Prawdy. Waszym zadaniem konkursowym będzie stworzenie własnego awatara postaci z uniwersum South Park. Kreator postaci znajdziecie tutaj. Do autora najśmieszniejszej pracy trafi klucz. Zgłoszenia kierujcie w komentarzu pod recenzją. Życzymy szczęścia! TERMIN ODDANIA PRAC JEST DO 20 LISTOPADA 2017.
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
https://uploads.disquscdn.com/images/b1d4d333ae8ceacef69efac43b7c46c2bad4ff9d22b5169f24cfe5f791fef854.png
Gratuluje wygranej! Zapraszam do wiadomości prywatnej na fanpage Tester Gier, w celu odebrania nagrody!
Mam nadzieje że się uda
Pamiętaj, aby załączyć obrazek ze swoją pracą 😉