Testujemy mysz Razer Lancehead Tournament Edition
Dobra myszka do grania to podstawa – dlatego też potrafimy naprawdę długo dobierać taką, która będzie w pełni odpowiadać naszym potrzebom. Razer jest pod tym względem pionierem, toteż sprawdzamy, jaka myśl techniczna urodziła się tym razem.
Razer Lancehead Tournament Edition to mysz stosunkowo obła, dobrze leżąca w dłoni. To pierwszy plus – niejednokrotnie miałam do czynienia ze sprzętem, którego fizjonomia może i była imponująca, ale ergonomia wcale. Tutaj tak nie jest – myszka ma tradycyjny kształt, bez żadnych dodatkowych udziwnień. Całość opatrzono eleganckim logo producenta, charakterystycznym triskelem, który co jakiś czas lśni, przypominając nam, kto wyprodukował to cudo.
Myszkę wykonano z plastiku, ale takiego, którym przyjemnie się operuje. Jest bardzo wytrzymała – zniesie nawet koty i dzieci w domu, a to duży plus. Przejdźmy jednak do konkretów, czyli samego użytkowania tego niezbędnego kawałka sprzętu.
Czuła jak mimoza
Kojarzycie taką roślinę, która kurczy się pod dotykiem ludzkich palców? Razer Lancehead jest dalece delikatniejsza. Z łatwością poprowadzimy ją tam, gdzie chcemy, cechuje się przy tym jednak dużą precyzją. Nic dziwnego: firma reklamuje ją jako najczulszą mysz na świecie – aż do 16 000 DPI, czyli ilość, której przeciętny gracz nigdy nie wykorzysta, ale z całą pewnością przyda się ona temu, który chce pójść krok dalej i walczyć w turniejach. Ponieważ żaden ze mnie e-sportowiec, postanowiłam wypróbować ją tylko w kilkunastu tytułach i wszędzie sprawdziła się doskonale. Szczególnie polubiłam ją przy grze w World of Warcraft, ale o tym za chwilę.
Myszka jest tak wytrzymała, że ma wystarczyć na pięćdziesiąt milionów kliknięć. Wow, wątpię, żebym zużyła nawet jeden procent z tego przez czas intensywnego użytkowania naszego miłego gryzonia.
Lateralizacja, mili Państwo!
Razer Lancehead Tournament Edition jest myszą oburęczną, toteż ucieszą się z niej zarówno lewo- jak i praworęczni gracze. Tym też chwali się sam producent, a my chwalimy jego. Prawy (czy też lewy, zależnie od ręki) przycisk myszy jest równie czuły co lewy (czy też prawy). Ha, to brzmi trochę zawile, ale taka jest prawda.
Kolejna zaleta: mysz ma mnóstwo przycisków. Fani World of Warcraft powinni kupić ją już teraz za pieniądze, które zostały im po świętach, bowiem jak wiemy – bindowanie to podstawa. Ma zmienną czułość, toteż będzie prawdziwą gratką dla miłośników League of Legends czy CS:GO.
Jest świetnym zakupem zarówno dla profesjonalnych, jak i początkujących graczy, miłośników turniejów, tych, którzy chcą szybko piąć się po drabinie e-sportowej. Razer Lancehead Tournament Edition została stworzona z myślą właśnie o nich. Ci, którym wystarczy jednak zwykła myszka, mogą zostać przy prostszych modelach, gdyż główną wadą tego sprzętu jest to, iż jest dedykowany przede wszystkim profesjonalistom.
W mojej ocenie jest to mysz naprawdę świetna. Dla laika będzie ona z początku trudna do zrozumienia, a jej potencjał może nie być w pełni wykorzystany, ale mimo to, warto sięgnąć po ten dobry kawałek sprzętu, o ile ma się ambicje na coś większego.
SPECYFIKACJA:
Razer | Lancehead Tournament Edition |
typ myszy | optyczna, przewodowa |
rozdzielczość pracy | 16000 dpi |
długość kabla | 2.1 m |
liczba przycisków | 9 |
szerokość | 7.1 cm |
długość | 11.7 cm |
wysokość | 3,8 cm |
waga | 104 g |
aktualna cena | SPRAWDŹ |
Dziękujemy KoolThings za udostępnienie nam myszy do testów! Do zobaczenia!
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.