Seven: The Days Long Gone – recenzja [PC]
O Seven: The Days Long Gone usłyszałem po raz pierwszy, kiedy oddano mi ją do recenzji. Jedyne, czego dowiedziałem się przed włączeniem jej to tyle, że wyszła spod rąk ludzi, którzy pracowali nad najnowszym Wiedźminem, a więc – rodzimy produkt. Nie widziałem żadnych materiałów promocyjnych, filmów z rozgrywki czy opinii znajomych. Jak wypada więc produkt polskiego dewelopera Fool’s Theory? Czy jest ona w stanie konkurować z innymi, większymi grami niezależnymi?
ŚWIAT
Akcja gry ma miejsce w futurystycznym, post-apokaliptycznym świecie. Pomieszana jest tu magia z technologią, z odrobiną Cyberpunku. Świat przypomina łudząco system Shadowrun, jednak nie uświadczymy tutaj ras rodem z historii fantasy. Nasz bohater – Teriel – jest zwykłym złodziejaszkiem w tym okrutnym, zniszczonym świecie. Zgadza się na niebezpieczną robotę, która nie idzie zgodnie z planem. Bohater zostaje skazany na wakacje na wyspie więziennej, a do jego głowy wprowadza się demon. Od tej pory będzie on nam pomagał w wydostaniu się z wyspy oraz spełniał zadanie wyznaczonego przez Imperatora – jest to powód, dla którego demon wprowadził się do umysłu protagonisty. Można dostrzec tutaj dozę oryginalności, ale mam wrażenie, że wizualnie przypomina to już wspomniane wcześniej gry z serii Shadowrun. Niemniej, nie świat jest tu problemem, lecz historia.
Problem z fabułą nie polega na tym, że jest trochę zbyt przewidywalna czy źle napisana. Jest po prostu nieumiejętnie sprzedana odbiorcy. Dialogi brzmią sztucznie i nie ratują ich w żaden sposób aktorzy podkładający głos. W przerywnikach filmowych wydarzenia zostają opisywane, nie pokazywane
O ile gry nie są medium, w którym zasada „show, don’t tell” została stworzona, nie zwalnia to ich z jej przestrzegania. Dodatkowo – zadania poboczne również nie są interesujące i ze względu na małą ilość profitów (chociażby brak poziomu doświadczenia, ale o tym za chwilę) –zacząłem je omijać.
ROZGRYWKA
W grze nie będzie nam dane stworzyć własnej postaci. W ramach tego przejmujemy kontrolę nad Terielem – profesjonalnym złodziejaszkiem. Mimo nadanej z góry klasy postaci, nie musimy przez całą rozgrywkę trzymać się cieni. Obie drogi są tak samo trudne – w otwartej walce będziemy zmuszeni do pojedynczego wywabiania przeciwników, a w trakcie skradania się pojedyncze wykańczanie wrogów umożliwi przejście dalej. Niestety, w obu przypadkach zawodzi mechanika.
Jeśli chodzi o walkę, trudno zrozumieć, w jaki sposób działa większość rzeczy i dlaczego czasem przy siódmym a czasem przy ósmym ataku z rzędu przeciwnik nagle może atakować gracza z pełnym impetem; jakie klawisze są odpowiedzialne za poszczególne akcje oraz jak używać i ekwipować drugorzędna broń. Gra ma samouczki, lecz nie są one wprowadzane stopniowo i trudno do nich wrócić. Czasem pomimo znalezienia instrukcji do obsługi elementów interfejsu (jak chociażby specjalna wizja, gdzie znajdujemy interesujące rzeczy) klawisze potrafią same się wyłączyć (po wejściu do ustawień ku mojemu zaskoczeniu pokazywały się trzy znaki zapytania zamiast klawisza Q).
Jeśli chodzi zaś o skradanie jest trochę lepiej. Nasza postać potrafi wchodzić w krzaki, wspinać się i skakać. Pomimo rzutu izometrycznego, bardzo często będziemy poruszać się również w poziomie. Kamera działa wyśmienicie, w momencie, gdy jakiś element zasłaniałby nam widok jest on usuwany z ekranu, co zwiększa przejrzystość widoczności. Niestety, ogromnym minusem z tego też względu jest nawigacja, podczas której czasem musimy gdzieś przejść i się obrócić żeby zobaczyć elementy położone wyżej, ale nie jest to jednak często występujący problem. Inną kwestią jest przyspieszony krok w trakcie skradania. Postać gracza przy przytrzymanym klawiszu szybkiego chodzenia automatycznie wdrapuje się na pobliskie przeszkody. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że często zaraz po tym wstaje do pozycji pionowej. Nie raz miałem sytuację gdy chciałem wejść na wyżej położone miejsce, moja postać pokazana była w całej swojej glorii, a to… kończyło zabawę zgonem.
Mechaniką, która urzekła mnie najbardziej, jest zbieranie przedmiotów w czasie rzeczywistym. Każdy zabrany z obiektu przedmiot powoduje przyspieszoną symulację otoczenia, oznacza to, że kradzież zajmuje nam pewną ilość czasu. Dzięki temu kradzież kieszonkowa nie opiera się na rzucie kośćmi czy ograniczeniem umiejętności – to gracz z góry musi założyć czy w trakcie procederu postać, która jest grabiona nie odwróci się i nie spowoduje kłopotów.
Co do rozwoju postaci to nie uświadczymy tutaj poziomów doświadczenia. W zamian za to podnosimy ulepszenia, które aktywujemy zbierając tak zwany „nektar”. Umożliwia nam on obsadzenie większej ilości miejsc rozwinięcia umiejętności. Druga formą ulepszania postaci jest ekwipunek. Mamy tutaj podział na bronie (jak teraz w każdej grze RPG, mają kolory reprezentujące ich wyjątkowość), na każdy element pancerza i przedmioty przyboczne. System ekwipunku do złudzenia przypomina Wiedźmina 3, lecz nie jest to zdziwieniem biorąc pod uwagę historię deweloperów. Ze względu na to, że gra jest otwartym RPGiem we wczesnej fazie gry udało się mi zdobyć pancerz technomaga (swojego rodzaju policji czy ochrony wyspy więziennej). Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że służy on również jako przebranie. Mogłem swobodnie poruszać się w miejscach przez nich pilnowanych i przez pewien czas – nie wykonując dziwnych aktywności (jak skradanie) – jesteśmy niewykrywalni. To samo tyczy się strojów różnych gangów – umożliwia to infiltrację pewnych budynków, wcześniej dla nas niedostępnych.
GrafikaGra bazuje na silniku Unreal Engine 4, który w obecnej generacji nie podbił rynku gier tak jak UE3. Grafika, jak na tytuł niezależny, nie jest zła, jeśli miałbym się do czegoś przyczepić – tekstury postaci wyglądają trochę nieproporcjonalnie. Całość oprawy jest stylizowana na quasi-komiksową, co znacznie utrudnia dostrzeganie niedoskonałości graficznych. Nie jest to jednak żaden zarzut, także twórcom udało się wyjść z tego obronną ręką.
DŹwięKOprawie dźwiękowej również nie można wiele zarzucić. Ścieżka jest tutaj dobrana odpowiednio, nie wychodzi na pierwszy plan ani nie zanika w tle, idealnie wkomponowuje się w całość. Problemem jest dla mnie tylko domyślny poziom głośności dialogów – jest zdecydowanie zbyt cichy.
JakośćTutaj dochodzimy do największego mankamentu rozgrywki – optymalizacji. Problemem jest pierwsze załadowanie gry. Trwa ono zdecydowanie za długo, kolejne czasy wczytywania (np. po zgonie) trwają krócej, ale dalej nie są satysfakcjonujące, zwłaszcza gdy nasz plan skradania się nie jest idealny i giniemy parę razy pod rząd. Gra po wyłączeniu potrafiła spowolnić mi komputer do tego poziomu, że wymagał on resetu. Czasem zdarzało się wyrzucenie mnie z błędem do pulpitu co powodowało kolejne włączenie programu i – nie zgadniecie – kolejne kilkuminutowe ładowanie.
Niezliczoną ilość razy zdarzało się mi również cheese’ować grę, wykorzystując błędy silnika na swoją korzyść, jak powracanie przeciwników do miejsca odrodzenia, kiedy mogłem zadawać im obrażenia raz po razie. Niestety optymalizacja w tej grze kuleje i pomimo nie najgorszego sprzętu i obniżenia detali niewiele się zmieniło. Gra trzymała często płynne 60 klatek ale momentami potrafiła spaść niżej niż 30.
OCENA TESTERA
Gra pomimo starań nie była wyjątkowa w wielu aspektach. Została stworzona w stylu Thiefa czy Dishonored, lecz brakuje mi tutaj dopracowanej mechaniki i poruszania się po świecie. Nie jest to jednak produkt, który powinno się omijać – wręcz przeciwnie. Przypomina staroszkolne RPGi, w których trzeba samemu odkrywać świat i mechaniki co czyni ją jednych z ciekawszych doświadczeń jakie ostatnio miałem związaną z branżą gier wideo.
- Świat: 5/10
- Rozgrywka: 6/10
- Grafika: 7/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 4/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-3450 3.10GHz
- Monitor: 27 cali Hyundai
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1060 3GB
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 8.1
- + Świetne podejście do złodziejskiego fachu
- + Przyzwoita grafika
- + Miłe dla ucha dźwięki
- + Otwartość świata
- – Okropna optymalizacja
- – Nieciekawa fabuła
- – Irytujące sterowanie
Od dziecka miłośnik gier wszelakich, muzyk amator i student prądu. Zawsze wyglądam ładnie.