RETROMANIAK #29 – Home Alone – poczuj się jak Kevin sam w domu
Ho ho ho! Wesołych Świąt, wszyscy fani gier starych i starszych! Mam nadzieje, że pod choinkami znaleźliście dużo gier komputerowych i spokojnie, wychylając głowę znad talerza z karpiem, stęskniliście się za moim kącikiem retro! Dzisiaj przeniesiemy się do Nowego Jorku, gdzie spotkamy pewnego, znanego gościa polskiego, świątecznego stołu – Kevina.
Mało kto pamięta, ale w roku 1991 powstała growa adaptacja jednego z bardziej kultowych świątecznych filmów. Jak wyszło? Zapraszam na 29., specjalny odcinek Retromaniaka!
świat
MAMO, WŁĄCZ NA POLSAT, NA KEVINA
Kim jest omawiany przez nas dzisiaj bohater, chyba nie trzeba przedstawiać. Kevin McCallister, grany przez Macaulaya Culkina, od wielu lat jest gościem w naszych domach i chcąc nie chcąc spotkaliśmy się z nim już parę razy. Niemniej, jeśli ktoś nie miał tej przyjemności, pozwolę sobie streścić to niewątpliwe dzieło świątecznej kinematografii. Rodzina McCallisterów postanowiła na święta Bożego Narodzenia wyjechać z domu i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie rodzice, którzy przez dużą liczbę potomstwa oraz pośpiech na samolot, zapomnieli o swoim synu. Mały Kevin przyjmuje taki stan rzeczy entuzjastycznie i zaczyna się bawić. Nim sielanka rozpoczęła się na dobre, okazało się, że będzie się musiał zmierzyć z włamywaczami, chętnymi obrobić jego dom. Dzięki swojej pomysłowości, udaje mu się, a wszystko jest w klimacie typowej, familijnej komedyjki.
Ponieważ sam film sprzedał się z bardzo dobrym wynikiem, a pozycja stała się ważna dla popkultury, to branża gier komputerowych zainteresowała się tematem i już na rok po premierze kinowej zrobiła „egranizację„. Za projekt wzięło się THQ w kooperacji z Bethesdą – tak, dokładanie ta samą, która po latach wydała Dooma i Wolfensteina oraz stworzyła cykl The Elder Scrolls czy Fallouta 3 i 4. Wtedy jeszcze raczkowali, a taki komercyjny projekt był dla nich wielkim wyzwaniem, to też zdecydowali się na publikację gry na największych wtedy platformach – komputerach osobistych PC, Amidze, Sega Genesis, SNES-ie i Gameboyu. W teorii wszystko wyglądało pięknie, rzeczywistość okazała się jednak inna…
rozgrywka
MCCALLISTER ZAWADIAKA
Co śmieszne i bardzo niespotykane, a także będące znakiem tamtych czasów, jest założenie, jakie przyjęła Bethesda w 1991 roku przy tworzeniu gry. Na każdej platformie fabuła i rozgrywka wyglądała zupełnie inaczej i miała inną datę premiery. To kuriozalne rozwiązanie spowodowało, że pomimo bycia de facto tą samą grą, były to absolutnie inne tytuły, niekiedy z innym wątkiem fabularnym i czasem potrzebnym na przejście produkcji.
Na potrzeby tej recenzji grałem w wersję na komputery osobiste (znane wtedy bardziej jako MS-DOS). Rozgrywka polegała na ustawieniu pułapek na włamywaczy do naszego domostwa – legendarnego duetu Harry’ego i Marva. Mieliśmy określony limit czasowy – 8 minut – żeby ustawić jak najwięcej możliwych kombinacji zagrożeń i naprowadzić na nich naszych antagonistów. Wariant samej zabawy jest dosyć prosty i krótki: wystarczy około 20 minut na przejście całego Home Alone poprawnie. Dużym utrudnieniem byli sami nasi przeciwnicy, a wpadnięcie w sidła któregokolwiek z automatu kończyło grę i respawnowało wszystko od nowa. Taki urok tych starych produkcji, że często zmuszały do uczenia się na błędach. Sam tytuł bliźniaczo wręcz przypomina „Sąsiadów z Piekła Rodem”, kolejnego klasyka, o którym niebawem przeczytacie na łamach tego portalu. Jeśli jednak kojarzycie tamtą grę, to i ta wam się spodoba, ot poczucie humoru polegające na upadkach i powodowaniu uszkodzeń fizycznych.
GRAFIKA
DOJRZAŁY 26-LATEK
Warstwa wizualna produktu jest dosyć prosta. Typowa dla 1991 roku grafika 2D z pikselami i całkiem sprawną, dynamiczną pracą kamery. Po dziś dzień takie coś może się podobać, gdyż trzeba przyznać, że licencja została wykorzystana w 100%, co na te prawie 30 lat (Boże, jak ten czas leci) było dosyć dużym ewenementem. Warto wspomnieć, chociażby E.T.… Wracając jednak, w samym Home Alone pomieszczenia, w których dzieje się akcja, są żywcem wyjęte z filmu, tak samo jak postacie. Dzisiaj taki zabieg niezbyt dziwi, wtedy jednak było główną atrakcją produkcji.
DŹWIĘK
No… koncert The Beatles, to, to nie jest
Jeśli miałbym wskazać piętę achillesową Home Alone, byłaby to warstwa dźwiękowa tytułu. Rozmyte, 8-bitowe wersje midi muzyki z filmu po prostu nie powalają, gdyż i sam oryginalny soundtrack jest dosyć nijaki i, pomimo że miałem z wersją filmową wiele razy do czynienia, nie umiałbym zanucić, ani nawet przypomnieć sobie jednego dźwięku soundtracku. Niemniej, mało kto przejmował się wtedy muzyką czy dialogami. Załóżmy więc, żeby nie skrzywdzić zbytnio tytułu, tylko z racji, że jest stary, że spełnia dokładnie taką samą warstwę, jak materiał źródłowy. Dźwięki są po prostu bardzo takie sobie.
JAKOŚĆ
CHWAŁA EMULACJI
Jednym z czynników, czemu stare gry dobrze się starzeją, jest niewątpliwie duża ilość emulatorów, która pozwala odpalać takie gry. Nie inaczej jest z Home Alone, który w emulatorze działał bardzo dobrze, płynnie i pozwolił mi na ponad godzinną rozgrywkę (czyli w sumie cztery podejścia pod grę, zanim skończyłem ją dobrze). Gdybyście sami chcieli spróbować skonfrontować się z tytułem, to nie powinniście mieć większych problemów. Najłatwiej zagrać można w wersje dostępne na GameBoya, ale osobiście polecam pogłowić się trochę z MS-DOS. Sega Genesis jest bowiem już zupełnie innym tytułem i – pomimo iż teoretycznie oferuje najwięcej i najlepiej – praktycznie jest najsłabszą odsłoną Home Alone.
OCENAHome Alone to naprawdę udana adaptacja „Kevina Samego w Domu”. W warstwie gameplayowej jest bardzo podobna do filmowego oryginału, a Bethesda właśnie tutaj zaczynała swoją wielką karierę. Jeśli jesteście fanami studia, albo – mniej prawdopodobne – wielbicielami polsatowskiego klasyka, to jest to gra dla was. Mam nadzieje, że i w te Święta Bożego Narodzenia usiedliście w rodzinnym gronie przed telewizorem i odtwarzaliście z pamięci niezapomniane sceny. Tutaj możecie zrobić to jeszcze raz, w bardzo pomysłowy i przyjemny do spędzenia czasu z młodszym rodzeństwem sposób.
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 4/10
- Jakość: 8/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-5200U 2.2 GHz (3 MB Cache)
- Monitor: 15.6 cali Full HD
- Grafika: NVIDIA GeForce 940M z 2GB VRAM
- Pamięć: 8 GB DDR3L SDRAM
- Dysk: HDD 1 TB 5400 RPM
- System: Windows 10
- +Zdumiewająco dobra licencja
- +Obiecujący początek Bethesdy, która zostanie w przyszłości gwiazdą rynku
- +Łatwa emulacja
- +Poczucie humoru
- +Dobra do gry z najmłodszymi
- +Niewymagająca
- +Gameplay oparty o filmowy odpowiednik
- +Fajny, świąteczny klimat
- +Proste sterowanie
- –Co platforma, to inna gra
- –Krótka
- –Słaba warstwa muzyczna
- –Dorośli mogą czuć zażenowanie z powodu poczucia humoru
- –…NO ZNOWU TEN KEVIN?????
I to tyle na dzisiaj, trzymajcie się ciepło, ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube’a i do uczestnictwa w dyskusji na naszej portalowej grupie. Do zobaczenia i Wesołych Świąt!
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Mam pytanie. Jak ustawiać pułapki w grze Kevin sam w domu na pc. Jakich przycisków używać zabierając jakąś rzecz i później ja ustawiając
Wersja, w którą ja grałem miała dość nieintuicyjne sterowanie jeżeli chodzi o pułapki. Mam nadzieję, że to, co udało mi się znaleźć, zadziała też u Ciebie.
F1 – Podniesienie przedmiotu
F2 – Wybór przedmiotu z ekwipunku
F3 – Umieszczenie wybranego przedmiotu z ekwipunku.