Fenomen Stardew Valley – dlaczego warto w to zagrać?
To nie będzie do końca recenzja. Gra ujrzała światło dzienne już jakiś czas temu, a poza tym, trzeba przy niej trochę posiedzieć, żeby w stu procentach ją docenić. Bo Stardew Valley to bardzo dobry tytuł dla kogoś, kto potrzebuje wytchnienia.
Wyobraźmy sobie grę, która nie wymaga podejmowania od nas stresujących decyzji. Nie ma w niej pośpiechu – wszystko, co trzeba zrobić, ustalamy sobie sami. Nasza postać jest wnukiem starego farmera, który na łożu śmierci zapisuje nam podniszczoną farmę gdzieś z dala od cywilizacji.
Obcowanie z naturą
Stardew Valley w przyjemny sposób odrywa nas od życia codziennego w proste, chociaż wymagające sporej ilości energii, życie farmera. To jest rzecz, której brakowało w tych wszystkich FarmVille i podobnych tytułach – nigdy nie mogliśmy na dobre utożsamić się z naszym bohaterem, a na dodatek, wszystko było okraszone wielką ilością mikropłatności oraz czasu oczekiwania. Zaczepianie znajomych na Facebooku też było takie sobie, więc jakoś się to wszystko rozeszło po kościach. W Stardew Valley sami ustalamy, co powinniśmy wyhodować, wszystko zbieramy własnoręcznie, budujemy, planujemy, tworzymy ogromny kompleks gospodarczy, ale nie jeździmy na traktorze, tylko – ewentualnie – na koniu.
Stardew Valley to miła opowieść o tym, że nie trzeba siedzieć w mieście i żyć jego nerwowym życiem. Można przenieść się prosto na łono natury, doić krowy, spotykać się z ludźmi, budować skomplikowane relacje, łowić ryby, karczować ziemię i stworzyć absolutnie własny zakątek na świecie. A gra daje nam setki możliwości, ciągle musimy zrobić coś nowego, nawet jeśli to tylko wybudowanie maszyny do produkcji sera czy naprawienie płotu. Płody rolne i wszystko, co stworzymy, możemy potem sprzedawać, a za uzyskane pieniądze kupować nowości. I tak w kółko.
Mała społeczność
Stardew Valley opowiada nam również o tym, jak wielkie znaczenie w małej miejscowości gra społeczność. Tu każdy zna każdego, ale w przeciwieństwie do realnego życia, nie robimy sobie wrogów (to nie The Sims). Każdy z bohaterów niezależnych ma do opowiedzenia pewną historię – i nie każde życie jest tam usłane różami: napotykamy i alkoholików, i ludzi poruszających się o wózku. Oni również mają swoje relacje, romanse, sympatie oraz antypatie. Przyjaźń z nimi daje nam jakieś profity, rzecz jasna, ale to również przyjemny sposób na czucie się częścią społeczności, która obchodzi święta, przychodzi na nasz ślub, spotyka się z nami i zleca nam zadania. Możemy też pamiętać o ich urodzinach, wręczać prezenty (ale musimy uważać – jeśli damy komuś coś, czego ten nie lubi, to się trochę obrazi).
Niejako kluczowym dla rozwoju społeczności jest wyremontowanie Community Center, a w tym celu musimy zbierać różne przedmioty dla lokalnych, dobrych duszków. Zajmie nam to mnóstwo czasu, ale zostaniemy fantastycznie wynagrodzeni, toteż warto.
Nie ma wrogów
Jak już wcześniej wspominałam, fenomen Stardew Valley polega na tym, że nie musimy z nikim walczyć ani się kłócić. Osiągamy cele, które sami sobie narzucamy, ale nikt nam nie zagraża. Od czasu do czasu pojawiają się negatywne postacie złowrogich kapitalistów (ech), którzy obniżają ceny w swoim markecie i pragną wykupić Community Center, ale są raczej rodzajem swoistego kontrastu dla spokojnego, miłego życia w społeczności, która nigdzie się nie spieszy i nie potrzebuje hipertechnologii, żeby istnieć.
Fenomen Stardew Valley oparty jest też mniej więcej na tym, co działo się w Minecrafcie. Tam również wszystko tworzyliśmy własnymi rękami i mieliśmy ogromną swobodę w robieniu nowych rzeczy. Ale to nie wszystko – sama grająca społeczność jest również bardzo sympatyczna. Wierzcie lub nie, ale swego czasu na Reddicie grający oferowali tym, którzy piracili grę, że kupią im Stardew Valley, aby ci nie musieli pobierać jej z torrentów. Oczywiście, odzew od strony chętnych był ogromny, ale tak samo ze strony rozdających.
I ja również w taki sposób grę otrzymałam – od koleżanki, która powiedziała mi, że Stardew Valley odstresowuje. Miała rację i w tym miejscu serdecznie jej dziękuję. A wam polecam kupić – czy to na Steamie, czy na GOG.com.
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.
Polecam gierke wlasnie pobieram z torrenta bo nie mam kasy zeby zaplacic a cos trzeba jesc :/