Gry o gotowaniu zawsze w cenie – Cook, Serve, Delicious 1 i 2 [recenzja]
Uwielbiam gry o gotowaniu. Jakbym miała na to czas, spędzałabym przy nich resztę życia. Cook, Serve, Delicious to odpowiedź na niektóre moje prośby o to, żeby dostać dobrą, tematyczną grę, w której zakładam fartuch i serwuję jedzenie.
Gry o gotowaniu mają to do siebie, że nie nudzą się praktycznie nigdy. Mam co do nich ogromny sentyment, ponieważ co do zasady są one odwzorowaniem moich marzeń o zostaniu szefem kuchni. Podchodziłam do różnych tytułów, często zachwycając się wykonaniem i pomysłem (np. Restaurant Empire po prostu mnie uwiodło). Cook, Serve, Delicious miało odpowiedzieć na moje zapotrzebowanie. Kiedy GOG.com sprezentował mi do niej klucz, usiadłam, żeby serwować. Czy było warto? O tym poniżej.
Świat
Zarysowany świat w obu grach jest mniej-więcej taki sam. Wybieramy sobie kucharzy do serwowania jedzenia, wchodzimy w buty osoby stojącej za barem i zaczynamy naszą niezwykłą przygodę. Roboty mamy huk, toteż nie ma się co obijać – opieszałość kosztuje nas klientów, a na to nie możemy sobie pozwolić.
W części pierwszej świat jest opisany w mniejszym stopniu – mamy po prostu jedną siedzibę, w której przygotowujemy potrawy, a następnie serwujemy je klientom. W części drugiej wybór jest większy, a my pniemy się powoli po szczeblach kariery w wielkim wieżowcu. Świetna sprawa. Mimo to, część fabularna jest ponadto uboga – fakt, że ustrajamy swoje lokum, fakt, że układamy coraz to nowe menu, ale nie ma ono większego wpływu na zadowolenie naszych klientów. Szkoda. Potencjał był spory, można było stworzyć kilka dobrych rzeczy, osadzić nas w świecie. No cóż, jak się nie ma co się lubi…
Pomijając ten drobny aspekt, mamy poczucie, że nasz interes się rozwija, a my jesteśmy rozchwytywani. Nie jest to może nic bardzo imponującego, ale w obu częściach daje sporo satysfakcji. Na plus poczytuje się to, że nie tylko gotujemy – musimy dbać o takie rzeczy, jak na przykład wynoszenie śmieci czy czystość toalety. Wszakże nasi goście też muszą!
Rozgrywka
Rozgrywka jest wyjątkowo interesująca, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: obie części Cook, Serve, Delicious jest grą zręcznościową. Nie da się z tym w żaden sposób dyskutować, nie można tego obejść. Możemy posługiwać się myszką (jeśli ktoś szybko radzi sobie z klikaniem) lub klawiaturą (o wiele wygodniejsza opcja). Interfejs, trzeba powiedzieć to sobie wprost, jest w obu grach przejrzysty i czytelny, wszystko wykonujemy w pewnym momencie z automatu. A mamy pełne ręce roboty, bo kiedy przychodzi rush hour, to nie ma miejsca na obijanie się. Niektórych może to nudzić, bo mimo, iż w grze mamy dużo urozmaicenia, to jednak w pewnym momencie jest to zwykła zręcznościówka. Co kto lubi.
Sam dobór menu, wybór kolejnych restauracji, ustrajanie i tworzenie sobie własnego składu jest bardzo przyjemne i ma wpływ na to, co będziemy robić w danej chwili, ale to wszystko. Nie ma żadnych większych wyzwań poza tymi, które de facto ustalimy sobie sami – zawsze można stworzyć najprostsze z możliwych menu, a potem serwować same banały. Tak też się da grać w oba te tytuły.
Grafika
Zdecydowanym plusem jest grafika. W części pierwszej ma ona dosyć minimalistyczny wymiar, dlatego też komputer nie przeżuwa godzinami procesów, a my możemy cieszyć się rozgrywką ile chcemy. Jedzenie wygląda momentami kreskówkowo, ale w gruncie rzeczy na tyle apetycznie, że człowieka aż nosi, by kupić sobie hot-doga albo zjeść precla. Zwłaszcza, jak widzimy takie świeże, dopiero co upieczone – cudo.
Nieco gorzej prezentują się postacie klientów. Mała różnorodność, dziwne, trochę karykaturalne twarze – w porządku, może taki jest zamysł autorski, ale nie ma się ochoty zbyt długo im przyglądać. Szkoda, estetyka jest w tym względzie ważna, bo jeśli chodzi o ustrajanie sali i dodawanie nowych elementów, to aż miło popatrzeć.
Dźwięk
Muzyka ma swój urok i pewien klimat. Faktycznie czujemy się tak, jakbyśmy znajdowali się w restauracji – każdy niemal element jest swoiście udźwiękowiony i to samo w sobie stanowi dużą zaletę. Wszystko jest nienatrętne, miłe dla ucha, ale po pewnym czasie pewna ograna nuta się nudzi i przestajemy na nią zwracać większą uwagę. Jednocześnie dźwięk stanowi ważny element rozgrywki – sygnalizuje nam na przykład, kiedy jedzenie zostanie zrobione, kiedy nasi klienci się niecierpliwią i tym podobne. Gra angażuje nasz słuch i musimy mu w dużej mierze zawierzyć, w przeciwnym razie nie będzie nam szło tak dobrze. To zdecydowany plus.
Jakość
Cook, Serve, Delicious w obu częściach wyróżnia bardzo dobra jakość rozgrywki. Jest ona płynna, lekka, nawet słabiutki komputer sobie z nią doskonale poradzi. Brak zauważalnych bugów, gra reaguje na każdą naszą decyzję. Nie miałam żadnych problemów z zapisem. To ważne, ponieważ przepadek progresu byłby naprawdę bolesny w tych konkretnych grach.
Ocena
Jeśli lubicie gry o gotowaniu, ta jest zrobiona chyba specjalnie z myślą o was. Ma swój niesamowity urok, ale też nie należy do jakichś bardzo rozbudowanych fabularnie tytułów. Jeśli bardziej ciekawi was, jak wasi goście zareagują na jedzenie, możecie nie być aż tak zachwyceni. Mimo to, nie ma wątpliwości, że to jest dobry tytuł, warty tego, by spędzić nad nim kilkanaście długich wieczorów.
- Świat: 7/10
- Rozgrywka: 9/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 9/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-7400 3.00GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 7 64 bit
- +Duża różnorodność potraw
- +Trzeba angażować wiele zmysłów
- +Apetyczna!
- +Pójdzie nawet na słabym komputerze
- –Po pewnym czasie się nudzi
- –Przedstawienie bohaterów mogłoby być lepsze
- –Brak większej interakcji z samym światem gry
- –W gruncie rzeczy odtwórcza
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.