Jak uratować świat – Iconoclasts [recenzja]
Młody mechanik ratuje świat! Nie, to nie kolejna część Ratchet & Clank, to Iconoclasts. Wciągająca historia młodej dziewczyny imieniem Robin opowiedziana w stylu retro.
Czy pomaganie innym to grzech? Jeśli tak, to nasza bohaterka zgodziła się na potępienie. Sprzeciwiając się cierpieniu i niedoli bliskich, wbrew narzuconym z góry regułom Robin czyni to, co uważa za słuszne. Kiedy prawda wychodzi na jaw, zaczynają się kłopoty, które szybko rosną do rozmiarów jakich nikt się nie spodziewał. Czy Robin i przyjaciele będą w stanie pokonać przeciwności losu i powstrzymają zagładę świata?
Świat
Uniwersum Iconoclasts prezentuje nam dystopijną wizję świata rządzonego przez religijną organizację. Surowe prawo zakazuje ludziom tak wielu rzeczy, że ciężko jest nie narazić się na represje choć raz w życiu. Najczęstszą karą za przewinienia jest śmierć. Każdy przejaw „hedonizmu” może zostać uznany za pogwałcenie najświętszych przykazań. Nie wszyscy się na to zgadzają. Nasza główna bohaterka, Robin, po śmierci swojego ojca postanawia przejąć jego narzędzia i pomimo braku licencji zostać mechanikiem – osobą bardzo potrzebną w osadzie. Nie przejmując się absurdalnymi prawami totalitarnej organizacji rządzącej, pomaga swoim najbliższym w codziennym życiu, co ściąga na nią gniew wysłanników boga.
Ważną rolę w w historii pełni surowiec zwany „Ivory”. Jest on uniwersalnym paliwem, dobrem kopalnym wypełniającym wnętrze planety, niezbędnym do życia i przetrwania. Prawo do jego wydobycia mają tylko pracownicy koncernu – nie wszystkim mieszkańcom krainy się to jednak podoba. Ci, którym udało się uciec z państwowych osad, żyją jako „piraci”, walcząc z opresyjnymi rządami i wydobywając Ivory na własną rękę. Zasoby nie są jednak odnawialne i szybko się kurczą, a skutki zużycia go mogą być tragiczne…
Rozgrywka
Iconoclasts to typowa metroidvania. Nasza bohaterka porusza się w dwuwymiarowej rzeczywistości, pokonując kolejne przeszkody, pomniejszych wrogów oraz potężnych bossów. W trakcie podróży zdobywa też usprawnienia swojego ekwipunku pozwalające na dostanie się we wcześniej niedostępne miejsca. Połączenie elementów zręcznościowych, prostych zagadek logicznych i walk z bossami znane jest większości graczy od wielu lat. Nie ma w tym jednak nic złego, cała gra nawiązuje do starych platformówek i zdecydowanie ma to swój urok. Dobrze zaprojektowane walki zwykle wymagają czegoś więcej niż prostego unikania ataków i strzelania na oślep, a pokonywanie kolejnych lokacji nieraz wymaga zastanowienia się nad sposobem otworzenia dalszej drogi.
Na uwagę zasługuje też poziom trudności. Na podstawowym gra jest wymagająca i graczowi zdarzy się kilka razy przegrać; nie jest ona jednak – gra – zbyt trudna do ukończenia. Choć niektóre etapy zmuszają do nauki na własnych błędach, ostatecznie są one możliwe do pokonania. Twórca pomyślał jednak też o tych, którzy lubią wyzwania i zamieścił dwa dodatkowe poziomy trudności. Jednak zamiast standardowego skrócenia paska życia bohatera i wydłużenia pasków wrogów, Iconoclasts serwuje utrudnienia na innym polu. Zwiększona zostaje ilość wrogów, a ich lokalizacja wymusza znacznie precyzyjniejsze i lepiej zaplanowane poruszanie się. Także poszczególni bossowie ulegają modyfikacjom – otrzymują nowe ruchy i ulepszenia starych zdolności, co znacznie komplikuje uniki.
Rozgrywka ma też swoją ciemną stronę. Niektóre mechaniki bywają frustrujące, na przykład chwytanie wiszących śrub kluczem francuskim, by na nich zawisnąć często kończy się upadkiem z wysokości, a sterowanie drugą postacią, którą będzie nam dane zagrać kilka razy, jest toporne przez długie i niemożliwe do przerwania animacje ataków. Niezbyt przemyślane jest też prowadzenie gracza w niektórych fragmentach. Najczęściej fabuła pcha nas po prostu w miejsca, których jeszcze nie odwiedziliśmy lub sugeruje, gdzie powinniśmy wrócić. Trafiają się jednak momenty, kiedy cel nie jest zaznaczony na mapie, a treść aktualnego zadania jest niejasna i wtedy szukaj wiatru w polu. Warto czytać dialogi i mijane tabliczki – czasem pomagają odnaleźć się w świecie.
Grafika
Iconoclasts to pod względem grafiki powrót do przeszłości. Pikselowy świat wyglądem przypomina gry z początku lat 90., jednocześnie w subtelny sposób będąc odrobinę wyżej niż wspomniane produkcje. Jest to podobna różnica do tej, którą można dostrzec pomiędzy wspomnieniami ukochanej gry a jej rzeczywistym wyglądem, kiedy odpalamy ją po 15 latach przerwy. Postacie, pomimo stosunkowo prostej budowy, potrafią wyrazić swoje emocje w jednoznaczny sposób, angażując gracza w poznawaną historię. Szczególnie Robin, główna bohaterka, potrafi w uroczy sposób zakomunikować swoje odczucia. Choć gra jest na pierwszy rzut oka niemalże cukierkowo słodka, ma też swoje ostrzejsze, krwawe momenty. Całość ma w sobie „to coś”, pewien urok przyciągający oko pomimo braku tekstur w Full HD.
Dźwięk
Zgodnie z konwencją, tu również dostajemy full retro experience. Ścieżka dźwiękowa nie zawiera dialogów. Zamiast tego wypowiedzi postaci widzimy w formie dymków. Muzyka w tyle zmienia się w zależności od tego, gdzie się znajdujemy i z kim akurat walczymy. Tak jak grafika, jest ona stylizowana na „stare dobre” gry, i tak jak grafika, jest lekko stuningowana tak, aby nie kłuła w uszy. Najbardziej urzekły mnie jednak dźwięki tupania i czołgania się głównej bohaterki. Pomimo pojawienia się dwucyfrowej liczby na liczniku godzin, w grze nadal słucham tego z uśmiechem.
Jakość
Nie napotkałem żadnych problemów z jakością gry. Ani jednego crasha czy buga w trakcie rozgrywki. Raz moja postać zapadła się po kolana w podłogę i nie mogła się ruszyć. Już zacierałem ręce na to odkrycie, aby wspomnieć o nim w tej sekcji; okazało się jednak że to po prostu ukryte przejście w podłodze. Wszystko włącza się szybko, chodzi płynnie i nie pozostawia zbyt wiele miejsca na krytykę. Gra oferuje też stosunkowo dużo – bo 12-15 godzin – zabawy z pierwszym przejściem podstawowej fabuły, trzy poziomy trudności oraz dwóch ukrytych bossów.
Ocena
Iconoclasts to typowa metroidvania. Odpowiednio dobrany poziom trudności pozwala poczuć satysfakcję z pokonanych przeszkód, zanim pojawi się frustracja z powodu częstych zgonów. Grafika i dźwięk w podrasowanym stylu retro budzą nostalgię, jednocześnie nie wyglądają na zrobione niedbale. Fabuła i cele gry mogą być momentami niejasne, ogólnie jednak przedstawiona opowieść wciąga i angażuje emocjonalnie. Całość jest naprawdę dobrą produkcją, choć niestety nie jest wolna od wad, przez co nie każdemu aż tak przypadnie do gustu.
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 9/10
- Jakość: 9/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i3-4005U 1.7GHz
- Monitor: 15,6 cali Full HD
- Grafika: NVIDIA GeForce 820M 2GB
- Pamięć: 4 GB RAM
- System: Windows 7 Professional
- +Nostalgia
- +Przemyślani bossowie
- +Animacja i dźwięki głównej bohaterki
- +Zróżnicowanie poziomów trudności
- –Brak możliwości pominięcia dialogu
- –Momentami niejasne cele
- –Sterowanie drugą postacią
Specjalne podziękowania dla GOG.com za udostępnienie nam klucza do gry. Jeśli chcesz zagrać w Iconoclasts, możesz zakupić swój egzemplarz tutaj.
Student, miłośnik gier wszelkiej maści, od FPSów przez survivale po planszówki i gry fabularne. Fan serii Final Fantasy. Uwielbiam: achievementy, współzawodnictwo oraz wyciskanie z gier 105% możliwości.