ArtykułNowośćPolecaneTemat dnia

RETROMANIAK #37 – MAGAZYN CYBERMYCHA

Już nie raz w swoim cyklu udowadniałem, jak wielką można czuć nostalgie względem poszczególnych tytułów, serii i bohaterów gier komputerowych. Dzisiaj, zamiast tego, przedstawię i przypomnę wam gazetę, która pewnie dla wielu była synonimem dzieciństwa, pierwszą przygodą z komputerem, albo nieskończoną kopalnią gier demo. Mowa o Cybermyszce, zapraszam do wyjątkowo nostalgicznego odcinka, najbardziej uznanej retro-sekcji w polskim internecie!

Taki duży, taki mały może graczem być.

Pierwszy numer „Cybermychy” zadebiutował w kioskach 1 czerwca 2000 roku i była to data znamienna. Jak wszyscy wiemy, jest to dzień dziecka i jak się miało okazać, początek prasy dla najmłodszych w segmencie gier komputerowych. Jako posiadacz pierwszego numeru, który rodzice kupili mi z samej ciekawości ,pamiętam, że umieszczone były na nim dema, jednak nie przejawiałem wtedy większego zainteresowania, mając zaledwie i niespełna 4 lata. Niemniej, wróciłem do pisma kilka miesięcy później i zobaczyłem wielką gamę… wersji demo, które były zawarte na płycie. Nie o to jednak w tym chodziło, wszystkie tytuły były przeznaczone idealnie pod mój stopień zaawansowania i rozumienia tego świata i tutaj zaczęła się moja przygoda z Cybermychą, która potrwała praktycznie do jej końca w 2009 roku.

cybermycha
Przykładowa okładka pisma

Wiem, że dzisiaj słysząc wersja demo zawarta na płycie CD, możecie parsknąć śmiechem i uznać, że jestem niespełna rozumu, wtedy jednak, w czasach gdy powszechny dostęp do internetów był marzeniem, a wiadomości o produkcjach i letsplaye praktycznie nie istniały, to czasopisma z grami były tym brakującym ogniwem i medium, jakiego brakowało. Omawiane dzisiaj pismo także gwarantowało w potężnej nawie takie atrakcje, ale też tapety na komputer, oraz meritum sprawy, czyli pełne wersje gier.

cybermycha
Słynne demówki <3

A jakie gry można było tam znaleźć? Różnorakie w każdym możliwym gatunku, zasada była jednak jedna prosta zasada – wszystko musiało być family friendly, co wcale nie oznacza, że nie było tam klasyków. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie zarwał nocy dla Deluxe Ski Jump, Ghost Masters, Kangurka Kao, Kapitana Pazura, czy Kaana. To właśnie dzięki temu pismu, na naszych domowych PC-tach mogły zagościć tytuły, które często były w absurdalnych cenach na rynku.

Z czego jednak składała się cała gazeta?

MYCHA DZIENNIKARSTWA

Jak sama nazwa wskazuje, patronem, a raczej patronką gazety była Myszka komputerowa, o wdzięcznej nazwie Cybermycha. Była maskotką pisma, a jej przeciwnikiem i personą, która starała się jej wszystko zepsuć i obrzydzić kot Drapp. Ten motyw zresztą był wykorzystany w grach komputerowych, które były dziełem wydawców gazety i były to Zawody w Oberstdorf 2006, które były humorystyczną wariacją na temat skoków narciarskich, oraz Cybermycha i Więźniowie Drappa, której to powstało 8 części.

Wracając jednak do samej gazety, była ona bardzo kolorowa, zawierała kącik, gdzie dzieciaki wysyłały swoje rysunki, wierszyki, kącik z humorem (który dzisiaj jest mocno żenujący, ale cóż, za dzieciaka bawił) no i recenzje produkcji, które z dzisiejszej perspektywy uważam za nieco kontrowersyjne. Pamiętam, że przeczytałem tam kiedyś dosyć negatywnie nacechowaną recenzje The Simpsons: Hit & Run, gdzie autor tekstu wskazywał, jak bardzo gra jest szkodliwa. Nie przeszkadzało jednak to tym samym ludziom punktować mocno, chociażby serii The Sims, w której seks, czy bardzo psychodeliczne momenty rozgrywki są na porządku dziennym. Ten brak konsekwencji w linii programowej można było także znaleźć w późniejszych numerach czasopisma, gdzie pojawiało się na przykład bardzo brutalne Devil May Cry. Ja wiem z perspektywy czasu, że była to próba ratunku i trafienia do szerszej publiczności, jednak wydaje mi się to dużą ucieczką od wyznaczonej normy.

cybermycha

Kolejnym problemem, była też moim zdaniem cena. Numery wahały się miedzy 12 złotymi, a 16., ale ilość tekstów była jednak bardzo uboga. Screeny zajmowały tak naprawdę większość panelu przeznaczonego na recenzje, a jeśli wkalkuluje się w to także reklamy, grafiki z Cybermychą i Drappem, które były w znaczącej części recenzji, to mamy obraz bardzo małej powierzchni z samym tekstem.

Niemniej, sprzedaż w Polsce była tak zadowalająca, że w pewnym momencie pismo zaczęło także zarabiać na Słowacji i w Czechach. Jednak wszystko, co piękne, nie może jednak długo trwać.

NEKROLOG

Historia Cybermychy kończy się z dniem 1 stycznia 2009, gdy poinformowano, że projekt, który osiągnął prawie 9 lat zostaje zamknięty, Na jego miejscu nie pozostało nic. Był to dzień, w którym wiele dzieciństw się zatrzymało i przeszło w czytanie bardziej dojrzałego CD-Action, czy osiadło w internecie. Powodów upadku pisma jest wiele, z jednej strony przestawały istnieć  interpretacje filmowych przebojów w postaci gier, a to było silnikiem napędowym gazety, a z drugiej strony produkcje na DVD nie były w stanie już przyciągać. Dema i Bety stały się normą, możliwe do pobrania z internetu, wiec nikt już nie potrzebował testować tego przy użyciu dem z gazetek. Tak samo próba wkroczenia do doroślejszego odbiorcy okazała się błędem, gdyż istniały już media i pisma, które miały w tym segmencie ugruntowaną pozycje.

Wspomnienie o Cybermyszce jednak pozostało po dziś dzień. Wielu wspaniałych graczy wychowało się na demówkach FIFY, czy Lego: Star Wars, a ci, którzy mieli pismo w ręku, nigdy nie zapomną gdzie właściwie zaczęła się ich przygoda z graniem komputerowym.

I to tyle na dziś Retromaniacy, dajcie znać, czy chcecie więcej retrospekcyjnych tekstów o kultowych magazynach, ja tymczasem się żegnam, to tyle na dzisiaj. Trzymajcie się ciepło, a ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube’a i do uczestnictwa w dyskusji na naszej portalowej grupie. Do zobaczenia!


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Mateusz "Don Mateo" Wysokiński

A imię moje 40 i 4.... witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak".Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.

3 komentarze do “RETROMANIAK #37 – MAGAZYN CYBERMYCHA

  • Ha, stare czasy… 😉 Komputerowe pismo dla dzieci chodziło nam po głowach w redakcji „Świata Gier Komputerowych” od lat. Ale musiał zdarzyć się zbieg okoliczności, czyli zielone światło od Iwony Tessarowicz z Egmont Polska, aby projekt mógł zostać uruchomiony. dostaliśmy nawet wzór innego czasopisma, nomen-omen o tytule „Mausklick” (zresztą wycofanego z rynku niemieckiego). Mieliśmy zająć się zakupem licencji i wykonać wersję na polski rynek. Ale wtedy razem z Krzyśkiem Wirszyłło stwierdziliśmy, że możemy to zrobić lepiej niż Niemcy. I że to nas kiedyś będą kupować zagranicą (co zresztą dzięki moim staraniom, stało się faktem). 😉

    Pamiętam te miesiące pracy nad pierwszym numerem. Razem z Krzyśkiem planowaliśmy pismo krok po kroku – od szaty graficznej, przez dobór sposób przekazywania treści (bo odbiorcą był przecież bardzo młody człowiek), po wybór działów, metki, a nawet logo pisma (sławną Cybermychę). I z sercem na ramieniu czekaliśmy na wyniki sprzedaży, które na szczęście okazały się sukcesem. Ówczesna naczelna, Ola, wtedy jeszcze kompletnie nie znała się na grach, więc przez kilka kolejnych numerów musieliśmy z Krzyśkiem mocno wspierać tworzenie pisma, ale potem jakoś to się już uleżało.

    Jedyne, czego mi szkoda, to faktu, iż zarządzający wciąż parli z targetem w gorę, gdzie czekali Niemcy ze swoimi magazynami dla młodszych nastolatków i ostatecznie końcowe 3 lata to było nieustanne psucie fajnego pomysłu. Acz my, ojcowie Cybermychy, nie mieliśmy już na to żadnego wpływu. No cóż, tak to bywa…

    Odpowiedz
  • Pingback: FELIETON GROWY #5: Wracać czy nie? Rozterki starego gracza - TesterGier.pl

  • Pingback: RETROMANIAK #126: PLAY – Wszystko gra! - TesterGier.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *