Orwell: Ignorance is Strength na PC [recenzja]
Wielki Brat patrzy i widzi. W dobie social media próba zamachu na rząd, który cię obserwuje, wcale nie jest taka łatwa. Czym jest prawda, drodzy obywatele?
Uwielbiam orwellowskie klimaty, nawet jeśli „Rok 1984” napawał mnie niepokojem. Kiedy sięgnęłam po Orwell: Ignorance is Strength, wiedziałam, że wejdę w buty kogoś, kim być nie chcę. Ale w trakcie grania pokochałam bycie bezwzględnym agentem, bo mój przeciwnik okazał się antypatyczny i niebezpieczny. Och, cóż to była za gra!
Świat
Kilka słów o świecie. Znajdujemy się w państwie, które nosi nazwę „The Nation” i które jest dosyć, jakby to powiedzieć, zainteresowane życiem swoich obywateli. Nie wszystkim się to podoba, ale całość nie przypomina państwa, które dostaliśmy w książce. Ludzie żyją swoim życiem, mają prawo do wyrażania swoich opinii. Jest to lustrzane odbicie naszego własnego świata, razem z portalami randkowymi, Blabberem (odpowiednikiem Twittera) – tamtejsi obywatele publikują rzeczy na blogach, mają smartfony i inne cuda. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, MY WIEMY. Jako agent rządowy, przeglądamy ich wiadomości, odsłuchujemy rozmowy telefoniczne, zaglądamy nawet do historii przeglądarki, jeśli jest to nam akurat potrzebne. Z drugiej strony, oni się domyślają i z nami walczą.
Naszym głównym przeciwnikiem będzie Raban Vhart, mężczyzna, który powziął sobie za cel zniszczenie „The Nation” i odzyskanie swojego państwa, Parges. W tym celu tworzy bloga, na którym krytykuje rząd jak tylko może. I tak, posuwa się nawet do tworzenia fake newsów, byleby tylko naruszyć zaufanie, jakie ludzie mają do władzy. Swoją drogą, prezydent Kassart jest wiernym odwzorowaniem Donalda Trumpa. Twórcy byli złośliwi.
Otoczka fabularna jest naprawdę dopracowana. Każdy ma własną osobowość, charakter, sposób pisania, swoisty modus operandi. Pomalutku to sobie rozmontowujemy, odsiewamy ziarno od plew, wybieramy te informacje, które są szczególnie nam potrzebne. A czasami nadajemy sprawom bieg poprzez wybór tych informacji. Zdyskredytowanie Rabana Vharta jest tak ważne, że jesteśmy w stanie posunąć się do najgorszych podłości. I wiecie co? Tracimy poczucie, że robimy coś złego, niszcząc komuś życie.
Gra pokazuje nam również, jak ważne są informacje, które umieszczamy w sieci, nawet te pozornie nieistotne. Gdyby nasz rząd posiadał takie narzędzia jak ten w Orwellu, każdy z nas byłby ugotowany.
Rozgrywka
Rozgrywka jest prosta jak konstrukcja cepa i wymaga jedynie działającej myszki. Ważne informacje przeciągamy do profilu danej osoby, czasami wybieramy jedną z kolidujących opcji. Kiedy gramy na czas (w rozdziale drugim), wybór złych, niepotrzebnych informacji sprawia, że sprawy mogą potoczyć się zwyczajnie źle. Warto o tym pamiętać. Informacje można wyciągać z trzech zakładek – Reader, Listener i Insider. W trzecim rozdziale dostaniemy zakładkę Influencer i już wariuję z radości na myśl, co to może być.
Wszystko chodzi jak ta lala – co prawda, dobrze by było, gdyby dało się wyciągać informacje z rozmów na żywo, ale chyba nie można mieć wszystkiego.
Grafika
Oprawa graficzna jest ciekawa – zdjęcia postaci wyglądają trochę jak stworzone z kilku kawałków papieru. Strony internetowe, które przeglądamy, posiadają odrębny layout (czasem wiele to mówi o ich twórcach, jak w przypadku People’s Voice czy Open Soterii). Przeglądamy też komputery naszych obiektów, a każdy z nich zawiera coś ciekawego. Słowem, gra „mówi” swoją grafiką, opowiada pewną historię, którą warto znać. Z samych zdjęć możemy się wiele domyślić.
Dźwięk
Muzyka nie przeszkadza i w zasadzie tyle mogę o niej powiedzieć. Mistrzostwem jest jednak udźwiękowienie postaci. Możemy podsłuchać ich rozmowy telefoniczne i poznać tym samym osobowości ludzi, których niecnie infiltrujemy. Ilya brzmi na nieco zastraszonego, Raban to fanatyk, Karen to z pozoru idealistka, ale w sumie hipokrytka. Jest jeden moment w grze – nie powiem który, bo zależy od naszego wyboru – że przeszły mnie ciarki, kiedy zobaczyłam nadchodzącą rozmowę telefoniczną do podsłuchania. Naprawdę bałam się tego, co usłyszę!
Jakość
Zero bugów czy innych problemów – gra się nie zawiesza, ładuje dość szybko; myślę, że udźwignie ją większość komputerów. Pod tym względem to kawał dobrej roboty.
Ocena
Ta gra jest absolutnie genialna. Ma głęboką fabułę, świetnie zarysowane postacie, zmusza nas do przemyśleń, sprawia, że zaczynamy mieć wątpliwości. Kolejny rozdział już 22 marca, a ja najzwyczajniej w świecie nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że dostanę opcję interakcji z samym światem. Naprawdę chciałabym móc w grze stworzyć kontr-bloga i wrzucać tam informacje, albo założyć konto na Blabberze i szermować z Rabanem Vhartem na słowa i wiadomości. Chcę, żeby zakładka Influencer tym właśnie była.
Idę kupić część pierwszą.
Gra jest doskonała i niedoceniona mocno. Zdecydowanie warto wydać na nią trochę grosza. Dziękuję GOG.com za to fantastyczne przeżycie!
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-7400 3.00GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 7 64 bit
- +Bardzo dojrzała fabuła
- +Przemyślane postacie
- +Rozbudowany świat
- +Skłania do przemyśleń
- –Trzeba czekać do 22 marca na ostatni rozdział
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.
Pingback: Pięć odsłon Assassin's Creed, Torment: Tides of Numenera i inne gry za darmo! [Darmowe gry SIERPIEŃ 2023 #2] - TesterGier.pl