Jalopy na PC [recenzja] – symulator jazdy trabantem
Każdy marzy o tym, żeby przejechać się najnowszym Ferrari, Rolls-Royce’em lub Porsche; ale czy ktokolwiek myślał kiedyś o przejażdżce luksusowym Trabantem Laika 601 DeLuxe!?!
Jeśli tylko wymażesz epitet „luksusowym”, Twoje marzenie może się spełnić dzięki produkcji studia MinskWorks, która właśnie wyszła z early accesu. Twórcy Jalopy obiecują graczom wymagający symulator jazdy przedpotopowym pojazdem, z silnym naciskiem na aspekt ekonomiczny. Pytanie, czy obietnice znajdą swoje, dobre jakościowo, odzwierciedlenie we właściwej grze?
Moja recenzja dostępna jest również w wersji wideo.
ŚWIAT
Lata 90. XX wieku to okres, w którym wschodnia część Europy wydostaje się spod tzw. żelaznej kurtyny. Jest to kluczowy fakt dla postrzegania świata ukazanego w Jalopy, gdyż właśnie ten stan rzeczy umożliwia głównemu bohaterowi na przekraczanie granic państwowych. Da się to odczuć nie tylko poprzez fizyczny obraz odwiedzanych miejsc (głównie terenów zabudowanych, klimatycznie nawiązujących do czasów postkomunistycznych), ale również dzięki wspominkom opcjonalnie towarzyszącego nam wujka, dotyczących historii danych miejsc i zmian w nich zachodzących.
Jest to oczywiście tylko tło do przedstawionych wydarzeń, główny wątek jedynie luźno do niego nawiązuje. Sam sens podróży nie jest wytłumaczony wprost – gracz dowiaduje się o nim czytając dokumenty schowane w walizce swojego towarzysza (co noc poznajemy kolejny element układanki).
Można to oczywiście brać za ciekawostkę, ponieważ motywacje protagonisty, w świetle gameplayu, odchodzą do lamusa. Mimo, iż przemierzamy obszary konkretnych państw, to każda trasa jest generowana proceduralnie (odnosząc się jedynie do kilku istotnych punktów) i przy każdym podejściu oferuje coś nieco innego. Nie oznacza to, że rozpoczęcie swojej trasy na nowo wiąże się z zupełnie innym doświadczeniem i przygodą – przebyte dystanse różnią się między sobą jedynie kształtem drogi i napotykanymi wydarzeniami losowymi (np. wrak Trabanta, który można ograbić, lub skrzynki z towarami przeznaczonymi na sprzedaż), nie wspominając o miejscach, do których można wejść – te nie różnią się od siebie niczym. Dodatkowo, gracz zawsze dokładnie wie, co napotka na swojej drodze, ponieważ… sam wybiera jej parametry przed wyruszeniem. Z góry wiadomo, jak długi będzie odcinek trasy oraz co mniej więcej będzie się na nim znajdowało.
Sama jazda mogłaby być makabrycznie nudna, co wynika z wysokiej powtarzalności generowanych obszarów oraz pustej, niezbyt ciekawej drogi. Na szczęście, mnogość napotykanych przedmiotów i miejsc, częsta konieczność naprawy elementów pojazdu oraz problemy wynikające z niedbałości gracza sprawiają, że spokojna jazda przed siebie nigdy nie trwa zbyt długo.
Ogólnie rzecz ujmując, świat jest statyczny oraz niesamowicie pusty. Na drogach ciężko napotkać inny pojazd (jest to po części uwarunkowane fabularnie), a jedyni ludzie, których gracz spotyka na swojej drodze, to sporadyczni kierowcy, sprzedawcy, straż graniczna i ten nieszczęsny wujek. Nawet łamanie prawa drogowego (kolizje) nie wiąże się z natychmiastową interwencją organów władzy, a jedynie koniecznością spłaty grzywny przy przejeździe przez granicę. Same miasta to w rzeczywistości kilka betonowych kloców, dwa sklepy, motel i punkt odprawy celnej. Czy w tym kraju nikt już nie mieszka!?
ROZGRYWKA
Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas gry w Jalopy, jest bardzo nietypowy sposób obsługi samochodu. Gracz dostaje dużą dowolność w dostosowywaniu parametrów swojego Trabanta, co jednocześnie jest dużym utrudnieniem – wiele możliwych do wykorzystania elementów wiąże się z koniecznością dbania o każdy z nich. Samo sterowanie kreuje się podobnie niezwyczajnie: wszystkie funkcje kierowanego pojazdu (poza ruszaniem, cofaniem i skręcaniem) gracz wykonuje ręcznie, wykorzystując do tego kamerę. To samo dotyczy przewożonych przedmiotów – nie istnieją w formie wyskakującego ekranu, ale są fizycznie obecne w bagażniku. Mimo tej szczegółowości, gracz nie ma obowiązku obsługiwania skrzyni biegów, której zwyczajnie nie ma.
Wracając do konieczności dbania o „Łajkę” – każdy obiekt obecny od maską (+ koła) zużywa się i wymaga stałej konserwacji. Oczywiście, im lepsze komponenty, tym dłuższa ich żywotność, jednak zdobycie takowych nie należy do najprostszych zadań. Tu właśnie pojawia się, wcześniej wspomniany, aspekt ekonomiczny – funduszami należy zarządzać w taki sposób, aby starczyło na paliwo i olej, narzędzia do naprawy silnika oraz ewentualne zapasy na „czarną godzinę” (dodatkowo należy pamiętać o opłacie za pokój w motelu). Liczy się też ilość i rozmiar przewożonego ładunku, gdyż ma on swoją wagę, a bagażnik – pojemność.
Fakt jego fizycznych właściwości sprawia, że ciężar przestaje liczyć się tak bardzo jak objętość przedmiotów. Czasem pakowanie bagażnika wiąże się z kombinacjami natury logistycznej i wielokrotnymi próbami upchania wszystkiego. Najlepiej na tym wychodzi zapasowe koło – ma ono swoje własne, dedykowane miejsce w bagażniku.
W opisywanej grze każdy czynnik jest istotny. Nawet niewielki poślizg może doprowadzić do poważnych uszkodzeń pojazdu, a brak wody wykorzystywanej do mycia szyb może poskutkować stopniową utratą widoczności. Niewyłączanie świateł skutkuje wyładowaniem akumulatora, a niewzięcie portfela – w najlepszym wypadku – irytacją. Produkcja nie zaserwuje graczowi żadnej taryfy ulgowej, jednak praktycznie zawsze daje możliwość wyjścia z sytuacji podbramkowej – czy to poprzez sprzedaż mniej ważnych przedmiotów, czy zmuszając gracza do pchania samochodu w kierunku najbliższej stacji benzynowej.
Wcześniej wspomnianej ekonomii nie warto brać na serio. Opiera się ona jedynie na sprzedaży znalezionych w trasie dóbr. Owszem, istnieje możliwość zakupu towarów i nielegalnego przewiezienia go przez granicę, jednak zysk jest ciężki do wcześniejszego oszacowania, a możliwości transportowe – niewielkie.
GRAFIKA
Tendencja tworzenia gier indie w oldschoolowej oprawie retro zauważalna jest i tutaj. Na grafikę wektorową składają się jednolite, nijakie tekstury oraz proste figury stereometryczne stale „wcinające się” w siebie. Miałoby to swój urok – na pierwszy rzut oka prezentowane krajobrazy i pomniejsze widoczki wyglądają poetycznie i bajecznie – kiedy jednak przyjrzeć się im nieco dokładniej, wychodzi coś niepożądanie nieładnego.
Swoje piętno odciska także bardzo krótki dystans renderowania otoczenia. Podczas jazdy, w oddali gracz zawsze dostrzega mgłę, mrok albo obiekty „idące” wraz z zakrętem na drodze. Na podziwianie widoków, podczas przejazdu przez most, nie ma co liczyć, a błękitne wybrzeże to w rzeczywistości parę brył wyskakujących z płaskiej tafli wody (mających imitować morskie fale).
Jedynym klimatycznym aspektem, wynikającym z oprawy wizualnej, zdają się być napotykane postaci. Są one bardzo statyczne i rozmyte, a ich animacje bardzo drętwe, co nawiązuje do starszych trójwymiarowych gier. No i ten żółty sweterek wujka, zdający się posiadać nieruchomą teksturę.
DŹWIĘK
Sfera audio w Jalopy ma za zadanie nie tylko budować klimat, ale również wspierać gameplay. To właśnie w ten sposób gracz dowiaduje się o stanie swojego silnika, tudzież o konieczności wymiany opon. Dodatkowo pomaga przetrwać nieciekawe sekwencje jazdy, kiedy nic się nie dzieje – wystarczy włączyć radio!
Prócz niego, jako taka muzyka w tle w ogóle nie istnieje, jednak nie ujmuje to grze w żadnym stopniu. Gracz, tak czy siak, najwięcej czasu spędza w samochodzie, a wszechobecna cisza pozwala wczuć się w klimat towarzyszący całej produkcji. Do dyspozycji pozostają dźwięki otoczenia, którym nie można nic zarzucić.
Same odgłosy wydawane przez napotykane osoby wydają być nawiązaniem do znanej produkcji Don’t Starve, jednak tu dialogi nie są odgłosami instrumentów, a jedynie zwykłymi pomrukami, pod które zostały podłożone napisy. Jest to oczywiście mało istotne – najwięcej do powiedzenia ma wujek (chociaż i tego jest mało), a kwestie innych osób są zawsze takie same.
JAKOŚĆ
Pomijając błędy w polskiej pisowni oraz nieatrakcyjny design głównego menu, największym problemem trawiącym symulator jazdy Trabantem jest rozmaita ilość błędów i gliczy! Prócz tych jedynie irytujących, niemających bezpośredniego wpływu na rozgrywkę (np. nieodbijający się w lusterkach brud lub nieznikający obszar umieszczenia podnośnika), pojawiają się niestety takie, które uniemożliwiają kontynuację rozgrywki. Pojazd, który nieodwracalnie utyka w teksturach, ciągle zamknięte przejście graniczne – to tylko niektóre z nieznośnych bugów. Mechanika gry opiera się na ściśle oskryptowanych poziomach, w których pewne elementy są powtarzalne. Tym dziwniejszym jest fakt, że błędy kardynalne pojawiają się właśnie przy okazji takich etapów.
Niestety, bardzo irytującą częścią Jalopy jest towarzyszący protagoniście wujek. Oprócz opowieści, którymi zasypuje gracza przez całą drogę, komentuje każdy jego błąd, zaczynając od reakcji na kolizje („Uff!”), kończąc na przypominaniu o włączeniu wycieraczek. Jest to o tyle dokuczliwe, że każdą kwestię dialogową należy manualnie wyłączyć poprzez wciśnięcie klawisza myszy. Szczęśliwie, wujek jest jedynie opcjonalnym towarzyszem i zawsze można go po prostu nie brać ze sobą i zostawić wątek fabularny daleko za sobą.
OCENA
Jalopy to gra niezależna, która właśnie opuściła fazę wczesnego dostępu i stała się pełnoprawnym produktem. Patrząc na to z tej perspektywy, okazuje się, że cierpi ona na przypadłości dręczące gry o podobnej formule. Wyjście z fazy early access wcale nie zmienia tytułu w pełny (jakościowo) produkt. Wygląda to bardziej jak pełna błędów gra, której jedynym aspektem świadczącym o jej pełności jest możliwość jej ukończenia.
Założenia gry są bardzo innowacyjne, nietypowe i chwytliwe. Gorzej prezentuje się ich wykonanie: gra polega głównie pod względem niewielkiej różnorodności i pustości przedstawionego świata oraz jego przewidywalności. Mimo to, jej podstawowe mechaniki wykonane są dobrze, a główna myśl towarzysząca idei tego typu zabawy pozostała nietknięta i trzyma się dobrze. Gra posiada klimat odpowiedni dla danych czasów i nie zamęcza nas nudną fabułą – można ją całkowicie zignorować.
Patrząc na grę jako całokształt, nietrudno dostrzec nawiązań do gier typu FTL: Faster Than Light oraz Oregon Trail, gdzie gracz również musiał dotrzeć do celu, ekonomicznie i logistycznie dysponując zdobywanymi po drodze surowcami. Jalopy to stosunkowo udana próba przeniesienia tego contentu na większy format. Gdyby tylko nie te wszystkie błędy…!
- Świat: 6/10
- Rozgrywka: 7/10
- Grafika: 4/10
- Dźwięk: 6/10
- Jakość: 3/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-6400 2.70GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 960
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Home
- +Klimat Europy uwolnionej spod żelaznej kurtyny
- +Szczegółowy system zarządzania pojazdem, nie oferujący żadnych ułatwień
- +Konieczność myślenia z wyprzedzeniem i ekonomicznego zarządzania finansami
- +Ręczne sterowanie pojazdem oraz fizyczna obecność przewożonych towarów
- –Jednolite, nijakie tekstury
- –Pusty, mało różnorodny świat
- –Cała gra oparta na jednym schemacie
- –Bugi typowe dla gier indie wychodzących z wczesnego dostępu
Kopia gry została dostarczona przez zaprzyjaźniony serwis GOG.com.
Weteran gier wideo, mający styczność z każdym gatunkiem. RPG’owy ekspert, scenariuszowy wyjadacz, growy znawca. Wszędzie dostrzega alegorie, nawiązania do ogólnopojętej kultury i głebokie przesłania egzystencjalne. Twórca wideo, zarówno tego dotyczącego gier, jak i tego bardziej ambitnego!