RETROMANIAK #47 – Marvel: Ultimate Alliance [recenzja]
„Hello, True Believers”, jak ma w zwyczaju witać nas Stan Lee. Z okazji najgłośniejszej kinowej premiery ubiegłego tygodnia, jaką było Avengers: Infinity War, chciałem przybliżyć wam dzisiaj grę, która już w 2006 starała się być największym superbohaterskim crossoverem w historii.
Nie przedłużając, zapraszam na już 47. rozdanie najprawdopodobniej najlepszego retro cyklu w polskim internecie, w którym będziemy przemierzać światy rodem z komiksu. Przed wami Marvel: Ultimate Alliance z 2006 roku. Zapraszam do lektury.
ŚWIAT
Film o Avengersach przed Avengersami
Dawno, dawno temu w Stanach Zjednoczonych Ameryki powstał Marvel. On, jako wielka kompania komiksowa, wydał na świat całą gamę postaci, bohaterów oraz światów i uniwersów, które z miejsca zyskały sobie miłość i uwielbienie całych milionów na świecie. Od tych wydarzeń minęło już bardzo wiele lat, a jeden z ich twórców – wspomniany już Stan Lee – żyje nadal.
Nie będę się rozpisywał i rozpisywał na temat samego wpływu działalności tego człowieka oraz Jacka Kirby’ego na popkulturę, ale odkrywcze nie będzie, że bez ich prac ta gra by nie powstała. Jej zarys fabularny może wydawać się dosyć banalny: zły Doktor Doom po raz kolejny próbuje przejąć władzę nad całym światem. Na jego drodze staje organizacja S.H.I.E.L.D., której zadaniem jest neutralizacja zła na świecie, przy pomocy superbohaterów.
Do swojej dyspozycji w produkcji mamy całą plejadę najpopularniejszych postaci – zarówno po dobrej, jak i po złej stronie. Będziemy mogli posterować m.in. Kapitanem Ameryką, Ghost Riderem, Spider-Manem, Elektrą czy Thorem, oraz zajrzymy do takich miejsc jak Walhalla, siedziba S.H.I.E.L.D., a nawet do samego piekła. Pod koniec każdego etapu czeka na nas boss i tutaj też nie brak znanych charakterów prosto z rysunkowych noweli. Słowem – jeśli szukałeś produkcji, w której mógłbyś znaleźć znane tobie postaci, które będą poruszać się po fantastycznie zrobionym świecie, to mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość.
rozgrywka
RAZ TARCZĄ, RAZ MŁOTEM DOOMOWSKĄ HOŁOTĘ
Marvel: Ultimate Alliance to gra z gatunku action RPG. Marvel miał już doświadczenie ze zlecaniem adaptacji komiksów w tym gatunku. Przedtem powstały bowiem chociażby X-Men Legends czy X-Men Legends II: Rise of Apocalypse. Były to produkcje bardzo udane, które osiągały dosyć dobre wyniki finansowe (możliwe, że było to spowodowane faktem, że w międzyczasie w kinach pojawiały się filmy o popularnych mutantach…). Niemniej, z całkowicie nową fabułą i bohaterami zrobiono coś na szkielecie i możliwościach, jakie już były dla studia znane. Za realizację tytułu wziął się Raven Software, który też miał już za sobą współpracę z mistrzami komiksu.
Przed każdym poziomem kompletowaliśmy drużynę bohaterów, która musiała nam towarzyszyć przez resztę etapu. Do swojej dyspozycji mieliśmy wielu herosów, o czym już wspominałem, ale ich „kooperacja” była tak naprawdę najważniejszym elementem całej rozgrywki. Już dobieranie samego teamu mogło bardzo wpłynąć na powodzenie misji, bowiem produkcja premiowała team-upy, w których herosi mieli już jakieś wspólne doświadczenia. Przykładowo: jeśli do drużyny wzięliśmy Wolverine’a, Storm, Icemana i Nightcrawlera, wtedy mieliśmy premie za zrobienie teamu z X-Manami. Podobnie sytuacja miała się z Fantastyczną Czwórką, Defenders, Avengers czy nawet kategoriami stworzonymi przez samych twórców gry: The Bad Asses (za stworzenie drużyny antybohaterów z Deadpoolem i Blade’em na czele) czy Women Team (złożonego wyłącznie z superherosek).
Każda z kierowanych przez nas postaci posiadała także unikatowe umiejętności, które mogła łączyć w drużynowych atakach z kolegami z teamu. Ważnym elementem walki był też fakt, że cały świat gry był interaktywny, więc można było dążyć do potężnej destrukcji we wszystkich poziomach gry oraz wykorzystywać do tego elementy otoczenia.
Oprócz tego, w produkcji ważny był system ekspienia oraz znajdziek. Ten pierwszy odblokowywał kolejne specjalne zdolności herosów oraz ich alternatywne stroje odnoszące się do ich historii i niezliczonych komiksowych serii. Ta druga rzecz jest raczej ciekawostką, ale dla ludzi, którzy uwielbiają wyciskać gry na 100%, jakże pożądaną. Na samym początku nie wszyscy bohaterowie są odblokowani i gotowi do walki. Żeby ich uzyskać, musimy się trochę postarać. Przykładowo: aby Daredevil pomógł nam w walce, musieliśmy zebrać wszystkie jego figurki, które porozrzucane były w poszczególnych poziomach.
GRAFIKA
STILL ALIVE
Zwykle w tym miejscu zaczynam, jak co numer Retromaniaka, tyradę, że kiedyś to była świetna grafika, która się po prostu postarzała. Dzisiaj takie zdanie nie padnie z moich ust; powiem więcej – oprawa wizualna ma się i dziś bardzo dobrze. Nie jest to jednak osiągnięciem grafików z Raven Software z 2006, a tego, że w 2016 wyszedł remaster z ulepszoną oprawą, przygotowany specjalnie pod konsole PS4, Xbox One oraz komputery PC. Jako że grałem w produkcję zarówno w starej, jak i w nowszej wersji, muszę powiedzieć, że i tu, i tam ma swoje zalety. Jest bardzo kolorowa i żywiołowa, bohaterowie są odwzorowani bardziej niż poprawnie, zarys światów spełnia moje wszelkie oczekiwania jako fana Marvela – nic dodać, nic ująć. Marvel: Ultimate Alliance to dobrze wyglądający produkt.
DŹWIĘK
KAPITAN AMERYKA STRZELIŁ GALACTUSA W ŁEB, AVENGERS LATALI TEŻ
Ścieżka dźwiękowa w grze wypada moim zdaniem po prostu poprawnie. Nie brakuje w niej pompatycznych hymnów charakterystycznych dla kina superhero, ale wszystko jest bez większego wyrazu. Umówmy się, słyszeliśmy podobnych ścieżek dźwiękowych już dużo. Moim zdaniem bardziej na plus spisują się aktorzy, którzy wcielają się w bohaterów Marvela i robią to po prostu świetnie.
JAKOŚĆ
TAKI MAŁY, TAKI DUŻY MOŻE RETROMANIAKIEM BYĆ
Z racji tego, że w 2016 doczekaliśmy się remastera Marvel: Ultimate Alliance, to gra jest bezproblemowo dostępna na Steamie. Jeśli jednak chcecie zakosztować rzeczywistego retro-grania, to nie powinniście mieć problemu, a nawet zostaniecie ucieszeni faktem, że produkcja ukazała się [wcześniej] na takich konsolach jak PlayStation 3, Xbox 360, PlayStation 2, xBox, a nawet Game Boy Advance. Nic, tylko grać!
OCENA
PODSUMOWANIE
Marvel: Ultimate Alliance to niewątpliwie produkcja, w jaką warto zagrać przed oraz po wizycie w kinie na najnowszych Avengersach. Jest tutaj wszystko, czego szuka fan komiksów oraz dobrej gry wideo. Świetne postaci, dialogi, różnorodne rozwiązania rozgrywki oraz easter eggi nawiązujące do komiksów połechczą niejednego geeka. Jeśli dodamy do tego także dobrą grafikę, ciekawy system rozgrywki, bardzo intuicyjne i efektowne mechaniki, to mamy bardzo ciekawy tytuł, który, pomimo bycia dosyć zapomnianym i niezbyt znanym polskiej publiczności, jest naprawdę warty waszej uwagi. W 2009 roku wyszła druga część produkcji, która była trochę gorzej oceniana, niemniej jako suplement „jedynki” sprawdza się nieźle. Czy doczekamy się trójki? Sukcesy filmowych Avengersów wręcz domagają się bycia zaadaptowanym przez growy biznes, a Ultimate Alliance wydaje się idealnym miejscem do adaptacji. Jednak, jak zadecydują Disney i Marvel, czas pokaże.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-6400 2.70GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 960
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Home
- +Najlepszy tytuł z superbohaterami Marvela
- +Wielki realizm rozgrywki
- +Dobry remaster
- +Na wszelkie platformy
- +Wciągająca rozgrywka i mechanika
- +Masa nawiązań i easter eggów
- –Dosyć krótka
I to tyle na dziś, do zobaczenia za tydzień, trzymajcie się ciepło; ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube, a także do uczestnictwa w dyskusji na naszej portalowej grupie. Na razie!
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.