Omensight na PS4 [recenzja]
Czy z połączenia hack’n’slasha i w założeniach ambitnej przygodówki może zrodzić się coś interesującego? Wygląda na to, że jak najbardziej!
Omensight byłaby typową grą akcji, polegającą na pokonywaniu kolejnych grup różnych rodzajów przeciwników, gdyby nie dobrze opracowana i napisana historia. Nietypowy synkretyzm gatunków zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem – twórcy mogą stworzyć źle wyważoną grę, w której jeden z gatunków będzie tym przeważającym. Jeśli nie jest to z góry zaplanowanym działaniem, może się okazać, że finalny produkt okaże się być nijakim (co gracze zauważają praktycznie na samym początku rozgrywki). Tytuł studia Spearhead Games nie jest pod tym względem ideałem, ale zdecydowanie posiada pewien potencjał, który został wykorzystany zaskakująco dobrze (na co się nie zapowiadało).
ŚWIAT
Kraina Urralia zamieszkiwana przez humanoidalne zwierzęta należące do walczących ze sobą plemion oraz potężny bohater znajdujący się w środku tego wszystkiego. Brzmi jak klasyka banału, jednak z owej prostoty wychodzi na światło dzienne główny nurt fabularny, który zrzuca to wszystko na boczny tor. Gracz wciela się w rolę Harbingera (ang. Zwiastun) – legendarnego wojownika pojawiającego się tylko wtedy, kiedy świat go potrzebuje. W zgiełku walk na światło dzienne wydostaje się potężna istota – Voden – chcąca zniszczyć całą krainę. Ostatecznie wprowadza swój plan w życie, wszystko zostaje zniszczone, a postać gracza musi niejednokrotnie cofać się w czasie, by go powstrzymać.
Zarys fabularny okazuje się być głównym aspektem elementu przygodowego – Harbinger raz po razie cofa się na początek dnia zagłady, by towarzyszyć jednemu z czterech bohaterów i razem z nimi odkryć powód tego stanu rzeczy. Cała przygodówkowa mechanika oparta jest właśnie o ten schemat, dający graczowi dowolność w wyborze towarzysza. Pomysł bardzo ciekawy, jednak (jak to często w grach bywa) ingerencja gracza, w ostatecznym rozrachunku, okazuje się być tutaj złudna. Praktycznie zawsze Wiedźma, będąca koordynatorem poczynań bohatera, bezpośrednio mówi graczowi, co powinien w danym momencie zrobić, nie pozostawiając mu okazji do wykazania się swoją umiejętnością logicznego myślenia. Nawet gdyby tego typu podpowiedzi nie miały miejsca, to i tak kolejny krok w drodze do zwycięstwa jest z góry wiadomy, a gracz jedynie słuchający kwestii postaci nie powinien mieć żadnego problemu z jego określeniem.
Fabuła Omensight zamyka się w pięciu lokacjach (z czego jedna obejmuje pojedyncze pomieszczenie). Każdy z dostępnych towarzyszy, pod wpływem poczynań Zwiastuna, odwiedza wybrane z nich w ciągu 3-etapowego dnia. Ostatecznie sprowadza się to do wielokrotnego ich odwiedzania, a jeśli wziąć pod uwagę niezbyt duży rozmiar wszystkich miejscówek, może się okazać, że gracz zacznie przechodzić je na pamięć. Jedynym urozmaiceniem są możliwe do odblokowania po pewnym czasie „ukryte inaczej” pomieszczenia ze znajdźkami i dodatkowymi funduszami/doświadczeniem. Czasem gracz dostaje możliwość odkrycia nowego fragmentu lokacji, ale mimo to wszystko sprowadza się do nieco monotonnego przechodzenia przez te same pomieszczenia (jak to przy cofaniu się w czasie). Warto dodać, że kolejne cofnięcia zwiększają poziom spaczenia świata przez Vodena, jednak jest to element prawie czysto kosmetyczny.
Niestety progres fabularny opiera się tutaj jedynie na zdobywaniu tytułowych Omensightów oraz nauce otwierania specjalnych kłódek. Tego typu mechanika jeszcze bardziej potęguje liniowość, sprawiając że cel jest dla gracza zauważalny na pierwszy rzut oka, co (patrząc przez pryzmat gier przygodowych) zabija wcześniej zaprezentowaną dowolność i nie daje grającemu pola do popisu. Na szczęście niektóre, powtarzające się etapy można pominąć…!
ROZGRYWKA
Szczęśliwie przed pełnym odczuciem monotonii chroni gracza świetnie wykonany system walki. Czasem w prostocie tkwi siła, a na tej płaszczyźnie Omensight niezaprzeczalnie króluje. Bardzo szybkie potyczki, opierające się o standardowe mechaniki i kilka przydatnych umiejętności, to klucz do sukcesu. Rodzajów przeciwników nie jest wiele, a ich cechy wyróżniające, mające m.in. utrudnić graczowi skuteczną ofensywę, są łatwe do wyczucia i nietrudno opracować odpowiednie kontry.
System walki w Omensight byłby wręcz idealny, gdyby nie fakt słabo zbalansowanego poziomu trudności. W toku wprowadzania ulepszeń do umiejętności i ekwipunku głównego bohatera wrogie jednostki stają się coraz łatwiejsze do pokonania, nie stawiając przed graczem wyzwania. Wszystko po to, by w pewnym momencie natknąć się na grupę wrogich postaci, która pokonuje go w przeciągu chwili i zmusza do wielokrotnego wczytywania stanu rozgrywki. Mimo to, takich momentów jest niewiele, a walka prawie zawsze jest bardzo prosta.
Wyzwania nie stanowią także stający na drodze gracza bossowie, będący jednocześnie jego potencjalnymi towarzyszami. Cóż z tego, że posiadają oni swoje specjalne, potężne umiejętności, kiedy Harbinger włada mocą kontrolowania czasu? Potężnego przeciwnika łatwo można uwięzić w bąblu spowalniającym, bowiem każdy wróg jest na niego jak najbardziej podatny.
Taka sytuacja sprawia, że większość zgonów w ciągu gry jest wynikiem nieudanych skoków bądź niewykonanych uników w trakcie sekwencji platformowych. Tych jest tu niewiele i nie są zbyt trudne, jednak swoim „skomplikowaniem” górują nad systemem walki. Dodatkowym czynnikiem spłycającym znaczenie tego elementu jest wcześniej wspomniany fakt powtarzania się w kółko tych samych poziomów – sekwencje platformowo-zręcznościowe również można „wykuć” na pamięć.
GRAFIKA
Omensight może się poszczycić bardzo dobrą, jak na slashera, oprawą graficzną, nawiązującą swoją stylistyką do wektorowej 2D (tak bardzo lubianej przez twórców gier niezależnych). Świat jest [z początku] bardzo kolorowy i świetnie oddaje klimat tego nietypowego fantasy. Obiekty obfitują w wypukłości podkreślające ich… wygląd, jednak nie jest to wykonane tak dobrze, jak miało to miejsce w świetnym For The King.
Warto wskazać, że kolorystyka w tej produkcji często odzwierciedla nastawienie i poziom umiejętności postaci. Świecący się na fioletowo przeciwnik jest spaczony złem. Ponadto, każde z wcześniej wspomnianych plemion posiada swoje charakterystyczne barwy. Zwiastun świeci się na niebiesko jak żadna inna postać, co podkreśla jego niezależność i bycie neutralnym wobec trwającego konfliktu.
JAKOŚĆ
Względem bugów i glitchy produkcja studia Spearhead Games prezentuje się naprawdę dobrze. Jedyne problemy, jakie może napotkać gracz, pojawiają się w momencie nieudanego sfinalizowania danej sekwencji. Przykładowo, jeśli podsadzony przez towarzysza gracz spadnie z platformy, to będący już na górze podsadzający nie zejdzie na dół, by powtórzyć cały zabieg.
Dodatkowo zdarza się, że jeden z czterech kompanów nie podąży wraz z graczem w pewne miejsca, co może sprawić, iż nie będzie można go wykorzystać w momentach, w których będzie on potrzebny (np. zniszczenie ściany). Jest to fakt irytujący, ale zdarza się na tyle rzadko, że śmiało można go pominąć.
Jednak warto zwrócić uwagę na jeden z większych atutów jakościowych produkcji – pracę kamery. Niewielkie lokacje oraz ich skromna ilość ułatwiły twórcom bardzo dokładne zaprojektowanie pracy kamery. Praktycznie nigdy nie pojawia się sytuacja, w której gracz musi się użerać z niekorzystną perspektywą. Warto wspomnieć, że gdy kamera zostanie umiejscowiona za jakimś obiektem, to w jego wnętrzu zostanie „wypalona” specjalna dziura, przez którą grający bez problemu kontroluje rozgrywkę. Tego typu system pozwolił twórcom także na sprytne ukrywanie skrzyń i beczek, których otwarcie może zaowocować zdobyciem dodatkowego doświadczenia lub funduszy.
OCENA
Mimo pewnych niedociągnięć (m.in. w postaci złudnej dowolności w wyborach gracza), Omensight jest całkiem udanym połączeniem slashera i gry przygodowej. Świetny pomysł na poprowadzenie fabuły idzie w parze z przygodówkowymi mechanikami, jednocześnie nie wykluczając aspektów typowych dla gier akcji.
Główny nurt narracyjny, polegający na ciągłym cofaniu się w czasie, powoduje, że gracz nieraz będzie zmuszony do odwiedzania powtarzających się lokacji, a co za tym idzie – pozna je na pamięć. Jedynym, co stara się ratować tego typu rozgrywkę przed wpadnięciem w wir monotonii, to możliwe do odblokowania sekretne pomieszczenia ze znajdźkami oraz sporadyczne odwiedzanie wcześniej niedostępnych miejscówek.
Na szczęście zaimplementowany system walki skutecznie pozwala graczowi oderwać się od rutyny. Pojedynki są szybkie, proste i instynktowne, jednak z czasem okazuje się, że są również zbyt łatwe. Umiejętności zdobywane przez gracza pomagają mu w pokonywaniu nawet kilkukrotnie przeważającej liczby przeciwników i wyjściu z tego typu sytuacji praktycznie bez uszczerbku na zdrowiu. Paradoksalnie pojawiają się także problemy z balansem w poziomie trudności – niektóre etapy okazują się być makabrycznie trudne.
Cała rozgrywka w grze studia Spearhead Games opiera się o niesamowicie prosty schemat – znajdź tytułowy Omensight bądź naucz się otwierania kłódek danego koloru. Jest to aspekt dodatkowo niwelujący elementy przygodówkowe. Nie dość, że służąca za wsparcie Wiedźma bezpośrednio mówi bohaterowi, co należy zrobić, to dodatkowo jego kolejne cele są aż zbytnio czytelne. Pozbawia to gracza pola do popisu – podając mu rozwiązanie wszystkich zagadek jak na tacy.
Dodatkowym atutem produkcji jest rewelacyjna praca kamery, która nie pozwala na jakiekolwiek nieścisłości czy problemy perspektywiczne.
- Świat: 7/10
- Rozgrywka: 8/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 5/10
- Jakość: 7/10
Platforma testowa PS4
- Model: 5B
- +Udane połączenie slashera i przygodówki
- +W założeniach ciekawy schemat polegający na cofaniu się w czasie
- +Prosty, dynamiczny i satysfakcjonujący system walki
- +Ponadprzeciętna oprawa graficzna
- +Rewelacyjna praca kamery
- –Bardzo płytkie elementy przygodowe
- –Niezbyt dobrze zbalansowany poziom trudności
- –Powtarzające się lokacje
Weteran gier wideo, mający styczność z każdym gatunkiem. RPG’owy ekspert, scenariuszowy wyjadacz, growy znawca. Wszędzie dostrzega alegorie, nawiązania do ogólnopojętej kultury i głebokie przesłania egzystencjalne. Twórca wideo, zarówno tego dotyczącego gier, jak i tego bardziej ambitnego!