RETROMANIAK #58: Super Mario Bros. – recenzja [PC]
Witajcie, Retromaciacy! Tak, to ja, stary prowadzący – Don Mateo! Wracam po dwutygodniowym zastępstwie, w trakcie którego rozrywki dostarczył mój kolega: Maksymilian Goszczycki.
Dzisiaj, z okazji mojego wakacyjnego wyjazdu do Włoch, przeniesiemy się w szalone lata 80. i przypomnimy sobie historię najsłynniejszego w popkulturze włoskiego hydraulika. W 58. odcinku najprawdopodobniej najlepszej retro-serii w polskim internecie chcę zaprosić was do Japonii i do klasycznego Super Mario Bros.
ŚWIAT
IT’S ME, MARIO
Historia jednej z najbardziej kultowych gier w historii elektronicznej rozrywki zaczęła się w Japonii. To tam, we wrześniu roku 1985, na świat, prosto z głowy Shigeru Miyamoto, wyszedł on – cały w czerwieni, z wąsem i uśmiechem na twarzy – który już od 33 lat jest samonapędzającą się marką. Programista, który w swojej historii miał już poczęcie Donkey Konga, nawet nie wiedział, na jaką żyłę złota trafił – ale po kolei.
Sytuacja rynku growego w początkowych latach 80. była daleka od obiecującej. Po wielkiej kraksie E.T., która pogrążyła branżę i produkcję nowych tytułów na dobre, ceny sprzętu pikowały, a gamerstwo wydawało się być na wymarciu. Tym bardziej, wielki potentat – Nintendo – potrzebował zaradzić lejowi po bombie, jaki powstał. Z pomysłem nowej i rewolucyjnej, jak się miało okazać, produkcji przyszło dwóch panów – wspomniany Miyamoto oraz Takashi Tezuka. Ten pierwszy w przyszłości miał także odpowiadać za kolejne z wielkich tytułów Wielkiego N – chociażby serii The Legend of Zelda.
Zawsze wyobrażam sobie, jak musiała wyglądać rozmowa między włodarzami japońskiej firmy a twórcą gry właśnie:
Shigeru Miyamoto – Panowie, mam idealny pomysł, jak wyjść z kryzysu branży growej i jest to pomysł rewelacyjny.
Nintendo – Śmiało, Shigeru, dałeś nam już Donkey Konga, on całkiem nieźle zarobił – opowiedz, o co chodzi.
Shigeru Miyamoto – Sprawa tyczy się gry, w której wcielamy się we włoskiego hydraulika. Jego zadaniem jest wyzwolenie księżniczki, walka z przeciwnikami, a także wzmacnianie swojej siły poprzez jedzenie grzybów. Ja wiem, panowie, że to brzmi jak dzieło szaleństwa, ale zaufajcie mi, wszystko będzie dobrze.
I jak się okazało w perspektywie lat, nie było mowy o pomyłce.
ROZGRYWKA
NAJBARDZIEJ ZNANY HYDRAULIK ŚWIATA
Pomimo tego, że w Nintendo było wielkie ciśnienie, żeby powstający Super Mario Bros. był strzelanką, to twórcy postanowili zostawić go w formie platformówki tak, aby ograniczyć liczbę przycisków i przystosować ją do najbardziej niedzielnych graczy na świecie. Trzeba im [twórcom] przyznać, że mieli rację – wszystkie sekwencje w Super Mario Bros. są bardzo proste, żeby nie powiedzieć: banalne. Każdy gracz od razu pojmie, że trzeba chodzić w prawo oraz skakać w górę w celu zbierania monet.
Celem naszej rozgrywki jest uwolnienie księżniczki z rąk złego antagonisty Bowsera, z którym będziemy toczyć potyczkę przy każdym końcu etapu. Łącznie czeka na nas osiem światów, które podzielone są na cztery oddzielne etapy. W każdym z miejsc spotkamy masę antagonistów i power-upów, które pomogą nam w przygodzie. Jak sam mówiłem, w produkcji zbiera się monetki. Co za nie się otrzymuje? Dodatkowe życie – tak samo jak przy jedzeniu grzybów (Goomba), które sprawiają, że Marian ma dodatkowe zdolności w walce z chociażby żółwiami Koopa Troopa. Inne ze specjalnych przedmiotów to np. kwiaty, których zjedzenie pozwoli nam na rzucanie ognistych kul. Mało kto wie, że inspiracją dla Miyamoto nie były tutaj nachodzące na pierwsze skojarzenie narkotyki, a podania z ludowych legend prosto z Kraju Samurajów, które mówiły o wojownikach posilających się runem leśnym, dającym specjalne możliwości. Stąd też, w uniwersum Mario, przestrzeń gry nazywa się Mushroom Kingdom. No, to jedna, dodatkowa ciekawostka zagościła właśnie w waszym życiu; ale pozwólmy sobie iść dalej.
Co więcej, produkcja posiada także swoisty multiplayer na dwie osoby – nasz towarzysz przy konsoli wcieli się w równie kultowego brata naszego hydraulika: Luigiego.
GRAFIKA
PIKSEL PIKSELA POGANIA
Twórcą samej oprawy graficznej Mario jest nie kto inny, jak jej główny twórca. Tak to właśnie wyglądało w latach osiemdziesiątych – to sam projektant odpowiadał za bohaterów, treść i grafikę. Trzeba przyznać Miyamoto – który z wykształcenia grafikiem – że pomimo wielkiej prostoty i banalności w konstruowaniu obszarów, stworzył coś, co stało się ponadczasowe i po dziś dzień się sprawdza. Mało tego: wygląda to o wiele lepiej niż inne projekty z lat 90. i początków XXI wieku. Bardzo kolorowe, rozbudowane światy i obiekty musiały robić wielkie wrażenie w momencie premiery. Słowem, jest to grafika, która zdefiniowała, jak powinny wyglądać gry platformowe.
DŹWIĘK
PAM PARAMPAM PAM PAM
Każdy bez problemu umiałby zanucić klasyczny początek gierki w Mario, która wryła się już w kanwy popkultury oraz jest istną legendą. Za muzykę w Super Mario Bros. odpowiada nie kto inny, ale inna legenda branży – Koji Kondo. Japoński muzyk, który przeszedł do historii chociażby dzięki soundtrackowi do The Legend of Zelda: Ocarina of Time, w połowie lat 80. dopiero co zaczynał przygodę z komponowaniem, tym samym spotkał się z nie lada wyzwaniem. Jak sam wspominałem – Nintendo bardzo chciało mieć w swojej stajni strzelankę, to też Kondo w pierwszej chwili skomponował bardzo powolną i pompatyczną ścieżkę dźwiękową. Wówczas poprosił szefostwo o wgląd w produkcję – jak się okazało, musiał całą muzykę napisać od nowa. Dało to klasyczny już set sześciu utworów w bardzo radosnym, żywiołowym i zabawnym tonie, idealnym dla każdego gracza.
JAKOŚĆ
BYŁO, BYŁO I JESZCZE RAZ BYŁO
Nie zdziwię nikogo, jak powiem, że Super Mario Bros. jest dostępne po prostu wszędzie. Sama produkcja ukazała się na praktycznie większości konsol od Nintendo, a jej ostatnia wersja pochodzi nawet z 2011 i była wydana Nintendo 3DS. Nic, tylko grać, bo produkt jest bardzo stabilny, wciągający i znajdzie swoich fanów nawet na tak długi czas po premierze.
OCENA
PODSUMOWANIE
Szczerze, zawsze się bałem podejść pod temat Mario i dopiero mój wakacyjny wyjazd mnie do tego sprowokował. Czemu? Ponieważ jest to tak duży rozdział popkultury i postaci, która po dziś bije rekordy popularności. Niemniej to właśnie od Super Mario Bros. wszystko się zaczęło i to właśnie ten tytuł przywrócił branży wiarę w możliwości tworzenia gier. Prawdziwy klasyk, który każdy zna; a jeśli ktoś nie – niech się wstydzi i jak najszybciej nadrobi swoje zaległości!
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-6400 2.70 GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 960
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Home
- +Istna klasyka platformówek
- +Humor, muzyka, atmosfera, klimat
- +Bardzo dobra grafika
- +Istnieje w każdej możliwej formie
I to tyle na dziś! Do zobaczenia za tydzień, trzymajcie się ciepło; ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube’a, a także do udziału w dyskusji na naszej portalowej grupie. Na razie!
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Pingback: RETROMANIAK #77: Historia serii TEKKEN - TesterGier.pl
Pingback: FELIETON GROWY #2: Historia Pegasusa - TesterGier.pl
Pingback: RETROMANIAK #95: Super Mario Fail – Mario i wpadki Nintendo - TesterGier.pl
Pingback: RETROMANIAK #99: Mody i kody – nowe życie starych gier konsolowych - TesterGier.pl