RETROMANIAK #59: NBA Live 2003 – recenzja [PC]
Witajcie, Retromaniacy! Jak co tydzień witam was z nową dawką wspomnień z grami retro. Niewielu ludzi w naszej redakcji – i ogólnie rzecz biorąc wśród moich znajomych – wie, że interesuję się koszykówką. Ten amerykański sport nie raz i nie dwa zmusił mnie do pobudki w okolicach drugiej w nocy, aby podziwiać najważniejszą klasę rozgrywkową na świecie, jaką jest NBA.
Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć, jak to się w moim przypadku zaczęło. Zapraszam na 59. rozdanie prawdopodobnie najlepszego cyklu retro w polskim internecie i do lektury moich wspomnień o NBA Live 2003.
ŚWIAT
CYNY GEJM
Powiedzieć o Electronic Arts, że było kiedyś monopolistami w dziedzinie gier sportowych, to na dobrą sprawę nie powiedzieć nic. Koncern w swoich rękach miał licencje na piłkę nożną, football amerykański, golf czy koszykówkę właśnie. Cykl NBA Live został zapoczątkowany w jednych z najbardziej „złotych” epok dla tego sportu, w roku 1994. W latach 90. nawet w Polsce oglądanie rozgrywek NBA było popularyzowane przez telewizję, a na parkietach występowały takie legendy jak Dennis Rodman, Scottie Pippen czy legendarny Michael Jordan. Elektronicy – którzy w tym samym czasie zaczynali swoją przygodę ze sportowymi produkcjami (patrz mój artykuł o historii serii FIFA) – stwierdzili, że zaryzykują i kolejna dyscyplina sportu drużynowego dostanie szansę zaistnienia na ekranach komputerów. Jak się okazało, była to przygoda pełna napięć, zerwań, a także utraty fanów. Jednak te 16 lat temu, jak omawiany dzisiaj tytuł wychodził, to fakty były bolesne dla konkurencji – EA i ich studio SPORTS było istnym dominatorem rynku.
Z omawianym dzisiaj produktem zapoznał mnie nie kto inny, jak mój wujek – wielki kibic NBA oraz drużyny Chicago Bulls. Wtedy, te 16 lat temu, patrząc na ekran komputera stacjonarnego, moja miłość do elektronicznego kosza rozgorzała.
rozgrywka
RZUT ZA 3 PUNKTY
W NBA Live 2003 mieliśmy do czynienia zasadniczo z czterema opcjami rozgrywki. Był multiplayer (niestety dzisiaj serwery milczą, ale nadal można grać w bardzo archaicznym modelu – „na podzielonym ekranie”), opcja kariery menadżerskiej, trening oraz możliwość rozgrywania pojedynczych spotkań. Pozwolę sobie opisać wszelkie tryby, za wyjątkiem multi, po kolei…
KARIERA MENADŻERSKA – każdy z nas ma zawsze jakieś ulubione drużyny, prawda? Moją od zawsze było Los Angeles Lakers, które te 15 lat temu odnosiło wielkie sukcesy, a duet Bryant-O’Neal po nocy śnił się niejednemu obrońcy w NBA. Jak sama nazwa trybu wskazuje, twoim zadaniem, graczu, było uczynić z tych dzieci mężczyzn i wygrać mistrzostwo najważniejszej ligi koszykarskiej na świecie. Całość była oczywiście w odpowiedniej, amerykańskiej otoczce – był podział na Wschodnią i Zachodnią Konferencję, drabinka rozgrywkowa, a także pełno tego, co Amerykanie uwielbiają – statystyk. O Chrystusie słodki, mogliśmy sprawdzić dane każdego, możliwego zawodnika w grze, poczytać o jego dokonaniach w lidze od momentu debiutu – słowem, coś dla prawdziwych fanatyków kosza. Dodatkowo mogliśmy transferować i uzupełniać swoje składy o tzw. wolnych zawodników.
MECZE TOWARZYSKIE – Sól każdej gry koszykarskiej. Możliwość rozgrywki z komputerem, albo w multi w przestarzałej technice „podzielonego ekranu”. Dodatkowo drużyny All Stars z poszczególnych dekad. Trzeba też wspomnieć o wielkiej dynamice spotkań, dobrym poziomie trudności oraz satysfakcjonującej rozgrywce, która była pełna animacji, przerywników i odbrze oddawała klimat zmagań na najważniejszych parkietach świata.
TRENING – …czyni mistrza, a tutaj naprawdę można było nauczyć się rzemiosła koszykarskiego od zera. Dostawaliśmy salę treningową, mogliśmy wybrać sobie swojego ulubionego zawodnika i ćwiczyć poszczególne elementy gry tak, żeby być gotowym na wielkie wyzwanie, jakim jest mistrzostwo NBA. To rozwiązanie pozwalało amatorom poznać mechanikę gry, poznać sterowanie od podstaw, co uważam za świetne rozwiązanie.
GRAFIKA
OPOWIEŚĆ O ŚLICZNYM SHAQU
Grafika w NBA Live 2003 jest całkowicie kompletna. Około 90% zawodników w grze ma spersonifikowaną twarz, a nawet takie detale urody jak włosy, tatuaże. Co więcej, wielką rolę ogrywają wspomniane przeze mnie tatuaże, a także całkowite zamknięcie produkcji w realiach 3D. Może i wszystko zestarzało się znacząco w stosunku do 2018 roku, ale jak na warunki roku 2002 roku, to jakościowo jest to twór zbliżony do najładniejszych tytułów z xBoksa czy drugiego PlayStation (co ciekawe, NBA Live 2003 ukazał się także na PSX). Słowem, lepiej się po prostu w tamtym czasie nie dało, a szczegółowość po dziś może budzić szacunek fanów retro.
DŹWIĘK
AMERYKAŃSKI BIT GROWEJ ULICY
Koszykówka od zawsze zasadniczo kojarzy się z jednym gatunkiem muzycznym. Tym jest rap. Nic w tym dziwnego, subkultura koszykarska wyrasta wręcz z afroamerykańskich społeczności mieszkających na przedmieściach dużych miast. Czy więc gra koszykarska od EA dostarczyła dobrej oprawy? Jeszcze jak. Na muzykę, która jest zawarta w produkcji, składa się 12 oddzielnych utworów ulicznych, których autorstwo należy do takich wykonawców jak Snoop Dogg czy Busta Rhymes. Pomimo że od ów dźwięków mi życiowo daleko, to przyznać muszę, że kompozycje idealnie wpisują się w klimat sportowej rozgrywki. Do tego świetny komentarz, który jest bardzo spersonalizowany (komentator czyta nazwisko każdego gracza w grze – tego nawet w FIFIE nigdy nie słyszeli!).
JAKOŚĆ
ALE TO JUŻ BYŁO…
Niestety, ale NBA Live 2003 nie jest już nigdzie dostępne, przynajmniej w legalnym tego słowa znaczeniu. Niemniej nie oznacza to, że gra nie jest w stanie działać na najnowszych systemach operacyjnych. Mamy rok 2018, a NBA Live 2003, jak rządziło 16 lat temu, tak rządzi teraz. Gdyby tylko działał multiplayer, można by było mówić o tym, że wszystko działa tak, jak powinno.
OCENA
PODSUMOWANIE
Ciężko mi być obiektywnym względem tytułu, który już od 2002 roku jest zainstalowany na moim komputerze. Moim prywatnym zdaniem, jest to najlepsza koszykówka, jaką Electronic Arts kiedykolwiek wydało. Ta gra ma wszystko, co mieć powinna – dynamikę, klimat i pełną radochę z gry w kosza w bardzo prostym sterowaniu. Nic, tylko grać; bo pomimo że produkt nie istnieje na rynku już od bardzo dawna, to jest wart wielkiej uwagi.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 6/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-6400 2.70 GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 960
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Home
- +Najlepsze NBA Live w historii okiem Retromaniaka
- +Prostota w grze
- +Personalizacja na najwyższym poziomie
- +Komentarz, oprawa
- –Nie istnieje na rynku
- –Z perspektywy czasu: nie dość, że mało trybów gry, to jeszcze umarłe multi
I to tyle na dziś! Do zobaczenia za tydzień, trzymajcie się ciepło; ja zapraszam na naszego Facebooka, YouTube’a, a także do udziału w dyskusji na naszej portalowej grupie. Na razie!
A imię moje 40 i 4…. witam w mojej kuchni, nazywam się Don Mateo i będę waszym podróżnikiem w czasie, który z mroków historii przypomni najlepsze/najbardziej pamiętne/najgorsze gry w historii, w moim małym kąciku o nazwie ,,Retromaniak”.Na ekranach waszych monitorów, będę też widniał jako felietonista, więc nie regulujcie odbiorników. Prywatnie, jestem wielkim fanem rocka i metalu, studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Pingback: NBA 2k21 za darmo na zawsze! [Darmowe gry MAJ 2021 #3] - TesterGier.pl
Pingback: MyNBA Eras – najlepszy tryb gry w historii serii NBA2K - TesterGier.pl