Na hak i zrobione – Airheart: Tales of the broken wings – recenzja [PC]
Airheart to gra, która została zrobiona z – nomen omen – sercem. Twórcy bardzo przyłożyli się do tego, byśmy polubili naszą postać i smucili się, kiedy jej losy odmienią się na gorsze.
Przyznam, że gry zręcznościowe lubię „tak sobie”. Owszem, są takie, które potrafią mnie zaczarować, ale jest ich niewiele. Airheart do nich jednak dołączył. Czy to główna bohaterka? Czarująca grafika? Przyjemna muzyka? Sprawdźmy!
Świat
Muszę się wam do czegoś przyznać: pasjami uwielbiam estetykę, w której mamy unoszące się w powietrzu na skałach elementy otoczenia. Latające miasta, latające wysepki, latające wszystko… zawsze potrafiło mnie to oczarować. I taki to jest właśnie świat. Tutaj trudno szukać ryb w wodzie, one latają w powietrzu, a co sprytniejsi piloci łowią je swoimi samolotami. To się opłaca, bowiem można dostać za nie sporo dobrych rzeczy. Ale to już kwestia samej rozgrywki.
Nasza główna bohaterka, Amelia (podobieństwo do Amelii Earhart pewnie nieprzypadkowe), wcale nie marzy o tym, żeby wiecznie łowić drobnicę. Ona chce wyruszyć aż do stratosfery, gdzie podobno pływa podniebny wieloryb (z jakichś powodów przypomniało mi się Re:Zero…). Ten, kto go upoluje, będzie obrzydliwie bogaty. A kto z nas nie marzy o wieczystej sławie i pieniądzach? No właśnie. Jednak im wyżej się wspinamy, tym boleśniejszy może być upadek. Czasem ścigają nas piraci, czasem policja. Jeśli spadniemy, nasza historia kończy się w bardzo smutny sposób – najwyraźniej bohaterka nie ma spadochronu. Ale nie możemy się poddawać, przed nami droga na sam szczyt, aż do podniebnego wieloryba.
Rozgrywka
Rozgrywka jest… interesująca, chociaż prosta. Sterowanie jest ewidentnie nastawione na ludzi, którzy są wyposażeni w kontrolery. Samolot czasami reaguje z opóźnieniem na WSAD, co momentami może skończyć się tragicznie. Poza tym: nie zwiedzamy samej Granarii, jesteśmy ograniczeni do własnego warsztatu, hangaru i ew. sklepu. Ale to nie szkodzi, kto by chciał łazić po mieście, kiedy tak pięknie jest w powietrzu. Mechanizm ulepszania i rozwoju jest bardzo fajny, pozwala nam w niedługim czasie z małego samolociku przerodzić się w prawdziwego łowcę przestworzy. Trzeba tylko uważać, żeby nie wpaść na skały.
Jeśli chodzi o przeciwników, to… ech. Na pierwszych poziomach załatwia się ich w banalny sposób – łapiesz jednego na hak, on przestaje się bronić, wtedy strzelasz do niego ile fabryka dała. Bach, darmowe części, dzięki, frajerze!
Grafika
Grafikę muszę pochwalić. Estetyka jest przyjemna, lekko kreskówkowa, ale to dodaje grze tylko uroku. Przepiękne, złote drzewka lśnią w blasku słońca, perspektywa przemierzania niebios jest wprost fascynująca, kiedy człowiek przyjrzy się kolorystyce… a i nasza postać, malowane pięknie przerywniki i – nawet – animacja spadania w dół mają swój klimat. To trzeba po prostu zobaczyć, jest naprawdę urzekające.
Dźwięk
Nasza bohaterka ma przyjemny głos i często relacjonuje nam różne etapy – zależy od tego, jak wysoko się wzbijemy. Muzyka przyjemnie wpada w ucho, jest nienatrętna, można jej posłuchać z prawdziwwą przyjemnością.
Jakość
Przez cały czas gry nie złapałam szczęśliwie ani jednego buga. Tytuł włącza się szybko i działa płynnie – za to wielki plus. Nie waży też dużo, znajdzie się na niego miejsce nawet przy najbardziej zapchanych dyskach. Dobrze zoptymalizowany!
Ocena
Airheart to jeden z tych tytułów, który ogrzewa serduszko w jesienne wieczory. Przyjemna zręcznościówka, która wciąga prostą, ale niesamowicie sympatyczną historią. Myślę, że jeszcze niejednokrotnie do niej wrócę.
Bardzo dziękuję, Blindflug Studios, świetnie spędzony czas!
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 8/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 9/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-7400 3.00GHz
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 7 64-bit
- +Czarujący świat
- +Przepiękne lokacje
- +Tworzenie własnego statku
- +Ciekawy cel
- –Trochę opóźnione celowanie
- –Momentami głupi przeciwnicy
Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.