State of Mind czyli trashumanistyczny thriller – recenzja [PC]
State of Mind to najmłodsze dziecko niewielkiego, niemieckiego studia Daedalic Entertainment. Akcja gry dzieje się w niedalekiej przyszłości w roku 2038. Jest to niewątpliwie dystopijny okres w historii – kraje są podzielone na rywalizujące z sobą bloki polityczne. Ludzkość mocno zniszczyła swoją planetę doprowadzając do ekologicznych katastrof, a wielu marzy o zostaniu wybranym do bycia kolonistą na marsie. Gra skupia się na transhumanizmie, rozwoju technologii, strachu przed nią i byciu członkiem rodziny. Zadaje również pytanie – co naprawdę ma znaczenie?
Jeśli chcesz usłyszeć odpowiedź na to pytanie – zapraszam do lektury.
świat
Berlin roku 2038 w grze State of Mind jest niewątpliwie niezbyt przyjaznym miejscem do mieszkania dla zwykłego człowieka. Po dużej ilości bezdomnych czy biednych ludzi na ulicach wnioskuję, iż występuje w nim duże bezrobocie. Na każdym kroku stacjonują jednostki policji, a raczej botów policyjnych – egzekwowanie prawa zostało zdominowane przez bezduszne maszyny, które bardzo gorliwie wykonują swoją pracę – nie mają litości dla żadnej osoby łamiącej prawo i każdego obywatela traktują jak potencjalnego przestępcę.
Prasa i media są zdominowane przez „The Voice” – potężną firmę, która kontroluje radio, telewizję i internet. Co więcej ich baza danych jest ogromna i jest podłączona do systemu miejskiego monitoringu. Wygląda to tak, jak gdyby „Głos” był w całości kontrolowany przez państwo – sieje propagandę i występuje praktycznie wszędzie.
Każda rozmowa „telefoniczna” jest również nagrywana. Tak samo jak to, co robimy. Władze dysponują informacjami na każdy temat – gdzie pracujemy, jaki mamy pesel, ile mamy lat, czy jesteśmy w związku, jaki jest nasz stan zdrowia, puls.
Co więcej nastąpiła eskalacja terroryzmu, głównie w wersji luddystycznej. Luddyzm był ruchem w XVIII i XIX wiecznej Wielkiej Brytanii – skupiał niepiśmiennych i niewykształconych robotników czy rolników, którzy ze strachu niszczyli wszelkie, napotkane maszyny. W pewnym momencie ruch był tak silny, że rząd królewski zakazał niszczenia maszyn pod karą śmierci. Jego siła brała się z tego, że w tamtym okresie rewolucji przemysłowej wielu ludzi straciło pracę, co doprowadziło ich do nędzy. State of Mind świetnie przenosi sytuację sprzed wieków w przyszłość – rewolucja przemysłowa zmieniła się w rewolucję cybernetyczną, a sztuczna inteligencja zawłaszczyła większość prostych zawodów. Gdy przenosimy się w ciało protagonisty często w radiu słyszymy informacje o kolejnych zamach terrorystycznych luddystów, którzy nie patrzą czy niszczą tylko maszyny, czy jeszcze ludzi nieopodal. Zamachy występują nie tylko w Niemczech – słyszymy o wybuchach czy to w Paryżu, czy w Warszawie.
A jak wygląda fabuła State of Mind? Naszym protagonistą jest Richard Nolan – zgorzkniały, anty-botowy dziennikarz nagrodzony nagrodą Pulitzera. Jest on również chyba najpopularniejszym twórcą treści w „The Voice” – jest postacią powszechnie znaną. Budzi się on w szpitalu po wypadku samochodowym. Ma problem z wspomnieniami i jako gracz pomagamy mu przypomnieć sobie co się stało i gdzie jest jego rodzina.
Rozgrywka
State of Mind jest grą trzecioosobową – poza cutscenkami oglądamy świat zza pleców bohatera. Nie uświadczymy tu walki, jednakże w zamian mamy zręcznościowe aspekty w postaci latania dronami, kierowania kamerami, czasami skradania się czy latania małym robotem. Generalnie głównie wchodzimy w interakcje z jakimiś przedmiotami czy osobami. Lokacje, w których podróżujemy są lokacjami zamkniętymi – nie ma tu miejsca na otwarty świat, fabuła nas sama prowadzi. Ciekawą sprawą jest to, że często zdarza nam się grać innymi postaciami, w tym jedną można nazwać drugim głównym bohaterem – nie chcę jednakże spoilerować nikomu fabuły, więc tutaj zamilknę.
Grafika i Dźwięk
Są to definitywnie najmocniejsze aspekty gry, pomimo świetnego świata przedstawionego. Grafika jest wyjątkowa i nigdzie indziej nie spotkałem tak, jakby to rzec – geometrycznie przedstawionego świata. Ludzkie ciała nie są gładkie – są za to zbudowane z brył. Sama kolorystyka również zmienia się zależnie od rzeczywistości, w której podróżujemy – świat realny jest zdominowany przez zimne kolory, nieboskłon z powodu zanieczyszczeń jest ciemny, a miasto gęsto zabudowane. Świat wirtualny jest za to jasny i momentami sterylny. Dominuje szeroka zabudowa i występują parki. Brak jest również spalin z powodu wysokiej elektryfikacji.
Muzyka w State of Mind jest wspaniałym tłem – nie narzuca się, buduje atmosferę. Wadą jest jednak mała różnorodność – wszystko jest raczej wariacją muzyki klasycznej. Oczywiście w radiu można wrzucić sobie „cybermetal” czy inną, futurystyczną muzykę, jest ona jednakże w ogromnej mniejszości. Rzekłbym, że jest ciekawostką.
JAKOŚĆ
Błędów w State of Mind nie uświadczyłem – za wyjątkiem opóźnionego i topornego robienia screenshotów, nie wiem jednakże na ile jest to błąd twórców czy platformy (gog). Kuleje również moim zdaniem optymalizacja. Mimo niskich wymagań gra potrafiła mi się przycinać. Nie posiadam co prawda potężnego kombajnu, jednakże nie miałem problemu z graniem w graficzne perły, takie jak na przykład Borderlands II, Overwatch czy Anno 1404. Są to gry, w których dzieje się nieporównywalnie więcej niż w State of Mind.
OCENA
State of Mind jest grą świetną, jednakże nie jest wyjątkowa. Cyberpunkowe, transhumanistyczne i orwellowskie klimaty są obecnie bardzo modne, co nie jest oczywiście wadą. Pozwalają na pewnego rodzaju intelektualną zabawę, dzięki której możemy bawić się w przepowiadanie przyszłości – jak będzie ona wyglądać? W serialach i grach często pojawia się motyw wszechmocnego systemu. Jeszcze 10 lat temu pomyślałbym, że to strach bezpodstawny, jednakże ogromna popularyzacja social media (i ogromy monopol facebooka) czy azjatyckie próby wprowadzenia systemu oceniającego obywateli sugerują, że rzeczywistość przedstawiona przez twórców gry Orwell czy właśnie State of Mind wcale nie musi być odległa od rzeczywistości.
Gra jest wciągająca, jednakże jej początek jest moim zdaniem przydługi i nudzący, a sama ilość zręcznościowych momentów jest męcząca. Twórcy stworzyli grę skupioną na opowiadaniu historii, a sztuczne wydłużanie czasu rozgrywki irytującym lataniem dronami jest męczące. Szczególnie, że sterowanie nimi jest katorgą. Prawdopodobnie przyjemniejsza jest gra na padzie, jednakże ja korzystałem z zestawu myszy i klawiatury.
Kolejną wadą jest bardzo mała ilość decyzji, które możemy podjąć. Tak naprawdę poza końcówką gry nie ma ich wcale, a szkoda, gdyż i fabuła, i świat przedstawiony są absolutnie fenomenalne, a klimat gry jest ekstra. Jest to definitywnie gra warta polecenia, szczególnie ludziom zainteresowanym filozofią, socjologią czy nawet religią. Jeśli zagrasz w State of Mind to raczej zbyt mocno nie zmienisz swojego światopoglądu, jednakże zapamiętasz tę grę na dłużej.
Dzieło Daedalic Entertainment masz ograne? Zapraszam do podzielenia się wrażeniami na naszej grupie na facebooku – w końcu zawsze miło jest z kimś pogadać na filozoficzny temat!
Po więcej ciekawych artykułów zapraszam na naszą stronę i życzę miłego dnia! (Tudzież nocy, nie wiem o której godzinie to czytasz)
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 5/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 5/10
Platforma testowa PC
- Procesor: AMD Phentom(™) II X4 955gt
- Grafika: NVIDIA Quadro 4000
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Pro
- +Wciągający i realistyczny klimat
- +Niejednoznaczny protagonista
- +Wyjątkowa grafika
- +Naszym antagonistą jest Steve Jobs walczący z anarcholinuxem
- +Wątek wyemancypowanego robota
- –Praktycznie brak wyborów do podjęcia w grze
- –Irytujące i nudne etapy zręcznościowe
- –Za mało informacji z świata i momentami zbyt wartka akcja
Absolwent Bezpieczeństwa Wewnętrznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalizujący się w sprawach terroryzmu oraz konfliktów międzynarodowych i społecznych. Wychowany na strategiach fan RPG-ów. Od lat „złoty” gracz Ligi Legend. Zakochany w „małym trójmieście kaszubskim” i wiecznie tęskniący ku stolicy pierników.