Anno 1800 – wrażenia z otwartej bety [zapowiedź]
Seria Anno jest z nami już ponad 20 lat. Od tamtego czasu pojawiło się sześć głównych odsłon, które mamiły odzwierciedleniami danych epok. Mogliśmy kolonizować wyspy, walczyć w bitwach wodnych i prowadzić handel z sojusznikami (także w multiplayerze). Po dwóch kosmicznych odsłonach pora zejść na Ziemie. Witajcie w XIX w.!
Testowana wersja pochodzi z otwartej bety z dni 12-15 kwietnia.
Statek na horyzoncie
Szczerze — zaskoczyła mnie kampania. Jest tu historia i nawet nie byle jaka. Otóż „siebie” (wybieramy awatara oraz flagę) poznajemy, gdy wraz z przyjacielem odpływamy z malowniczych terenów leśnych (najpewniej) Ameryki Południowej. Jednak potrzebujemy do tego celu statku przewozowego. Aby zarobić na niego, musimy złowić trochę ryb dla lokalnego mieszkańca. Dość ekstrawaganckim sposobem, bo przy użyciu dynamitu. Po wykupieniu przewozu poznajemy głębiej nasze relacje rodzinne. Przypływamy do Bright Sands za prośbą siostry. Ogólnie mówiąc źle się dzieje, musimy spłacić dług zmarłego ojca i wraz z kolonistami uciekamy do nowo wykupionej wyspy. Tam zaczynamy właściwą grę…
Rewelacyjną zaletą 1800 jest nieprzerwana ciągłość fabuły. Dla przykładu w Anno 1404 mieliśmy misje — po ich ukończeniu, zmieniał się wygląd naszego miasta lub w ogóle traciliśmy swój dorobek życia. Rozpoczynaliśmy czasami od zera, choć w tym samym miejscu. Tu na szczęście jest inaczej.
Co w trawie piszczy
Nie zdziwię nikogo, że rozgrywka jest podobna, jak w poprzednich odsłonach serii. To city builder z wieloma elementami ekonomicznymi. Tak więc zadbamy o swój lud, o relacje między innymi nacjami, o linie zaopatrzeniowe itp. Ale po kolei.
Swoją przygodę na niezbadanej wyspie zaczynamy od postawienia rynku. Jest to serce naszego miasta, wymagane dla mieszkańców. Aby ich zdobyć, musimy zbudować proste chałupy z drewna. Ten surowiec zdobędziemy, wznosząc chatę drwala oraz tartak, by przemienić drewno na deski. Nie należy zapominać też o zachciankach osadników. Należy dostarczać im jedzenia (na początku wystarczy ryby, później dojdą m.in. ziemniaki, z których tworzy się również alkohol), miejsc zabaw (np. tawerna) czy ubrań. Aby je wyprodukować, musimy wpierw hodować owce… itp. itd.
Rozgrywka jest „wystarczająco rozbudowana”. Odnaleźć się w tym rozgardiaszu jest całkiem łatwo, pomaga przy tym zmieniony interfejs. Teraz, zamiast szukać po ikonkach, gdzie jest ten tartak, wystarczy kliknąć kategorie. Dla przykładu — w linii produkcyjnej drewna znajdziemy schemat, co musimy zbudować, by zdobyć deski. Dostępne jest także koło szybkiego wyboru pod prawym przyciskiem myszy, który możemy dowolnie modyfikować.
W becie było kilka trybów gry. W single’u znajdziemy kampanie i sandbox (czyli nieskończoną ilość pieniędzy). Mamy także tryb multiplayer — online z randomami lub znajomymi (który niezbyt chciał działać). Podejrzewam, że z żywymi ludźmi o wiele bardziej swoją rolę znajdzie polityka, wojny i handel. Tylko ten ostatni aspekt został zaprezentowany. Okno handlu jest tylko lekko zmienione i choć wytaczanie i zarządzanie szlakami jest wygodniejsze, to nadal trzeba trochę przy tym posiedzieć, żeby wszystko szło po naszej myśli. Pochwalę za to menu statków — są dzielone na te, które kursują lub które nic nie robią. Poza tym mają specjalne ikonki przy sobie, więc nie będziemy teraz szukali ich po całym oceanie.
Jeśli chodzi o inne zmiany w gameplay’u; cieszą takie udogodnienia jak zależności dróg, a nie obszarów. Tzn. Kościół nie ma teraz okręgu — po prostu im dalej od mieszkańca, tym mniejsze czerpie profity. Pogratuluję także zmianom w tworzeniu roli. Choć nadal postawiamy wytyczone np. zagrody wokół rancza, to farmę pszenicy możemy już ustalać małymi kwadratami. To świetne udogodnienie, gdy nie mamy miejsca na odpowiednie pola. Co do samych budynków — można je przenosić i kopiować, więc dokładne budowanie miasta stało się przyjemnością.
Lecimy dalej. Mieszkańcy (i samo miasto) mają teraz więcej wymagań. Musimy pamiętać o zanieczyszczeniu, warunkach pracy, a ich zadowolenie wzrasta podczas pokoju oraz słuchania dobrych wiadomości. No właśnie — nowością jest własna gazeta. Możemy w niej edytować domyślne artykuły tak, jak chcemy. Tak więc negatywny tekst zastąpimy propagandą o konsumpcjonizmie, przez co zarobimy więcej, choć nasza reputacja spadnie. Widzicie więc, że udogodnień i zmian jest naprawdę sporo.
Jest na czym oko zawiesić
Miałem wielkie nadzieje na rewelacyjną grafikę i klimat produkcji. Na szczęście moje niepewności rozwiały już pierwsze ekrany wczytywania, które wyglądają na ręcznie malowane i pokazują ogólny zarys epoki. Sama gra też wygląda bardzo dobrze. Największe wrażenie robią przepastne, żyjące miasta. Wspomniany już na początku tego tekstu Bright Sands wygląda tak, jak wyobrażałbym go w XIX w. Zadymione fabryki, staromodne pojazdy i stroje mieszkańców (których jest naprawdę sporo na ekranie). Klimat jest świetny. Rewelacyjny jest też pomysł ewolucji naszego miasta — z czasem przechodzimy do następnych epok, które odblokowują nowe to budynki, a chatki i mieszkańcy zmieniają swój wygląd i wymagania. Z mniejszych smaczków — jestem oszołomiony, jak dobrze zrobiony został system dróg, głównie tych „błotnych”. Łączą się one z innymi budynkami wizualnie, więc wyglądają, jak prawdziwe, a nie sztucznie wytyczone przez gracza. Samo wytyczanie ścieżek także jest dokładniejsze.
Anno przyzwyczaiło nas do świetnej ścieżki dźwiękowej. Nie inaczej jest i tu. Oprócz rewelacyjnej muzyki (choć jest jej trochę za mało, utworów w sensie), swoją robotę robią też efekty specjalne. Zbliżając kamerę do np. fabryk czy stoczni słyszymy (i widzimy) co aktualnie się tam dzieje, jak ludzie rozmawiają na rynku, a psy szczekają przy domach. Wystarczy zostawić myszkę i odejść, a i tak będziemy czuli się, jak w prawdziwym mieście.
Beta czy demo
Beta to czas, na wskazanie i poprawienie błędów. Czy Anno 1800 ma takowe? Większych nie uświadczyłem, ale do końca mojej gry nie zrozumiałem, dlaczego mój dochód tak bardzo skakał — liczba mieszkańców tak szybko się zmienia, że nie mogłem ustalić, co jest grane. Raz byłem w plecy o 100 monet, raz zarabiałem 200. Być może to przez wpływy z handlu, ale w bilansie strat/zarobku nigdzie nie było o tym mowy. Nie mogę pogratulować optymalizacji, choć może wolne klatki były powodem mojego starego już sprzętu. Cieszy za to dobra kinowa wersja polska (choć napisy wydawały mi się ciut za małe, nieczytelne).
Dobra inwestycja?
Anno 1800 napawa nadzieją. W końcu, po dwóch odsłonach w kosmosie, Blue Byte powróciło do korzeni i wzięło wiatr w żagle. Coś czuję, że może to być najlepsze Anno z całej historii serii.
Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. „Pececiarz” od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.
Pingback: XCOM 2 i inne gry za darmo! [Darmowe gry KWIECIEŃ 2022 #2] - TesterGier.pl
Pingback: SteamWorld Build – „Anno” na Dzikim Zachodzie? Recenzja [STEAM DECK] - TesterGier.pl