NowośćRecenzjaTemat dnia

Bezspoilerowa recenzja Avengers: Endgame

W momencie, kiedy to czytacie, Pyrkon najpewniej trwa w najlepsze. Premiera roku dla większości fanów kina superbohaterskiego właśnie miała miejsce. Najambitniejszy crossover robi się coraz ciekawszy.

Avengers: Endgame, albo po naszemu „Pomstnicy: Koniec-Gra”, to kontynuacja zeszłorocznego Avengers: Infinity War. W poprzedniej części, dzięki zbiegom okoliczności oraz ostatecznie wspólnemu celowi, ekipa tytułowych superbohaterów spotyka się razem w ramach ostatecznej bitki i podejmuje walkę z Thanosem Obamą, wielkim fioletowym kosmitą, który chce wyrównać świat, wycinając połowę istnień. Udaje mu się to oczywiście z trudem. Ostatecznie poprzednia część kończy się sceną znikania istot. Scena ta pojawia się w kolejnych filmach uniwersum Marvela w innych okolicznościach.

Wielki Teges-Śmeges w czasie

W Końcu Gry nasza ekipa, zredukowana do ekipy z pierwszych Avengersów i kilku nowych postaci, wpada na bardzo ciekawy plan zrobienia czegoś z obecnym stanem rzeczy. Oznacza to, że będziemy towarzyszyć drużynie herosów w bardzo ciekawej wycieczce. Podróży, która przypomni nam stare czasy i wyjaśni nieco niejasności z poprzednich części. No i również nieco namiesza w dawnych wydarzeniach z filmów, które tak dobrze znamy. Co ważne, fabuła jest bardzo spójna w realizacji i mimo dość sprawnego tempa (w końcu ma miejsce kilka wątków równocześnie), potrafi skakać od scen bardzo śmiesznych do scen smutnych, ale dobrze wyważa to wszystko. Niczym nożyk Thanosa Obamy, perfectly balanced, as all things should be. Film jest skonstruowany tak, że nawet osoby nieznające Avengersów zrozumieją fabułę, choć nie wyłapią wszystkich zdarzeń i ich powiązań. Uwaga, epiccy gracze! Thor ze znajomkami grają w Fortnite na PS4 i wyzywają innych graczy. Zdecydowanie GOTY 2019.

avengers endgame recenzja

Oczywiście nie mogło zabraknąć filmowej sztampy, czyli długich tańców walki czy bohaterskiej gadki o zaufaniu i poświęceniu. Ale są to elementy, które można wybaczyć takiemu filmowi i bez nich, taki film, byłby nudny. Jest też pełno scen, które powodują, że człowiekowi kopara opada dosłownie. Okazuje się, że pewna ikoniczna broń ma jeszcze jednego właściciela. No i końcowa bitwa, kiedy naprzeciw siebie stają dwie wielkie armie, gdzie wszyscy superbohaterowie walczą przeciwko wielkim potworom i samemu Thanosowi Obamie, to trzeba zobaczyć. Choć miałem wrażenie, że jedna ze scen przypomina zbyt mocno scenę z The Last Jedi. Ale jaka to scena, musicie dowiedzieć się sami.

W filmie giną:

  • Droid Gonk
  • Anakin Skywalker
  • Ten z LEGO Racer, co go na końcu ścigaliśmy
  • Big Smoke
  • „Dziesięcgrosik” z San Andreas
  • ŚniącyzGothica(znowuniemogęrobićspacji)

Pojawią się:

  • Blitzmensch
  • Sub-Zero
  • Tytus Bomba
  • Han Solo
  • RaidenZMortalKombatWKilkuWariantach(znowuspacja,wtf)

Uczta dla oczu i zmysłów

Wszyscy wiemy, jak to kino superbohaterskie to wielkie kino z użyciem zielonego ekranu w tle, na którym dokleja się sceny. To wie każdy. Ale coś takiego trzeba umieć, to nie jest coś, gdzie samo z siebie się dzieje. Trzeba przyznać, że sceny akcji są widowiskowe i dobrze zrealizowane od strony operatorskiej. Nie zauważyłem wielu niepotrzebnych cięć kamery, wszystko zdaje się mieć sens. Kamera musi dużo latać po terenie, ale w większości nie wywołuje wrażenia, że nie ma nas tam, albo że oglądamy sceny bez wpływu na cokolwiek. Sceny walki, choć trudno w nich o realizm, zrealizowano tak, by możliwie osiągnąć wrażenie autentyczności.

Ważna jest również warstwa dźwiękowa. Avengers: Endgame ma cudowną warstwę dźwiękową. No i tutaj również się postarano. Są sceny, gdzie ciszę przerywa jedynie oddech bohatera, a muzyka wtedy zanika albo dopasowuje się do bohatera. Są sceny, gdzie muzyka robi swoje i jest dobrze dodanym tłem do filmu. Same utwory ścieżki dźwiękowej również są interesujące i na pewno chętnie ich w przyszłości posłucham na Spotify.

Film wart uwagi

Avengers: Endgame (bądź Avengers: Koniec Gry) to film, który na pewno można polecić osobom lubiącym obejrzeć kino o superbohaterach. Może nie jest to poziom Johna Wicka 2 albo Bezwględnego z Netfliksa, ale jest to solidny film, który sprawia radość i miejscami jest poważny. Ale dobrze to balansuje, tak jak należy. Zdecydowanie jest to film godny uwagi i zainteresowania, nawet jeżeli nie jesteśmy fanami Marvela. A dla fanów Marvela i MCU – pozycja obowiązkowa; ale nie muszę tego mówić.

Czy byliście na filmie? Podobał się wam? A może zrezygnowaliście w którymś momencie? Podzielcie się opinią w komentarzu.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Adrian Kozicz

Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *