Vampyr – recenzja zmarnowanego potencjału [PC]
Vampyr powstał jako pewnego rodzaju odpowiedź na zapotrzebowanie konsumentów na klimaty noir. Do tego, w graczach ciągle żywa jest miłość ku Vampire: The Masquerade – Bloodlines. Twórcy ze studia DONTNOD prawdopodobnie wiedzieli, że ich Vampyr będzie przyrównywany z klasykiem o wampirach. A czy sprostali oczekiwaniom graczy?
Według mnie absolutnie nie. Dlaczego? Zapraszam do krótkiej recenzji, przygotowanej dzięki portalowi gog.com.
Świat, grafika i dźwięk
Akcja gry Vampyr ma miejsce w XX-wiecznym Londynie, prawdopodobnie po I wojnie światowej. Kierujemy poczynaniami niejakiego doktora Jonatana Reida, słynnego w świecie medycznym lekarza, specjalizującego się w transfuzji krwi. Z niewiadomych przyczyn budzimy się na stercie trupów i półmartwi zabijamy swoją siostrę.
Największą zaletą gry jest definitywnie klimat, za który odpowiadają przede wszystkim ciemna paleta kolorów, klimatyczna ścieżka dźwiękowa oraz akcja dziejąca się tylko w nocy, co podsyca tylko efekt mroku.
Niestety są to jedyne zalety gry. Sam Londyn poza tym jest nieciekawy. Lokacje są niesamowicie schematyczne i tunelowe. Mapa daje iluzoryczność przestrzeni, jednakże większość drzwi jest permanentnie zamkniętych. Uliczki w większości wyglądają tak samo. Postacie, które spotykamy, są absolutnie nieciekawe, a dialogi drętwe. Vampyr miał definitywnie słabego scenarzystę, bo w rzeczywistości ludzie nie rozmawiają ze sobą tak, jak przedstawiono w tej grze. Przykład z głównego wątku fabularnego:
— (wchodząc do jednego z pokoi hotelowych pierwszy raz) Z KIM ROZMAWIAŁEŚ?
— NAJPIERW MI SIĘ PRZEDSTAW.
— PRZEDSTAWIĘ SIĘ, JAK TY SIĘ PRZEDSTAWISZ.
— NIE PRZEDSTAWIĘ SIĘ.
— POWIEDZ MI SWOJE MOTYWY, A CI SIĘ PRZEDSTAWIĘ.
— JA… JA NIE WIEM.
— A, W PORZĄDKU, JESTEM XYZ.
— SŁUCHAJ, CZY KTOŚ WCHODZIŁ DO TEGO HOTELU?
— NIE.
— CZUJĘ, ŻE MNIE OSZUKUJESZ. NIE UFAM CI.
— ODWZAJEMNIAM TE EMOCJE.
I tak dalej, i tak dalej. Wygląda to tak, jak gdyby studio bardzo oszczędzało i zatrudniło stażystę, który jest na pierwszym roku studiów scenopisarskich i jest to jego projekt na zaliczenie zajęć, z którego dostał 3+. Gdy obcujemy z dobrze stworzonym dziełem kulturowym, to podświadomie wierzymy w istnienie postaci, z którymi mamy styczność. Czujemy wobec nich różne emocje, te negatywne, jak i te pozytywne. W grze Vampyr mamy możliwość porozmawiania z każdym, jednakże nikt nie ma nam nic ciekawego do powiedzenia. Nawet ordynator szpitala, który korzysta z krucyfiksu, by uwalić naszego bohatera, mnie nie zaciekawił. I nie chodzi mi tu o design postaci. Po prostu dialogi są cholernie sztuczne.
A co do grafiki – to jest taka jak na zrzutach ekranu. Grałem na najwyższych ustawieniach graficznych i widać, że postacie są odrobinę kanciaste. Do tego animacje pozostawiają wiele do życzenia. Szczególnie w trakcie dialogów, gdzie często widać, że postaci nie patrzą się na bohatera, tylko gdzieś tępo w dal – lub kiwają się bez sensu nawet wtedy, gdy są trzeźwi.
rozgrywka i jakość
Vampyr nie wie, jakim typem gry chce być. Raz mamy powolne spacery, w których bohater głośno zastanawia się nad aspektami filozoficznymi swojej egzystencji, cytując namiętnie dzieła literatury. Następnie widzi, że przed nim jest kilku przestraszonych pracowników portu, którzy proszą, by się nie zbliżał. Nasz bohater jako Nosferatu, istota potężna, potrafiąca przenikać niezauważony czy umiejący hipnotyzować ludzi, idzie w ich stronę i zaczyna zabijać ich maczetą. Po całym akcie mówi „SZKODA, ŻE NIE MOGŁEM TEGO UNIKNĄĆ”. Ano, Jonatanie, mógłbyś, gdyby twórcy wprowadzili coś takiego jak skradanie czy perswazję w rozmowach. Tak, dobrze rozumiecie – w grze o wampirach poruszających się w nocy nie można się skradać. Ani przekonywać ludzi, że tylko przechodzimy i nie chcemy ich zabijać.
Sama walka jest absolutnie drętwa. Widzę dużą inspirację grami tylko Dark Souls. Postać ma zasób many (krwi), życia oraz energii, którą zużywa do ataku, obrony czy uników. Niestety animacje są absolutnie drewniane, a przeciwnicy generyczni. Atakują zawsze tak samo, nie posiadają żadnych szczególnych strategii walki. Do tego sterowanie postacią na klawiaturze i myszy jest absolutnie niewygodne i nieintuicyjne. To naprawdę osiągnięcie, by w grze z drugiej dekady trzeba było zastanawiać się, jak przełączyć się z broni białej na palną.
Drętwość walki nie byłaby problemem, gdyby można było ją jakoś uniknąć, na przykład dzięki wyżej wspomnianej perswazji czy skradaniu się, lub gdyby tych walk było mało. Wszelakich bitew jednakże jest bardzo dużo. Głupie wyjście ze szpitala do budynku obok (kilka metrów) skutkuje walką ze spamem przeciwników, co nie ma żadnego – ani logicznego, ani fabularnego, ani gameplayowego – sensu.
Typowych bugów nie zauważyłem, jednakże kilka razy zdarzyło mi się utknąć pomiędzy śmietnikiem a latarnią. Wiele razy też przez nieintuicyjne sterowanie strzeliłem zaklęciem w puste pole, zamiast przeciwnika, bo nasz protagonista z niewiadomych przyczyn przestał namierzać wroga.
ocena
Oglądając recenzję Arasza na TVGry.pl sądziłem, że przesadza, mówiąc o zmarnowanym potencjale gry; jednak po kilku godzinach spędzonych z Vampyrem w pełni się z nim zgadzam. Gra jest absolutnie niedopracowana. Wygląda to tak, gdyby studio wydało swoje dzieło rok za wcześnie, gdyż wszędzie widać braki, których niestety się nie załata patchami czy DLC. Sądzę, że po prostu nie zdążyli ze skończeniem swojej gry, a wydawca nie zgodził się na przełożenie premiery. Do tego widać, że duża ilość walk została wklepana do gry na siłę, prawdopodobnie dlatego, że wydawcy bali się tego, że gdy ich nie będzie, to gra się nie sprzeda. A szkoda, bo klimat jest naprawdę świetny i wprost wylewa się z ekranu.
Zawsze grając w gry ze zmarnowanym potencjałem jest mi przykro. I dlatego smutek czułem, grając w grę Vampyr, której niestety nie polecam.
- Świat: 7/10
- Rozgrywka: 5/10
- Grafika: 6/10
- Dźwięk: 9/10
- Jakość: 6/10
Platforma testowa PC
- Procesor: AMD Ryzen 2600
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1060 6 GB
- Pamięć: 16 GB RAM DDR4
- System: Windows 10 Pro
- Monitor: LG, 1920×1080, 60 Hz
- +Klimat
- –Drewniana mechanika
- –Długie ekrany ładowania
- –Duża ilość walk, które są dodane na siłę
- –Nieciekawi bohaterowie
Absolwent Bezpieczeństwa Wewnętrznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalizujący się w sprawach terroryzmu oraz konfliktów międzynarodowych i społecznych. Wychowany na strategiach fan RPG-ów. Od lat „złoty” gracz Ligi Legend. Zakochany w „małym trójmieście kaszubskim” i wiecznie tęskniący ku stolicy pierników.
Jedno wielkie marudzenie w tej recenzji. 😉 Jakby ktoś Ci zapłacił za oczernienie gry. Prawdziwa recenzja powinna być konstruktywna. 😉
Pingback: Horrory light - straszne gry dla osób o słabych nerwach - TesterGier.pl