Ogromna gra, ogromny miecz, ogromne łzy. Final Fantasy VII Remake – recenzja [PS4]
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie słyszał o grach spod szyldu Final Fantasy. Tak myślałem, historia tej epickiej serii sięga lat osiemdziesiątych, a samo jej wydanie było ostatnią deską ratunku dla Square, znanego dzisiaj jako Square Enix. Gdyby nie ogromne zainteresowanie marką, to kto wie, może dziś nie mielibyśmy okazji ograć większych tytułów z serii, które złotymi zgłoskami zapisały się w kartach historii gamedevu.
Za czasów świetności PSX, ogromna ilość nastolatków wzdychała i zachwycała się siódmym Finalem. Nie dziwię się, gdyż właśnie kultowa siódemka jest jedną z najlepiej ocenianych części serii. Steampunkowe zacięcie było tym, co od razu odróżniało siódemkę na tle swoich sióstr. Dodatkowo, dobrze poprowadzona historia oraz rozbudowane postacie zapewniły, że fabuła gry zachwycała i potrafiła chwycić za serce. Sama rozgrywka była znana bardzo dobrze fanom serii, gdyż zaimplementowany został system turowy. Podróż po lokacjach odbywała się na renderowanych planszach oraz ogromnej mapie. Dzięki tym rozwiązaniom Final Fantasy VII zyskało ogromną rzeszę fanów, którzy po latach oczekiwali rimejku doskonałego. Gry, która w nowoczesny sposób ponownie zabierze nas do Midgaru i okolic.
Jest rok 2020, od premiery pierwowzoru minęły 23 lata. Rimejk się dokonał i teraz fani mogą ponownie zanurzyć się w tym magicznym świecie, a nowi gracze zapoznać się z kultem tego tytułu. Czy wyszedł on tak dobrze, jak można by się tego spodziewać?
Zaraz się przekonamy.
Świat
O świecie Final Fantasy już trochę wspomniałem na samym wstępie. Jednak Final Fantasy VII Remake zapewnia nam rozwinięcie historii opowiedzianej w Midgarze. Spędzamy tutaj o wiele więcej czasu niż w edycji z 1997 roku, co ma swoje plusy – gdyż sama metropolia jest ikoniczna dla całej serii, a w rimejku dostajemy możliwość dogłębnego sprawdzenia wszystkich zakamarków steampunkowego miasta. Biorąc pod uwagę nowoczesne technologie, które zostały użyte przez twórców, sprawiło, że Midgar jest teraz ogromnym tętniącym życiem miastem. Ulice miasta są bardzo żywe, a przechadzanie się po nim ma swój urok. Nocą neony pięknie świecą, a same lokacje zachęcają do eksploracji. Slumsy również cieszą oko i są też dobrze wykonane.
Mieszkańcy na każdym kroku są zainteresowani tym, co się dzieje w mieście (a dzieje się bardzo dużo), interesują się również głównym bohaterem. Nieraz będą też zleceniodawcami różnych questów dla Clouda i ekipy.
Bardzo dobrze to było widać na samym początku gry, gdzie po wybuchu reaktora Mako na ulicach miasta było widać ogromne, katastrofalne skutki całego zamachu. Płaczące dzieci, ogromne pożary oraz panika. Nasuwało to trochę dla mnie myśl o katastrofie w Czarnobylu. Atmosfera w tym momencie gry była niepokojąca i tragiczna, która jeszcze mocniej wywiera wpływ na gracza. To ogromny plus z mojej strony. A takich sytuacji będzie o wiele więcej, dlatego nie spoilerując za dużo, przejdziemy do kolejnego bloku recenzji.
*psst… W rimejku jest absurdalnie dużo o Sephir…*
Rozgrywka
Tak, rozgrywka. No, tutaj to dopiero zaszły zmiany; zrezygnowano z oryginalnego systemu turowego, na rzecz bardziej zaawansowanego trybu zręcznościowego, który może się nieco kojarzyć z tym, co spotkaliśmy w Final Fantasy XV. Walki są tutaj o wiele szybsze oraz wymagają od gracza myślenia i uczenia się słabych punktów adwersarza. Taki miks sprawia, że Final Fantasy VII dla niewprawionego gracza może być trudny (nie licząc najniższego poziomu trudności). Mnogość przeciwników, dobieranie materii oraz wcześniej wymienione taktyki mogą wprawić w zawrót głowy. Jednak z czasem gra odpłaca się nam ogromną satysfakcją po pokonaniu większego bossa. W późniejszych etapach gry już samoistnie gracz będzie wiedział, czego użyć na danego przeciwnika.
Wspominałem o materii; dla niewtajemniczonych jest to odpowiednik magii w świecie FF VII. Każda z nich ma swoje właściwości oraz efekty; są takie, dzięki którym możemy ciskać fireballami; są też takie, które dają dodatkowe buffy do statystyk czy też pozwalające Cloudowi zweryfikować przeciwnika. Dlatego też ogromnie ważnym aspektem jest skuteczne dobieranie materii przed walką.
System rozwoju jest nieodłączną częścią wszystkich gier od Square Enix, tak więc i tutaj drzewko umiejętności jest duże i daje ogrom możliwości. Ciekawym jest jednak to, że tak naprawdę levelujemy tutaj swoją broń. Oręż później za punkty ulepszamy, by dać swoim postaciom większego kopa. Rada ode mnie, by nie zatrzymywać się na jednej broni bohatera, gdyż każda sztuka, którą możemy użyć, ma swój wskaźnik „biegłości” i im dłużej walczymy nową bronią, tym szybciej wypełniamy owy wskaźnik. Gdy osiągniemy 100%, nasza postać otrzyma na zawsze możliwość wykonania ruchu specjalnego, który to rozbuduje nasze combosy.
Kolejną rzeczą, która rozpali serca starych wyjadaczy, są epickie „summony”. Czyli P O T Ę Ż N E umiejętności specjalne, których animacje są bardzo długie, ale bardzo dobrze wyreżyserowane. W Final Fantasy VII Remake „wezwania” robią naprawdę ekstra robotę. Jednakże jest jeden szczegół: możemy je wezwać tylko w walkach z potężniejszymi przeciwnikami. Z normalnymi parobkami musimy radzić sobie sami. Jak dla mnie to dobre rozwiązanie, gdyż potężne walki wymagają potężnych rozwiązań.
Jeżeli chodzi o eksplorację, to odwiedzimy Midgar zza pleców Clouda. Poruszamy się po stosunkowo dużych mapach, a zwiedzając sektory czy też dzielnice mamy możliwość podjęcia się questów. Podczas bardziej fabularnych misji zwiedzamy miejsca, by znaleźć poukrywane znajdźki czy też materie. Starzy wyjadacze znajdą również tonę odniesień do oryginalnego Final Fantasy VII, dlatego warto szukać!
Grafika i dźwięk
Wizualnie gra potrafi zachwycić, jednak ma swoje problemy i to nawet duże, bym powiedział.
Projekty głównych postaci oraz pieczołowitość, z jaką zostały one wykonane, są naprawdę na szóstkę z plusem. Rysy twarzy, błyszczące oczy oraz animacje sprawiają, że gra ma detale równe wysokobudżetowej filmowej produkcji. Jest to na tak wysokim poziomie, że nie jest się w stanie odróżnić, gdzie kończy się cut-scena, a gdzie zaczyna rozgrywka. Takie zatarcie między przerywnikiem a grą jest naprawdę rzadko spotykane – i bardzo dobrze wykonane. Również animacje walki są na wysokim poziomie; gra świateł oraz akrobacje, które wykonuje Cloud z ogromnym mieczem na plecach, cieszą oko. To samo tyczy się Summonów, czarów oraz przerywników filmowych. Istny majstersztyk.
Jednak Final Fantasy VII Remake ma spory problem z renderowaniem tekstur otoczenia. I niestety jest to mocno widoczne. Przykładowo, idealnie wykonana Tifa otwiera drzwi do pubu – które to drzwi są pozbawione tekstur, przez co wyglądają jakby były wyjęte żywcem z wersji gry z 1997 roku. Takie dysonanse są niestety dosyć często spotykane. Tak samo wygląda sytuacja z teksturami odzwierciedlającymi widok na slumsy z góry. Mam tylko nadzieję, że w przyszłych aktualizacjach zostanie to naprawione.
Nad muzyką będę się rozpływał, gdyż nowoczesne podejście i zremiksowanie starych utworów z pierwowzoru VII sprawi, że każdy fan oryginału poczuje się te 23 lata młodszy. Wykonanie jest naprawdę fenomenalne i na pewno zagości na długo na playlistach growych audiofilów.
Jakość
Pod względem jakości jest bardzo dobrze. Prócz potknięć z teksturami, nie miałem przez cały czas rozgrywki (gra zabierze wam około 40-60 godzin z życia) większych problemów. Nie natrafiłem na jakiegoś buga czy też błąd związany ze złym zoptymalizowaniem tytułu. Jedyne, co może boleć, czy też sprawić, że duża część graczy się odbije od gry, to brak polskiej lokalizacji. Square Enix niestety przyzwyczaja nas do braku polskiego języka.
Ocena
23 lata czekania i mamy to. Rimejk prawie doskonały, z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Clouda w takim wydaniu. Graficznie postacie oraz cut-sceny wciskają w podłogę, rozgrywka jest wymagająca i zapewnia dużo frajdy. Fabularnie tytuł będzie lawirował po emocjach gracza. Warto było czekać, fani mogą czuć się zadowoleni, a nowi gracze rozpoczną całkowicie nową przygodę w cudownym świecie Final Fantasy VII.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 9/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 9/10
Platforma testowa PS4
.
- +Historia
- +Nowoczesne podejście do znanych utworów z gry
- +Wymagająca rozgrywka
- +Graficzny majstersztyk postaci…
- –…z dość słabymi teksturami otoczenia
- –Brak polskiej lokalizacji
- Czas gry: 40-60h
- Cena: 249,00 zł
- .
- .
- .
Niespełniony artysta. Fan RPG-ów wszelakich. Wielbiciel sushi i „chińskich” bajek. Chciałby mieć siwe włosy jak Dante lub Geralt.
Pingback: Premiery gier - GRUDZIEŃ 2021 - TesterGier.pl
Pingback: RETROMANIAK #82: Final Fantasy X – recenzja [PS3] - TesterGier.pl
Pingback: RETROMANIAK #106: Przegląd serii Final Fantasy – część 2 - TesterGier.pl