Gobliński zabójca w Styx: Master of Shadows – recenzja [PC]
Cicho przemykasz w mrokach uliczek miasta. Pochodnie nie stanowią dla ciebie wyzwania, jeden rzut kupką piachu w jej stronę rozwiąże sprawę. Twój cel jest jasny: zabić polityka. Lecz nim to zrobisz, czekają cię dziesiątki strażników i jeszcze więcej śmierci. Jeden skok i…
Znowu zginąłeś. (Odgłos uderzenia pięścią w stół). Dobra, muszę się uspokoić, bo znowu rozwalę biurko…
Dziękujemy platformie GOG.com za dostarczenie klucza do gry.
Świat
W skrócie mówiąc – Styx: Master of Shadows to Assassin’s Creed w panierce dark fantasy. Główny bohater, tytułowy Styx, to gobliński złodziej/zabójca. Chwyta się przeróżnych robót, póki nie dostanie za nie należytej zapłaty. Trzeba coś ukraść? Nie ma sprawy. Zabójstwo? Jasne, ale za potrójną stawkę. Fabuła toczy się wokół Wieży Akenash oraz przechowywanego tam drogocennego Bursztynu, skarbu ludzi i elfów. My musimy go oczywiście wykraść, bo to najlepszy sposób na wzbogacenie się. Przy okazji fabuły, poznajemy więcej informacji na temat naszego bohatera i tego, co go spotkało.
Gra idealnie wpasowuje się w klimat dark fantasy. Mroczne lokacje, fantastyczne stworzenia, magia. Wszystko to zgrabnie łączy się w całość, wprowadzając gracza w klimat świata, gdzie zabójca może schować się prawie wszędzie.
W przeciwieństwie do przykładowego Assassin’s Creed, świat jest tu zamknięty. Mamy tutaj ściśle określoną lokację, w której operujemy. Jednak nie można narzekać na tę zamkniętość świata. Do dyspozycji mamy wiele opcji na dojście do celu, tylko od nas zależy, jak pójdziemy. Możemy znaleźć ścieżkę praktycznie bez straży albo wybrać bardziej ryzykowną drogę i przemykać w cieniach tuż obok spacerującego strażnika. Do celu nie prowadzi nas jednoznacznie żadna droga. Mamy tylko oznaczony punkt i odległość – a jak tam dojdziemy, to już nasza sprawa. Chcesz po trupach? Wolna droga. Wolisz się nie wyróżniać? To rozglądaj się uważnie i obserwuj poczynania straży. Każdy z NPC-ów ma swoją rutynę, co jest bardzo przydatne przy zakradaniu się. Jeden nieuważny ruch i twoje starania pójdą na marne.
Rozgrywka
Jak to w grze typu ukradnij/zabij, tak i w Styx: Master of Shadows nacisk położony jest na bezszelestne skradanie się, umiejętne ukrywanie się oraz zacieranie śladów. Jak już wspomniałem wcześniej, każdy NPC ma swoją rutynę, co nam daje wiele możliwości. Jeden spaceruje wokół skrzyń z nieokreśloną zawartością, drugi od balkonu do balkonu, a jeszcze inny będzie sobie drzemał oparty o ścianę/słup. Jeśli w pomieszczeniu jest jeden strażnik, możemy go zabić na dwa sposoby – po cichu lub szybko. Oczywiście przed wykonaniem szybkiego zabójstwa warto zorientować się, czy nikogo innego nie ma w pobliżu, by nie wzbudzić alarmu. Musimy także uważać często na otoczenie; ponieważ możemy przewracać niektóre obiekty, np. krzesła. To na pewno przykuje uwagę strażników.
Przy skradaniu się pomaga nam nasz arsenał. Należą do niego m.in.: piasek, butelki, eliksir życia i eliksir energii. Piasek przydaje się przy gaszeniu oddalonych pochodni w pomieszczeniach, w których obecnie się znajdujemy. Oczywiście jeśli w pobliżu będzie stać strażnik, to zwrócimy tym jego uwagę. Jeśli nas nie zauważy, to zapali ją z powrotem, dlatego warto gasić je w chwili, gdy nikt nie patrzy. Należy zwrócić też uwagę na umiejętności specjalne. Należą do nich klonowanie, niewidzialność i „bursztynowizja”. Klonowanie polega na stworzeniu swojej kopii, którą możemy sterować i która może przechodzić przez szpary, przez które my nie damy rady się przecisnąć. Niewidzialność to, co tu dużo mówić, krótkotrwały kamuflaż. Zaś bursztynowa wizja umożliwia nam zauważanie sekretów, alternatywnych dróg czy też drogi do naszej kryjówki.
Jeśli idziemy przez teren, w którym jest jasno, bez jakiegokolwiek sztucznego oświetlenia, warto rozglądać się za kryjówkami. Gliniany wazon, skrzynia, szafa czy też studzienka – wszystko to jest naszym sprzymierzeńcem. Przy ucieczkach także, o ile nie chowamy się na oczach straży oczywiście.
Oczywiście jeśli strażnik nas zauważy, to bez walki się nie obędzie. Opiera się ona na prostej sekwencji quick time. Po prostu jeśli widzimy miecz lecący w naszym kierunku, musimy go sparować. Kilka odbić miecza i przeciwnik opada z sił, a wtedy go zabijamy. Jednak nie polecam tej opcji, ponieważ gdy jest więcej niż jeden przeciwnik, nie mamy najmniejszych szans. Po prostu zaprzyjaźniamy się z ekranem śmierci. Chociaż jeden nierozważny skok też się może nim zakończyć.
Po ukończeniu misji kierujemy się do kryjówki, gdzie możemy rozdzielić zdobyte za jej wykonanie punkty umiejętności. Jest kilka „drzewek”, do których przydzielamy punkty. Każde drzewko posiada cztery umiejętności, które ulepszają każdy aspekt naszego zabójcy. Od ilości życia, przez nasze umiejętności skradania się, na naszych zdolnościach zabójcy kończąc. Punkty umiejętności dostajemy w nietypowych ilościach, bo też nietypową ilość nas kosztują nasze skille. W zależności od różnych aspektów naszego wykonania zadania, dostajemy punkty. Jeśli nie wzbudzimy żadnego alarmu, dostaniemy więcej Skill Pointów. Każdy aspekt naszego podejścia jest punktowany – to, czy jesteś pacyfistą, czy predatorem. Cena każdego kolejnego upgrade’u kosztuje coraz więcej. Od 20 do 80 punktów. A my możemy dostać za wykonanie misji np. 65 pkt.; pięć punktów zostaje niezużyte, a my musimy liczyć, że za następną misję dostaniemy np. 75 pkt., żeby ta piątka mogła zostać zużyta później.
W naszej kryjówce mamy również możliwość wyboru poprzednich misji, by je powtórzyć i spróbować przejść z lepszą oceną, zaopatrzyć się w eliksiry oraz przyjrzeć się naszej kolekcji artefaktów. Każde z zadań posiada kilka artefaktów rozsianych po różnych pokojach i to od naszej spostrzegawczości zależy, czy je znajdziemy.
Z grubsza chyba omówiłem całość rozgrywki. Przejdźmy w takim razie dalej.
Grafika I Dźwięk
Grafika Styx: Master of Shadows jest mroczna. Przy moim monitorze musiałem trochę zwiększyć kontrast, ponieważ g… znaczy się, nic nie widziałem. Do klimatu dark fantasy jak znalazł. Na większe błędy graficzne się nie natknąłem. Na muzykę natrafiamy sporadycznie, przy dłuższych fragmentach narracyjnych czy też przy lokacjach bez przeciwników. W sumie nic dziwnego, gdyż odwracałaby naszą uwagę od otoczenia. Jednak gdy ją słychać, można zdecydowanie stwierdzić, że pasuje. Jest delikatna, a jednocześnie mroczna.
Jakość
Sumarycznie gra trzyma poziom. Na normalnym poziomie trudności już i tak jest duże wyzwanie. Na większe błędy nie natrafiłem, ale jak już kiedyś powiedziałem – nie mam zamiaru na siłę psuć gry. Trafiło się kilka razy, że zbugowałem krzesło w stole, przez co latało na boki. Ale takie rzeczy w każdej grze się znajdą. NPC-e mają też swoje bolączki i potrafią wariować. Nawet będąc ukrytym bez szans wykrycia, potrafią nas, ni stąd, ni zowąd, zauważyć.
Ocena
Ogół gry Styx: Master of Shadows składa się w jedną spójną całość. Jeśli szukasz zastępstwa dla Assassin’s Creed, to spróbuj koniecznie. A to zastępstwo nie jest takie łatwe. Na koniec ciekawostka ode mnie – Styx pojawia się jeszcze w innej grze, a mianowicie Of Orcs and Man. Polecam się przyjrzeć.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 9/10
- Grafika: 7/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 8/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-3470 3.60 GHz
- Monitor: 22 cali Belinea
- Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050 Ti
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Home
- Myszka: Tracer Torn
- Klawiatura: Mechaniczna Tracer
- +Mroczny Klimat
- +Wymaga myślenia
- –Dosyć wysoki poziom trudności
- –Chwilami NPC wariują
Student Informatyki, fan gier RPG, klasyków i Survivali. Marzy o tym, by było go stać na serwer Minecrafta z modami. Wierzy w powodzenie remake’u Gothica